sobota, 13 sierpnia 2016

Drarry 13

 Uwaga!

Stwierdzam, że trafiłam do nieba!
Mam dla was koteczki wieść iście radosną!!!
Beta zaszczyciła nas swą obecnością i będzie teraz pilnować by moje rozdziały były sensowne i poprawne pod każdym względem. :D
Powitajmy serdecznie Jous, która podjęła się tej żmudnej pracy <3
<Tak po cichutku wam zdradzę, że jest ona moją weną bez, której nie zabrałabym się pewnie do pisania Drarry. 
Ps. Jej ulubieńcem jest Tom, więc uważajcie co piszecie w komentarzach, bo może was czekać odzew :D
Rozdział dedykuję Jousette!! Dzięki skarbie za pomoc <3
Pierwszy raz udało mi się napisać równe 4000 słów :D


        Po obiedzie przenieśli się do dworu Cloudhill, który był oficjalnie domem Syriusza i Harry’ego. 
Jak tylko gospodarze wyszli z kominka to upewnili się, że wszyscy są cali i zdrowi mogli z dumą powitać ich w swoich skromnych progach.  Już na wstępnie Ron wraz z Zabini’m powiedzieli na głos swoją opinię co mniej więcej wyglądało jak głośne „Łaaaał”. Syriusz wypiął dumnie pierś biorąc to za komplement.



Naturalnie Remus już tutaj był bo pomagał przyjacielowi umeblować pokój Harry’ego, więc teraz trzymał za rękę Toma, który podziwiał wystrój salonu. Oj tak jego ukochany wiedział co dobre, więc już po chwili zagadał Blacka, że widział kiedyś bardzo podobne meble u pewnego starszego czarodzieja. Możliwe, że nawet był to stary poczciwy wuj Syriusza, który przepisał mu po śmierci dość duży majątek za co naturalnie musiał zostać wydalony pośmiertnie z rodziny za tak niegodziwy czyn jak okazanie pieniędzy zdrajcy krwi w postaci Syriusza. 
Hermiona od razu podeszła do jednej z mniejszych biblioteczek i przyglądnęła się stojącym tam książką. 
Harry zapewnił ją, że potem pokaże jej kolekcję, którą Syriusz zgromadził w biurze, na co przyjaciółka nieco się uspokoiła. 
Lucjusz zaproponował,  by zabrać do domu obrazy Lili i Jamesa, więc teraz on i Dracon postawili dwie ramy przy kanapie. 
-Potem znajdziemy im z Syriuszem odpowiednie miejsce. –Zaproponował Harry i złapał swojego chłopaka za rękę. –Ach… zapomniałbym. Stworek, Zgredek! –Momentalnie rozległo się głośne „Puf” i na podłodze staly przed nimi dwa skrzaty z tą różnica, że Zgredek  miał na sobie kolorowe ubranko, a Stworek jakiś  mały, stary i jeszcze szary frak. 
-Harry Potter wzywał? –Spytał Zgredek odsuwając Stworka bardziej na bok, by móc powitać gości. 
-Moglibyście przygotować jakieś przekąski dla naszych gości? I podajcie herbatę, tylko nie tą, która dostaliśmy od Pani Weasley. –Spytał Harry z delikatnym uśmiechem.
-Ha!-Zawołał Ron z satysfakcją. –Mi też ona ani trochę nie smakowała!
Wszyscy się zaśmiali, tylko Lucjusz miał nieco zdziwioną minę bo chyba przypomniał sobie, że kiedyś miał skrzata łudząco przypominającego Zgredka. Harry zauważył ten wzrok i szturchnął Dracona stojącego obok.
-Panie Malfoy.. Draco. To jest wasz były skrzat domowy. Pamięta Pan jak w drugiej klasie podarował mu Pan skarpetkę? –Zachichotał Harry widząc teraz u Lucjusza jakiś dziwny grymas. 
-Ach tak… przypominam sobie. To było doprawdy bardzo dobrze uknute Panie Potter. –Syknął mężczyzna z niejakim rozbawieniem. –Pogratulować pomyślunku. 
Zgredek spojrzał na swoich byłych panów z jakimiś bojowymi ognikami w oczach, ale na szczęście Stworek złapał współpracownika i zniknęli z głośnym „puf”
Syriusz spojrzał na swojego chrześniaka z uśmiechem i zaproponował. 
-Harry pokaż przyjaciołom swój pokój, a ja z dorosłymi pójdę do jadalni. Nie będziemy wam młodzieży przeszkadzać. –Po chwili Syriusz, Lucjusz, Tom i Remus skierowali się w stronę jadalni. Harry zaś poprowadził resztę po schodach w górę prosto do swojego pokoju. 
-O kurcze.! –Krzyknął zachwycony Ron od razu przyglądając się plakatom drużyn Quidditcha.
Hermiona poszła w jego ślad, ale przystanęła przy oknie by rozejrzeć się po okolicy. 
-Harry tu jest wspaniale. W końcu masz swój własny pokój. Jest taki duży i pięknie urządzony. 
Draco z Zabinim trochę niepewnie przyłączyli się do oglądania, ale już po chwili blondyn przysiadł na łóżku, by sprawdzić jak tam jego miękkość. Delikatny uśmieszek jaki wpłynął na jego twarz mówił sam za siebie, więc  Harry postanowił usiąść obok niego i dać delikatnego całusa w policzek. 
-Co tam Smoczku podoba Ci się moje królestwo? –Spytał go na uszko. 
-Całkiem przytulnie. Musze Cię kiedyś zaprosić do siebie. –Zaproponował Dracon z zadziornym błyskiem w oku. 

