sobota, 20 sierpnia 2016

Drarry 20

Wiem, że dawno nie było rozdziału. 
W sumie miałam go dodać już miesiąc temu, ale nie moglam go za cholerę dokończyć. 
Ech, wszystko przez brak weny i jakiegoś doła, którego złapałam w połowie lutego i trwał on aż do marca. Nie, nie odpuścił na początku miesiąca, wręcz przeciwnie trzymał mnie dalej. Trzymał mnie jak ja trzymam ciasteczko czekoladowe kiedy nachodzi mnie świadomość, że to jest to ostatnie ciasteczko z paczki!
Wybaczycie to cholerne opóźnienie?
Co do następnych rozdziałów? Mam nadzieję, że teraz będzie mi szło z górki.
PS. Zabieram się za pisanie książki. Nie bedzie ona niestety o tematyce Yaoi, ale mam nadzieję, że zrozumiecie, że jest to dla mnie ważne i musi mi starczyć czasu na pisanie zarówno bloga jak i mojego małego autorskiego bestsellera.


Uprzedzone o ataku wampiry szybko rozpoczęły ewakuację z ich aktualnego miejsca zamieszkania. Mogliby naturalnie zostać i walczyć, ale byli świadomi zagrożenia ze strony Ministerstwa i Ministra, a Regi w przeciwieństwie do Knotta nie zamierzał nikogo poświęcać. Dla niego rodzina i swój klan były najważniejsze.


Tom też był spokojniejszy na wieść, że wampirom udało się umknąć i atak spalił na panewce. Mimo, że wampiry były dla niego jak przydatne narzędzia to Riddle uważał, że szkoda byłoby gdyby śmierć poniósł tak stary i szanowany ród krwiopijców.
Mężczyzna stał przy swoim marmurowym kominku i spoglądał w płomienie czekając na pojawienie się w nich twarzy swojego sługi – Severusa Snape’a.
Chciał z nim porozmawiać na temat Harry’ego i Dracona. Nie mógł zignorować dokumentów, które dostarczył mu ostatnio Lastrange, były one niepokojące, a zwłaszcza podejrzenia rzucane pod adresem Pottera. Jak ten kretyn Dumbledore, ze swoim psem Korneliuszem , mogli podejrzewać swojego zbawcę świata czarodziei o powiązania z planem obalenia Ministerstwa i Dyrektora szkoły. Czyżby Harry w jakiś sposób się zdemaskował? Może jego związek z Draconem naprowadził ich na trop? Tom warknął i uderzył pięścią w jedną z marmurowych płyt, która ukruszyła się nieznacznie.
-Kurwa.. Dumbledore! Jeśli przez ciebie ucierpi jakiś mebel w tym domu to osobiście spalę ci tę jebaną brodę! –Mruknął pod nosem.
Spojrzał ponownie w ogień i ujrzał w końcu Severusa.
-Panie? Cos się stało? –Spytał jak zwykle w swój mało zaangażowany sposób. Severus był jednym z lojalniejszych sług, którzy okazywali się nad wyraz skuteczni. Dumbledore był głupcem skoro wierzył, że to Riddle’a śledzi Severus. Ach nie ma to jak mieć podwójnego agenta.
-Severusie musisz mieć oko na Harry’ego i Dracona. –Powiedział Tom pochylając się nad płomieniem. –Rabastan dostarczył mi kilka ciekawych dokumentów i obawiam się, że Harry może nie być już tak do końca bezpiecznym w Hogwarcie. Obawiam się, że Dumbledore mu nie ufa. Naturalnie wykorzystuje go i dalej próbuje nim sterować, ale na pewno stał się ostrożniejszy.
-Panie, a czy nie lepiej było by zabrać Pottera ze szkoły? Wiem, że chcesz odebrać różdżkę Dumbledore’owi, ale to może się okazać zbyt trudne nawet jak dla pupilka dyrektora. –Snape standardowo nie okazywał specjalnych emocji mówiąc to, choć Riddle wyczuł pewną troskę. –Czy nie byłoby lepiej nie angażować Pottera aż tak w nasz plan? To tylko dzieciak.
Riddle westchnął ciężko. Owszem Harry był jeszcze dzieckiem, ale określił się po której stronie chce stać i nie mogą się teraz od tak wycofać.
-To nie jest takie proste Severusie… poza tym..
-Snape! Z kim ty do jasnej cholery gadasz o tej porze?! Wracaj do łóżka.
Riddle był zaskoczony, bo nie trudno było rozpoznać głos Syriusza Blacka. Zaś mina Severusa wystarczyła mu, by domyśleć się do czego doszło po drugiej stronie kominka. Tom pokręcił głową z rozbawieniem, przetarł skronie i spojrzał w ogień z takim niebezpiecznym błyskiem w oku.
-No Snape.. wracaj do łóżka bo ci twój pies ucieknie. Z tego co wiem, nie jest tresowany.
Severus nawet w wersji płomieni nie dał rady ukryć szkarłatnego rumieńca.
-Panie z całym szacunkiem to nie Twoja sprawa z kim sypiam.
-Oczywiście. –Parsknął śmiechem. –W każdym razie miej oko na Dracona i Harry’ego. Lepiej byś nie skupiał się aż tak na swoim nowym kochanku bo jeśli chłopcom coś się stanie to ty zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności. –Odszedł od kominka kończąc tym samym rozmowę z Severusem. Powolnym krokiem podszedł do niewielkiego, dębowego stolika, na którym leżała kryształowa karafka z bursztynowym płynem, który po chwili wylądował w szklance. Tom nie był typem człowieka, który często sięgał po alkohol, w sumie wolał napić się dobrej herbaty, ale no cóż.. bywa, że i on miewa ochotę na nieco procentów. Dobre stare whisky..
Przeczesał dłonią swoje włosy i spojrzał za okno. Było pochmurnie jak na kwiecień, a Riddle martwiło to jak szybko płynie czas i jak mało go pozostało do końca roku szkolnego. Były plusy i minusy.. będzie mógł praktycznie zatrzymać u siebie na czas wakacji Remusa, ale znów będzie musiał czekać dwa miesiące na próby pozyskania czarnej różdżki.
Zagryzł dolną wargę. Wszystko się komplikuje. 

