sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział XVII.

- Do jasnej kurwy nędzy!!! –W całym pensjonacie rozległ się głos Johna, był wyraźnie bardzo wkurzony. –TOM ZABIJE CIĘ!!

Colin akurat przechodził korytarzem, kiedy szatyn na niego wpadł.-Ajć John!

-Przepraszam młody. – Pomógł mu wstać. – Nie widziałeś może Toma?

-Nie, a coś się stało?

-Ten idiota miał naprawić hydraulikę! I tak ją naprawił, że zalało mi gabinet! Jak tylko go złapię to nogi z dupy powyrywam. – Mężczyzna skierował się do piwnicy gdzie często przesiadywał Czerwonowłosy.

„Współczuję Tomowi” Pomyślał z rozbawieniem Colin i pozbierał książki, które leżały jeszcze na podłodze.  Miał zamiar zajrzeć do biblioteki a potem pójść z Yukim na trening gimnastyczny. Byli dopiero na czterech zbiórkach ze względu na porwanie blondyna i musieli nadrobić zaległości. Przyznawano już specjalizacje i Colinowi przypadł drążek a Yuki wybrał coś innego – gimnastykę wyczynową. Zastanawiał się czy nie wpaść jeszcze do Shigona, ale uznał, że lepiej będzie nie spóźnić się na trening. Szybko pobiegł do biblioteki oddać książki, po drodze wpadł na Deiwa w towarzystwie dwóch młodszych chłopców.

-Ja byłem pierwszy!

-Wcale nie, ja pierwszy zobaczyłem Deiwa i ja pierwszy chce mu zrobić dobrze.

„To już ludzie tutaj nie mają, o co się kłócić? „ Pomyślał Colin przyglądając się całemu zajściu.

-Oj owieczki nie kłóćcie się o mnie. –Zażartował starszy, bo widocznie ta sytuacja bardzo go rozbawiła i była mu na rękę. – Przecież możecie obaj mnie zadowolić jednocześnie.

-Ale on będzie mi przeszkadzał a udoskonaliłem swoją technikę! Chciałem Ci ją zademonstrować. – Powiedział drobny brunet.

Deiw trzymał oboje w bezpiecznej odległości a kiedy ujrzał postać Colina od razu rozpromieniał. – Colin, cześć słodziaku!

-Uhm.. Hej Deiw. Widzę, że jak zwykle zajęty.

-Owszem, mój dyżur się nie kończy, bez przerwy mam nowych klientów. –Westchnął widząc miny kłócących się chłopaków i złapał obu za dłonie.- Robaczki chodźcie do mnie to uzgodnimy, kto co, jak i gdzie? Dobrze? – Bez czekania na odpowiedź pociągnął ich za sobą.

-Papa. –Zaśmiał się Colin i w końcu wszedł spokojnie do biblioteki, oddał co miał w torbie i szybko pobiegł po Yukiego. Ten już czekał w pokoju tyle, że obściskiwał się z Samem i akurat Colin ich na tym nakrył. – Eeee Yuki-chan, bo się spóźnimy.

-Musimy iść? Ja najchętniej bym został. –Szatynek zrobił szczenięce oczka.

-Musimy. Później się zabawisz z Samem…

-A ze mną nie masz ochoty?-Za plecami blondyna rozległ się znajomy głos i nagle ktoś ucałował z wyraźną uciechą jego szyjkę. –No Colin zróbcie sobie dziś wolne i zadowolcie swoich partnerów. –Shigon przytulił się do jego pleców i pogładził krocze chłopaka.

-S-Shigon.. Ja. – Nie dokończył, bo starszy wpił się w jego usta i pchnął nieco w głąb pokoju zamykając jednocześnie drzwi. –ummmom ummhmmm….

-Co mówisz? – Zaśmiał się czarnowłosy, kiedy oderwał usta od tych słodkich i delikatnych swojego partnera.

-A oni? –Kiwnął głową w stronę Yukiego, który siedział na kolanach Sama.

-Oni zajmą się sobą a my sobą dzieciaku. –Usiadł na łóżku Colina i spojrzał na Sama. – Co na początek?

-Heh przydałoby się podniecić szefie.

-Chłopcy chyba nie musimy wam mówić, co macie robić prawda? – Po tych słowach Yuki i Colin trochę nieśmiało klęknęli przed swoimi partnerami i zsunęli ich spodnie razem z bielizną w dół. Szatynek wyglądał na dużo bardziej pewnego niż Colin, który trochę się wahał. No robienie tego na osobności jest lepsze, niż kiedy patrzą się na ciebie dwaj pozostali i wcale na to nieobojętni kochankowie.  Yuki sunął językiem po całej długości penisa Sama, który z przymkniętymi oczyma gładził jego włosy. Colin zaś delikatnie krążył samym koniuszkiem po czubku członka Shigona. Mniej więcej w tym samym czasie oboje pochłonęli swoimi ustami męskości obojga kochanków. Blondyn czując się już swobodniej obciągał Shigonowi za każdym razem ssąc główkę jego penisa. Chłopcy czując jak ich partnerzy twardnieją im w ustach zdjęli z siebie ubrania i postanowili przejść do rzeczy. Colin pchnął nieco Shigona, przez co ten się położył na łóżku, po chwili blondyn usiadł mu na biodrach i nacelował jego penisa na swoje wejście. Bardzo powoli począł wykonywać niesamowite jak na niego ruchy. W przód, w tył, w górę i w dół, na boki oraz okrężne, przy których z cichymi westchnieniami zaciskał pośladki, co dostarczało jego partnerowi sporo przyjemności. Yuki w tym momencie położył się na swoim łóżku a Sam pochylając się nad nim mógł z pomrukami rozkoszy przejąć inicjatywę i wsuwać się w wnętrze młodszego.  Starsi obdarowywali ciała swoich ukochanych maluchów motylimi pocałunkami, sunęli dłońmi w górę i w dół, bądź pieścili ich członki by mogli dojść wszyscy w jednym momencie. Shigon podniósł się do siadu i teraz mógł namiętnie całować Colina, który nabijał się na niego z coraz głośniejszymi jękami. W sumie nie musieli długo czekać na finisz. Doszli niemal jednocześnie.

-Sam nie zapomnij, że jutro masz prace. – Przypomniał Shigon tuląc do siebie śpiącego Colina, który słodko rozchylał swoje wargi przy każdym oddechu.

- Wiem. Zostawimy ich tak? – Szatyn spojrzał na spokojną i śpiącą twarz Yukiego, który ułożył się na jego torsie.

-Jak już tu jesteśmy to lepiej jak będziemy ich grzać przez tą noc. I kto wie, może będzie ich więcej.
Lydia Land of Grafic