-----

      Kiedy młodzież była zajęta zwiedzaniem domu dorośli siedzieli w jadalni przy stole i dyskutowali. 
-Masz zamiar przedostać się do ministerstwa? –Spytał Syriusz spoglądając na siedzącego przy Remusie Toma. 
-Owszem. –Kiwnął głową przy czym zerknął na dłoń ukochanego, którą  co jakiś czas gładził pieszczotliwie swoimi długimi palcami. –Mam zamiar stopniowo przejmować departamenty. To nie jest wielki problem. Naprawdę łatwo przedostali się tam moi poplecznicy. No i mam wsparcie Regisa i jego wampirzych braci i sióstr. To daje mi spora przewagę. 
-Wilkołaki też są po twojej stronie? –Spytał Remus przyglądając się ukochanemu. –Nim zdecydowaliśmy się Ci pomóc wiedziałem doskonale, że masz poparcie niejednej watahy. 
-Mój Mądrala. Owszem. Wilkołaki również ofiarują mi swoją pomoc. Te dwa gatunki z pewnością wystarczą, by i reszta magicznych stworzeń stanęła po mojej stronie. Ministerstwo odebrało im ziemie i prawa, więc na pewno będą chcieli pozbyć się Knott’a. 
Lucjusz upił łyk herbaty jaka się chwilę temu pojawiła na stole. 
-Mamy już szpiegów w niektórych departamentach. Takich jak na przykład Departament Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli, Departament Transportu Magicznego czy Departament Magicznych Wypadków i Katastrof..-Wyliczał kolejno.
Syriusz westchnął po chwili i wtrącił się przerywając Malfoyowi.
- No dobrze, ale to wciąż mniej ważne departamenty. Niby jak mają nam pomóc?
-Mylisz się , Black. Dajmy na przykład wypadki. Załóżmy, że całkiem przypadkiem jeden ze wspólników Knotta poważnie ucierpi, a nasi przyjaciele z Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof stwierdzą, że był to nieszczęśliwy wypadek. Za to my będziemy doskonale wiedzieć, że tak naprawdę stoimy za jego przykrym incydentem, który poważnie naruszył jego zdrowie. –Marvolo uśmiechnął się niewinnie. Tak, jego plan powoli wchodził w życie. –Tak jak mówię wejść do ministerstwa będzie łatwo. Ale najpierw trzeba zająć się głównym problemem. Dumbledore pozwala sobie na zbyt wiele. Wspominaliście  mi z Remusem, że zajęliście się sprawą nieodpowiedniego nauczania czyż nie? Jestem wam bardzo za to wdzięczny. Ważnym jest by uczniowie nie włączyli się do wojny zwłaszcza pod stronie Albus’a. Wystarczy, że ma za sobą Zakon Feniksa. 
-Nie przejmuj się Tom. Zakon zaczyna wątpić w Dumbledore’a. Wkrótce pozostanie mu jedynie Minister i najwierniejsi Aurorzy. –Zapewnił go Remus. –Artur i Molli całkiem stracili wiarę w Albus’a odkąd planowano pozbyć się Artura. Dzięki Tobie na szczęście nic mu się nie stało. 
-Kochanie, nie jestem w stanie uratować każdego poplecznika Dumbledore’a. Pomagam tym, którzy mi się przydadzą i wiem, że bardzo pomogą w naszej sprawie. Teraz ważne jest by pozbawić Dropsa czarnej różdżki.
Tom przyjrzał się dokładnie ukochanemu. Wyglądał bardzo słabo.. Jemu i Remusowi całkiem wypadło z głowy, że zbliża się pełnia. 
-Przydałoby się  pojmać Rufus’a Scrimgeour’a. –Zaproponował Lucjusz. –Bez niego Aurorzy będą jak dzieci we mgle. Bez szefa nic nie zdziałają. To on trzyma ten sajgon w ryzach. 
Nagle usłyszeli jak dość spora grupka osób zbiega po schodach. Młodzież wpadła do jadalni idealnie w momencie kiedy skrzaty podały przekąski. 