----

Harry obudził się zlany zimnym potem. Czuł jak wzdłuż kręgosłupa biegną niechciane dreszcze, które ani trochę nie pomagają w uspokojeniu skołatanych myśli jakie w tym momencie pulsowały w jego głowie i były następstwem snu. Nie pamiętał dokładnie co się w tym śnie, bądź wizji działo, lecz było to cholernie bolesne, aż czuł kłucie w sercu jak tylko spróbował sobie przypomnieć choć kawałek. Pokręcił szybko głową mając nadzieję, że się uspokoi i nie obudzi przypadkiem śpiącego obok Dracona.
Tak, znów był w jego dormitorium ,w jego łóżku, przy ukochanym Ślizgonie. Kolejny głębszy wdech i wydech. Musiał uspokoić zarówno mózg jak i serce.
Ostatnio dość często sypiał u Malfoya. Nie było ciężko przejść trasę dzielącą oba ich dormitoria, będąc schowanym pod peleryną niewidką.
Harry spojrzał na spokojną, śpiącą twarz ukochanego. Z delikatnym uśmiechem ułożył się ponownie przy nim, i teraz mógł podziwiać długie rzęsy, jasną wręcz alabastrową cerę i blond kosmyki włosów, które tylko on mógł oglądać w łóżkowym nieładzie.
Uśmiech bruneta stał się jeszcze szerszy jak tylko poczuł dłoń Dracona, która objęła go w pasie i przyciągnęła bardziej ku sobie, jakby w obawie, że Gryffon zniknie, więc trzeba go pilnować, a najlepiej mocno przytulać. Palce ów dłoni po chwili zeszły niżej lądując mniej więcej w miejscu gdzie znajdowała się kość ogonowa.
-Zły sen? –Spytał zaspany, ale przyjemny głos, który mile połechtał zmysły Harry’ego. Powieki uniosły się w ciężki sposób i teraz wprost w szmaragdowe oczęta Pottera spoglądały te stalowe należące do Malfoya.
-Nie pamiętam o czym był, ale na pewno nie był przyjemny. –Odparł Harry i oparł swoje czoło o to Dracona spoglądając w jego oczy. –Obudziłem cię?
-Nie, chyba mam po prostu wyczulony zmysł jeśli chodzi o twoje nocne pobudki. –Odparł nad wyraz milusińsko. –Ostatnio często ci się zdarzają te sny, Harry. –Dodał już wyraźnie zaniepokojony. –Budzisz się w nocy i nie możesz spać, a potem rozmyślasz nad tymi snami jak jakaś Trelawney.
Harry uśmiechnął się delikatnie.
-Może mam trochę za dużo na głowie. Muszę wyluzować i odpocząć. –Odparł brunet poprawiając nieco poduszkę na której leżeli.
Nagle Dracon okręcił go tak, że wtulał się w plecy Harry’ego i dodatkowo wiadome miejsce ocierało się o pośladki drobniejszego chłopaka. Harry zarumienił się szkarłatnie bo wyczuł, że męskość Malfoya jest wyraźnie pobudzona.
-Draco.. jest trzecia w nocy. –Powiedział Harry starając się brzmieć poważnie, choć on sam też się podniecił.
Malfoy nie wzruszony jego słowami otarł się tylko bardziej i owiał uszko Gryffona swoim ciepłym oddechem.
-Mhm.. ale jest niedziela, więc nie mamy zajęć. Można spać do późna, a noc dobrze spożytkujemy. –Dłoń blondyna dostała się pod materiał bokserek Harry’ego i powoli zaczęła zsuwać je w dół. –No nie daj się prosić Harry. Przecież chcesz tego równie mocno co ja.
Harry zagryzł wargę i odruchowo wypiął swoje pośladki w tył ku męskości Ślizgona. Och, no i jak on miałby mu odmówić? Jak na węża przystało, Draco potrafił przekonywać ludzi do swoich racji.
Blondyna dziabnął partnera w to jego uszko, na co Harry aż zaskomlał w taki uroczy sposób. Nawet nie zauważył kiedy Draco pozbył się jego bokserek, a chyba magicznie zniknęły również jego własne. Teraz pobudzona męskość Malfoya ślizgała się między pośladkami Harry’ego, który wzdychał przyjemnie nie mogąc się doczekać tego co powinno szybko nadejść. Zarówno Harry jak i Dracon nie lubili czekać, ale gry wstępne od czasu do czasu naturalnie się pojawiały w ich seksistym scenariuszu.
-Panie Potter, jesteś cholernie nieprzyzwoity. Jak to możliwe, ze popełniłeś tak skretyniały błąd i poprosiłeś tiarę by dała Cię do Lwów? –Warknął Malfoy do jego uszka, które polizał. –Powinieneś zostać ukarany.
-Och.. –Harry nie mógł się nie zgodzić. Gdyby był w Slytherinie pewnie miewałby takie chwile na co dzień i bez przerwy.
-Powiedz mi, Harry. Powinienem Cię ukarać? –Szepnął gardłowym i podnieconym głosem.
Harry jęknął cichutko i pokiwał energicznie głową.
-Powiedz! Chce Cię usłyszeć.
-Ukarz mnie. –Westchnął w końcu i od razu poczuł jak coś dziwnego zaciska się u podstawy jego własnej męskości. –Ej.. co to? –Spytał zaskoczony.
-Nie kojarzysz raczej takiego użycia Incarcerous, prawda? –Spytał Draco z rozbawieniem. –To tak na wszelki wypadek byś nie doszedł za wcześnie. –Wyjaśnił odsuwając kołdrę na bok i patrząc jak wkoło penisa Harry’ego zaciska się cienki sznureczek, zawiązujący się końcowo na śliczną kokardkę.
Harry przez chwilę pomyślał, że to pojebany i totalnie szalony pomysł, ale usta Ślizgona, które nakryły jego własne, szybko odwróciły jego uwagę.  Nagle jednak jęknął głośno, bo wraz z przerwaniem pocałunku Draco przeniósł się na szyję Gryffona i go ugryzł. Mocno, aż poczuł jak zęby Ślizgona przebijają mu skórę.
-Ała!
-Cicho! To twoja kara. –Warknął Malfoy z jakimś błyskiem w oku. Po kilku minutach Harry miał już kilka śladów po zębach na ramionach, plecach i klatce piersiowej. Dodatkowo było tam też sporo krwistym malinek, które na pewno szybko nie znikną. Draco nie dawał mu chwili wytchnienia, a Harry był już mocno podniecony, tylko że nie mógł dojść przez to cholerstwo, które zaciskało się u podstawy jego męskości.
-Draco! –Gryffon zaskomlał i przy nadmiernym wiciu się na łóżku, po prostu kopnął Malfoya w udo.
-Cholera! –Warknął Ślizgon i uderzył Harry’ego w twarz. –Zrób to jeszcze raz to zagwarantuje Ci tydzień leżenia w łóżku, rozumiesz? –Spojrzał prosto w szmaragdowe oczy swojego chłopaka. Dracon miał cholerną ochotę zagwarantować Potterowi ostrą noc pełną wrażeń. Nagle jednak coś go tknęło, bo pomimo podnieconej męskości Harry’ego, jego wzrok wcale nie odzwierciedlał błogości. Wręcz przeciwnie. Harry się bał. Potter skulił się i schował twarz w dłoniach.
„Draco ty kretynie! Przecież Harry był bity przez swoich mugoli!
-Kochanie.. –Malfoy momentalnie zdjął z drobniejszego chłopaka Incarcerous i po chwili już go do siebie tulił. –Przepraszam Harry. Nie chciałem Cię uderzyć. Skarbie.. wybacz. –Ucałował czule jego czoło i okrył Harry’ego kołdrą. –Harry. –Zabrał dłonie chłopaka z jego twarzy i spojrzał wprost na zapłakane oczy. Momentalnie coś go ukuło w piersi. Poczuł się jakby właśnie skatował biednego małego kotka, który ufał mu jak nigdy nikomu. –Nie, proszę! Tylko nie płacz. Harry ja nie chciałem. Kocham Cię! –Wtulił go mocno w siebie.
Harry łkał cicho, ale tulił się do Dracona mimo, że przez chwilę miał ochotę uciec z jego sypialni i po prostu zaszyć się gdzieś samemu.
-Leż ,Harry. Ja.. ja zaraz wrócę. Pójdę po jakąś maść. Do jutra to wszystko zniknie. Obiecuję! –Szepnął Malfoy i zerwał się z łóżka by pobiec do łazienki gdzie zazwyczaj trzymał kilka specyfików. Przegrzebał szafkę z eliksirami i wyciągnął w końcu maść na bazie dyptamu. Wrócił do sypialni i stanął mniej więcej krok przed łóżkiem, bo Harry siedział na pościeli i patrzył na niego jakoś tak.. dziwnie.
Potter był lekko rumiany na policzkach i pomimo zaczerwienionych oczu to Draco musiał przyznać, że wygląda seksownie, choć teraz te ślady po ugryzieniach i malinki nie kojarzyły mu się za dobrze. W końcu nie chciał by Harry cierpiał i wspominał złe chwile u Mugoli.
-Draco.. –Harry usiadł nieco wygodniej i teraz Ślizgon mógł dostrzec, że jego chłopak jest podniecony. –Potem mnie nasmarujesz.. –mruknął i wyciągnął dłonie w kierunku Malfoya. -.. możemy wrócić do tego co robiliśmy? Tylko bez bicia i gryzienia, dobrze? –Gdyby Harry wiedział jak słodko i niewinnie teraz wyglądał.
Draco postawił słoiczek z maścią na szafce i wrócił na łóżko. Przytulił bruneta i pocałował czule jego, by następnie położyć się i usadzić Harry’ego na swoich biodrach.
Potter spojrzał z zaskoczeniem na blondyna. Ten jednak uśmiechnął się tylko i pogłębił pocałunek, gładząc młodszego po biodrach.
-Dziś ty będziesz u góry. –szepnął nie odrywając się od jego ust.
-Naprawdę mogę?-Spytał Harry prostując się i ocierając wymownie pośladkami o męskość Dracona. Nie często ma możliwość być u góry, nawet jeśli chodzi tylko o dosiadanie Malfoya.
-Masz kontrolę nad wszystkim. –szepnął Draco i pogładził czule jego uda.
Harry kiwnął delikatnie głową, uniósł się nieco na kolanach, by następnie móc opaść dosłownie na stojącą męskość Dracona. Stęknął rozkosznie czując jak przyjmuje w swoje wnętrze ciepłego penisa. To było jedno z tych uczuć, które nie da się porównać do niczego innego. Gdyby mógł to przetrzymałby ów chwilę w nieskończoność. Delikatny ból towarzyszący rozpychaniu jego splotu mięśni zniknął jak tylko Draco wszedł w niego cały. Harry uśmiechnął się delikatnie i spojrzał z góry na podniecone i rozmarzone oblicze Malfoya, wyglądał jakby trafił do nieba, co było dla Harry’ego sporym komplementem. Gryffon poruszył biodrami w przód i w tył czemu towarzyszyło ciche westchnięcie ze strony blondyna.
-Dobrze Ci? –Spytał.
-Głupek. Przecież wiesz, że uwielbiam się z Tobą kochać. –Powiedział Draco kręcąc głową z rozbawieniem. –Harry, spędziłbyś u mnie z dwa tygodnie wakacji?
Harry dopiero po chwili odpowiedział bo był już skupiony na tym by nabijać się na kochanka.
-Ale wiesz, że nie dam rady uprawiać seksu co noc? –Zaśmiał się i zacisnął na jego męskości.
Dracon zawarczał gardłowo i zacisnął dłonie na jego biodrach pomagając mu szybciej się nabijać.
-Dasz radę.. –odparł i teraz już żaden się nie odzywał. Kochali się po prostu namiętnie i długo. Skoro była niedziela bo będą mogli pospać dłużej.
Seks trwał dość długo i cudem było, ze Harry nie doszedł po kilku minutach. Stosunek przeciągnął się niemal do czterdziestu minut.
Doszli jednocześnie. Harry opadł zmęczony na ciało Malfoya nie dając mu nawet możliwości opuścić swojego wnętrza.
Blondyn z uśmiechem wtulił w siebie ukochanego i tylko zdołał skraść mu pocałunek, bo ten po chwili już słodko spał.
-Jesteś nieprzyzwoicie słodki. Wiesz o tym Potter? –Zamruczał mu do uszka i okrył ich kołdrą. Nie przeszkadzało mu bynajmniej ciągłe bycie we wnętrzu chłopaka. Spali tak rozkosznie aż do dwunastej. Idealnie by się obudzić na obiad.
----


-Nie było ich na śniadaniu. –Poskarżyła się Hermiona siedząc obok Rona i Zabiniego, który dosiadł się do nich na obiedzie. –Ron, czy on naprawdę nie spał dziś w swoim łóżku? –Spytała patrząc na przyjaciela z wyrzutem jakby ten był współwinny.
-Miona, a czy ja jestem jego niańką? Spał u Malfoya! A skoro nie przyszli na śniadanie to sama się domyśl co musieli robić większość nocy. –Mruknął i uciął temat skupiając się po prostu na swoim kotlecie, którego o dziwo wpakował mu na talerz Blaise.
-Hej, rozmawiacie o Migotkach Brunatnych? –Luna usiadł obok Hermiony z tym swoim rozmarzonym uśmiechem.
-Hej Luno. Obgadujemy Harry’ego i Dracona. –Sprecyzował Ronald z pełnymi ustami. –Zjedzą obiad na śniadanie. To nic niezdrowego Hermiono. –Odparł.
Hermiona wzruszyła ramionami z niezbyt zadowoloną miną, lecz po chwili jej wzrok skierował się na wejściu do wielkiej Sali.
-O wilku mowa..
Do środka weszli Harry i Draco uśmiechając się delikatnie. Jak tylko zauważyli znajome twarze od razu skierowali się w ich kierunku.
-Jak się spało, chłopaki? –Spytał Blaise z uśmiechem mówiącym „domyślam się, że było przyjemnie”
Draco milczał jakby nigdy nic nakładając sobie jedzenie na talerz, zaś Harry właśnie walczył sam ze sobą by nie spojrzeć w ciskające gromami oczy przyjaciółki.
-Jesteście obaj niereformowalni! –Mruknęła tylko.
Luna za to obserwowała całe zajście z delikatnym uśmiechem. Było to dla niej coś nowego. W końcu nie zawsze można ujrzeć Gryffonów i Ślizgonów tak dobrze ze sobą żyjących.
-Zamierzacie odwiedzić w najbliższym czasie Volde.. –Nie zdążyła dokończyć bo ręka Mionki wylądowała na jej ustach, zaś cała reszta wydała z siebie charakterystyczne „Ćśśśśś”
-Luna, na litość boską! Nie mów o tym tak otwarcie.. nie zależy nam aż tak na rozgłosie! –upomniał ją Harry. –Porozmawiajmy o tym w innym miejscu, a nie w wielkiej Sali w obecności setki innych uczniów.
-Och.. –Luna pokiwała głową z uśmiechem. –Lubię takie konspiracje. –zachichotała.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, że Lovegood jednak nie zdołała wypalić z tym „Voldemortem” na całe pomieszczenie.
Harry spojrzał na swój talerz, na którym o dziwo leżało sporo jedzenia, a nie przypominał sobie, by je nakładał. Zerknął na siedzącego obok Draco i uśmiechnął się ciepło, och jak ten jego ukochany o niego dba. Pogładził udo Malfoya pod stołem, zerkając na jego twarz, na której momentalnie pojawił się uśmiech.

Przy stole nauczycielskim siedzieli sobie Remus, Syriusz i Snape. Sporym zaskoczeniem dla Lupina był fakt, że jego przyjaciel zajął miejsce obok Severusa, choć w sumie to tylko potwierdziło jego przypuszczenia, że poprzedniej nocy do czegoś między nimi doszło. Remus uśmiechnął się słuchając jak Syriusz i Severus się sprzeczają, no tak.. pewnych rzeczy nawet seks i związek nie da rady zmienić. Nawet jeśli nadal rzucali w siebie mięsem przy ludziach to Lupin wyczuł jakąś zmianę. Obaj czerpali swego rodzaju przyjemność z tego dogadywania sobie nawzajem.
Wilkołak zauważył kilka rzeczy, a mianowicie ostatnimi czasy Dumbledore nie jadał obiadów i kolacji w wielkiej Sali. Zjawiał się raz na jakiś czas by coś przekazać, ale potem szybko znikał.
Zakładał, że Severus też to dostrzegł i przekazał już tę informację Tomowi.
Zbliżają się egzaminy i nasza młodzież ma coraz mniej czasu na spędzanie wspólnie chwil. Harry zaś ma coraz mniej okazji do zdobycia czarnej różdżki. Nie chciał się mieszać do planu Riddle, ale gdyby tylko wymyślił jak pomóc Harry’emu… ech to cholernie problematyczne.

----

Po obiedzie młodzież przeszła na błonia, gdzie po upewnieniu się, że Skeeter ich nie podsłuchuje mogli usiąść na trawie i zająć się rozmową. Wyjaśnili Lunie o co chodzi z Tomem Riddlem i jaki ten ma plan. Wiedzieli, że Lovegood się nie wygada, a wbrew powszechnej opinii jest przecież silną czarownicą i bardzo mądrą… w końcu nie raz miała okazję to okazać.
-Chciałabym kiedyś poznać Toma.. –Powiedziała Luna kiedy skończyli jej tłumaczyć najważniejsze rzeczy. –To musi być bardzo interesująca osoba, gdyby to nie była taka tajemnica to napisalibyśmy o nim w Żonglerze.
-Myślę, że na razie przyda nam się w Żonglerze tabelka o tym co wyprawia ministerstwo. –Powiedział Harry opierając się o Dracona, który zaś bawił się włosami swojego chłopaka. –Myślę, że taka walka z Prorokiem Codziennym byłaby mile widziana.
-Ale musimy uważać na słowa. –Wtrąciła się Hermiona. –Żeby Luna i jej tata nie mieli problemów. –Wyjaśniła.
Luna uśmiechnęła się tylko i machnęła ręką w geście obojętności.
-Już nie raz dostawaliśmy upomnienia, że nasze pismo jest gorszące. –Lovegood powiedziała to tak jakby to był komplement. –Tata mówi, że największym plusem Żonglera jest jego niezależność i otwartość.
Harry uśmiechnął się. Jego wzrok spoczął na osobie Rona. Siedział między Hermioną a Luną i ukradkiem zerkał w stronę Blaise’a. Hmm.. ciekawe. Będzie musiał porozmawiać z przyjacielem jak tam jego relacje z Ślizgonem.

----

Następne dni spędzone w szkole były pełne presji i czuć było w powietrzu zbliżające się egzaminy. Mimo, że oznaczało to koniec spotykania się codziennie ze znajomymi i przyjaciółmi to Harry strasznie się cieszył na zbliżające się dużymi krokami wakacje, które mógł spędzić z Draconem. Ostatnio nie był wzywany do dyrektora na rozmowę o planach zabicia Voldemorta, ale za to dowiedział się, że Dumbledore kilka razy gościł u siebie Dracona i Severusa. Wszyscy mieli nadzieję, że ta dwójka wciąż w jakiś sposób nie straciła przychylności dyrektora. Zwłaszcza Draco, który był na krótkiej liście ministerstwa idącej do odstrzału.

-Za tydzień zaczynają się egzaminy. Masz już jakieś plany mój drogi chłopcze, co chcesz robić dalej ze swoim życiem? –spytał Dyrektor.
Harry chcąc nie chcąc musiał do niego przyjść i wysłuchać narzekania starca na poczynania Voldemorta. Wciąż nie miał pomysłu na to jak zdobyć czarną różdżkę. Na pewno nie uda mu się do końca roku szkolnego, a w trakcie wakacji ma cichą nadzieję, że Drops nawet nie napisze do niego, bądź co gorsza nie przyjdzie po niego w celu zabrania go na jakąś akcję typu „wiem jak pokrzyżować plany Riddle’a, a ty musisz mi pomóc Harry”
-Myślałem nad tym by spróbować się dostać do którejś z narodowych drużyn Quidditcha. –Odparl mając nadzieję, że tym samym zakończy temat jego przyszłości.
-Kiedyś wspominałeś o byciu aurorem. –powiedział. –zmieniłeś zdanie?
Harry miał ochotę parsknąć śmiechem, ale się powstrzymał.
-To nie praca dla mnie, poza tym wątpię bym miał tak dobre wyniki na owutemach, by mnie przyjęli. Jestem raczej kiepski z eliksirów, a podobno wróżbiarstwo też się wlicza co już z góry mnie przekreśla bo nienawidzę tego przedmiotu. –Siedział przy biurku i naprawdę sprawiał wrażenie nudzącego się tą rozmową. –Pozostanę przy opcji bycia zawodowym szukającym. –Mruknął.
-Rozumiem. –Przytaknął Dyrektor. Na szczęście tu temat przyszłości Harry’ego się skończył.
Nie wiedział do końca czemu miało służyć to spotkanie. Jak na razie tylko siedzieli i każdy zdawał się być zajęty własnymi myślami. Potter podrapał się po kolanie zerkając co chwila na pustą żerdź po feniksie. Dziwne.. wielki ptak nadal nie wrócił do swojego właściciela? W końcu chłopak nie wytrzymał i wstał z miejsca.
-Profesorze, musi mi Pan wybaczyć, ale zbliżają się testy a chciałbym w końcu zabrać się za naukę. Jeśli będę tu bezczynnie siedzieć to nic mi do głowy nie wejdzie a jeszcze dostanę po głowie od Hermiony i Syriusza jeśli nie zdam owutemów na przyzwoite stopnie. –Westchnął mając nadzieję, że to wystarczające powody do tego by po prostu wyjść z gabinetu i zająć się swoimi sprawami.
Dumbledore myślał jakby nad tym co powiedział Harry, ale w końcu uśmiechnął się w ten swój naiwny sposób.
-Oczywiście chłopcze. Idź i zgłębiaj wiedzę.
Harry nie czekając na nic więcej schodził po chwili schodami w dół ciesząc się, że może opuścić ten pokój pełen sztuczności i dziwnego napięcia.

Gryffon szedł powoli przez korytarze szkoły gdy nagle jego wzrok spotkał się z zimnymi, czarnymi tęczówkami, które należały do kochanego profesora Eliksirów. Ale co Snape robił wieczorem na schodach prowadzących na trzecie piętro?
-Potter.. co tu robisz o tej porze? –Spytał.
-Wracam od Dyrektora.-Odparł i oparł się o balustradę schodów. –Mam dość tego człowieka.. jest taki irytujący. –Westchnął i znów spojrzał na Snape’a. –A profesor co tu robi?
Snape uniósł brew ku górze.
-Nie twój interes, Potter. –Mruknął wymijająco, ale nim skierował się w swoją stronę zdążył tylko dodać. –Dracon pojechał do ojca na dwa dni. Liczę, że kiedy wróci zajmiecie się nauką, a nie obściskiwaniem się po kątach.
Harry’ego zaskoczyła ta wiadomość. Draco nie wspominał nic o tym, że wybiera się do swojego domu.
-Skorzystał z pańskiego kominka?-Spytał brunet.
-Nie, pojechał pociągiem. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej i będzie to wyglądać mniej podejrzanie, poza tym pojechał pod rzekomym pretekstem jakiegoś spadku od strony wujostwa. Im mniej podejrzanych spraw tym lepiej. –Wyjaśniła Snape. –Idź do łóżka.
Harry poszedł posłusznie do wieży Gryffindoru, ale po drodze rozmyślał nad tym co powiedział mu Snape. Dlaczego Draco nie uprzedził go, że wyjeżdża na dwa dni? Przecież mieli mówić sobie wszystko, dlaczego więc ten nie mógł go uprzedzić? Czemu musiał dowiedzieć się od Snape’a?
Po chwili siedział między Ronem a Hermioną na kanapie przy kominku.
-Może było to nagłe.. byłeś u Dumbledore’a nie miał kiedy Ci powiedzieć. –Zaczęła tłumaczyć Hermiona starając się by brzmiało to logicznie. –Spytamy się jutro Zabiniego czy coś o tym wie.
Harry pokiwał głową. Miał jakieś dziwne przeczucie, że ta podróż Dracona miała zapoczątkować coś.. coś złego.
-Wyluzuj. W końcu to nic złego, że wrócił na trochę do domu. W końcu Lucjusz siedzi tam praktycznie sam. –Powiedział tym razem Ron. –To pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz. Zjadłbym coś, tak nieco z innej beczki.
Hermiona trzepnęła Rona.
-Ty to masz wyczucie czasu, co robiłeś na kolacji, że jesteś nadal głodny? –Spytała dziewczyna. –Patrzyłeś się na Blaise’a czy co?
Ron oblał się szkarłatnym rumieńcem i niewiele potrzebował by kolor jego policzków zbliżył się do koloru jego rudych włosów.
Harry nadal miał w głowie słowa Severusa, ale powoli się rozluźniał.
„Nie popadaj w paranoję, Harry.”

----

Minęły dwa dni. Harry, Ron i Hermiona szli sobie do wielkiej Sali gdzie mieli zjeść śniadanie z Blaisem i Luną. Harry miał też cichą nadzieję, że dziś wróci do szkoły Draco. Trochę się stęsknił za blondynem. Jakby nie patrzeć ostatnie noce spędzali prawie bez przerwy razem i Harry chyba się odzwyczaił od spania samemu, w swoim łóżku. Wolał spędzać noce w sypialni przystojnego Ślizgona.
Weszli do wielkiej Sali.
Harry uśmiechnął się szeroko dostrzegając przy stole ślizgonów znajome platynowe włosy, tak starannie ułożone, że ani jeden kosmyk nie śmiał opuścić tej idealnej fryzury i odstawać od reszty. Hermiona i Ron z uśmiechem szli w krok za Potter’em, który podbiegł dosłownie do stołu węży. Wtulił się w plecy siedzącego blondyna i szepnął mu do ucha.
-Mam nadzieję, że więcej mi nie uciekniesz.
Draco złapał dłonie Harry’ego, które go obejmowały i odsunął je na bok. Obrócił się i spojrzał jakoś tak obojętnie i chłodno w szmaragdowe oczy Gryffona.
-Kto Ci pozwolił się do mnie kleić, Potter? –Spytał zimno.
Harry poczuł jakby ktoś właśnie wbił mu w pierś lodowatą stal, która celnie przebiła serce.
-D..Draco? –Spytał niepewnie. Stojący za nim Ron i Hermiona byli w szoku. Z resztą podobnie co siedzący naprzeciwko blondyna Zabini, oraz cała reszta uczniów. Momentalnie cała wielka sala zamilkła. Nikt nie zamienił słówka, wszyscy przyglądali się całej scenie w ciszy i czekali na dalszy ciąg.
-Co jest? Aż tak cię zaskakuje moja postawa Potter? –Spytał Draco i wstał z ławki stając blisko Harry’ego, a ten pierwszy raz od dawna miał ochotę odsunąć się jak najdalej od Malfoya. –Żałosne.
Kolejny cios prosto w serce. Harry czuł, że jeśli ten nie przestanie sobie robić jaj to chyba się rozpłacze.
-Draco.. –szepnął drżącym głosem.
-Zrywam z Tobą, Potter. –Powiedział Malfoy.
Hermiona zatkała sobie dłońmi usta, Ron wstrzymał oddech. Zabini wręcz wstał z miejsca. Gdzieś przy stole nauczycielskim zszokowani Remus, Syriusz i Snape wymienili zaskoczone spojrzenia.
Zaś Harry stał i milczał. Nie wiedział czy to co się stało jest snem, może nadal jest w łóżku i zaraz się obudzi? Wbijał dosłownie paznokcie we wnętrze dłoni, czuł ból więc nie mógł być to sen.
Nie wiedział jednak co bardziej boli. Poranione dłonie, czy krwawiące serce?


Czekam na wasze komentarze. :)

15 komentarzy:

  1. O boże! Wybaczam nieobecność.
    Co się mogło stać Draco? Będę teraz o tym myśleć *wyrywa sobie włosy z głowy.
    Świetny rozdział, Sev i Syri, miau!
    Chcę jeszcze Remusa i Toma, błagam!
    Żegnam i weny życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyrywaj włosów! Włosy to świętość! :D
      Widzę, że parka Syriuszka i Severuska zyskuje na popularności. Cieszę się. Według mnie zawsze do siebie pasowali. ^.^
      Wena na pewno się przyda. <3

      Usuń
  2. Nieobecność wybaczona,ale co z Draco?
    Lucjusz raczej nic nie zrobił... Tom też... Hymm no pozostaje tylko czekać na rozdział z wyjaśnieniem.
    Pozdrawiam :)
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogę zdradzić co szykuję dla Dracona. Bądźcie cierpliwi. :3

      Usuń
  3. O_O co się stało Draco?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno tu nie zaglądałam, ale matura i teraz szukanie pracy czas mi zabierały i zabierają :( Więc wybaczam nieobecność :P
    I takie pytanko.... coś zrobiła z Draco?! :o Biedny Harry całe życie kłody pod nogi :/ No ale niech ci wena wraca :D czekam na nowe rozdziały :D
    PS.: Narobiłaś mi smaka na ciastka! :D
    Emi Raicho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo przecież nasz kochany wybraniec nie może mieć aż tak różowego i idealnego życia, czyż nie? :>

      Usuń
  5. Eeej, coo z Draco?!! Oooj, dziewczyno, czekam na baaardzo długi kolejny rozdział! Musisz wyjaśnić co z Draco, napisać coś o Ronie i Zabinim i (mam nadzieję, bo meeega liczę na ten związek) o Lucjuszu i Hermionie! Za krótkie te rozdziały, czuję smuteeczeg :c Ale życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!!
    Ps. Ostatnio miałam dostać po tyłku (xD) więc będę się podpisywać /Alice. ����

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojezu, kiedy kolejny rozdział? Od tygodnia czytam Twojego bloga, ale Twoje Drarry najbardziej mnie wciągnęło. Czekam na kolejne wieści. Jezu, ale ukłucie w sercu kiedy przeczytałam ostatni kawałek... Chyba jednak sie domyślam czemu Draco tak postąpił, albo czymś jeszcze mnie zaskoczysz...
    Oby wena Cię nie opuszczała, bo umrę z niepewności!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    postanowiłam się odezwać bo niestety nie mam kiedy czytać, ale niebawem przeczytam rozdział... więc się nie martw moją nieobecnością...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. O boże... Proszę, kiedy będzie następna część? Muszę wiedzieć >.< Przeczytałam całość w trzy dni i stwierdzam, że to były najlepsze chwile mojego życia xd Świetne opowiadanie, serio :D

    Pozdrawiam, Cennetyn Black!

    PS Zapraszam też do siebie. Nie yaoi, jakby coś.
    http://harrypotterilaskawszylos.blogspot.com/

    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    o rozdział jest naprawdę wspaniały, Tom i ten tekst o nie niszczeniu mebli, naprawdę świetny... rumiany Severus :) bardzo mi się podobał, ta troska Draco, a w ogóle co z Draconem? może to jakiś plan Toma, ale Severus, Syriusz i Remus też byli zaskoczeni... więc bardziej sądzę że to pomysł Dumbledora...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Odwołuje to co powiedziałam w tamtym rozdziale.. Nienawidze Cię! :((((
    Jak mogłaś mi to zrobić? Zniszczyłaś mi życie..
    Nie będę się ropisywać bo to za bardzo boli.. Mam nadzieje że to naprawisz;(
    Pisz dalej i weny życze❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Ktoś się pod niego podszywa pewnie..
    Świetny rozdział!!
    Więcej Blacka i Sev'a! Kocham ich❤
    Blaise i Ron..hmm, ciekawe co z tego wyjdzie.. Nie moge się doczekać więcej
    Pozdrawiam i życze Wena słońce! :***

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic