Teraz krótka seria wyjaśnień czemu rozdział pojawił się dziś a nie w niedziele tak jak było zamierzone. Miałam problem z internetem. I to dość poważny. Musiałam oddać ruter to wymiany i trochę mi to zajęło :c Ale na szczęście już jest sprawny i nie przewiduję podobnych opóźnień w przyszłości :3
To teraz pora na wasze komentarze:
Dagna Płecha - No troszkę krótki, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ten jest dłuższy i mam nadzieję, że się spodoba.
Marmolada - Spokojnie nie zginą. Przynajmniej nigdy nie miałam zamiaru ich uśmiercać w takim znaczącym momencie. :D
Chesterfilg - Bardzo dziękuję za opinię. :D Jak widać następny rozdział właśnie się pojawił ^.^ Oby przypadł ci do gustu. :3
Mike Wazowski -Ostatnio właśnie zauważyłam, że jest popęd ( XD) na Drarry. Nie mogą was tak długo trzymać bez Harryego i Draco, więc dziś macie okazję do uśmiechu ;***
Mike Wazowski -Ostatnio właśnie zauważyłam, że jest popęd ( XD) na Drarry. Nie mogą was tak długo trzymać bez Harryego i Draco, więc dziś macie okazję do uśmiechu ;***
Kuroshii- Już mnie kiedyś kilka osób męczyło bym napisała opowiadanie w, którym pojawi się dziecko więc pomyślałam, że w u Haru i Valda będzie ono pasować. :D Z chęcią zajrzę na twojego bloga. :)
Kaczusia - Ekranizacja? *___* Jej to byłoby chyba spełnienie marzeń każdego autorka nie ważne czy bloggera czy pisarza! Nie sądzę by moje dzieła nadawały się do stworzenia ekranizacji, ale może kiedyś... kto wie :D Dziękuję bardzo <3
Emi Raicho - Haha Skarbie tobie ostatnio często te komentarze znikają ;*** Nie przejmuj się to złośliwość rzeczy martwych. I ty mi tu o seksach nie marz kochanie bo jeszcze się spełnią!! (czego ci życzę) Nie no, spokojnie będą seksy w swoim czasie kotku. Cierpliwości.
xxewelka-Draw podświadomie lubi Kengo.. tak przynajmniej mi się wydaje "CO!? JA MAM GO LUBIĆ?! POWALIŁO CIE KAOY?!
Ej no co to za wpychanie się do moich odpowiedzi na komentarze? O.O Draw spadaj! Bo będzie szlaban, a ja mam ciekawe pomysły jak ci uprzykrzyć życie <3
Ej no co to za wpychanie się do moich odpowiedzi na komentarze? O.O Draw spadaj! Bo będzie szlaban, a ja mam ciekawe pomysły jak ci uprzykrzyć życie <3
No to na tyle tych komentarzy :3 Ciekawe ile będzie pod tym postem, oby jak najwięcej. ;)
Harry leżał na łóżku starając się jakoś zebrać myśli. Przed chwilą kochał się z Draconem Malfoyem. Na brodę Merlina jak to musi dziwnie brzmieć. Plusem był fakt, że blondyn poszedł do łazienki się odświeżyć po stosunku i teraz Harry ma czas by porozmyślać w spokoju. Czy dobrze zrobił? „Pewnie, że tak w końcu podobał ci się już od dłuższego czasu, prawda?” Tak jasne sumienie szkoda, że dajesz znać, że istniejesz dość rzadko, a jak już się upomnisz to po czasie. Super. Harry spróbował usiąść, ale szybko z tego pomysłu zrezygnował, bo z jego ust wydobył się bolesny jęk. Tyłek chyba nigdy go tak nie bolał. Seks sam w sobie był wspaniałym, ale po cholerę skutkiem tego jest niemoc w siedzeniu? Teraz, kiedy tak sobie leżał i myślał nad wszystkim, co się wydarzyło musiał przyznać, że Draco jest naprawdę świetnym kochankiem. Harry uśmiechnął się mimowolnie i zerknął kątem oka w stronę drzwi do łazienki. A może by tak tam wejść? Rzucić się na ślizgona? „Kurcze weź się w garść zachowujesz się jak nastolatka” Warknął sam na siebie. Muszą w miarę szybko wrócić do reszty, bo jeszcze zaczną snuć jakieś domysły, że ta ość była może kością? W końcu nie ma ich już prawie dwie godziny. Harry jęknął próbując ponownie wstać. Tym razem się udało i po chwili podpierając się o ramę łóżka sięgnął po swoje ubrania i zaczął się ubierać. W magiczny sposób wyczyścił wszystkie ślady po ich wcześniejszym stosunku i podszedł chwiejnym krokiem do drzwi łazienki. Zapukał w ciemną szybkę i powiedział głośniej. –Draco długo masz zamiar się gotować pod tym prysznicem? –Chwilę później dźwięk lecącej wody ucichł i dało się słyszeć jakieś niezadowolone mruczenie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich mokry blondyn owinięty w pasie czarnym ręcznikiem.
-Harry, taka rada na przyszłość, nie poganiaj mnie, kiedy biorę kąpiel po tak wspaniałym seksie jasne? –Uśmiechnął się widząc rumieńce, jakie wpłynęły na policzku gryfona i pochylił się nad nim by móc delikatnie musnąć jego słodkie usta. A musiał przyznać, że były naprawdę bardzo słodkie. Nie spodziewałby się, że ich „związek” tak szybko wypuści pąki. Dracon zaczął się powoli wycierać i spojrzał na swoje ubranie, które leżało ułożone w kostkę na kanapie. –Przydałoby się wrócić do nich w miarę szybko, bo odpakują nasze prezenty. –Przecież rzeczą naturalną i jasną jest to, że prezentów Malfoya nie ma prawa dotykać nikt poza nim w osobie własnej. Sięgnął po swoje ubranie i po chwili był już gotowy. Włosy magicznie wysuszył i ułożył w idealnie zaczesane do tyłu. No tak, bo przecież Malfoy jest bliskim synonimem słowa „ideał” Przesunął dłonią po ramieniu zupełnie jakby chciał strzepnąć niewidzialne paproszki z materiału koszuli. To było naprawdę zabawne tak oglądać jak Draco szykuję się by wrócić do towarzystwa, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, nie dopuszczał do siebie myśli jakoby, choć jeden kosmyk włosów odstawał od reszty, że kołnierzyk koszuli wyginał się lub spodnie od garnituru skalały swoja teksturę jakimś pomiętym kawałeczkiem. Harry stał oparty o ścianę i przypatrywał się blondynowi, on sam był już ubrany, więc teraz musiał tylko czekać na jaśnie księżniczkę slytherinu.
----
-Cos nie tak Syriuszu? –Spytał Remus podchodząc do mężczyzny, który stał obok choinki i przyglądał się pewnemu sporemu pakunkowi.
-Nie uważasz, że przesadziliśmy? –Spojrzał na przyjaciela. –No wiesz z tym prezentem? Nie wiem jak może zareagować na taki drobiazg.
-Drobiazg? Zwariowałeś Łapo? –Lupin uderzył go w ramię nie wierząc, że ten to powiedział. Nawet niektóre stare rody nie mogą sobie pozwolić na takie coś. Mimo, że maja pieniądze, to naprawdę niewielu zawodowców w Anglii zdecydowałoby się na podjęcie tego zadania i to bez żywych modeli. –Na pewno się ucieszy, ale mam wrażenie, że jeszcze coś cię martwi.
-Nieważne. –Odparł jedynie i z delikatnym uśmiechem zarzucił rękę na ramię mężczyzny. – Chyba spodobał ci się.. Tom. Prawda?
Remus zarumienił się szkarłatnie, co było u niego nowością od bardzo dawna. W sumie Syriusz ostatnio go widział tak zakłopotanego w latach szkolnych a od tego czasu minęło sporo lat. – Uhm.. – Kiwnął głowa starając się nie wyglądać jak jakaś zakochana nastolatka. –Pamiętasz jak opowiadałem wam o tym chłopaku, którego kiedyś poznałem w wakacje?
-No.. Czekaj. –Syriusz zrobił minę, której nie powstydziłby się filozof z starożytnej Grecji. – Pamiętam.. To ten, który potem ci napisałbyś o nim zapomniał prawda? –Syriusz spojrzał na niego z lekką konsternacją, bo nie wiedział, co ma Riddle do tamtego chłopaka.
-No, bo dziś doszedłem do wniosku, że Marvolo jest do niego bardzo podobny. –Zaczął nieco nerwowo. – No i on się przyznał, że był tamtym chłopakiem.
-Co?!-Krzyknął na tyle głośno, że wszyscy obecni skupili na chwilę na nich uwagę. Remus pociągnął przyjaciela na bok i dał mu w łeb, nie mocno, ale tak by sobie zapamiętał jak ma się zachowywać. – Nie bij mnie. Mam rozumieć, że byłeś zakochany w Voldemorcie? Remusie czyś ty oszalał?
-A skąd mogłem wiedzieć, że to on? Wtedy mi się nie przedstawił „Hej jestem Lord Voldemort, czarny pan i przyszły zabójca twoich przyjaciół.. No i wkrótce najniebezpieczniejszy czarnoksiężnik wszechczasów.”
-Kurde to brzmi, co najmniej idiotycznie. –Zaśmiał się Black przeczesując swoje włosy.
-No właśnie. Jesteś zły?
-Na co? –Spojrzał na niego zaskoczony. Ach Remus bał się, że Syriusz nie pochwali tego związku i jego wybory. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i przytulił przyjacielsko Lunatyka. –Remi jesteś przecież dorosłym mężczyzną i masz prawo wybierać, z kim się spotykasz. Ja ci tego nie mogę narzucić. –Wyjaśnił Syriusz z uśmiechem. –Chce tylko byś uważał na siebie i był szczęśliwy. Jasne?
W tym samym momencie do jadalni wrócili Harry i Draco. Oboje lekko zarumienieni na policzkach, choć u Malfoya było to o wiele mniej widoczne niźli u Pottera.
-Wybaczcie. Harry miał pewną komplikację w łazience. –Wyjaśnił Dracon, za co dostał kuksańca w bok od bruneta, który miał twarz koloru dorodnych pomidorków. –No i co mnie dźgasz Potti? Powinieneś mi być wdzięczny, że ci pomogłem.
-A, na czym ta pomoc polegała Draco? –Spytał Lucjusz siedząc sobie na krześle i popijając wino z kryształowego kieliszka. Harry pierwszy raz widział u tego mężczyzny tak przenikliwy uśmieszek.. Zupełnie jakby wiedział doskonale, co ci dwaj robili w sypialni. Brunet obszedł Dracona pozostawiając go samego zdanego na walkę ze spojrzeniem swego ojca a Harry w tym czasie usiadł przy stole. Tom posłał mu delikatny uśmiech i wrócił do rozmowy prowadzonej z Regisem. Ten człowiek wciąż był dla chłopaka jedną wielką zagadką. Wampir, który nienawidzi aktualnego ministerstwa. Harry już miał się o coś spytać, kiedy pojawił się obok niego blondyn z lekkim uśmiechem łapiąc jego ramie.
-Chodź głupku otwierać prezenty. –Pociągnął go za sobą w stronę choinki, pod, którą leżało kilka dość sporych paczek. Dracon od razu przejrzał pakunki i znalazł dwa dla siebie. Jeden od ojca i drugi od Snape’a. W mniejszym pakunku był zegarek, na którym widać było kilka tarcz, zaś drugie pudełko zawierało serię podstawowych odtrutek, które działały na większość trucizn. Harry nie był pewny czy byłby zadowolony z takiego prezentu, no, ale skoro Malfoyowi się podobał, nie będzie wchodził w szczegóły. Czas najwyższy zająć się swoimi paczkami. Dla Harry’ego była jedna duża paczka i druga mniejsza. Postanowił zacząć od malutkiej. Rozpakował pudełeczko a w środku znajdował się złoty znicz.. Bardzo stary teraz już takich nie produkowano. Spojrzał na doczepiony bilecik i otworzył szeroko oczy.
„To jeden ze zniczów, które złapał twój ojciec. James często zapominał je oddać po meczu.
Lucjusz Malfoy”
Brunet spojrzał na Malfoya seniora i kiwnął głową w podzięce, na co mężczyzna się uśmiechnął. Teraz nadszedł czas na duży pakunek. Najpierw postanowił odczytać bilecik. Prezent był od Syriusza i Remusa. To wystarczyło by na twarzy Harry’ego zagościł jeszcze szerszy uśmiech, przesunął dłonią po kolorowym, ozdobnym papierze i po chwili zaczął go powoli zdzierać by odsłonić.. Ramę obrazu. Niby nic wielkiego, ale pod jedną ramą była kolejna. Różniły się nieco ozdobami. Pierwszy obraz miał w ramię wyrzeźbione podobizny jelenia a drugi był ozdobiony kwiecistymi ornamentami. Harry nie za bardzo rozumiał, o co chodzi. Obrazy przedstawiały coś bardzo podobnego do pokoju wspólnego gryffindoru, z niewielkimi różnicami w szczegółach, ale poza tym był on łudząco podobny. Co ciekawsze? Jeden z obrazów ukazywał część pokoju z kominkiem a drugi widok na wejście do sypialń i wielkie okno. Brunet oparł obrazy o ścianę i spojrzał na niego oczekując jakby aż postacie, które się ukażą zaskoczą go sobą. I nie mylił się. Na jednym zagościł James a na drugim Lili.. Jego rodzicie uśmiechali się do niego szeroko. Byli może trochę starsi od Harry’ego, ich podobizny nie przedstawiały pary, jako dorosłych ludzi, ale też nie, jako typowych dzieciaków.
„To jeden ze zniczów, które złapał twój ojciec. James często zapominał je oddać po meczu.
Lucjusz Malfoy”
Brunet spojrzał na Malfoya seniora i kiwnął głową w podzięce, na co mężczyzna się uśmiechnął. Teraz nadszedł czas na duży pakunek. Najpierw postanowił odczytać bilecik. Prezent był od Syriusza i Remusa. To wystarczyło by na twarzy Harry’ego zagościł jeszcze szerszy uśmiech, przesunął dłonią po kolorowym, ozdobnym papierze i po chwili zaczął go powoli zdzierać by odsłonić.. Ramę obrazu. Niby nic wielkiego, ale pod jedną ramą była kolejna. Różniły się nieco ozdobami. Pierwszy obraz miał w ramię wyrzeźbione podobizny jelenia a drugi był ozdobiony kwiecistymi ornamentami. Harry nie za bardzo rozumiał, o co chodzi. Obrazy przedstawiały coś bardzo podobnego do pokoju wspólnego gryffindoru, z niewielkimi różnicami w szczegółach, ale poza tym był on łudząco podobny. Co ciekawsze? Jeden z obrazów ukazywał część pokoju z kominkiem a drugi widok na wejście do sypialń i wielkie okno. Brunet oparł obrazy o ścianę i spojrzał na niego oczekując jakby aż postacie, które się ukażą zaskoczą go sobą. I nie mylił się. Na jednym zagościł James a na drugim Lili.. Jego rodzicie uśmiechali się do niego szeroko. Byli może trochę starsi od Harry’ego, ich podobizny nie przedstawiały pary, jako dorosłych ludzi, ale też nie, jako typowych dzieciaków.
-Cześć Synu. –Powiedział James poprawiając okulary na nosie. Był wysokim przystojnym brunetem z tak samo roztrzepanymi włosami jak i jego syn. –Syriuszu.. wyglądasz okropnie Łapo. – Zaśmiał się zauważając w końcu swoich przyjaciół.
-Ale ja w przeciwieństwie do ciebie mogę zrobić na przykład to. – I tu całkowicie dla zabawy podszedł do Lucjusza i ku swojej uciesze natapirował mu blond włosy. –Haha patrz James.. Twój Lucuś właśnie został pozbawiony ulizanych włosów.
James nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem widząc, jak jego były chłopak zaczyna ciskać w Syriusza jakimiś zaklęciami krzycząc przy okazji by nigdy więcej nie ważył się psuć jego fryzury. Harry pierwszy raz widział jak będzie się na starość zachowywać Dracon… dokładnie tak samo jak i ojciec. Lili przeszła ze swojego obrazu do obrazu Jamesa i uderzyła go mocno w czubek głowy.
-Och Sev!-Krzyknęła machając do przyjaciela, który siedział przy stole z ponurą miną.-Ej Sev! Chodź tutaj pajacu. –Zaśmiała się.
-Przymknij się Evans. –Odparł równie kąśliwie, ale posłusznie podszedł do przyjaciółki. –Tak samo nachalna jak zawsze.
-Tak samo marudny jak kiedyś.-Odpyskowała pokazując mu język. W końcu jednak wzrok Lili i spokojniejszego już Jamesa skierował się na Harry’ego. –Co synku fajny prezent?
-Bardzo fajny, nie myślałem, że zamawialiście swoje obrazy. –Harry był naprawdę zszokowany.
-Bo tego nie robili. –Zauważył Remus podchodząc do chłopaka. –Syriusz poprosił pewnego znanego malarza o namalowanie ich portretów. Mało, który malarz podejmuję się takiej pracy nie mając przy sobie żywych modeli, jest to wtedy dużo trudniejsze.
-No właśnie! Spójrz Harry na mój kosmyk.. O ten. –Wskazała na włosy, które spływały jej falą po ramieniu. –On powinien być zagięty w prawą stronę.. A nie w lewą. –Na tę uwagę. Wszyscy obecni wybuchli wesołym śmiechem, tylko Lili zbulwersowana miała teraz twarz tego samego koloru co jej ogniste włosy.
----
Wyszło na to, że Syriusz, Severus, Lucjusz, Harry i Draco siedzieli w salonie rozmawiając sobie z obrazami Jamesa i Lili. Remus postanowił ulec namowom Toma i zwiedzić z nim wielką bibliotekę. Jeśli chodzi o Regisa musiał przeprosić obecnych i wyjść wcześniej, bo obowiązki go wzywały, ale obiecał Riddle’owi, że pojawi się następnego dnia na śniadaniu.
-Ach! Czyli nie udało ci się z Narcyzą. –Westchnął James siedząc w fotelu i obserwując z delikatnym uśmiechem rumiane policzki Lucjusza.
-Odbiło jej kilka lat temu i teraz siedzi w Azkabanie ze swoją siostrą. –Wyjaśnił blondyn nie mogąc zignorować rozbawione spojrzenie swojego syna. Draco pierwszy raz widział ojca z rumieńcami. Mężczyzna do tej pory grał oschłego i zimnego drania, więc taka sytuacja była nowością.. Wręcz szokiem. Lucjusz Malfoy właśnie ukazał swoją drugą twarz. Harry dołączył się do Dracona i teraz oboje chichotali nie mogąc się powstrzymać.
-Młodzież ciszej zaraz wam też miny zrzedną –Syknęła Lili w ten swój wyniosły sposób. –A ty Sev? Jednak wróciłeś do Syriusza?-W tym momencie śmiali się wszyscy poza Snape’m. Syriusz prawie spadł z fotela nie mogąc się uspokoić. W końcu jednak widząc zbulwersowaną minę mistrza eliksirów postanowił nieco przystopować.
-Wiesz Lili to jest trochę bardziej skomplikowane. Severus mnie nie lubi, więc nie mam zamiaru naciskać. Poza tym życie mnie nauczyło, kiedy jest się na przegranej pozycji i lepiej odpuścić. –Na te słowa wszyscy się zdziwili i nawet sam Snape doznał niemałego szoku… chyba pierwszy raz od bardzo dawna Black powiedział coś na poziomie dorosłego czarodzieja. Choć nie wiedząc, czemu Severusowi zrobiło się jakoś.. Nieswojo, kiedy rozmyślał nad sensem tego zdania.
-A wy chłopaki jesteście razem? –Spytał James spoglądając na Harry’ego i Dracona. W sumie on sam za młodu miał skłonności do tej samej płci, więc zainteresowanie jego syna młodym Malfoyem było jak najbardziej sensowne. –No, więc? –Teraz oczy skierowane były na dwójkę chłopców, którzy chyba trochę się zakłopotali.
Draco spojrzał kątem oka na Harry’ego. Fakt, jeszcze oficjalnie nie prosił go o chodzenie no, ale chyba podczas ostatniego stosunku dali sobie jasno do zrozumienia, że to, co ich teraz łączy to nie jakaś banalna przyjaźń seksualna. Przynajmniej Dracon chciał by tak nie było. A Harry miał wciąż pewien mętlik w głowie. Z jednej strony chciał by coś między nimi zakwitło i bynajmniej nie były to diabelskie sidła, raczej coś piękniejszego i delikatniejszego, co będą musieli pielęgnować. Potter postanowił się odezwać.
-Chyba jesteśmy razem.. Tak mi się wydaję. –Tu posłał Draconowi nieco zagubione spojrzenie.
-Ostatnio wspominałeś coś o nieoddawaniu mnie w niczyje ręce Potter. I możesz być pewny tego, że ja nie mam zamiaru robić tu wyjątków. Jesteś mój gryfiaku. –Objął bruneta dość mocno przy okazji go do siebie przytulając. Harry’emu aż zrobiło się cieplej i na jego twarz wpłynął pokaźnych rozmiarów rumieniec. –Jest mój czy się wam to podoba czy nie!
Harry zachichotał i pocałował Malfoya w policzek. Taki zazdrosny Dracon był słodki, no po prostu musiał postawić na swoim Haha.
----
Remus właśnie stał przy jednej z biblioteczek i przeglądał jej zawartość, kiedy poczuł ręce na swoich biodrach. Wiadomym było, że należą one do Toma. Po chwili coś przyjemnie ciepłego zaczęło pieścić kark mężczyzny, były to usta Riddle’a, który chyba zaczął tracić resztki kontroli, z której korzystał podczas kolacji.
-Remusie.. –Szepnął mu do ucha owiewając je swoim oddechem. –Wiesz, że za tobą bardzo tęskniłem prawda?
Lunatyk uśmiechnął się mimowolnie i kiwnął głową na te słowa. On sam też bardzo tęsknił, ale starał się zapomnieć. Latami wmawiał sobie, że to minie, że żal po utracie zniknie i nie będzie już tego bólu w sercu. –Tom.. Naprawdę chcesz teraz żyć inaczej? No wiesz.. Bez tej szopki, bez Voldemorta?
-Chce spróbować czegoś innego Remusie. Mam nadzieję, że będziesz mnie wspierać. –Złapał dłoń mężczyzny i pociągnął go za sobą w stronę wygodnej kanapy stojącej przy oknie. –Remusie chciałbym wiedzieć.. Czy przez ten czas rozłąki miałeś kogoś? No wiesz chodzi mi o kobiety, mężczyzn ogólnie kochanków. –Usiedli. Tom wpatrywał się w te urocze rumiane policzki, bo one były jak istny eliksir prawdy. Mógł spokojnie wyczytać z twarzy ukochanego, każdą emocję i myśl. –Rozumiem, że nie.
-Jak mógłbym szukać sobie kogoś innego skoro ciągle miałem Ciebie w głowie? –Spytał bardziej siebie niż Riddle’a Zawsze miał tą cichą nadzieję, że go jeszcze spotka, będzie mógł ujrzeć jego zniewalający uśmiech i pobyć w jego towarzystwie. Słuchanie o jego planach, mimo, że nie zawsze przemyślanych i popieranych przez Remusa też było naprawdę ciekawe i często Lupin po prostu wyłączał się na wszystko inne by przysłuchiwać się zamiarom tego wówczas młodego wizjonera.
-Czyli wciąż jesteś tylko mój Remi. –Szepnął mu do ucha, co spowodowało pojawienie się na ciele czarodzieja przyjemnych dreszczy. –Bardzo mnie to cieszy, zawsze chciałem być twoim pierwszym, jedynym i ostatnim kochany. –Tom zauważył jednak w oczach kochanka pewnego rodzaju obawę i opór. –Boisz się mnie Remusie? Nie masz, czego. Nie jestem tym kryminalistą. Już nim nie jestem. –Przesunął wskazującym palcem po ustach szatyna uśmiechając się delikatnie, subtelnie i tak na swój sposób tajemniczo. –Nie chce cię do niczego zmuszać kochanie.
-Tom ja po prostu muszę się jakoś otrząsnąć z tego szoku. –Wyjaśnił kręcąc głową. –To było takie nagłe i niespodziewane. Naprawdę w życiu bym nie pomyślał, że ten Sal to tak naprawdę Tom Marvolo Riddle.
-Zawiodłeś się na prawdzie?
-Nie to nie tak!
-Więc, o co chodzi?
-To raczej ja się boję, że zawiodę ciebie. –Westchnął, ale nie miał okazji nic więcej powiedzieć, bo został skutecznie pozbawiony tej możliwości przez usta Toma. Pocałunek był namiętny, zmysłowy i naprawdę głęboki. Język mężczyzny sprawnie pokonał zaciśnięte wargi Remusa dostając się do wnętrza jego ust i zaczynając je badać. Młodszy mężczyzna przyznał, że węże maja naprawdę zwinne języki i na samą tę myśl zaśmiał się w duchu. Dość niepewnie odwzajemnił pocałunek kładąc dłonie… no właśnie nie za bardzo wiedział, co ma z nimi zrobić, w końcu postanowił powolnymi i leniwymi ruchami przeczesywać ciemne włosy Toma. –Tom.. –Szepnął, kiedy oderwali się od siebie by zaczerpnąć, choć odrobiny tlenu. –Ja nigdy tego nie robiłem..
-To tylko bardziej mnie nakręca Remusie. –Westchnął zmysłowo do jego uszka, które pieszczotliwie ucałował. –Wybacz.. po prostu nie mogę się oprzeć. –Pogładził czule policzek mężczyzny. Był taki niewinnie słodki. Wspaniały i wielki czarodziej teraz był taki uroczy. –Dam ci czas kochany, ale pamiętaj, że cierpliwość każdego ma swoje granice.
-Wiem Tom. –Kiwnął głową z delikatnym uśmiechem i musnął wargi Riddle’a w niewinnym pocałunku.
---
Dumbledore siedział w swoim gabinecie obserwując pustą żerdź na, której jeszcze do zeszłych wakacji siedział jego feniks. Niby niewielka strata. Za każdym razem jak gościł w swoim gabinecie jakiegoś nauczyciela czy ucznia w magiczny sposób sadzał w tamtym miejscu iluzję ptaka. Ostatnio bardzo zaniedbał swojego zbawcę Świata przydałoby się mu przypomnieć na czym polega jego misja. Przecież Harry Potter nie może trafić w niewłaściwe ręce. Może nie powinien mianować go prefektem? W końcu jest tam też młody Malfoy, niby taki szczegół a jeden błąd może pociągnąć za sobą istną lawinę zdarzeń. Wszystkich potrzebnych ludzi ma przy sobie. Harry, Remus, Syriusz, minister i grono aurorów w tym zakon feniksa. Voldemort nie ma szans z taką potęgą.
Albus nie był świadom spisku jaki rośnie właśnie tuż pod jego nosem.
Nagle ze strony jego kominka dobiegł głos Ministra magii. Dyrektor ze swoim tradycyjnym niewinnym uśmiechem podszedł do ów źródła całego zamieszania i powitał Korneliusza machnięciem reki.
-Albusie-Twarz Ministra ułożona była z płomieni i żarzących się kawałków chrustu. Nawet teraz Dumbledore mógł dostrzec zmęczenie jakie malowało się na jego obliczu, daleko mu było wiekiem do Albusa, ale widać, że praca odbiła na nim swoje piętno. Bycie Ministrem nie było łatwe, nie chodziło nawet o utrzymanie porządku w świecie czarodziei, ale o to aby ktoś przypadkiem nie wpadł na pomysł objęcia jego stanowiska w całkiem nielegalny sposób. A zdarzali się już chętni na ten stołek. Za którymś razem Knott zmuszony był zatrudnić specjalistów w dziedzinie magicznej kryminalistyki nie dość po to by go chronili, ale dochodzili kto czyha na jego życie, z reguły byli to jacyś fanatycy Czarnego Pana. Można się było tego spodziewać, wciąż grasują gdzieniegdzie grupki które popierają Voldemorta w jego celach, nie ważne jakie by nie były. –Czy Zakon wesprze ministerstwo w razie wybuchu wojny? Otrzymałem listy od kilkunastu rodów wampirów. I uwierz mi nie są ani trochę obiecujące.
-Co masz na myśli Korneliuszu? –Albus zmarszczył brwi. Myślał, że wampiry trzymają w szachu tak samo jak stada wilkołaków. Do tej pory nie było z ich strony żadnego odzewu na wprowadzone ustawy, czyżby się dowiedzieli o planach na kolejny rok? Ale jak?
-Ktoś wykradł z ministerstwa plany ustaw. Mam podejrzenia, że to Ci departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, albo i jeszcze lepiej, z wydziału zwierząt, istot i duchów. Tak to kurwa mać jest jak się zatrudnia gobliny i centaury.
-Myślisz Panie Ministrze, że plany wykradł goblin? –Zachichotał Dumbledore. –Doprawdy, nie popadajmy w paranoje. A czego dotyczyły dokładnie te listy, które otrzymałeś?
-Jak to czego? To były pogróżki! Bezczelne pogróżki Albusie! A ja nie mam zamiaru ich tolerować. Wampiry pisały, że nie mają zamiaru tolerować tych ustaw i jeśli ministerstwo chce wojny to ją otrzyma a mają już potężnych sprzymierzeńców. Dumbledore! Jeśli oni zaczną wspierać Sam-Wiesz-Kogo to muszę zacząć jak najszybciej działać. –Knott wiedział czym to grozi, nie mają szans przeciwstawić się Czarnemu Panu, jego poplecznikom i gromadom magicznych stworzeń. –Szykuje się wojna! I ministerstwo na pewno nie przegra tej zabawy w kotka i myszkę! Chce wiedzieć Albusie, czy nas poprzesz i udzielisz pomocy, zarówno ty jak i twój zakon Feniksa?
-Korneliuszu, zakon powstał by walczyć z Lordem Voldemortem, więc jeśli zagrozi on mojej szkole i twojemu ministerstwu to możesz liczyć na mą pomoc.
-To właśnie chciałem usłyszeć Dumbledore.-Głowa ministra znikła spomiędzy płomieni a sam dyrektor spojrzał w stronę obrazów byłych dyrektorów Hogwartu.
-Fineasie. Czy twój prawnuk Syriusz spędza Święta w swoim domu? –Na ów pytanie dostojny, długobrody mężczyzna skierował swój czujny wzrok na Albusa.
-Spędza je poza domem. On, młody Potter oraz wilkołak nie wrócili tutaj na przerwę świąteczną. –Wyjaśnił obojętnie.
-Rozumiem. Wciąż nie zechcesz mi powiedzieć gdzie leży nowy dom Syriusza?
-Dumbledore mam służyć szkole a nie jego dyrekcji. Dodatkowo z domem moich przodków oraz aktualnym adresem zamieszkania żyjących krewnych jestem jeszcze bardziej związany i nigdy nikomu nie zdradzę jego położenia. –Warknął gniewnie. Widać, że charakter wyciągnął właśnie z domu Salazara Slytherina.
-Dobrze Fineasie, spokojnie. Nie mam zamiaru już naciskać. To było tylko niewinne pytanko.
----
-Chcecie żebym co? –Spytał Tom następnego dnia rano kiedy wszyscy obecni zasiedli do wspólnego śniadania. Akurat pił kawę kiedy padło pytanie z ust Harryego i Dracona.
-No bo zastanawiałem się w szkole czy mogliby mnie tutaj odwiedzić moi przyjaciele. –Wyjaśnił Harry.
Draco uśmiechał się co jakiś czas do bruneta. On zaś bardzo chciałby sprowadzić do domu Riddle’a swojego kolegę Blaise’a Zabini’ego. – No i chcemy wiedzieć, czy nie masz czegoś przeciwko kolejnym dzieciakom w domu. –Dokończył Malfoy.
-Cóż.. chyba nie mam innego wyboru jak się zgodzić prawda? Z doświadczenia wiem, że młodzi czarodzieje są czasem dużo niebezpieczniejsi niż starzy. -Dzięki obecnym osobom Tom czuł się naprawdę niesamowicie w tym starym dworze. Nie przypuszczałby nigdy, że kilka żywych dusz potrafi tak wpłynąć na człowieka… oczywiście w pozytywnym sensie.
Nagle z kominka buchnęły płomienie i wyszedł spomiędzy nich Regis. –Witam. I smacznego.
-Dzień dobry przyjacielu. –Tom wstał by uścisnąć jego dłoń. –Siadaj i jedz.
-Żartujesz sobie Marvolo? Jestem wampirem, a to co wypiłem tydzień temu wciąż gdzieś w sobie wyczuwam. Krew jest bardzo sycąca, zwłaszcza grupa A lub 0. –Wampir usiadł naprzeciwko Harryego. –Coś cię gnębi Harry Potterze?
Fakt. Harry już wczoraj miał zadać blondynowi pewne pytanie. –Jaki jest twój interes w pomaganiu Tomowi? Mówiłeś, że chodzi o to aby nie pozbawili was praw. Coś jeszcze?
-Sprytny jesteś. –Uśmiechnął się lekko. –Chodzi też o odzyskanie tego, co kiedyś odebrało nam ministerstwo. W przeszłości magiczne stworzenia miały pewną szlachetną możliwość doboru życiowego towarzysza, niekoniecznie ze swojej rasy. Przedstawiciele starych rodów bądź gromad mogli za sprawą wewnętrznej magii wyczuć osobę, która jest im przeznaczona. Harry zapewne wiesz kim są Charłaki prawda?
-Osoby urodzone w rodzinach czarodziejów ale pozbawione zdolności magicznych. –Uprzedził go Draco, który postanowił włączyć się do rozmowy.
-Tak, owszem. Dawniej byli określani mianem Charlanów, słowo pochodzi ze staro-elfickiego. Teraz uważani są za drugorzędną klasę, a kiedyś byli na równi z czarodziejami, to właśnie oni byli jedną z głównych grup z którą łączyły się w pary magiczne stworzenia. Naturalnie chodzi mi o humanoidalnych przedstawicieli. Trudno sobie wyobrazić dajmy na to człowieka i trolla. –Harry uśmiechnął się lekko widząc oczyma wyobraźni ojca Hagrida i jego matkę, która była olbrzymką. –W każdym razie, chcemy aby nam zwrócono możliwość dobierania magicznych towarzyszy.
-Ale jak ją wam odebrano? –Spytał Harry opierając się o ramię Dracona i co jakiś czas uśmiechając się bo ślizgon kilka razy kichnął przez to jak włosy Harry’ego ocierały się o jego nos.
-Widzisz Harry, ustawy w naszym świecie są jak magiczne traktaty jakie zawiera Minister z radą i jej przedstawicielami. Może ją zawrzeć tylko on i tak samo tylko on może ją unieważnić. Tego rodzaju ustawa jest swego rodzaju klątwą. –Regis spojrzał na Toma i wyjaśnił do czego zmierza. – Chce aby Tom został ministrem i unieważnił ją. Nie chcemy już ograniczania magicznych stworzeń, chcemy aby oddano nam to co ukradło ministerstwo.
Z końca stołu doszło ich chrząknięcie Severusa, który wstał z krzesła i podszedł do kominka. –Pójdę po waszych przyjaciół chłopcy. –Odparł mistrz eliksirów i po chwili zniknął między zielonymi płomieniami kominka. Remus siedzący obok Syriusza uśmiechnął się lekko.
-Chyba nasz Severus mięknie. Nie powiedział do ciebie po nazwisku Harry. Zauważyłeś? –Zaśmiał się i odebrał od Toma swój kubek z kawą do której mężczyzna dolał nieco ciepłego napoju. –Ciekawe czyja to sprawka? –Tu kątem oka zerknął na Syriusza, który chyba nie pojął aluzji.
Wow. Pierwsza ( pierwsi będą ostatnimi) xD. Tworzysz bardzo ciekawe paringi. Cały czas zachodzę w głowę po co wprowadziłaś tego wampira. Jaką rolę ma odegrać? No cóż poczekamy zobaczymy. Bawi mnie zachowanie Severusa i Syriusza. Są gorsi od psa i jeża. A akcja z obrazami to obłęd. Leżałam na łóżku i prawie spadłam z niego xD Chociaż zastanawia mnie, czemu Lili nie ma za złe Jamesowi jego stosunku do Lucjusza. Przecież oni nadal się kochają.
OdpowiedzUsuńCiekawe ile nabiję Ci wejść zaglądając tu minimum raz dziennie? ;D
Pozdrawiam i życzę weny Kuroshii
Druga!! :D
OdpowiedzUsuńKocham to! Boże Remi i Tom są tacy słodcy! <3333
Harry i Draco to teraz taka loża szyderców, tylko by się chichrali ;3
Ach Lucuś się rumienie hahaha słodziaczek, szkoda tylko, że nie ma jak przytulić się do Jamesa. Bardzo mnie intryguje Regis.. taki buntowniczy wampirek.. to taka postać epizodyczna czy może jednak planujesz dla niego coś specjalnego?
Pozdrawiam i weny życzę <33
Zaczęłam nie dawno czytać twojego bloga... Tak mnie to wkręciło że, aż sobie nie wyobrażasz. Uwielbiam Harry'ego i Draco'na... A Remi i Tom to poprostu bajka. <3 Przeczytałam każde twoje opowiadanie i wiem że tylko te skomentowałam, lecz po prostu brakowało mi słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !!! Dużo weny i dalszego pisania !!
≈ Reachel
Łapaj ode mnie nominację do Liebster Award! ♥
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje zobaczysz na moim blogu: http://zawszetydrarry.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Miłej zabawy~! ♥ / Kummie
Ps. Małymi kroczkami zabieram się do czytania Twojego Drarry! Mam nadzieję, że w końcu się ogarnę i przeczytam XD
Mój komentarz T.T znowu!!! :( Ogłaszam wszem i wobec,że blogspot mnie nie lubi :o
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału....Moja teoria spiskowa!! A już myślałam, że będą żywi Założyciele (i małe Godryk/Salazar też ^^) no ale trak też mi się podoba ^^ I sparowałaś Toma z Remusem *.* tego chyba jeszcze nie grali :D I kochany Lucuś jak zwykle megaloman :D gdy z Jamesem baraszkowali na wieży to bałagan na głowie mu nie przeszkadzał ;D ale rozumiem był zajęty czymś innym :D wybaczam :P No i mamy Lily i wyżej wspomnianego Jamesa :D kyaa jak ja to lubie :**
No kochana to ja czekam na rozdział o Haru, Valdzie, o zakładzie Kengo i Drawa no i oczywiście o Junie (<3)
Weeenyyy :**
Witam,
OdpowiedzUsuńa matko, rozdział fantastyczny, Severus mięknie, to tom okazał się tym chłopakiem Remusa, Harry dostał wspaniały prezent i ten od Syriusza i Remusa jak od Lucjusza... Lucjusz pokazał swoją drugą twarz, potrafiąca się śmiać czy bawić...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Uwielbiam ten rozdział! Czekam na następny
OdpowiedzUsuń*przepraszam, że tak krótko, poprawie sie!*
Pozdrawiam ^_^
Myślałam, że Remus i Tom rzuca się na siebie jak wyglodniale lwy xd a tu tak napięcie budujesz ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie prezenty świetne. Kiedy przeczytałam co Lucjusz dał Harremu miałam łzy w oczach. Natomiast kiedy się dowiedziałam co dostał od Remusa i Blacka to się popłakałam...
Pozdrawiam ;)