----

     Harry i Syriusz powiesili portrety rodziców chłopaka w salonie tuż nad niewielką komodą, na której stał wazon z kwiatami. Harry uznał, że w któryś dzień będzie musiał pójść za dom do ogrodu i nazbierać nieco świeżych. Najlepiej jeśli będą to Lilie. Mamie na pewno by się spodobały. 
Syriusz w pewnym momencie został poproszony przez Fineasa spacerującego sobie między obrazami, by poszedł do biura bo chciałby z nim porozmawiać. 
-O co chodzi Fineasie? –Spytał Black opierając się o kant biurka. –Coś się stało? Wiesz, że mam gości i nie wypada ich zostawiać samych. 
-Młody Potter się nimi zajmie. Ja zaś mam dla Ciebie ważną wiadomość. Dumbledore wypytywał mnie o to gdzie spędzacie święta i gdzie dokładnie położony jest ten dom. –Na słowa swojego przodka Syriusz pobladł. –Naturalnie nic nie powiedziałem w końcu mam większy obowiązek wobec rodziny niż szkoły. 
-Cieszę się, że niczego mu nie powiedziałeś. Jestem Ci bardzo wdzięczny. –Uśmiechnął się delikatnie. –Miałem o Tobie błędne mniemanie, właśnie się ono zmieniło Fineasie. Proszę Cię, abyś niczego nie mówił Albus’owi. Zwłaszcza tego kto aktualnie znajduje się w moim domu. 
-Spokojnie,  Mój prawnuku.  Niczego się ode mnie nie dowie. Będę  milczał jak mugolskie obrazy. 
Syriusz uśmiechnął się szeroko na ów porównanie. Do tej pory mało, który członek jego rodziny zrobił na nim pozytywne wrażenie, ale teraz zaczynał powoli się przekonywać  co do niektórych. Hmm, jakby nie patrzeć to Harry i Draco byli bardzo dalekim kuzynostwem. W końcu babka Harry’ego pochodziła z rodu Blacków podobnie jak matka Dracona. O proszę jaki ten świat jest mały czyż nie? 
Mężczyzna wrócił do jadalni gdzie jego goście właśnie pałaszowali zupę dyniową jaką raczyły przygotować skrzaty.
-Syriuszu coś się stało? –Spytał Tom przyglądając się gospodarzowi. 
-Albus dopytywał się o miejsce pobytu moje  i Harry’ego. –Odparł. –Ale spokojnie.. niczego się nie dowiedział. Mam bardzo zaufanych przodków. –Zaśmiał się i stanął za swoim synem chrzestnym, by zmierzwić mu jego rozczochrane włosy. Czasem naprawdę przypominał mu Jamesa i chyba nie tylko jemu. Lucjusz uśmiechał się co chwile spoglądając na chłopaka. 
Black podszedł do Malfoya Seniora i złapał go za ramię prowadząc na niewielki tarasik tuż przy jadalni. 
-Lucjuszu w porządku? Mam wrażenie, że ostatnio jesteś jakiś nieobecny. –Spytał przyglądając się dokładnie blondynowi. 
Malfoy milczał chwilę. Po czym jednak oparty o balustradę uśmiechnął się dość słabo i westchnął. 
-Po prostu.. kiedy zobaczyłem ten obraz wróciło wszystko.. wróciły wspomnienia ze szkoły i zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo za nim tęsknię. 
Jak na zawołanie pojawił się obok Stworek i wręczył swojemu panu ładne pudełeczko. Syriusz wyjął z niego dwa cygara i wręczył jedno Lucjuszowi. Skrzat zniknął pozostawiając mężczyzn samych sobie. 
-Będzie nam się lepiej gadać. –Wyjaśnił obojętnie i odpalił od różdżki swoje cygaro. –Tęsknisz za Jamesem i chyba Harry nieco ci go przypomina prawda? 
-A no jest tak. Tylko oczy ma po…
-Po Lili. –Dokończył Syriusz. 
-Rozmawiałem z jego obrazem, wyjaśniliśmy sobie wszystko. Żałuję, że nie ma zaklęcia, które przywraca życie. To jest prawdziwa głupota, by wymyślić zaklęcie uśmiercające, ale nie stworzyć niczego o przeciwnym działaniu. 
-Nikt nie powiedział, że ten świat ma sens. Jest na nim więcej głupców niż ludzi inteligentnych. 
-SYRIUSZ! LUCJUSZ! –Z jadalni dobiegł ich krzyk Remusa. Momentalnie znaleźli się w środku nie przejmując się palącymi się wciąż cygarami, które upadły na posadzkę. 
-Co się stało? –Spytał Black. Przy stole wszyscy pochylali się nad numerem Proroka Codziennego. Na samej górze pierwszej strony widniał nagłówek:

„Ucieczka Śmierciożerców z Azkabanu” 

Wszyscy skupili swój wzrok na Tomie, który wzruszył ramionami.
-No co? Nie patrzcie się tak na mnie. Tym razem to nie moja robota. –No fakt, przez ostatnie kilka dni Riddle spędzał cały czas z nimi bądź z Remusem. 
Hermiona złapała gazetę w dłonie i zaczęła czytać na głos. 

„Z najnowszych informacji jakie udało się uzyskać naszemu reporterowi wynika, że w ostatnich dniach z Azkabanu uciekło kilku groźnych przestępców. Nie mamy jeszcze danych o wszystkich uciekinierach, ale udało się ustalić  tożsamość paru z nich. Wiadomo, że są to najwierniejsi poplecznicy Sami-Wiecie-Kogo między innymi skazana za wielokrotne morderstwa Bellatrix Lastrange, a także Rabastan Lastrange. Wśród zbiegów jest również rodzeństwo Carrow, jak i Augustus Rookwood, który był oskarżony również o szpiegowanie w Ministerstwie dla Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Prawdopodobnie zbiegł także dobrze znany Śmierciożerca Yaxley, który oczekiwał już na wyrok jakim miał być pocałunek dementora. Aurorzy jak i sam Minister Magii przypuszczają, że za uwolnieniem swoich sług stoi Sami-Wiecie-Kto we własnej osobie. Zostały już wszczęte poszukiwania uciekinierów. Radzimy zachować szczególną ostrożność i czujność.
Z poważaniem 
Rita Skeeter.”

Hermiona skończyła czytać artykuł. Najbardziej był chyba zaskoczony sam Tom i Lucjusz. 
-Jeśli ciocia Bella uciekła czy to oznacza, że matka też? –Spytał Draco przyglądając się gazecie. 
-Wątpię. Na pewno napisaliby o ucieczce Narcyzy. –Wyjaśnił jego ojciec. 

Harry chciał się o coś spytać, ale ubiegł go Remus.
-Jak to właściwie się stało, że Narcyza trafiła do Azkabanu, a ty nie? Lucjuszu? 
Malfoy spiął się nieco słysząc ów pytanie. Fakt, zamknięcie Narcyzy mogło wydawać się dziwne, w końcu to on ma więcej przewinień na sumieniu niż jego żona. Był jednak pewien szkopuł. 
-Narcyza bardzo wiele czasu spędzała u swojej siostry Belli. Jej mąż był nałogowym kolekcjonerem czarnomagicznych artefaktów i przedmiotów, które dłużej używane mogły być fatalne w skutkach. Narcyzie spodobał się kiedyś jeden z naszyjników jakie Rudolf zyskał na jednej ze swoich wypraw do Rumunii. Zabrała go bez pytania i nosiła każdego dnia. Tego typu rzeczy działają bardzo silnie zwłaszcza na osoby, dla których są przeznaczone. Naszyjnik zaczął oddziaływać na Narcyze sprawiając, że z dnia na dzień stawała się obłąkana..
Wszyscy w ciszy słuchali opowieści Lucjusza nie śmiąc mu nawet przeszkodzić. Draco siedział przy Harrym i milczał nie chcąc się wypowiadać na temat swojej matki. 
-Bella również zaczęła powoli tracić zdrowy rozsądek. Obie siostry będąc już w bardzo złym stanie psychicznym pewnego dnia popełniły okropne przestępstwo na rodzicach waszego kolegi ze szkoły. 
-Neville’a. –Szepnęła cicho Hermiona. 
-Dokładnie , Panno Granger. Zakładam, że dałoby się usunąć skutki klątw jakie nałożono na naszyjnik i na rzeczy wokół, których żyła Bellatrix jednak podczas pojmania Narcyzy jej siostry i jej szwagra byli oni w takim stanie, że nawet przeniesienie ich do świętego Munga niosło za sobą pewne ryzyko, na które Ministerstwo nie mogło sobie pozwolić. 
Tom wstał z krzesła i teraz spacerował tam i z powrotem co jakiś czas przeczesując kruczoczarne kosmyki włosów. 
-Byli naprawdę porządnymi i wiernymi poplecznikami dopóki nie wpłynęła na nich czarna magia. Z resztą sam mogę stwierdzić jak jest potężna i ciężka do ujarzmienia. Sam miałem wielkie trudności by się jej wyzbyć i stłamsić. Zastanawiam się tylko czy uciekli, by się do mnie na nowo przyłączyć czy może mają jakieś inne plany. –Zerknął na Harry’ego, który widocznie zadawał sobie podobne pytania. 
-Jeśli wrócą do Ciebie czy przyjmiesz ich z powrotem na służbę? –Spytał Potter. –Co jeśli nagle Belli odwali i zacznie torturować wszystkich dookoła? Wspominałeś, że nie chcesz już toczyć bezpośredniej walki polegającej na rzucaniu we wszystkie strony Avadami i Cruciatusami prawda? Chyba każdy z tu obecnych będzie ciekaw jakie masz plany względem tych uciekinierów. 
-Harry, nie potrafię przewidzieć przyszłości. Kiedy zjawią się w moim domu zdecyduję co z nimi zrobić. Na pewno Azkaban odbił na nich swoje piętno, z resztą sam Syriusz może Ci powiedzieć jak ludzie reagują na zbyt długie przesiadywanie w tym miejscu. Tym którym się poszczęści uciec pozostaje uraz i trauma, chyba niejeden człowiek wolałby sam się zabić niż żyć z takimi potwornymi wspomnieniami. –Tom podszedł do Remusa i położył mu dłonie na ramionach. Lupin uśmiechnął się delikatnie na ów gest. –Jeśli wykażą się odrobiną zdrowego rozsądku i chęciami do pomocy jestem skłonny ich przyjąć. Może nawet uda mi się wyleczyć Bellę z działania czarnej magii. Nie będzie to proste i pewnie na początku nie będzie chciała się na to zgodzić, ale myślę, że w końcu ulegnie namowom. 

----

       Po długich i poważnych rozmowach, które naprawdę zajęły im czas aż do północy Syriusz zdecydował, że nie może o takiej godzinie odesłać gości. Zaproponował więc, że prześpią się w tutaj. Sypialni na pewno starczy,  a sam Black sprawiał wrażenie jakby to była jego pierwsza noc w tak licznym gronie i na dodatek goszczonym w jego skromnych progach. Harry zdecydował, że Draco będzie spać z nim w jego sypialni. Hermiona w pokoju zaraz obok a Ron standardowo załamany podreptał w kierunku swojej sypialni, którą musiał dzielić z Blaise’m. Lucjusz zajął jedną z mniejszych sypialni naprzeciwko pokoju zajmowanego przez Granger, zaś Remus i Tom dostali jedną na poddaszu, która nie chwaląc się została umeblowana w iście królewskim stylu co nie raz wprawiało Syriusza w poczucie ogromnej dumy. Zawsze chciał w domu mieć jeden taki ekstrawagancki pokój zupełnie, jakby miał zamiar w nim gościć samego Merlina. 

       Kiedy wszyscy znaleźli się w swoich pokojach teoretycznie śpiąc, bo chyba niektórzy znaleźli sobie jednak lepsze zajęcie niż spanie, drzwi do jednego z pokoi otworzyły się delikatnie . Stała w nich Hermiona  mająca na sobie jasną koszulę nocną, która pewnie prześwitywałaby i pokazywała co nieco,  gdyby nie szlafrok, który postanowiła zarzucić na ramiona. 
Ugh, Hermiono powinnaś się wstydzić, by iść do gabinetu Syriusza o takiej godzinie tylko po to,  aby zabrać stamtąd kilka książek.  Skarciła samą siebie w duchu i stawiając kroki bardzo ostrożnie i delikatnie , zaczęła iść w kierunku schodów. Wszystko byłoby pięknie i cacy, gdyby nie brak uwagi z jej strony. Miona w pewnym momencie będąc już w połowie schodów nadepnęła na coś dziwnego, czym okazał się później papierek po kociołkowych pieguskach, które zapewnię jadł Ron. Papierek musiał mu wypaść z kieszeni. Hermiona jednak nie wiedziała co to jest, a fakt że nie paliły się światła tylko pogorszył sytuację, dziewczyna podskoczyła tracąc równowagę i pewnie skończyło by się to dość bolesnym upadkiem na resztę stopni gdyby nie czyjeś ramiona, które w porę uratowały ja przed niemiłym spotkaniem z podłogą. 

-Panno Granger co robisz tu o tej porze? –Spytał zaskoczony głos należący do.. Lucjusza Malfoya?! Różdżka mężczyzny wydała z siebie delikatne jasne światło, które rzuciło na twarz obojga nikłą poświatę. 
Hermiona zarumieniła się. To, że Lucjusz nadal trzymał ją w ramionach ani trochę nie pomagało. 
-Ja.. Rety. Znaczy.. Dziękuję za pomoc. Chciałam pójść na chwilę do gabinetu Syriusza. Och,  to musi brzmieć idiotycznie. Po prostu chciałam pożyczyć stamtąd kilka książek. 
Na jej słowa Malfoy uśmiechnął się nikle i pomógł jej stanąć z powrotem na nogach upewniając się, że dziewczyna przypadkiem ponownie się nie wywróci.
-A Pan co robił na dole o tej godzinie? 
-Tutejsze skrzaty zachowują się dość głośno, więc postanowiłem je wyręczyć i sam poszedłem napić się wody w kuchni. Nie spodziewałem się jednak wpaść na kogoś podczas tej nocnej wycieczki. 
-Mhm.. 
-Może lepiej pójdę z tobą? Przynajmniej kiedy zaplanujesz wrócisz do łóżka będę pewien, że sobie niczego po drodze nie złamałaś. –Hermiona nie zamierzała odmawiać,  bo może to i prawda? Nie zdziwiłaby się, gdyby nagle w drodze powrotnej natknęła się na kolejne niespodzianki i możliwe, że nawet gorsze od papierków.
Skierowali się do gabinetu Syriusza graniczącego z salonem. Na pierwszy rzut oka pokój zdawał się być naprawdę niewielki, ale kiedy minęło się pierwszą biblioteczkę można było wejść do drugiej części pomieszczenia, w której Hermiona wydała z siebie głośne „och!”.
Pokój wyłożony był półkami, na których leżało pełno książek, a nawet magazynów czarodziejskich bądź mugolskich. Było tez archiwum Proroka Codziennego od 1981 roku. O ile dobrze pamiętała Hermiona właśnie wtedy zmarli rodzice Harry’ego. Pewnie Syriusz chciał nadrobić stracone lata spędzone w Azkabanie i po prostu doszukiwał się w gazetach informacji na temat tego co wydarzyło się przez ten czas. Miona podeszła do jednej z półek i przeglądnęła jej zawartość. Było tak kilka ciekawych pozycji, które na pewno chętnie by przejrzała. Zerknęła w stronę Lucjusz Malfoya, który również zainteresował się imponująca kolekcją Syriusza. Akurat wziął jedną z książek o truciznach. 
-Panno Granger, szuka Pani czegoś konkretnego? –Spytał siadając w fotelu i zapalając stojąca tuż obok niego lampkę. 
-Sama nie wiem. Ostatnio miałam przerwę od magicznych ksiąg. Za to zgłębiłam nieco mugolskiej literatury. Zwłaszcza przypadł mi do gusty „Hamlet” i „Sen nocy letniej”.-Spojrzała na Lucjusza z delikatnym uśmiechem. Mężczyzna miał natomiast minę podchodzącą pod zdziwione, rozbawione rozdrażnienie. 
-Naprawdę myśli Pani, że William Szekspir był mugolem? –Spytał.
To sprawiło, że Hermiona zaniemówiła. No, ale jak to możliwe, że jeden z najpopularniejszych poetów świata Mugoli miałby być czarodziejem. 
-Co ma Pan na myśli, Panie Malfoya? –Podeszła bliżej. –Że niby był czarodziejem? 
-Nie czystej krwi. Jego matka pochodziła z magicznej rodziny, zaś ojciec był mugolem. –Wyjaśnił przewracając kartki książki. –Myślałem, że o tym wiesz.. w końcu jesteś taka inteligentna. Dracon mi mówił, że jesteś hmm jak to było? Panią-wszystko-wiem?  Chyba użył tych słów. 
-Nie lubię kiedy Draco tak mnie nazywa. –Burknęła i spojrzała posępnie na starszego mężczyznę. –Nie wiem wszystkiego tylko to co może się okazać przydatne i to co mnie interesuje. 
-A co Cię interesuje? –Spytał z ciekawością w głosie zerkając co chwila na dziewczynę. –Doprawdy niespotykana rzecz. Pewnie nie nie myślałaś, że zdarzy nam się porozmawiać na osobności i to tak spokojnie czyż nie? 
Hermiona kiwnęła głową. 
–Owszem. Sądziłam, że jest Pan wrogo nastawiony do osób takich jak ja. W końcu pochodzę z rodziny mugoli. Czyżby moje pochodzenie nie gryzło się jednak z Pańskimi przekonaniami? – Faktycznie było to dosyć nietypowe. Hermi myślała, że rodzina Malfoy’ów gardzi szlamami. Ale już w szkole była mile zaskoczona tym jak Draco się zmienił względem niej. Zaczął z nią rozmawiać i mimo, że wciąż odzywał się do niej po nazwisku to już byli na lepszej drodze ku poprawieniu swoich stosunków.  Hermiona robiła to też ze względu na Harry’eo.
-Czarny Pan zmienił swoje zdanie o świecie mugoli, więc i ja mam okazję dostrzec pewne rzeczy z innego punktu widzenia. Mam tylko nadzieję, że szybko uporamy się z stojącymi nam na drodze osobami. Panno Granger, a pani rodzice czym się zajmują w świecie mugoli? Są jakimiś ważnymi osobistościami? 
Hermiona zarumieniła się delikatnie. Czy są kimś ważnym? O ile ważną sprawą jest dbanie o uzębienie ludzkości to chyba pracują na poważnych stanowiskach.
 –Gdyby nie moi rodzice to ludzie nie mogli by jeść i czerpać z tego przyjemności. 
Lucjusz jakby spoważniał i przyjrzał się dokładniej Hermionie. 
-Fascynujące. Opowiedz mi więcej o ich pracy. 

-----

     -Mógłbyś nieco przesunąć swoje cztery litery? –Warknął Ron leżąc jak najbardziej z brzegu łóżka. Jeszcze z kilka centymetrów.. a na pewnie z niego zleci. –Blaise, kurna! 
-Zamknij się Ronuś. Próbuję spać. –Mruknął podciągając kołdrę bardziej pod brodę. –Tobie radzę zrobić to samo. 
Nagle usłyszeli jakby jęki dochodzące z sufitu. 
-O cholera co to? –Ron aż zerwał się do siadu. –A co jeśli Syriusz ma tu jakiegoś ducha? –Dźwięki powtórzyły się i z każdą chwilą stawały  jakby głośniejsze. –Co to?
-Jęki. –Odparł Zabini teraz leżąc już na plecach i wpatrując się w sufit. 
-Dzięki geniuszu do tego sam doszedłem. Chce tylko wiedzieć czy zwiastują one coś złego. 
Blaise parsknął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
 –Czy na poddaszu przypadkiem nie śpi Lupin i Riddle?- Zerknął na Rona, a ten kiwnął głową. –Hmm…u nich w pokoju musi być naprawdę głośno. Dziwne, że nie nałożyli na sypialnie zaklęć wyciszających, prawda? 
-A po co mieli by to robić? –Zdziwił się Ron. Przecież jeśli je nałożą to i tak będą słyszeć wszystko dookoła, ale nikt nie będzie słyszeć ich. 
-Merlinie! Ron naprawdę muszę ci wyjaśniać na czym polega seks? Przecież to jasne, że jak Remusowi jest dobrze to jęczy i krzyczy. –Zabini aż podniósł głoś i kiedy on to zrobił to dźwięki z poddasza ucichły. –No. Rzucili zaklęcie, teraz możesz spać. –Zerknął na rudzielca i uśmiechnął się szeroko. –Nie no serio? 
Ron był podobnego koloru co jego włosy. Jego policzki dosłownie płonęły czerwienią. Czyżby jego towarzysz był aż tak wstydliwy? Po chwili spięty chłopak położył się na boku, zakrył szczelnie kołdrą i zasnął mając nadzieję, że zapomni o wszystkim co usłyszał tej nocy bardzo, bardzo szybko. Zabini uśmiechnął się jedynie. 
Hmm, przekonywanie Rona do jego osoby może okazać się dość ciężkim i żmudnym zadaniem, któremu poświęci wiele czasu. 

----

      Severus spędzał czas w swoim gabinecie w Hogwarcie spacerując tam i z powrotem. Co jakiś czas patrzył na zakurzony zegar. Była już 5 nad ranem. Od tamtego pamiętnego wieczora w dworze Riddle’a kiedy rozmówił się z Syriuszem praktycznie nie mógł wyrzucić z głowy słów Blacka. 

„Jeśli myślisz Severusie, że jestem równie nieczuły co ty  i będę nie dopuszczał do siebie myśli, że wciąż mogę coś do Ciebie czuć to jesteś bezczelnym gówniarzem, którym byłeś w latach szkolnych. Ani trochę nie dorosłeś, jesteś wciąż tak samo zacofany w uczuciach jak kiedyś i szkoda, że nic się nie zmieniło w kwestii Twojej szczerości z samym sobą.”

Te słowa były jak jakaś pierdolona klątwa, której nie potrafił wymazać ze swojej głowy. Nigdy nie przejmował się zdaniem innych o sobie, zawsze potrafił zignorować ich opinie i żyć jakby nic się nie stało. A teraz został rozbity i to przez kogo? Przez Syriusza Blacka. Pieprzonego psa! Kretyna przez, którego w szkole stracił szacunek Dyrektora. Po tej całej akcji w wrzeszczącej chacie Dumbledore nie był wobec niego taki ufny. Teraz też coś podejrzewa. Albus przestał dopytywać się go o poczynania Czarnego Pana, a w zeszłym roku poprosił Dracona, by wkupił się w łaski Riddle’a i donosił na niego Dropsowi. Doprawdy ten stary dureń jest naprawdę lekkomyślny skoro uważa, że Malfoy przejdzie na jego stronę kiedy ten od tak go o to poprosi. 

Snape usiadł za biurkiem i westchnął. Dawno nie czuł się tak dziwnie. Z  jednej strony był wkurwiony, a z drugiej smutny. Tak, Severus Snape czuł smutek. Cholera jasna! A może by wyładować frustrację obierając Gryffonom nieco punktów? Może pokazać kogoś szlabanem? Albo zadać im naprawdę trudne wypracowanie do napisania? Hmm, tak to mogłoby być ciekawe, ale czy na pewno mu pomoże? Podniósł dłoń by móc rozmasować swoje skronie.
 –Zaczynasz tracić zdrowy rozsądek Sev i masz wątpliwości co do swoich myśli. Boisz się, że Twoja maska obojętności zniknie, jeśli poddasz się wspomnieniom i swoim uczuciom. – Westchnął do siebie w myślach i pokręcił głową nie mogąc uwierzyć w to co ma zamiar zrobić. Nie ma innego wyjścia jak przekonać się na własnej skórze, że nie czuje kompletnie nic do tego zapchlonego kundla. 

Życie czasem potrafi zgotować wiele niespodzianek, ale dlaczego właśnie jemu?

Czekam na wasze komentarze, które mnie nakarmią XD


13 komentarzy:

  1. Pisałam ci ze kocham twoje opowiadania? Jeśli tak to powtórzę to jeszcze raz... KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA! Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością.
    Życzę dużo weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach dziękuję bardzo ^.^
      Moja wena została nakarmiona.
      Wy to wiecie jakie komentarze smakują mi najbardziej :D
      Pozdrawiam i całuję ;*

      Usuń
  2. Powiem jedno: Biedny Ron xD spać nie może :D No i podzielam zdanie Lu czemu nie ma przeciwzaklęcia na Avadę :( Ja tak bardzo bym chciała, by James znów żył i był z Luciem :( Ale ty chyba nie chcesz połączyć Hermiony z Lucjuszem, co? Proszę tylko nie to! *robi słodkie oczka* Nie to żebym coś miała do tego paringu, ale no po prostu nie :o Lu potrzebuje mężnego mężczyzny :D
    Całuję bardzo mocno :D
    Emi Raicho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emiś na pocieszenie powiem powiem ci, że kiedyś zabiorę się za napisanie serii o Huncwotach, wiec się nie martw na pewno jeszcze kiedyś poczytasz od Lucku i Jamesie.
      Co do Hermiony i Lucjusza... nie mogę zdradzić moich planów, ale będą one mieć głębszy sens i mam nadzieję, że pomimo sceptycznego podejścia będziesz kochanie dalej czytać i czekać na dalszy ciąg. To chyba będzie jak dotąd najdłuższe opowiadanie na blogu, bo chce je naprawdę porządnie poprowadzić.
      O Lucka się nie martw. ;***
      Całuję ;* ;]

      Usuń
  3. Bell uciekła!!! *O*
    Uwielbiam tą postać jest szalona! Kocham zdrowo powalone postacie :D
    Hmm a co do Hermiony i Lucjusza... może być ciekawie jeśli się ich połączy, choć osobiście widziałabym Mionę w parze z Pansy bądź... z Bellą!!
    Bellmione zawsze spoko :D
    Mam nadzieję, że poszalejesz kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie bez granic.. wszystko może się wydarzyć dżemiku :D
      Spodziewaj się zwrotów akcji ;)
      Całuski ;***

      Usuń
  4. Hm słodkie.A co do Lucjusza,może tylko mi się wydaję ale czy ty nie chcesz połączyć go czasem z Mioną.Lubie osobiście Lucmione.I nie miała bym nic gdybyś ich połączyła.W końcu Lucjusz nie może ciągle żyć (według mnie) niespełnioną miłością do Jamesa.Ale cóż to twoje opowiadanie.Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostawię Lucjusza nieszczęśliwego, to mogę wam obiecać :D
      Pozdrawiam ;***

      Usuń
  5. Czekam na gorące sceny sexu Zabiniego i Rona, a także Severusa i Syriusza ;) słodkie z nich pary :3
    Rozdział jak zwykle świetny, a Tomwi i Remisowi nie jest wstyd, że chłopcy i usłyszeli? Ja bym się dosłownie spaliła ze wstydu
    Pozdrawiam i życzę dużo weny na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Remi i Tom są bardziej zajęci sobą. Chyba nie zwracają zbytniej uwagi na to czy ktoś ich słyszy czy też nie.
      Ron i Blaise jeszcze nieco się pomęczą nim zaczną gruchać jak gołąbki ;)

      Usuń
  6. Hej niedawno trafiłam na twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Piszesz super opowiadania i mam nadzieje że niedługo pojawi się nowy rozdział Drarry. Bardzo podoba mi się fabuła tego opowiadania i nie mogę się oderwać od tych rozdziałów. Będę czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie www.azjamoimdomem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    o tak świetne, biedny Ron, a może i Blaise, bo sporo czasu mu zajmie przekonywanie Rona, no właśnie czemu nie ma zaklęcia przeciwko avadzie?
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj oj porobiło się XD ale to tygryski lubią najbardziej!!
    Mam taką cichą nadzieję że Syriusz przetrzyma trochę Severusa ;)
    hana

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic