poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Błędy młodości i ich piętno. (James x Lucjusz, Syriusz x Severus.)

"Małe wyjaśnienie co do tego nowiutkiego rozdziału. Pojawi się on w spisie treści w dwóch pozycjach i w Drarry bo nawiązuje do naszej opowieści, oraz w one-shot'ach bo jest to pojedynczy rozdział. Napisałam go by nieco wam przybliżyć moje paringi które mogą pojawić się w Drarry i zakładam, że nie raz się do nich odniosę. Chce byście tak jak ja polubili powiązania takie jak James i Lucjusz czy Syriusz i Severus. "
Miłego czytania <3


-James ty wariacie! –Krzyknął Lucjusz Malfoy widząc jak jego -Merlinie broń resztę rodziny przed Potterami -jak jego chłopak James Potter praktycznie wlatuje na miotle prosto w trybuny ślizgonów. Kompletny wariat, ale taki już był. W końcu znicz i wygrany mecz był ważniejszy niż połamane kości. Kiedy rozległ się głośny trzask, pisk dziewcząt i krzyk chłopaków a Potter leżał na drewnianych połamanych ławkach w dość nieludzko poskręcanej pozycji a w dłoni zaś trzymał wyrywająca się złotą kulkę ze skrzydłami Lucjusz wiedział co to oznaczało. Znowu Gryfoni zdobyli puchar Quiditcha. Jedyne co zdołał zrobić jeszcze James to unieść nieco dłoń ku górze by komentator mógł z entuzjazmem ogłosić reszcie widzów kto wygrał. Brunet w końcu napotkał wzrok Lucjusza który pokręcił jedynie głową z udawaną irytacją, ale Potter dobrze wiedział, że blondyn po prostu się cieszy, że nic mu się nie stało i pomimo ciężkiego, bolesnego upadku ten jak zwykle stara się grać szkolnego gwiazdora. Tuż obok Malfoya siedział Severus Snape. Prefekt ślizgonów i jeden z największych szkolnych zgredów pomijając co poniektórych nauczycieli. Ów wiecznie naburmuszony trzymający się tylko w określonym towarzystwie chłopak z tłustymi włosami był dość nielubianą osobą, ale ślizgoni często powtarzali, że takiego prefekta jeszcze nie mieli, potrafił stawać w ich obronie biorąc na siebie nie jeden wyczyn lub problem jaki stwarzali reszcie uczniów węże. Slytherin był dość negatywnie odbieranym domem, zapewne dlatego, że przyjmowane były do niego głównie dzieci z bogatych, starych rodów które mogły pochwalić się czystą krwią.
-Potter jeśli dalej będziesz taki nieostrożny to w końcu te wypadki skończą się gorzej niż tylko złamaną ręka. –Westchnęła Pomfrey podając chłopakowi dziwnie dymiący się wywar. Szklanka była dość ciepła widocznie ów wywar tak działał na szkło. Kiedy jednak James opróżnił szklankę okazało się, że eliksir był zimny. – No to ja was zostawiam. – I wyszła.
-Podobało ci się Lucuś jak złapałem znicza? –Spytał Malfoya który siedział na krześle obok.
-Tak, ale po tej pętli mogłeś sobie darować wpadanie prosto na trybuny. Znicz by ci uciekł, ale i tak szybko byś go złapał później. –Odparł Lucjusz patrząc na bruneta z wyrzutem.
-Oj no daj spokój, czasem jesteś gorszy od mojej matki. –Odparł. –Wygrałem i to się liczy. Zaraz powinna tu przyjść reszta drużyny, poprosiłem Łapę by zajął się nimi.
I faktycznie po chwili do skrzydła szpitalnego wpadła cała drużyna gwiżdżąc i klaskając swojemu kapitanowi. Na czele szedł Syriusz z szerokim uśmiechem trzymając na ramionach dużą flagą w barwach Gryffindoru na której napisano „POTTER GÓRĄ”
-Brawo Rogaczu! –Powiedział Black rzucając się przyjacielowi na szyje i mierzwiąc mu i tak już roztrzepane włosy. –Rozgromiliśmy ich, z resztą jak zwykle. –Jego wzrok skierował się na blondyna. –Malfoy a gdzie Smarkerus?
-Tu jestem głupi pchlarzu. –Głos dobiegł od strony drzwi obok których stał Severus. –Chodź Lucjuszu idziemy do pokoju wspólnego.
-Ej Snape nie porywaj mojego chłopaka! –Krzyknął urażony James dźgając Syriusza w bok. –Jeszcze nie dostałem od niego nagrody za wygrany mecz.
-I raczej jej nie dostaniesz. W końcu wygraliście z naszym domem. Malfoy idziemy! –Powiedział ponownie. Lucjusz do tej pory całkowicie o tym zapomniał. Przecież to ich domy ze sobą walczyły.
-Wybacz James, zobaczymy się wieczorem na kolacji.
-Ej.
-Zajmijcie się nim chłopaki. –Powiedział z uśmiechem na co oczywiście gryfoni przytaknęli.
-Spoko zajmiemy się Królem. –Powiedzieli niemal jednocześnie.
----
-O co chodzi Sev? –Spytał Blondyn idąc obok chłopaka. –Co cię tak wkurzyło?
-I ty się mnie o to pytasz? Przegraliśmy z gryfonami! Regulus jest wkurzony bo znowu go pokonał brat.  –Warknął.
-Ej wiem, że nie lubisz Blacka ale to nie powód abyś mnie odciągał od Jamesa.
-Błagam cię Lucjuszu! James jest ostatnią osobą która myśli o stałym związku. –Westchnął Snape. –Nie mógłbyś znaleźć sobie kogoś z naszego domu? Narcyza bez przerwy na ciebie patrzy jak na młodego boga.
-Nie przeszkadza ci, że jest kuzynką Syriusza?
-Ale jest z naszego Domu. Jest od Blacków a ja bardzo szanuję ten ród a ten pchlarz jest po prostu głupim wyjątkiem. Jest wkurzający! Jest Gryfonem.
-Ale Lili lubisz mimo tego, że jest z Gryffindoru. –Syknął Lucjusz. Weszli do pokoju wspólnego.
-Lili jest moją jedyną przyjaciółką. To zupełnie inna sprawa. –Wyjaśnił. –Hej Regi!
Na kanapie siedział chłopak i gdyby nie wyraz jego twarzy mógłby spokojnie robić za klona Syriusza. Młodszy brat Łapy był od niego niższy i dużo drobniejszy włosy również nie miał tak kręcone jak u Syriego. –Cześć. –Powiedział jedynie robiąc miejsca przyjaciołom. –Jak tam gwiazdeczka w skrzydle szpitalnym?
-Całkiem dobrze, skończyło się tylko na złamanej ręce. –Odparł Lucjusz. –Następnym razem wygramy zobaczycie!
-Oczywiście, że tak. Głupi Huncwoci. Lastrange mi powiedział, że znowu nie było na zajęciach Lupina. To mnie naprawdę intryguje gdzie on tak znika?
-Daj spokój Junior. –Odparł Snape. –To nie nasza sprawa.
-Nie mów tak do mnie książę! –Warknął młodszy. –I nie gadaj, że cię to nie interesuje! Lupin znika tak a nauczyciele udają, że nic się nie dzieje. To, że jest prefektem go nie usprawiedliwia. Trzeba kogoś podpuścić! Dowiedzieć się co on wyprawia.
----
-Hej ferajno! –Powiedział James idąc obok Syriusza w stronę pozostałej dwójki przyjaciół. –I jak tam? Remi jak cię czujesz? Luniaczku nasz kochany?
-Nie jest źle. I dziękuję, że mnie odwiedziliście! –Powiedział z tym swoim zmęczonym uśmiechem.
-Polecamy na przyszłość nasza bezcenną obecność. Ej Glizdogon, a ty co znowu wcinasz? –Wyciągnął małemu okrągłemu chłopakowi z rąk jakiś papierek. –Drażetki McNiusa? A to co dziadostwo? –Podsunął to pod nos Blacka który od razu zasłonił twarz.
-Blee jedzie od tego trollem. Rogaczu chcesz mnie zabić?! –Jęknął boleśnie Syriusz. –Peter z jednej strony podziwiam cię, że jeszcze żyjesz po zjedzeniu tego, a z drugiej proszę, daruj sobie konsumpcję tego typu rzeczy w naszym towarzystwie. –Black spojrzał na Peter’a z podziwem bo pewnie mało kto byłby w stanie zjeść takie rzeczy bez odruchu wymiotnego.
-Co powiecie na jakieś uczczenie naszego wygranego meczu przeciwko ślizgonom? –Spytał James z szerokim uśmiechem bawiąc się zniczem który zostawił sobie jako pamiątkę po meczu. To taka jego tradycja zawsze musiał przynajmniej na 24 h zwinąć ów kuleczkę.
-Masz coś konkretnego na myśli? Tylko proszę bez łamania regulaminu szkoły. –Zauważył Remus co momentalnie spotkało się z odzewem ze strony przyjaciół.
-Remi jesteś Huncwotem nasze życie w szkole jest ogólnie powiązane z łamaniem wszelkich zasad. –Syriusz zaśmiał się mocno obejmując wilkołaka za szyję. –Chodźmy do Trzech mioteł. Na kufel kremowego piwka. –Zaproponował Black.
-Jestem za. W takim razie pójdziemy korytarzem do miodowego królestwa, przy okazji kupimy sobie coś słodkiego do piwka. –Dodał Peter z uśmiechem. Nie odpuści okazji do kupna słodyczy zwłaszcza w miodowym królestwie.
Czwórka przyjaciół przechodziła tajemnym przejściem prosto do miodowego królestwa skąd zamierzali po kupnie słodyczy skierować się do gospody. Po drodze jak zwykle Glizdogon wymieniał z czcią wszystkie pyszności jakie tylko wpadną mu w ręce. Do tej pory tylko Remus potrafił w jakiś sposób wpłynąć na chłopaka, że jak tak dalej pójdzie to jako szczur nie będzie miał siły by uciekać przed szkolnymi kotami. Niestety te słowa przekonywały chłopca jedynie na pare godzin, potem wracał do swojego cukrowego, wyimaginowanego świata.
-Jeszcze się was chłopaki nie pytałem jak spędziliście wakacje. –Zauważył Potter.-Ja gościłem u siebie jak zwykle Syriusza, byliśmy razem na mistrzostwach świata w Quiditchu. Łapa musiał poszaleć i cisnął swoimi omniokularami prosto w pałkarza Australii. Aurorzy szukali sprawcy przez cały mecz haha.
-Dziwisz się? W końcu faulowali naszego ścigającego! Musiałem zainterweniować jako prawdziwy kibic. –Syriusz wypiął dumnie pierś. Każdy zrobił by to samo na jego miejscu w końcu tu chodziło o honor Anglii.
-Ja byłem u wujka Minclusa w Transylwanii. –Odparł Peter.
-Szczęściarzu! Chciałbym tam kiedyś pojechać. –Powiedział James z zazdrością. –Ej może za rok nas ze sobą zabierzesz?
-Myślę, że nie będzie z tym problemu.
-No to super. A ty Luniaczku co robiłeś?
Remus zastanowił się. –Spędziłem wakacje w domu no i spotykałem bardzo ciekawe osobistości dzięki ojcu. –Tu trochę się zawahał. –No wiecie, ministra, aurorów. Sporo tego było. Potem pojechałem do ciotki do sąsiedniego miasta i tam spotkałem takiego chłopaka…
-Łoooo!! Remus poznał kogoś?!-Zauważyli równocześnie koledzy.
-Mów imię, wiek i skąd jest? –Spytał z szerokim uśmiechem Łapa.
-Myślałem, że jest od nas kilka lat starszy a okazało się, że ma więcej na karku niż mi się wydawało. Dorastał sam no i chwilowo nie ma stałego miejsca zamieszkania.
-Oj. To jakiś biedny osobnik?
-Nie wiem, jest takim bardziej wizjonerem. Nie interesują go pieniądze. –Wyjaśnił Lupin. –A co do imienia. To nie przedstawił mi się. Kazał do siebie mówić Sal.
-Sal?
-Dziwną ksywkę sobie wybrał. –Zaśmiał się Potter uwieszony na ramieniu Remusa.
----
-Reg! Gdzie idziesz? –Spytał Lucjusz idąc za młodym Blackiem przez błonia. Chłopak uwziął się na Huncwotów jak kot na myszy. Postawił sobie za punkt honoru dowiedzenie się gdzie znika ich paczka raz w miesiącu.
-Ciszej Lucjuszu. Na pewno gdzieś na terenie szkoły jest jakieś przejście bo bez wiedzy nauczycieli nie mogą opuścić jej terenów. Musimy sprawdzić czy moja teoria się sprawdzi. Wtedy spokojnie wywalą ich z Hogwartu.
-Powaliło cię? –Spytał oburzony blondyn.- Ostatnią rzeczą o jakiej chce słyszeć jest fakt, że Potter może zostać wyrzucony ze szkoły. Wiem, że chcesz zrobić na złość Syriuszowi, ale czemu pakujesz go do jednego worka z resztą? Potter i Lupin nawet ten mały Peter nie zrobili ci nic złego. Merlinie! Tylko dlatego, że Black trafił do Gryffindoru chcesz się go pozbyć? Regulusie daj spokój.
-Nie! To nie do przyjęcia aby Black trafił do tych żałosnych lwów i spoufalał się z nimi. Psuł opinię w szkole, robił za wyjętego spod prawa i regulaminu szkolnego rozrabiakę. To stawia nasz rod w złym świetle. –Warknął przemierzając błonia az dotarli do skraju łączącego je z chatka Hagrida i Zakazanym Lasem.
-Wracam do zamku, przynajmniej jak dostaniesz punkty ujemne za szwendanie się to Severus będzie miał o to żal tylko i wyłącznie do ciebie.
----
Tygodnie spędzone w szkole każdy przeżywał inaczej. Przykładowo Syriusz uważał to z jednej strony za stratę czasu a z drugiej za świetną okazję do niszczenia rutyny którą żyli uczniowie. Zwłaszcza Severus Snape bardzo cenił sobie spokój i ową rutynę. Kiedy został prefektem postawił sobie za punkt honoru poprawienie sytuacji ślizgonów i świetnie mu szło dążenie do tego. Szczerze nienawidził innych domów zwłaszcza Gryffindoru, charakteryzował się lekkomyślnością. Co za tym szło? Bohaterstwem nie zawsze oczekiwanym. I głównym problemem była brudna krew. Mimo, że Snape nie mógł poszczycić się obojgiem rodziców którzy są czystokrwistymi czarodziejami do mugoli żywił wyjątkową pogardę. Jego ojciec nienawidził czarodziei jako mugolak żywił do nich wyjątkową niechęć co było jednym z powodów dla których znęcał się nad Severusem i jego matką czystej krwi czarownicą. Eileen Prince nim poślubiła Tobiasza Snape’a nie sądziła, że jej życie potoczy się tak źle. Była pani kapitan slizgońskiej drużyny Gargulków skończyła jako poniżana kobieta zmuszona dać własnemu synkowi swoje stare podręczniki do Hogwartu bo nie było ją stać na nowe. Severus niejednokrotnie wspominał Lili –swojej przyjaciółce z Gryffindoru – że ma już dosyć mieszkania z wiecznie kłócącymi się rodzicami.
-Co się stało? –Spytała idąc z czarnowłosym przyjacielem przez korytarz na czwartym piętrze. Trzymała pod pachą dwie książki a druga ręka kręciła niewinny loczek z rudych włosów. –Sev? Słuchasz mnie?
-Hmm? Ach tak słucham. O czym mówiłaś? –Zapytał z lekkim uśmiechem wyręczając ją i biorąc od niej jedną z książek.
-Pytałam się, czy coś się stało? Jesteś trochę przybity. I nawet nie próbuj temu przeczyć za dobrze cię znam. –Zatrzymała się i zagrodziła drogę Severusowi. Z uśmiechem patrzyła na niego wielkimi oczyma.
-Ej! Przestań.-Warknął nie kryjąc niezadowolenia.
-Ale co? –Zachichotała.
-No przestań tak na mnie patrzeć. Jesteś gorsza niż niejedna matka, prześwietlasz tym wzrokiem człowieka. –Zadarł haczykowaty nos ku górze i sprawnie ominął Evans idąc dalej korytarzem.
-Czekaj no!! Sev! –Pobiegła za nim z uśmiechem. O tak, ona doskonale wiedziała kiedy jej przyjaciel miał jakiś problem. Miała nadzieję, że Severus szybko podzieli się z nią swoimi zmartwieniami. –Masz już jakieś plany na święta? –Spytała idąc za nim krok w krok.
-Głupie pytanie, zostaje w szkole. Jak co roku.
-No to może w końcu przystaniesz na moją propozycję i odwiedzisz mnie?!
-Twoja siostra mnie nie lubi.
-Petunia? Och, nie przejmuj się nią. Jest na mnie zła odkąd Dumbledore nie przyjął jej do szkoły więc nie będziesz sam jeden znosił jej humorów.
-Głupia. Jest typowym mugolakiem. Nie miała prawa nawet myśleć o możliwości przyjęcia jej do szkoły. –Syknął złośliwie.
-Ej przestań, mimo wszystko jest moją siostrą. Miała prawo poczuć się urażona. – Lili sama nie była do końca pewna, czemu akurat na nią przypadł zaszczyt uczęszczania do szkoły magii i czarodziejstwa.
-Siostrą która ci wszystkiego zazdrości. –Wyszli ze szkoły kierując się na błonia. Było słoneczne popołudnie pomimo chłodnego wiatru a oni mogli szczęśliwie korzystać z czasu wolnego przerwy obiadowej. Severus machnięciem różdżki wyczarował na trawie kocyk dzięki czemu nie musieli martwić się o lekko wilgotną trawę na której gdzieniegdzie nadal można było odnaleźć kropelki rosy. Lili miała kontakty w kuchni więc jak tylko zajęli miejsca na kocyku na ich kolanach pojawiły się w niewielkich zdobionych menażkach dwudaniowe posiłki. Zupa dyniowa oraz warzywna zapiekanka z surówką. Dwójka przyjaciół zaczęła jeść ze smakiem i pomimo, że uczniowie preferowali spędzenie przerwy obiadowej właśnie w zamku w wielkiej Sali dwaj gryfoni szli przez błonia rozmawiając głośno. Snape zniósłby wszystko, ale nie Syriusza i Jamesa.
-Hej Evans, Snape! Piknik? –Spytał Potter podchodząc do nich z uśmiechem i ciągnąc za sobą Blacka. –Lili a może załatwisz Huncwotom takie wtyki w kuchni? Skrzaty cię lubią a nas jakoś unikają.
-Pomyśl Potter dlaczego akurat waszej czwórki nie trawią?-Wtrącił się Severus nabijając na widelec kawałek ogórka momentalnie pojawiła się koło jego twarzy buźka Syriusza który ukradł bezczelnie warzywo które planował spożyć Snape. –Black!
-Hmm mogę teraz poprosić o tego ładnego pomidorka? –Spytał Syriusz szczerząc się szeroko do ślizgona. Snape pierwszy raz czuł dosłowne zawstydzenie i wkurwienie jednocześnie. –No Sev ja czekam na jedzonko.
-Przestała ci smakować psia karma? –Warknął Severus łapiąc Lili pod rękę jak miał w zwyczaju gdy czuł się przez kogoś przytłaczany i ograniczany. Jamesa tolerował ze względu na przyjaciela. W końcu chodził z Lucjuszem już trzy miesiące więc wypadałoby się przyzwyczaić do jego obecności, ale Black był inny. Wszędzie niósł ze sobą radość i ten cholerny irytujący uśmiech, zupełnie nie podobny do Regulusa. Black potrafił wnieść taką atmosferę której nie dało się znieść na dłuższą metę. Była zbyt jasna i czysta. Snape czuł się przy niej dziwnie.
-Jak możesz być dla mnie taki niemiły? –Westchnął urażony Syriusz obejmując chłopaka ramieniem ten jednak szybko odepchnął go tak, że brunet wylądował metr dalej. –Ej co ja ci zrobiłem? –Black poczuł się urażony przecież nigdy nie zrobił Severusowi tylu kawałów co innym ślizgonom. Starał się być dla niego miły bo to przyjaciel Lucjusza a Malfoy w końcu chodził z rogaczem.
-Po prostu denerwujesz mnie swoją osobą. Jesteś wyjątkowo irytującym gryfonem .
-Ej Smarkerusie uważaj na słowa. –Odparł Black powoli się wkurzając. Już sięgał po różdżkę by pokazać temu wężowi gdzie jego miejsce kiedy złapał go za rękę James.
-Chodź Łapciu. –Powiedział całkiem spokojnie, ale Syriusz wyczuł w tych słowach nacisk. Gdyby nie Potter pewnie nie raz oberwałby od McGonagall, tylko James potrafił tak na niego wpłynąć i uspokoić.  Pociągnął przyjaciela w stronę zamku. –Już lepiej?
-Tak. On mnie strasznie wkurwia. Staram się być dla niego miły a on jak zwykle musi mi dopiec. Cholerny smark.
-Hah, podobnie było na początku między mną a Lucusiem.
-To jakaś aluzja?
-No wiesz? Już od jakiegoś czasu zauważyłem, że Snape co chwila na ciebie spogląda na eliksirach. Pewnie nie przyzna otwarcie, że mu się podobasz. Powinieneś jakoś go na to nakierować Łapo. –Dźgnął kumpla w żebra i uśmiechnął się szeroko.
-Serio gapi się na mnie?
-A tobie się podoba?
Syriusz zastanowił się chwilkę. Fakt faktem. Severus był popularny wśród ślizgonów i jak tak dłużej mu się przyjrzeć to można by uznać, że jest nawet atrakcyjny, ale ma kurewsko trudny charakter. –No, jest całkiem przystojny, ale ciężki.
-A ty? Jesteś drugim zaraz po mnie najseksowniejszym ciachem w szkole też masz trudny charakter i lubisz wyzwania. A Severus Snape jest wielkim wyzwaniem. Pomyśl jaki zyskasz szacunek jak go przelecisz.
-Ty się moim szacunkiem nie zajmuj tylko pilnuj swojego faceta. Spójrz, kręcą się wokół niego Zabini, i moje kuzynki. –Wskazał na niewielki pagórek przez który szły trzy dziewczęta oraz Lucjusz.
-Och! LUCUŚ!! –Krzyknął Potter i pomknął w jego kierunku jak na skrzydłach. Lucjusz z uśmiechem przywitał się ze swoim chłopakiem gorącym, może nawet zbyt gorącym pocałunkiem. Armira Zabini była ciemnoskórą wysoką dziewczyną o szczupłej twarzy i bujnych czarnych włosach. Obok niej stały dwie siostry black. Bella i Narcyza. Pierwsza o bladej twarzy i kupie czarnych włosów spiętych w niedbały kucyk a druga blondynka która pozwalała by jej jasne kosmyki opadały posłusznie na ramiona. –Drogie panie, porywacie mojego mężczyznę?
-Daj spokój Potter. Spędzamy czas z kolegą z naszego domu to chyba nie jest grzech. Cześć kuzynie! –Narcyza ucałowała w policzek Syriusza i uśmiechnęła się ciepło. Zawsze miała z nim lepszy kontakt niż siostra Bellatriks.
-Cyziu! –Upomniała ją siostra i przyciągnęła do siebie łapczywie obejmując. Miała skłonność do wrodzonej zazdrości.
-Gdzie zgubiłyście Andromedę? –Spytał Syriusz witając się z Armirą.
-Pewnie jest w wielkiej Sali. Ostatnio zaczęła dogadywać się z Parkinsonem. –Wyjaśniła Narcyza. Z trzech sióstr tylko ona potrafiła stawać między pozostałą dwójką w  razie kłótni a występowały one coraz częściej.
James obejmował Lucjusza co jakiś czas szepcząc mu coś do uszka co niosło za sobą skutek w formie głośnego śmiechu.
----

-Na brodę Merlina! James! –Malfoy leżał pod chłopakiem poruszając cię w rytm ruchów bruneta. Oboje spoceni, zmęczeni i bardzo na siebie napaleni znaleźli się wieczorem całkiem przypadkiem w wieży astronomicznej która o dziwo okazała się dość romantycznym miejscem i aż żal byłoby z niej nie skorzystać. –Ach! –Krzyknął blondyn gdy kochanek ugryzł go w ramię a następnie celnie podrażnił czuły punkt jakim była prostata.
-Wystarczy James Potter, do Merlina mi daleko. –Zaśmiał się zsuwając z nosa okulary i przyciągając twarz Malfoya do namiętnego pocałunku. Wbił paznokcie w udo chłopaka narzucając ich stosunkowi szybkie i brutalne wręcz tempo. –Masz plany na święta kociaku? –Spytał naznaczając pośladki blondyna czerwonym śladem po chwile wcześniej zagwarantowanym mu klapsie. I nie obyło się na jednym, dobrze wiedział, że te zabawy nakręcają ślizgona.
-Chyba spędzę je w domu. A wy powinniście uważać. Regulus coś planuje. –Wyjęczał kochankowi do ucha które pieszczotliwie potraktował językiem. Ten gest został nagrodzony rozkosznym pomrukiem.
-A co takiego wasz intrygant knuje? –Spytał zwalniając na chwilę lecz tylko po to by móc podnieść nieco chłopaka i wtulić go w swoje ciało. Taka zmiana pozycji ułatwiła mu wsuwanie się w ciało Lucjusza dużo głębiej.
-Och mmm o tu! Tutaj! Proszę. –Westchnął rozkosznie i dopiero po chwili kiedy Potter przestał się poruszać oczekując na ciąg dalszy blondyn dokończył swoja wypowiedź. –Chce się dowiedzieć dokąd znikacie co miesiąc. Chce by was wyrzucono ze szkoły.  – Pchnął Pottera w tył i teraz to on był na górze. Poruszył biodrami w przód i został nagrodzony głośnym jękiem ze strony bruneta. –Słodko jęczysz kochanie.
-Ej ej. To ty jesteś kobietą w tym związku. –Upomniał się James i wypchnął biodra w górę.
-Ach! Co nie zmienia faktu, że uroczo jęczysz kiedy się napalasz mój ty lwie. –Przesunął paznokciami po ramionach gryfona pozostawiając tam czerwone szramy. Musiał przyznać i to nie raz, że seks z Jamesem był wyśmienity, czuły i jednocześnie namiętny, gwarantował Lucjuszowi serię niesamowitych doznań i nieprzespanych nocy. Na początku roku potrafili dzień w dzień się gdzieś umawiać by zakosztować ciała drugiej osoby. Byli siebie tak bardzo spragnieni.
-Wiesz może czy Snape się z kimś spotyka? –Spytał Potter łamanym głosem zwłaszcza, że jego oddech był dość nierówny. Przyciągnął blondyna do siebie i pocałował go zaborczo gryząc jego dolną wargę, był ciekaw czy nietoperz jest dostępny bo to pomogłoby Łapie się do niego dobrać. Kiedy chłopcy oderwali się od siebie Malfoy jęknął głośno i nabił się gwałtownie na męskość kochanka.
-Sev? Och.. jest sam jak palec. –Położył się na ukochanym oddychając szybko. Czuł jak ciepła sperma Pottera wypełnia jego wnętrze a jego własna miesza się z potem który skrzył się na skórze brzucha gryfona.  – A po co ci to wiedzieć? Nie mów, że ci się podoba! –Westchnął oburzony.
-On? Mi? Kochanie, Lucusiu przecież dobrze wiesz, że tylko ty mnie potrafisz tak rozpalić. –Przeczesał jego długie włosy i zamruczał jak dopieszczony kocurek. –Zawsze będziesz dla mnie tym jedynym.
----
-Sev!-Syriusz szybko podbiegł do ślizgona. Mieli godzinę do kolejnej lekcji jaką były eliksiry a Black standardowo był do nich nie przygotowany. Tym razem jednak napisał referat o zastosowaniu proszku księżycowego, ale brakowało mu jednego skutku ubocznego. –Severusie!
-Czego chcesz?! –Warknął odwracając się w stronę z której dochodził ten irytujący głos.
-Chce żebyś mi pomógł. Mam to zadanie o proszku księżycowym, ale brakuje mi dosłownie jednego zdania. Proszę poratujesz? Jesteś dobry z eliksirów i na pewno znasz odpowiedz.
-Czy ja dobrze słyszę? Czy właśnie powiedziałeś Black, że masz referat? Że raczyłeś w końcu ruszyć tyłek i zabrać się za tą wspaniałą dziedzinę nauczania jaką są eliksiry?
-Znaczy się… użyłem nieco innych słów, ale fakt to miałem poniekąd na myśli. A z resztą interpretuj to jak chcesz. To co? Pomożesz? –Jego oczy wręcz błyszczały a nadzieja jaka się w nich kłębiła biła czystością na kilometr. Znów to nieprzyjemne uczucie umiejscowiło się w okolicach żołądka Severusa.
-Pokaż! –Wyciągnął dłoń a Syriusz momentalnie wręczył mu lekko pomięty zwitek pergaminu. Pierwszym zadaniem było przyzwyczajenie oczu do tego niedbałego, koślawego pisma. –Hmm, fakt brakuje ci skutku ubocznego. A poza tym.. jest całkiem przyzwoicie jak na pracę gryfona. –Oddał chłopakowi jego pracę. –Dopisz tam, że w razie przegotowania eliksiru, może dojść do wystąpienia wysypki często mylonej ze smocza ospą. Jej zwalczenie trwa kilka miesięcy, ale nie niesie ze sobą poważniejszego zagrożenia dla życia.
Syriusz uśmiechnął się szeroko i rzucił chłopakowi na szyję obejmując go mocno. –Ach dzięki Sev! Jesteś super. –Spojrzał na chłopaka i dostrzegł na jego policzkach lekkie różowe rumieńce.
-Odsuń się Black!
-Dlaczego? –Spytał nie przestając się uśmiechać. Te rumieńce były dowodem, że Snape odpowiednio reaguje na kontakt. –Sev. –Szepnął mu do ucha na co ślizgon się wręcz wzdrygnął a na jego twarz wstąpiły jeszcze wyraźniejsze wypieki.
-Odsuń się.. proszę. –Jęknął zrozpaczony faktem jak jego ciało reaguje. Gryfon jednak ani drgnął wręcz przeciwnie, przywarł do niego dużo dokładniej. Na korytarzu nie było żywej duszy, jak to możliwe? Przecież jeszcze chwilę temu był pełny uczniów. –Syriuszu proszę..
-To pierwszy raz jak nazwałeś mnie po imieniu. –Łapa owiewał jego szyję swoim ciepłym oddechem. Drażnił skórę delikatnym podmuchem który palił bardziej niż rozżarzony metal. –Lubię cię Severusie, dlaczego mnie tak odtrącasz? –Spytał zmysłowo wywołując u ślizgona falę dreszczy. –Zburz ten mur samotności, który postawiłeś, albo chociaż pozwól mi go przekroczyć.
-Nie chce.-Położył dłonie na ramionach gryfona i odsunął go od siebie. –Proszę, nie chce by ktokolwiek się do mnie tak zbliżał.
-Severusie. Powiedz mi dlaczego?
-Nie zrozumiesz! Przeżywam piekło za każdym razem jak wracam do domu, nie wiesz jak to jest mieć ojca mugolaka, który na twoich oczach bije matkę, a tobie daje w pysk bo chcesz jej pomóc. –Wyślizgnął się z jego objęć na bezpieczną odległość. –Nie chce się przywiązywać. Nie ma czegoś takiego jak miłość, są tylko głupie, chwilowe zauroczenia, które kończą się katastrofą.
Syriusz stał nie wiedząc co ma powiedzieć. Nie sądził, że Snape może mieć aż tak przesrane w domu, sam Łapa też nie miał łatwo bo uważano go teraz wśród bliskich za zdrajcę krwi, w końcu trafił do Gryffindoru. Nie musiał natomiast męczyć się z żadnym mugolakiem w rodzinie a Sev owszem. Ba! Tym mugolem był jego ojciec który widocznie nienawidził czarodziei. –Wiem, że pewnie nie jest ci łatwo komukolwiek zaufać, ale pozwól mi chociaż się z tobą kumplować.
-Czy ty się słyszysz? Prosisz mnie o kolegowanie się? Jesteśmy wrogami.
-Nigdy nie powiedziałem, że cię nienawidzę Severusie. I ty też mi tego nigdy nie powiedziałeś.
Fakt. Nigdy otwarcie nie przyznali się do szczerej nienawiści. W sumie Snape’a po prostu Syriusz irytował i zazdrościł mu tego, że pomimo chorego charakteru, gryfońskiej dumy i braku pokory ma tylu przyjaciół. Severus postawił mur wokół siebie bo bał się, że ktoś go na nowo zrani, że znowu będzie żałował swoich wyborów.
-Sev. –Syriusz poklepał go po ramieniu. –Chce tylko byś stworzył w tym murze dla mnie bramę. Może być tam most zwodzony i gromada krokodyli w fosie, ale proszę nie wznoś go dla mnie.
----
Kolejne dni szkoły okazały się bardzo spokojne. Większość uczniów była zdziwiona zachowaniem Blacka i Snape’a bo chłopcy zaczęli coraz więcej czasu spędzać razem i pomimo, że Severus większość tych spotkać poświęcał na wydzieraniu się na Syriusza to koledzy widocznie cieszyli się z tych wspólnych chwil. Lucjusz i James byli widocznie bardzo usatysfakcjonowani owym faktem. W końcu można było nazwać cudem to, że kolejny gryfon i ślizgon przypadli sobie do gustu. Reszta Huncwotów nie odebrała tego źle, Peterowi było to wręcz obojętne w końcu pałał do Slytherinu pewnego rodzaju sympatię, Lupin pomimo zmęczenia jakie niosła ze sobą zbliżająca się pełnia gratulował swoim przyjaciołom tego porozumienia z przedstawicielami innych domów. Co więcej nie spodziewał się, że Syriusz, który do niedawna otwarcie wyrażał niechęć do ślizgonów teraz potrafił prowadząc rozmowę bez przerwy mówić o Severusie.
-Czy wy mu podaliście jakiś eliksir na zauroczenie? –Zaśmiał się Remus siedząc na niewielkim murku i czytając podręcznik do zaklęć. –Skończyliście pisać referat na zielarstwo?
-Nic mu nie podaliśmy, a co do referatu to liczymy, że nam pomożesz Lunciu. – Zaśmiał się Potter dźgając kolegę w bok po chwili jednak spoważniał. –Za tydzień pełnia. Może wyskoczymy z chaty do lasu?
-Nie. Wolę siedzieć w wrzeszczącej chacie i tam podrapać nieco desek niż wyjść gdzieś gdzie może zaszyć się jakiś człowiek. –Odparł Remus zamykając książkę.
-Ale my będziemy cię pilnować. –Dodał Syriusz. W końcu już nie raz udawało im się uspokajać Remusa na tyle, by nie odstępował ich na krok. –Mam pytanie chłopaki czy mogę do was dołączyć nieco później? Chciałbym spotkać się z Severusem.
-Och gołąbki będą gruchać? –Zaśmiał się James. –Ej Łapo ty tak na serio myślisz o byciu z Smarerusem?
-A co? Nie mogę? –Spojrzał na przyjaciela dość oschle. –Jak się go lepiej pozna to naprawdę można go polubić. Osobiście uważam, że ta jego chłodna postawa jest słodka.
-Co?! –Spytał James i Peter równocześnie.
-Snape słodki? Syriuszu zaczynam się obawiać o twoje zdrowie psychiczne.
-Daj mu spokój Rogaczu! Każdy ma swój gust i swoje upodobania. Wczoraj dostałem list. Sal do mnie napisała. –Powiedział Remus z uciechą, widocznie ów chłopak którego spotkał w wakacje miał na niego bardzo dobry wpływ.
-Och! Co ci napisał? –Dopytał się Syriusz widocznie bardzo zainteresowany tym co też starszy kolega ich wilkołaczego przyjaciela mógł mu tam w tym liście nskrobać.
-Chce mnie odwiedzić w ferie. –Ucieszył się.
-Tylko uważaj Luniaczku bo może z tego coś wyjść. Na przykład dziecko.
-Czyje?
-No twoje i tego Sal’a oczywiście.
-A czy ja ci wyglądam na osobnika który jest w stanie zajść w ciążę? –Spytał Lupin nie kryjąc rozbawienia.
-----
Regulus powoli podążał za trójka gryfonów, którzy już wyszli z zamku. Remus, James i Peter rozglądali się dookoła jakby w obawie, że ktoś może ich nakryć na czymś wyjątkowo złym. Lupin co jakiś czas przytrzymywał się Potter’a jakby miał problem z chodzeniem, wyglądał na chorego, bardzo chorego, ślizgon pierwszy raz widział go w takim stanie. Powoli zaczęło robić się ciemno a chłopcy w końcu wyszli na błonia by skierować się następnie w stronę polany na której przecież rosła bijąca wierzba. Co ta trójka idiotów ma zamiar zrobić w takim miejscu? Przecież nauczyciele jasno postawili sprawę, że uczniowie nie mogą zbliżać się do drzewa ze względy na jego kurewski charakter. Wierzba bowiem była dość negatywnie nastawiona do wszystkiego co żyje i oddycha. Gryfiacy zaś najnormalniej w świecie stanęli pod drzewem, które już zamierzało się zamachnąć i w nich jebnąć z całej pety, ale w ostatniej chwili Potter po prostu dotknął jednego z konarów i wierzba zastygła w miejscu jakby ją spetryfikowano. Młody Black przyglądał się całej scenie z satysfakcją.
-Hah! Mam was! –Teraz pozostało mu tylko znaleźć Severusa. Jako Prefekt będzie mógł ich poszukać i może zgarnie przy okazji nieco punktów dla domu. Znając przywiązanie nauczycieli do regulaminu szkolnego nie będą mieć innego wyboru jak ukarać ta trójkę baranów i ich dom. Puścił się biegiem do zamku ciesząc się w duchu, że nie wziął ze sobą Lucjusza ten pewnie by mu nie darował takiego samolubnego zachowania. Biedny Malfoy został omamiony przez tego idiotę  Potter’a.
----
-Syriuszu co reszty oszalałeś? –Spytał Severus leżąc na magicznie wyczarowanej kanapie w pokoju życzeń. Chłopcy uznali, że skoro mają ten wieczór wolny to czemu nie spędzić go na rozmowie? Black postanowił zabrać slizgona w nieco ustronne miejsce jakim był właśnie pokój życzeń. Było tam cicho i mało, który uczeń wiedział, że ów pomieszczenie istnieje. –Dlaczego poprosiłeś tiarę o przydział do Gryffindoru?
Black westchnął cierpiętniczo kreśląc w powietrzu jakieś błękitne wzorki przy pomocy różdżki. –Po prostu miałem dość tej tradycji w mojej rodzinie. Wszyscy zawsze pięknie mi wmawiali, że ród Blacków musi być wierny Salazarowi i czarodziejom czystej krwi. Za każdym razem jak pojawi się na drzewie genealogicznym mugolak albo czarodziej półkrwii z góry jest on spisywany na straty razem z członkiem rodziny, którego przy okazji można przecież wydziedziczyć. Myślisz, że takie życie sprawia mi przyjemność? Moja matka to bezwstydna suka, która zawsze zmawiała mi, że jestem gorszy od młodszego brata, oczywiście Regulusowi było to na rękę.
-Nie przesadzasz?
-Ani trochę. Jeśli chcesz się przekonać to wpadnij do mnie w święta. Zobaczysz jaka to kochana i wkurwiająca rodzina. –Wstał i podszedł do chłopaka pochylając się nad nim. –Skończmy gadać o rodzinach. Możemy przecież zająć się czymś przyjemniejszym czyż nie? –Uniósł brew ku górze i przesunął dłonią wzdłuż ramienia ślizgona oczekując na odpowiedź. Nie doczekał się jednak żadnej, jedyne co zrobił Snape to złapał go za kołnierz szaty i przyciągnął w dół by delikatnie musnąć jego usta. Syriusz poczuł przyjemne dreszcze które biegły wzdłuż jego ciała i pieściły zmysły niczym najdroższy afrodyzjak. Kiedy ich usta oderwały się od siebie Black oblizał wargi i szepnął cicho. –Nie spodziewałem się po tobie takiego gesty Sev.
-Oj zamknij się. Po prostu jeszcze słabo mnie znasz poza tym jesteś sam sobie winien.-Odparł chłodno Snape i podniósł się do siadu przyciągając do siebie ponownie tego niepoważnego gryfona. Syriusz nie protestował, wręcz przeciwnie. Postanowił spełnić każdą zachciankę tego węża mając gdzieś konsekwencje. Skoro James mógł wyrwać Lucjusza i nie mieć wyrzutów sumienia, że zdradził swój dom, to Black nie mógł być od niego gorszy. Usadowił się w nogach chłopaka całując go zachłannie z każdą chwila pozwalając sobie na śmielsze ruchy i dużo lubieżniejsze pieszczoty, skutkiem ów poczynań były ciche westchnienia jakie fundował mu kochanek, z czasem te dźwięki stawały się dużo głośniejsze i intensywne w swej namiętności. –Syriuszu.. –Jęknął w końcu Severus, gdy tylko chłopak zsunął dłonie na jego spodnie rozpinając je i zwinnie zsuwając w dół razem z bielizna. Snape powoli przestawał myśleć racjonalnie. Odruchowo starał się zakryć krocze dłońmi, ale ten cholerny gryfiak nie dawał mu ku temu okazji.
-Nic nie rób. Ja się wszystkim zajmę. –Szepnął brunetowi do ucha które pieszczotliwie ugryzł za co został nagrodzony przeciągłym jękiem jaki wydobył się z rozwartych ust ślizgona. Syriusz przez dłuższy czas pieścił jedynie nagie ciało chłopaka, nie spieszył się ani trochę z poważniejszymi poczynaniami bo nie chciał go spłoszyć ani zniechęcić. W końcu teraz po tygodniach przekonywania Severusa do jego osoby nie chciał tego zepsuć, zbyt wiele zrobił by doszło między nimi do TEGO!
-Black!-Krzyknął Snape czując ból w dolnych partiach ciała. Gryfon napierał na niego zbyt mocno a on przecież nie był jeszcze na tyle dokładnie przygotowany by go przyjąć w swoim wnętrzu. –B-boli! –Jęknął zaciskając dłonie na ramionach chłopaka. Starał się uspokoić, ale zamiast tego spiął się jeszcze bardziej, aż do oczu napłynęły mu gorzkie łzy.
-Ciii.. Będzie dobrze. –Black zagryzł dolna wargę i pchnął ponownie wciąż czując ciasnotę i opór jaki stawiało ciało kochanka. Przecież nie przerwą tego w takim momencie! W końcu przy kolejnym ruchu dostał się do środka. Poczuł pierścień mięśni który oplótł go mocniej niż wąż zaciskający swoje ciało na ofierze by skruszyć jej kości na pył. Spojrzał na twarz kochanka, która momentalnie zmieniła swój wyraz. Sev nie krzywił się z bólu, teraz jego oblicze wyrażało błogą przyjemność i podniecenie. Syriusz uśmiechnął się ciepło i wziął się do roboty by Severus poczuł się jak w ich osobistym siódmym niebie.
----
-Muszę iść. –Westchnął Black idąc z Severusem przez korytarz na siódmym piętrze. W końcu obiecał chłopakom, że do nich dołączy.
-Co zaś wymyśliłeś?
-Nic! Żadnego kawału! Po prostu ja w przeciwieństwie do ciebie nie jestem prefektem i powinienem już dawno siedzieć w pokoju wspólnym.
Snape dźgnął go w policzek palcem. –Od kiedy przejmujesz się regulaminem szkolnym?
-Odkąd zacząłem z tobą chodzić?
-Och to my chodzimy ze sobą? –Spytał kąśliwie Sev.
-A nie?
-Hmm zastanowię się i dam ci odpowiedź jutro! –Pocałował go w policzek i zbiegł po schodach w kierunku lochów.
Syriusz natomiast zamiast skierować się do wieży Gryffindoru, szybko pobiegł na błonia i dalej w stronę bijącej wierzby.
----
-Sev!! –Krzyknął Regulus widząc sylwetkę kolegi na końcu korytarza. –Severusie. Czekaj! Musisz mi pomóc.
-Reg? Co jest? –Spytał spoglądając na chłopaka, był zduszany i cały czerwony na twarzy.
-Widziałem Huncwotów jak szli przez błonia.
-I co z tego?
-Ciągli Lupina jakby był na wpół żywy. Oni coś knują mówię ci! Byli pod bijącą wierzbą i oni tak jakby weszli do jej pnia! To jakieś przejście! Potter dotknął jednego z konarów i zaciągnął do środka Remusa i tego Petera!
-Cholera jasna o tej godzinie mają być w łóżkach! –Warknął Snape i spojrzał na zegarek na nadgarstku. –Idź do siebie. Znajdę ich i zaprowadzę do McGonagall. Ona im wymierzy jakąś karę. Jasne?
-Ej ale ja chce iść z tobą. –Oburzył się młody Black i wyciągnął różdżkę.
-Won do łóżka, albo osobiście pójdziesz ze mną go Slughorna! –Severus nienawidził tego nieposłuszeństwa jakim wykazywali się ślizgoni. Gdyby on był opiekunem domu chodziliby jak w zegarkach. –Idę po tych gryfonów. A ty do pokoju wspólnego. –Nie obchodziło go co mówił Regulus bo on był już zbyt daleko by się tym przejmować.
----
Syriusz wbiegł po schodach do wrzeszczącej chaty już jako pies. Wtargnął do pokoju i ujrzał swoich przyjaciół kroczących po nierównych deskach podłogi jako zwierzęta. James stał sobie przy oknie trzymając na swoich jelenich rogach małego szczura – Petera. Obok wielkiego zakurzonego łóżka kuliła się wilkołacza postać Lupina jak zwykle gryzącego samego siebie. Biedny Lunatyk – pomyślał łapa i podszedł do kolegi by szturchnąć go mokrym nosem po nienaturalnie wielkim ramieniu. Remus na początku groźnie warczał, widocznie nie spodobało mu się zachowanie intruza ale po chwili, kiedy się obwąchali pozwolił Syriuszowi na nieco zabawy. A jak to u zwierząt bywa ich zabawa polegała na drapaniu i niegroźnym gryzieniu siebie nawzajem. Rogacz co jakiś czas musiał ich rozdzielać porożem by przypadkiem nie zapomnieli, że taka zabawa też może być groźna. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nagle czwórka przyjaciół nie wyczuła wyraźnego zapachu. Zapachy człowieka. Syriusz momentalnie zerwał się z miejsca i zbiegł po schodach. Znał ten zapach. Severus! Potter zagrodził drogę Lupinowi który szybko zerwał się z miejsca chcąc też sprawdzić skąd ów zapach dochodzi. Jeleń jednak stał w drzwiach nie pozwalając mu opuścić pokoju.
Black był u samym dołu schodów i tam ujrzał postać swojego ‘chłopaka’. Zaszczekał i wyszczerzył kły myśląc, że tym samym go jakoś wystraszy. Skąd on w ogóle się tu wziął?
-Spadaj kundlu! –Warknął Severus celując w psa różdżką. Wyglądał na dzikiego na pewno nie był na tyle oswojony by nic nikomu nie zrobić. –Won! –Krzyknął na co gdzieś na piętrze dało się słyszeć dziwny hałas. –Potter!? Jesteście tam? ! –Krzyknął ponownie mając nadzieję, ze gryfoni odpowiedzą.  Kiedy ponownie skierował wzrok na psa nie zastał go. Stał przed nim Syriusz!
-Severusie uciekaj stąd. –Powiedział spanikowany Black.
-Black?
-Uciekaj, proszę. Nie mam czasu na tłumaczenie. Po prostu stąd wyjdź! Błagam.
-Oszalałeś, co ty tutaj robisz?
-Snape po prostu wróć do zamku błagam! –W jego oczach ślizgon wyczytał strach i panikę. –Uciekaj! –Było jednak za późno! Z piętra doszło ich o zgrozo wycie wilkołaka. Coś mocno gruchnęło o deski (to James którego odepchnął Remus. ) i następnie pospiesznie zbiegło po schodach. Snape spojrzał na Syriusza który ponownie był pod postacią psa, jednak nie to było w tym momencie ważne. Pies skoczył do przodu zaciskając szczęki na ramieniu wielkiego człekopodobnego stwora. Snape stał jak wryty! Pierwszy raz w życiu widział walkę z wilkołakiem. Nie wiedział jak ma się zachować. Syriusz drapał i gryzł potwora który wcale nie był milszy. Psia krew skapywała na spróchniałe deski kreśląc na nich wzory niczym na obrazie. Syriusz został odrzucony lądując na przeciwległej ścianie, podniósł się momentalnie gdy ujrzał jak Lupin zbliża się do oniemiałego Severusa podnosząc na niego łapę wyposażoną w ostre jak brzytwa szpony. Oboje z impetem trafili w drewnianą ścianę która załamała się pod ich ciężarem i razem runęli na zewnątrz gdzie kontynuowali starcie. Obok psa pojawił się po chwili jeleń co jeszcze bardziej zszokowało Severusa. Rogaty zwierz stanął dęba i potraktował wilkołaka kilkoma naprawdę mocnymi kopnięciami. Niebezpieczeństwo uciekło w stronę lasu skucząc jak mały szczeniak. Syriusz wrócił do ludzkiej postaci i rozejrzał się dookoła szukając wzrokiem Severusa. Tego jednak już tam nie było.
----
Potter, Black i Pettigrew biegli w kierunki zamku widząc gdzieś w oddali czarną sylwetkę. Był to jak zakładali Snape. Kierował się w stronę gabinetu Dumbledore’a.
-Cholera. SNAPE! –Krzyknął Syriusz!
Ten ani myślał by się zatrzymać. Ci debile kryli wilkołaka! W szkole! Narażali na niebezpieczeństwo wszystkich uczniów! Nie mógł tego puścić płazem.
-Profesorze! –Powiedział zdyszany jak tylko wbiegł po schodach do gabinetu dyrektora. Wiedział, że trójka Huncwotów depcze mu po piętach.
-Och Severus. Co się stało? Co tu robisz o tej godzinie? –Dumbledore miał na sobie rubinowy szlafrok.
-Huncwoci kryją wilkołaka!
-Snape! –Do gabinetu wbiegła pozostała trójka uczniów. –to nie prawda!
-Nie prawda? Ty się słyszysz Potter? Wiem, że to Lupin jest tą bestia. Że też się nie domyśliłem. Cholera. Durni idioci narażacie całą szkołę.
-Nic nie wiesz Smarkerusie! To nasz przyjaciel nie obchodzi nas czy jest wilkołakiem czy nie!
-James! Debilu on jest niebezpieczny!
-Chłopcy bardzo proszę się uspokoić. –Podniósł nieco głos dyrektor. –Severusie doskonale wiem, że Remus jest wilkołakiem osobiście pozwoliłem mu uczęszczać do naszej szkoły pomimo tej przypadłości. Tak samo jak osobiście wybrałem wrzeszczącą chatę jako jego kryjówkę.
-I pan to popiera?! –Ryknął Snape nie wierząc w to co słyszy! –Tak samo jak to, że ta trójka idiotów spędza z nim każdą pełnię jako zwierzęta?
-Och naprawdę? –tu Dumbledore się mocno zdziwił. –Nie wiedziałem, że macie takie umiejętności chłopcy.
----
Dyrektor nie wyciągnął żadnych konsekwencji. Pouczył Snape'a by zachował tajemnice dla siebie i nikomu o tym nie wspominał. Huncwotów pokarał jedynie szlabanem, zaś Remusa przeprosił za zaistniałą sytuację, podobnie rodziców chłopca. Syriusz nie mógł dotrzeć w żaden sposób do Severusa który teraz miał do niego wielkie pretensje za takie tajemnice. Praktycznie reszta miesięcy stała się napięta przez zbliżające się egzaminy i inne obowiązki względem rodzin i szkoły. Remus na ostatnim roku nauki został poinformowany listem od swojego obiektu westchnień, ze powinien o nim zapomnieć bo zbyt się zmienił i teraz może go jedynie skrzywdzić. Nie tylko Lupinowi trudno było się pogodzić z rozstaniem z Salem. Syriusz stopniowo leczył się ze swojego zauroczenia Snapem lecz większy problem miał James który po serii kłótni z Lucjuszem postanowił z nim po prostu się rozstać. Oboje bardzo to przeżywali ale byli zbyt dumni by przyznać się do ciągłego uczucia jakim darzą się nawzajem, nawet po tym zerwaniu nie mogli zapomnieć o latach wypełnionych miłością. Koniec szkoły przyniósł końce ale i początki na nowe uczucia. Syriusz zyskał nowa rodzinę jaką byli James i o dziwo Lili z którą Potter zaczął chodzić po ukończeniu szkoły. Peter zniknął gdzieć na miesiące a Remus odwiedzał swoich przyjaciół zgłębiając wiedzę z książek które stały się jego druga pasją zaraz po podróżowaniu. Co do Severusa i Lucjusza? Snape zyskał stanowisko nauczyciela eliksirów po profesorze Slughornie który postanowił przejść na emeryture. Nikt się nie dowiedział, że potajemnie dołączył do ruchu wolnych czarodziei jaki powstał z inicjatywy Toma Marvolo Riddle’a później znanego jako Potomka Salazara Slytherina – Lorda Voldemorta. Lucjusz ożenił się z Narcyzą która po ślubie bardzo się zmieniła. Jej rodzina bowiem i stara i nowa, przyłączyła się do czarnoksiężnika spełniając jego często chore wizje lepszego świata. Do Lucjusza dotarła wiadomość o narodzinach potomka Potterów i nie ukrywał, że ucieszyła go wieść, że James jest szczęśliwy. Malfoyowie jako wierni słudzy Czarnego Pana również spodziewali się narodzin syna.
----
Pewnego wieczoru, kiedy Lucjusz był zajęty czytaniem Proroka codziennego poczuł palący ból nadgarstka.
-Lucjuszu? –Narcyza trzymała w ramionach dziecko i spoglądała na męża z zainteresowaniem.
-To nic. Zaraz wrócę. –Malfoy szybko wyszedł z posiadłości gdzie po chwili pojawił się w kłębach czarnego dymu Severus. -Snape? Co się stało? –spytał.
-Czarny Pan zniknął.
-Jak to?
-Nie wiem. Ale jest coś jeszcze. –Tu zawahał się. –Potterowie nie żyją.
Na te wiadomość Lucjusz złapał się za pierś i padł na kolana czując jak do oczu napływają mu łzy. James! JAMES!! Nie krył smutku i pozwolił łzom spłynąć po policzkach. –A chłopiec?
-Żyje. Dziecko żyje. –Lucjusz zauważył w oczach Severusa te same łzy. Widocznie płakał za swoją przyjaciółką. Za Lili.
-Co z nim?
-Trafi do wujostwa.
-A co się stało z Syriuszem, przecież Black z nimi mieszkał prawda? –Spytał wstając i patrząc na Snape’a poważnie.
-Trafił do Azkabanu. Posądzono go o liczne morderstwo i przyczynienie się do śmierci Potterów. –Jego głos drżał delikatnie aż w końcu Severus nie wytrzymał i zakrył twarz dłońmi. –Kurwa! Straciłem dwie najważniejsze osoby w życiu i dlaczego? Ponieważ czarnemu panu się zachciało zmieniać świat?! –Krzyknął nie wiedząc co ma począć. Stracił Lili, i stracił… Syriusza.



/Podobało się?
Napisz w komentarzu, że tak... bądź nie ;c

19 komentarzy:

  1. Och pierwsza!! <3
    Zacznijmy od początku ;3
    Notka jak zwykle wyjatkowo mnie wciągnęła. Nie myslałam, że takie paringi mogą być aż tak.. słodkie? Z jednej strony szkoda, że tak się to skończyło, ale rozumiem, że musiałaś w to wpleść w wątek Drarry.
    Kochana KaoY pisz pisz! Uwielbiam tego bloga. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wszelkie pochwały padające z twojej strony to naprawdę mnie motywuję ;*

      Usuń
  2. Ummm... Cześć?
    Ja tak tu tylko by potwierdzić że jesteś super i kocham wszystkie notki i tak dalej, ale ja nie o tym. Znaczy o tym też, ale... no nieważne xd
    Dawno temu odkryłam twojego jakże cudownego bloga, ale dopiero teraz stwierdziłam, że chce go skomentować.... Bosz jakie to formalne jest xd Ogólnie to nie jestem zbytnio osobą, która lubi się udzielać w społeczeństwie, ale stwierdzam, że ty na to zasługujesz! Haha to też dziwnie zabrzmiało, no nevermind xd (tak jestem głupia i właściwie nie wiem co pisze, ale ja tak mam gdy się denerwuje xd) Co ja robię? xd Dobra kończę pisać ten bzdurny komentarz, bo to i tak nie ma sensu xd
    Jeszcze raz powiem, że cię uwielbiam i uwielbiam wszystko co piszesz i w ogóle jesteś super i oby tak dalej.
    Ja znikam i mam nadzieje, że ogarniesz to co tu napisałam xd
    ~Zwariowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że pomimo tej "niechęci" do udzielania się jednak postanowiłaś tutaj coś naskrobać. To bardzo mnie zachęca do dalszego pisania i mam nadzieję, że to nie jest twój ostatni komentarz na tym blogu.
      Wiem, że jest tu pełno osób, które wpadają, czytają i znikają jestem im wdzięczna za samo zapoznanie się z treścią, ale czasem taki znak od czytelnika jest równie ważny bo to wy dajecie mi tego Kopa w cztery litery!! To taki power jakiego dostaje jak czytam wasze komentarze.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. ;*

      Usuń
  3. To było takie piękne * ^ * A końcówka... O mało się nie rozpłakałam ;A; Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam, o łączeniu Jamesa z Lucjuszem, a do Syriusza i Snape'a to już bliżej :D Niemniej jednak ten one-shot był pięknyy i nie mogę doczekać się następnego rozdziału Drarry :D
    Przepraszam, że rozdział taki krotki i nierozgarnięty, ale już prawie 23, a co jak co, ale jutro szkoło, więc no...
    Podobało mi się i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy pisząc notki o Harrym i Draco mam czasem przebłyski tego, że przecież ich ojcowie też mogli ze sobą kręcić w szkole. :D Wiem, że zazwyczaj łączono Jamesa z Severusem, ale Syriusz mi tutaj jak najbardziej pasuje do tego niedostępnego, słodkiego nietoperza. :D
      Co ciekawe zawsze w mojej głowie Harry był uke a Draco Seme, zaś w wersji ojcowskiej to właśnie Lucjusz robi za stronę uległą a James dominująca. (Taki paradoks)
      Wiem, że pewnie fani Remusa i Syriusza mnie zabiją za rozdzielenie ich, ale mam pewnego Asa w rękawie, który mam nadzieję bardzo się wam spodoba. Więc o Remiego się nie martwcie :D
      Pozdrawiam cię kochana Kimichi ;*

      Usuń
    2. Co do Remiego..... Nie mów mi, że tajemniczy Sal to sam wielki Slytherin! Bo opis mi się zgadza xD

      Usuń
    3. Oj no nie mogę wam zdradzać takiej tajemnicy, ale spokojnie wszystko się z czasem wyjasni <3

      Usuń
    4. Tom Marvolo Riddle dam dam dam..xD
      Wielka tajemnica��

      Usuń
  4. *Wyciera ślinę z klawiatury* O kurde!!! Kocham to! Płakałam na końcu i jak widać śliniłam się podczas czytania gorętszych kawałków. *q*
    KaoY pisz nam tutaj kolejne rozdziały jesteś fantastyczna!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, sorka, że tak późno, ale czasu braknie :o Co do rozdziału znalazłam kilka błędów, ale komu się nie zdarzają ^^ A co do treści. Jestem w szoku i to jak najbardziej pozytywnym :D Ja nigdy bym na to nie wpadła, a parka James x Lucjusz po prostu awww *.* zakochałam się <3 ja na prawdę nie miałabym nic przeciwko gdybyś zrobiła serię one-shotów z nimi w roli głównej *ślini się*!! Jest takie opowiadanie niestety nie dokończone o tej parce i ich dzieciach *.* Może czytałaś, może nie :D jak będziesz chciała linka to wiesz gdzie fiukać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emiś raz dwa wysyłaj linka przecież wiesz, że ja zawsze bardzo chętnie zaznajomię się z nowymi opkami :D
      Dziękuję ci kochana za opinię <3

      Usuń
  6. Witam,
    naprawdę ten tekst jest wspaniały, cudownie było czytać o Jamesie i Lucjuszu, czy Syriuszu i Snape, szkoda, że ich związki się rozpadły, ale i Syriusz pokazał, że cierpi po stracie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam.
    Znalazłam twojego bloga dzisiaj, gdy to szukałam opowiadań o Lucjuszu i Potterze. Powiem jedno:
    To było cudowne.
    Nie czytałam jaszcze tak profesjonalnie napisanego opowiadania.
    Wielki szacunek do autorki.
    Mam nadzieje, że jeszcze stworzysz shota z tą parką... A może nawet długie opowiadanie.
    Pozdrawiam i życzę weny ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kiedyś napiszę serię własnie o Lucjuszu i Jamesie. :)
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam ;*
      KaoY

      Usuń
  8. Boskie, Moja Mistrzyni! <3 Nasze paringi! c: Wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja opinia to niemal jak dostać literacką nagrodę nobla!!!

      Usuń
  9. Pięknie piszesz!
    Kocham twojego bloga, odkryłam go już dawno temu.. Teraz czytam go już drugi raz❤ Na końcówce się normalnie popłakałam.. Biedny Lucuś i Sev❤���� Pisz dalej, i weny życze❤❤��

    OdpowiedzUsuń
  10. Best Casinos in New Orleans (New Orleans) - Mapyro
    Find the 거제 출장마사지 best casino near New 남원 출장안마 Orleans. See map, 양주 출장안마 reviews and photos. The Orleans Metropolitan Transportation 충청남도 출장샵 Authority (MTA) operates over 밀양 출장마사지 800 bus and taxi

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic