tag:blogger.com,1999:blog-67227531952391518022024-02-17T09:48:45.701+01:00Yaoi in my World - Byle miłość trwała wiecznie.Blog opowiadający o miłości dwóch mężczyzn - yaoi. Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.comBlogger91125tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-65983816030416304762021-01-02T19:24:00.006+01:002021-01-03T20:04:19.058+01:00Rozdział 3 - Amortencja.<p></p><div style="text-align: center;">Kochani polecam przeczytać do końca, bo na samym końcu napiszę co planuję i nieco opowiem wam co się działo u mnie przez ten czas, kiedy mnie tutaj nie było. </div><br><br>Miło, że już pierwszego dnia nauki mieli zajęcia z kimś znajomym. Aczkolwiek Ron musiał standardowo pomarudzić sobie, bo czekały ich lekcje z ich ukochanym Profesorem Snapem. A wydawałoby się, że nowa szkoła równa jest nowym nauczycielom. I pewnie by tak było, gdyby Karkarov nie zatrudnił Snape’a jako nauczyciela eliksirów. Albo raczej Alchemii, bo tak tutaj nazywano ten przedmiot. <p></p><p>-Czy ja mogę się jeszcze przepisać? Może lepiej byłoby nam w Beauxbatons? Tam jest na pewno cieplej niż tutaj. -westchnął Ron kiedy szli na ich pierwszą lekcję, właśnie z Profesorem Snapem. -I mielibyśmy tam dużo ładnych koleżanek. -dodał z szerokim uśmiechem. <br><br></p><span></span><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2021/01/rozdzia-3-amortencja.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-23873025613338836442020-08-19T20:32:00.002+02:002020-08-19T20:33:58.895+02:00Powrót. <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSSkY-oZezUepiyYmXRiqpPWAyMEejZcld7Ba0w2Zi3YW5xwq3KBh2HA80Kx_b8vhANoUSczKXRFXi_aISIbFmJ5QA20_qI5Jh2LLGOThWdq_V47y07vvxpGabxEFRDzDQV5OFpBYRvtuH/s1600/b9ede1102fbec135c24f75ffee5242fa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="736" data-original-width="736" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSSkY-oZezUepiyYmXRiqpPWAyMEejZcld7Ba0w2Zi3YW5xwq3KBh2HA80Kx_b8vhANoUSczKXRFXi_aISIbFmJ5QA20_qI5Jh2LLGOThWdq_V47y07vvxpGabxEFRDzDQV5OFpBYRvtuH/s320/b9ede1102fbec135c24f75ffee5242fa.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Już niedługo..</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-76841273409413347022018-10-16T20:59:00.000+02:002018-10-16T21:05:54.628+02:00Rozdział 2 - Amortencja.<div style="text-align: center;">
Zrąbałam po całości.<br>
Tak wiem... Macie prawo mnie zlinczować, oskalpować i wysłać na najgorsze tortury świata, ale..<br>
Usprawiedliwię się tylko i wyłącznie tym, że miałam mało czasu. Mało czasu i wena poszła w las i nie chciała wrócić.<br>
Wybaczcie.<br>
Obiecałam, że będę pisać, że nie porzucę opowiadania.<br>
Takie długie chwile słabości się zdarzają każdemu. Ale źle mi z tym, że zostawiłam was bez słowa.<br>
Wchodziłam często i czytałam wasze komentarze, i aż mi płakać się chciało, że was zawodzę.<br>
Ten rozdział jest krótki. Ale chciałam zmusić się do napisania go żeby było wam troszkę milej i weselej.<br>
Wstawię następny, kiedy go napiszę.<br>
Nie wiem kiedy, ale obiecuję, że kolejny rozdział się pojawi.<br>
Upominajcie się o niego. ;*<br><br>I chce wam podziękować za wbicie ponad 200000 wyświetleń. Jesteście wielcy <3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<div>
Po rozpakowaniu swoich bagaży Harry i Draco poszli do Blaise’a i Rona zerknąć jak wygląda ich pokój. Nie spodziewali się w sumie, że będzie się jakkolwiek różnić od ich własnego. </div>
<div>
<div>
No, nie pomylili się. Był identyczny. Prócz łóżek. Harry i Draco zdążyli już swoje dwa magicznie połączyć w jedno. Malfoy uśmiechnął się złośliwie dając przyjacielowi i Rudzielcowi do wiadomości, że oni na pewno niedługo zrobią to samo co on i Harry. </div>
<div>
W każdym razie opuścili sypialnie. Swen czekał na nich siedząc na kanapie przy wielkim kominku po środku pokoju wspólnego. </div>
<div>
</div></div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2018/10/rozdzia-2-amortencja.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-21021381353772827152017-10-29T15:45:00.003+01:002017-11-02T14:53:28.253+01:00Rozdział 1 - Amortencja. <div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Wedle obietnic.. JEST!<br>
Pierwszy rozdział drugiej części.<br>
Amortencja jest kontynuacją mojej i waszej przygody z Harrym, Draconem i resztą bohaterów.<br>
Nie będę się rozpisywać.<br>
Przekonajcie się co ich spotka w Durmstrangu.<br>
Czekam na wasze komentarze.<br>
Miłego czytania, kotki.<br>
/rozdział nie betowany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrrg6vSBSOPxnAT9BKQtMzhpl98UO2SqnzsExSUiLENYSOwzV0jnh03Bc96zgCyqFaFL2DuPJxscHkNo3SScog0-zw7pI7cgVr0zQ1kYmSAZU_WEhuXzsOYVnD-4eqjqqfG1qEn6PO3FrI/s1600/DurmstrangInstitute.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="332" data-original-width="900" height="146" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrrg6vSBSOPxnAT9BKQtMzhpl98UO2SqnzsExSUiLENYSOwzV0jnh03Bc96zgCyqFaFL2DuPJxscHkNo3SScog0-zw7pI7cgVr0zQ1kYmSAZU_WEhuXzsOYVnD-4eqjqqfG1qEn6PO3FrI/s400/DurmstrangInstitute.jpg" width="400"></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Zawsze, każda pora roku kojarzyła mu się z czymś innym.
Każda z innym zapachem i z inną rzeczą. <br>
Zima była kojarzona z ciepłem kominka i zapachem wypieków Pani Weasley, które
wysyłała im zawsze w ramach prezentów. Prócz tego przyjemnie miękkie swetry,
które sama robiła na drutach. Zapach
świątecznych dań na stołach w wielkiej Sali i widok śniegu padającego za oknem.
</div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2017/10/rozdzia-1-amortencja.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-20345737200611149312017-08-27T13:31:00.001+02:002017-08-27T13:39:49.154+02:00Drarry 26<br>
<div style="text-align: center;">
Nie umarłam. <3<br>
Żyję i mam się dobrze, a wam winna jestem naprawdę porządne wyjaśnienia.<br>
Ogólnie brak czasu na pisanie spowodowany był tym, że miałam praktyki, a teraz jestem w trakcie załatwiania stażu.<br>
Jest to dla mnie bardzo ważna sprawa. Zrozumcie kochani.<br>
Z bloga z opowiadaniami BL nie wyżyje. XD Choć bardzo bym chciała.<br>
Ale spinam tyłek i biorę się za pisanie. Nie wiem co ile będą pojawiać się notki, ale mam nadzieję, że góra co dwa miesiące. A jeśli zacznę się spóźniać to macie prawo opierdolić mnie w komentarzach.<br>
To ostatni rozdział pierwszej części Drarry.<br>
Następny pojawi się na blogu i to mogę wam obiecać, bo jak już nie raz wspominałam "Nie przestanę pisać dopóki nie skończę co zaczęłam"<br>
W tym roku czeka mnie dużo pracy więc proszę was o wyrozumiałość.<br>
Do zobaczenia już "niedługo" w pierwszym rozdziale Drugiej części.</div>
<br>
<br>
<br>
<div style="text-align: justify;">
-No i Dyrektor uznał, że od następnego roku w Hogwarcie będą stacjonować systematycznie grupy Aurorów, którzy będą pilnować porządku. –wyjaśniła Luna kiedy wszyscy obecni w Dworze Riddle’a siedzieli sobie w salonie. –No i pewnie niektórzy z aurorów będą nauczać przedmiotów, które pozostały bez nauczyciela. Zajmą miejsce Profesora Snape’a, Syriusza i Profesora Lupina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry kiwnął głową na jej słowa. Ciekaw był, kto będzie nauczać na przykład eliksirów.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jeśli Obrony przed Czarną Magią będzie nauczać na przykład Tonks to uczniowie na pewno zyskają. –odezwał się Remus. –Jest zdolną czarownicą i nie jest marionetką Albusa, ale zakładam, że Dumbledore wybierze takich nauczycieli, których będzie pewny, i którzy go nie zdradzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Czyli jakieś tępe knypki przeniosą się z ministerstwa do szkoły, by nauczać i na dodatek będą szpiegować dzieciaki dla dyrektora? –upewnił się Ron. Większość kiwnęła głowami. –Zajebiście.. super. No to kicha z dalszym prowadzeniem klubu pojedynków dla uczniów?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Niekoniecznie. –Harry uśmiechnął się i wyszedł na chwilkę z salonu, by wrócić po kilku minutach trzymając w dłoni Mapę Huncwotów. –Proszę bardzo Luno, to dla ciebie. Na pewno dobrze ją wykorzystasz. –powiedział z uśmiechem wręczając dziewczynie kawałek pergaminu. –Nam się nie przyda.. a ty możesz zrobić z niej dobry użytek i pomóc w organizowaniu bezpiecznych spotkań w komnacie tajemnic.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka obejrzała mapę uśmiechnęła się pięknie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dalej działa na to samo hasło? –spytała.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Emm.. no tak. Ciągle to samo hasło. Raczej nie da się go zmienić. –Przyznał Harry i spojrzał na Remusa i Syriusza by go utwierdzili w przekonaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Mhm.. no dobrze. Miałam nadzieję, że może da się je zmienić na.. na przykład na „Uroczyście przysięgam, że nie wrzuciłam wymiotek do obiadu Dyrektora.”</div>
<div style="text-align: justify;">
Obecni w pomieszczeniu parsknęli śmiechem. Oprócz siedzącego sztywno Severusa, którego co jakiś czas szturchał w ramię Syriusz. No i oprócz milczącego dziwnie Regisa, który wpatrzony był w Lovegood jak w obrazek, aczkolwiek kiedy ktoś skupiał na nim wzrok ten całkowicie zmieniał wyraz twarzy. No bo przecież jest głową rodu wampirów, nie wypada mu ślinić się do zwykłej nastolatki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2017/08/drarry-26.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-32640949026932520112017-03-09T22:21:00.000+01:002017-03-09T22:21:40.971+01:00Drarry 25<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Długo nie było rozdziału, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.<br>
Będę mieć teraz mało czasu na pisanie.<br>
Możliwe, że rozdziały bedą pojawiać się rzadko, ale postaram się nadrobić to długością.<br>
O ile dam radę, ponieważ musze załatwić sobie praktyki, a zajmą mi one pewnie więcej czasu niżbym chciała. :c<br>
Liczę więc na waszą cierpliwość kochani. <3 </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
/Rozdział nie betowany. </div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Lipiec przywitał ich gorącem lejącym się z nieba. <br>
Harry nigdy nie lubił wakacji bo łączyło się to z powrotem do Dursleyów, ale
tym razem było inaczej i to go wyjątkowo cieszyło. Miał przy sobie przyjaciół i
Dracona, który pomimo próśb nie miał ochoty spędzać na świeżym powietrzu
dłuższego czasu. Tłumaczył się tym, że promienie UVA i UVB źle wpływają na jego
cerę, która przecież musi być nieskazitelnie blada. Ron jakimś cudem darował
sobie komentowania tego zachowania. Harry natomiast nie miał zamiaru naciskać,
wiedział bowiem, że to zbędny trud. </div>
<div class="MsoNormal">
<br>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2017/03/drarry-25.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-62540800118559599192016-12-24T21:02:00.000+01:002016-12-25T09:53:49.018+01:00Święta potrafią zaskoczyć. <div style="text-align: center;">
No i w końcu przyszły Święta.<br>
Kochani, to już kolejny rok razem.<br>
Mam nadzieję, że ten specjalny świąteczny One-shot zaspokoi was w ten Wigilijny wieczór.<br>
Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze.<br>
One-shot nie jest powiązany z główną historią Drarry.<br>
Wesołych Świąt! <3</div>
<br>
<div style="text-align: center;">
<img height="281" src="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/5a/6a/9d/5a6a9d2c93c5910280f699a8e57d5660.jpg" width="400"></div>
<br>
<br>
To miały być ich pierwsze wspólne Święta Bożego Narodzenia.<br>
Pierwsze odkąd zamieszkali razem w niewielkim miasteczku w północnym zakątku Szkocji. Domek.. a raczej niewielki dworek, bardzo ładny i normalnie okryty bluszczem teraz wydawał się dość goły, odkąd liście opadły ciężkie kamienne ściany świeciły pustką i chłodem.<br>
<br>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/12/swieta-potrafia-zaskoczyc.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-72664110007260110872016-11-25T16:51:00.002+01:002016-11-25T17:03:01.891+01:00Drarry 24<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Udało mi się dokończyć kolejny rozdział.<br>
Wiem, że długo to trwało, ale miałam nieco spraw na głowie.<br>
Mam nadzieję, że teraz będę mogła poświęcić na pisanie więcej czasu.<br>
Rozdział nie jest długi, ale to taka cisza przed burzą.<br>
Mam nadzieję, że się wam spodoba.<br>
Dziękuję kochani za komentarze pod poprzednim rozdziałem. <3<br>
/rozdział nie betowany.</div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Syriusz i Severus przeszli przez kominek lądując prosto w
salonie w Cloud Hill. </div>
<div class="MsoNormal">
Black czuł się dziwnie mając świadomość, że ten dom, w którym miał zamieszkać z
Harrym będzie znowu świecił pustkami, nie mieli czasu by się nim należycie
nacieszyć. <br>
Zabrał ze sobą Snape’a by razem mogli pozabierać nieco rzeczy, których po
prostu nie chciał tutaj zostawiać. Najważniejsze będą obrazy Lili i Jamesa. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/11/drarry-24.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-34594129821762068052016-09-13T07:00:00.000+02:002016-09-13T11:09:24.857+02:00Drarry 23<div style="text-align: center;">
Ostatnimi czasy nie było ze mną najlepiej.<br>
Męczył mnie dół, którego powodu nie potrafiłam określić.<br>
Od trzech dni dobija mnie bezsenność, która nie ułatwia niestety funkcjonowania.<br>
Na 24h przesypiam tylko dwie godzinki. To za mało i powoli odczuwam tego skutki.<br>
Postanowiłam mimo przeciwności się nie poddawać.<br>
Będę wciąż dla was pisać, bo to kocham i wiem, że mnie wspieracie. Wiem, że czytacie rozdziały i czekacie na więcej.<br>
Nawet jeśli nie znacie mnie osobiście, a ja nie znam was, to jesteście mi bliscy nie mniej niż moja własna rodzina.<br>
Kochani. Bardzo dziękuję, że jesteście i mnie nie zostawiacie. <3<br>
Zapraszam na rozdział. </div>
<br>
<br>
<br>
<br>
Aportowali się prosto do jakiegoś obszernego pomieszczenia, w którym Harry dopiero po chwili rozpoznał salon w Riddle Manor. Brunet nadal podtrzymywał praktycznie wiszącego na nim Dracona, ten miał nieobecną minę, ale prócz tego nie dało się wyczytać z jego twarzy emocji. Był chyba w szoku. Z resztą podobnie jak Harry.<br>
Bella pchnęła obu chłopców na kanapę, która stała za nimi i przyjrzała się Harry’emu i jej siostrzeńcowi. Po chwili wybiegła z pomieszczenia, by następnie wrócić z kilkoma eliksirami, które zaczęła wręczać chłopcom.<br>
<br>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/09/drarry-23.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-18446920723547043862016-08-22T17:44:00.000+02:002016-09-01T21:24:02.686+02:00Drarry 22<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Nie będę się za bardzo rozpisywać.<br>
Dziękuję kochani za wspaniale komentarze. I te pełne pochwał i te, w których mnie skrytykowaliście. Doskonale rozumiem co chcieliście mi przekazać i jestem wam wdzięczna za każde słowo.<br>
To Fanfiction to produkt mojej wybujałej wyobraźni, więc mam nadzieję, że mimo wszstko zrozumiecie Mnie!<br>
Piszę to co mam w głowie.<br>
Nie jest to może zgodne z Kanonem powieści, ale kto powiedział, że ma być. W końcu to fanfiction.<br>
Kocham was i zapraszam do kolejnego rozdziału.<br>
Z żalem żegnam pierwszego uśmierconego przeze mnie bohatera. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Dłoń zaciśnięta w pięść przecinała powietrze mknąć do
upragnionego celu. Palce dosłownie zbielały od siły z jaką były dociskane do
wnętrza dłoni, kiedy zabójczy, prawy sierpowy Hermiony trafił idealnie w nos
pewnego skurwysyńskiego Ślizgona – Dracona Malfoya. <br>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--></div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/08/drarry-22.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-49126083323780089982016-08-21T23:37:00.000+02:002016-09-01T21:23:56.544+02:00Drarry 21<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Hej moje kochane perełki.<br>
Jak widać żyję i mam się dobrze.<br>
Dlaczego tyle mi zajęło pisanie tego rozdziału? Sama nie wiem. Może to wina mojego lenistwa?<br>
Cieszę się, że z takimi emocjami podeszliście do przemiany jaka zaszła w postaci Dracona. W końcu obowiązkiem pisarza jest szokować czytelnika, ale nie mogę jeszcze wam zdradzić co było powodem ów zmiany. Tego dowiecie się już niedługo.<br>
Wiem, że rozdział jest krótki, ale tak jakoś wyszło.<br>
Liczę na wasze komentarze i zapraszam do rozdziału.<br>
/15 komentarzy i wstawiam kolejny rozdział. </div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br>
<br>
Harry patrzył na stojącego przed nim Dracona. W pewnym
momencie Malfoy po prostu przeszedł obok niego i jakby nigdy nic wyszedł z
Wielkiej Sali. <br>
Hermiona podeszła bliżej przyjaciela i położyła mu dłoń na ramieniu. Nie
odezwała się. Po prostu stała, ale po chwili spojrzała na siedzącego Blaise’a.
Ten jedynie zaskoczony pokręcił głową. Nie miał zielonego pojęcia co wstąpiło w
blondyna. <br>
-Harry.. –szepnęła Hermiona. <br>
Chłopak odwrócił się na pięcie i pobiegł za Draconem. Czuł, że łzy wzbierają mu
w oczach. Czuł jak pojedynczo zaczynają spływać po policzkach kiedy ścigał
oddalającą się postać. <br>
-Draco! Dlaczego? –Krzyknął za nim. –Draco! –W końcu dogonił go na błoniach.
Złapał chłopaka za rękaw szaty i dysząc spojrzał na niego czerwonymi,
zapłakanymi oczyma. –Czemu? Jeszcze parę dni temu obiecywałeś, że mnie nigdy
nie zostawisz. Dlaczego? Dlaczego to robisz, Malfoy?! <br>
Blondyn spojrzał obojętnie w jego oczy. Harry mógł dostrzec w nich ten chłód,
który znał kiedyś, nim jeszcze ze sobą chodzili. <br>
-Jesteś taki.. irytujący. –Mruknął Malfoy. –Mam dość. Po prostu zmęczyłem się
chodzeniem z Tobą. Tak trudno to zrozumieć, Potter? <br>
-Nie wierzę Ci! –Krzyknął Harry padając na kolana. –Nie wierzę! To nie prawda!
–Łzy lały się strumieniami. –Ja cię kocham! <br>
Draco wyszarpnął dłoń z uścisku bruneta i odsunął się. <br>
-Szkoda. Bo ja Ciebie nie kocham. <br>
Odszedł. Harry patrzył jakby zza mgły, jak Draco odchodzi od niego i ani razu
nawet się nie obejrzał w tył. Minęła dłuższa chwila i nagle poczuł jak ktoś
kuca obok niego i przytula mocno do siebie. Był to Syriusz. <br>
-Harry.. –szepnął. –synu.. <br>
Chłopak zawył i wtulił się mocno w ramiona ojca chrzestnego. Miał ochotę pójść
na most i po prostu się z niego rzucić. <br>
-Dlaczego? –załkał chowając twarz w dłoniach. –Przecież jeszcze kilka dni temu
było tak idealnie. <br>
Syriusz spojrzał w kierunku gdzie jeszcze majaczyła odchodząca sylwetka
Dracona. „Co tu się do cholery wyprawia?” Pogładził syna po włosach i spojrzał
w tył za siebie gdzie stali przyjaciele chłopaka, Remus i Severus. Nawet Snape
był zaskoczony tym co się właśnie wydarzyło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtM9x_DauSma90qby75R6fs1p1gGU-RWVCtOZXIqKRFbgBAgc0A7xDLR1zOeDoIA7o26TrxpWhAjdIaan9iLQdGJ4qGQkzB-XhtczTojwgl8dCPTrbaFEDoWwcZko4GHfetoH7LYTI_MM/s1600/tumblr_nqrox2LwB61s4ke8io1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtM9x_DauSma90qby75R6fs1p1gGU-RWVCtOZXIqKRFbgBAgc0A7xDLR1zOeDoIA7o26TrxpWhAjdIaan9iLQdGJ4qGQkzB-XhtczTojwgl8dCPTrbaFEDoWwcZko4GHfetoH7LYTI_MM/s320/tumblr_nqrox2LwB61s4ke8io1_500.gif" width="320"></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/08/drarry-21.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-48934210323378493952016-08-20T00:46:00.000+02:002016-09-01T21:23:49.816+02:00Drarry 20<div style="text-align: center;">
Wiem, że dawno nie było rozdziału. </div>
<div style="text-align: center;">
W sumie miałam go dodać już miesiąc temu, ale nie moglam go za cholerę dokończyć. </div>
<div style="text-align: center;">
Ech, wszystko przez brak weny i jakiegoś doła, którego złapałam w połowie lutego i trwał on aż do marca. Nie, nie odpuścił na początku miesiąca, wręcz przeciwnie trzymał mnie dalej. Trzymał mnie jak ja trzymam ciasteczko czekoladowe kiedy nachodzi mnie świadomość, że to jest to ostatnie ciasteczko z paczki!<br>
Wybaczycie to cholerne opóźnienie?<br>
Co do następnych rozdziałów? Mam nadzieję, że teraz będzie mi szło z górki.<br>
PS. Zabieram się za pisanie książki. Nie bedzie ona niestety o tematyce Yaoi, ale mam nadzieję, że zrozumiecie, że jest to dla mnie ważne i musi mi starczyć czasu na pisanie zarówno bloga jak i mojego małego autorskiego bestsellera.<br>
<br></div>
<div style="text-align: center;">
<br>
<div class="MsoNormal">
Uprzedzone o ataku wampiry szybko rozpoczęły ewakuację z ich
aktualnego miejsca zamieszkania. Mogliby naturalnie zostać i walczyć, ale byli
świadomi zagrożenia ze strony Ministerstwa i Ministra, a Regi w przeciwieństwie
do Knotta nie zamierzał nikogo poświęcać. Dla niego rodzina i swój klan były
najważniejsze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/05/drarry-20.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-44854683824103716582016-08-19T20:46:00.000+02:002016-09-01T21:23:39.831+02:00Drarry 19<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Wiem, że czekaliście bardzo długo za co chce wam serdecznie podziękować i przeprosić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Prócz braku weny dopadła mnie lekka deprecha w związku ze śmiercią Alana Rickmana. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Nie chce wam robić nadziei, że kolejny rozdział pojawi się systematycznie za miesiąc bo sama nie wiem co się wydarzy. Jest ciężko i nie ukrywam, że w krótkim czasie zwaliło mi się na głowę nieco rzeczy. Muszę sobie z nimi poradzić. Obiecuję jednak, że bloga nie zamknę i rozdziały będą się pojawiać, ale nieregularnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że pomimo to będziecie ze mną i nie zapomnicie o blogu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
PS. Witam wszystkich nowych czytelników i zapraszam na rozdział. Komentujcie bo to mnie zachęca do dalszego pisania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<3 </div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Londyn o tej porze dnia był bardzo zatłoczony. Kto by się
spodziewał, że do głupiej budki telefonicznej będzie kolejka. Rabastan
Lastrange musiał poczekać aż pięcioro mugoli, którzy musieli wybrać akurat tę
budkę telefoniczną, wykona swoje telefony i raczy się oddalić. Pewnie niejedna
osoba zachodziłaby w głowę, co poszukiwany śmierciożerca ma zamiar zrobić?
Planował dostać się do Ministerstwa. Ale w jaki sposób? Przecież od razu go
złapią. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2016/02/drarry-19.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-91262172363531233432016-08-18T23:24:00.000+02:002016-09-01T21:23:28.463+02:00Drarry 18<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Jest rozdział. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Tak jak obiecałam pojawił się dosłownie przed końcem miesiąca. XD<br>
Tak wiem, jestem okropna, że wstawiam go teraz.. ostatni dzień i późna pora, ale dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo ciężki. Zwłaszcza wiadomość o tym, że zmarł Shota z ADAMS.<br>
Kto ich słucha ten wie co to za jegomość. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Bardzo mnie zasmuciła ta wiadomość i większość dnia spędziłam mając swoją skromną żałobę. :(<br>
No, ale nie będę mówić o takich rzeczach skoro macie rozdział do przeczytania. :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Witam przy okazji na pokładzie wszystkich nowych czytelników. <3 </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Powoli zbliżamy się do 100 tyś wyświetleń!!!! </div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
<br></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli kiedykolwiek ktoś powiedziałby mu, że ma spędzić
więcej niż jeden dzień w towarzystwie swojej szwagierki to prędzej wybrałby
pobyt w Azkabanie i przy okazji rzuciłby na ów delikwenta Crucio, niestety
teraz miał ją na głowie i musiał znosić humory Belli. <br>
A jeśli mowa już o jej humorach to Lucjusz naprawdę nie mógł zrozumieć, co smak
herbaty ma do koloru nici, których używała do wyszywania niewielkich gobelinów,
które miała zamiar zawiesić na ścianach w różnych pokojach. Nie chodziło tu
bynajmniej o zwykłe ozdoby, które mugole wyrzucali, bądź zanosili do lombardu
by je wycenić i dostać nieco pieniędzy. Bella potrafiła wyczarować za pomocą
nici coś naprawdę niezwykłego. Zazwyczaj czarodzieje poświęcali masę galeonów
na zamówione, poruszające się obrazy, jednak była pewna rzesza ludzi, która
pamiętała o tradycji gobelinów. Były one dużo piękniejsze. Choćby gobeliny
ukazujące drzewo genealogiczne, takie samo jak to, które wisiało w domu
Black’ów. </div>
<div class="MsoNormal">
<br>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/11/drarry-18.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-30791611037986350042016-08-17T21:46:00.000+02:002016-09-01T21:23:18.352+02:00Drarry 17<div class="Standard" style="text-align: center;">
TADAM! Jest rozdział. Tak, wiem! Spóźniony, ale to wszystko przez wenę. </div>
<div class="Standard" style="text-align: center;">
Dziękuje osobom, na FB, które pomagały jej szukać. Mam nadzieję, że więcej nie ucieknie na tak długo :c </div>
<div class="Standard" style="text-align: center;">
Nie wiem kiedy dokładnie pojawi sie kolejny rozdział, więc proszę o kolejną dawkę cierpliwości. </div>
<div class="Standard" style="text-align: center;">
No i tak na koniec witam wszystkich nowych czytelników na pokładzie naszego statku miłości. </div>
<div class="Standard">
<br></div>
<div class="Standard">
<br></div>
<div class="Standard">
-Dlaczego mam trzymać się od niego z daleka? Zrobił Ci coś?
Dla mnie był całkiem miły. -Powiedział Harry patrząc bacznie na dziwnie
spiętego Dracon'a.</div>
<div class="Standard">
<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Po prostu nie chcę byś się z nim zadawał. Miły to on jest z
pozoru! Pamiętasz gadki, że Ślizgoni są fałszywi? On jest przykładem właśnie
takiego Węża. –Draco powoli zsunął się z łóżka i zaczął powoli zdejmować z
siebie ubrania. –Śpisz tutaj, prawda? I nie wracajmy już do tematu Adriana. Po
prostu nie zbliżaj się do Pucey’a. –Malfoy już po chwili miał na sobie jedynie
bokserki i spoglądał na Harry’ego z delikatnym uśmiechem. <br>
Brunet przełknął ślinę spoglądając na to wyjątkowo seksowne ciało, które miał
okazję już nie raz podziwiać, ale za każdym razem zdawało się zaskakiwać go
pięknem. Po godzinie spali już wtuleni w siebie. Musieli odespać to co się
wydarzyło.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
</div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/10/drarry-17.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-37886282310990008742016-08-16T22:41:00.000+02:002016-09-01T21:23:07.056+02:00Drarry 16<div style="text-align: center;">
Dam, dam, dam, dam!!</div>
<div style="text-align: center;">
Oto nastała chwila wstawienia kolejnego rozdziału Drarry. </div>
<div style="text-align: center;">
Przy okazji serdecznie witam nowe osoby, które przypadkiem odnalazły naszego bloga. Oj pojawiło się was całkiem sporo co mnie niezmiernie cieszy koteczki moje. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że z każdym dniem pojawią się kolejne osóbki w naszym nieskromnym gronie yaoimaniaków. </div>
<div style="text-align: center;">
Nie spodziewałam się, że parka Rona i Blaise'a zyska taką sympatię :D </div>
<div style="text-align: center;">
Zadziwiacie mnie, ale to dobrze! Wena czuje się nakarmiona, ale pamiętajcie, że ona potrzebuje systematycznego obiadku. Dobry obiadek daje nam dobre rodziały. </div>
<div style="text-align: center;">
Notka jest długa.. naprawde bardzo długo. Ponad pięć tysięcy słów. ;)</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/08/drarry-16.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-43701297387010694912016-08-15T13:56:00.000+02:002016-09-01T21:22:56.282+02:00Drarry 15<div style="text-align: center;">
Życie czasem płata figle. </div>
<div style="text-align: center;">
Skarbeczki nim przejdziecie do zagłębiania się w odmętach kolejnego rozdziału Drarry muszę wam zająć standardowo kilka chwil :)</div>
<div style="text-align: center;">
Wiecie, że bardzo lubię czytać wasze komentarze i wiadomości, które mi wysyłacie na pocztę. Oczywiście staram się każdemu z was odpisywać w miarę moich możliwości. Pamiętajcie, że każde wasze słowo pod rozdziałami karmi moją wenę! Dziś dostałam wiadomość, która zalicza się do takiego mentalnego kopa. Rozdział dedykuję Uli i Mai, które raczyły się ujawnić, mam nadzieję, że w komentarzach nie będa się kryć pod anonimami :D Dziękuję wam dziewczęta za wsparcie i wasze chęci w czytaniu Drarry. ;)</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div>
<br></div>
<div>
Tom Marvolo Riddle spędzał kolejne dni w dość napiętej atmosferze. Dodatkowo zły humor doskwierał mu również z powodu braku ukochanego Remusa przy boku, a przecież wiadomym było, że Czarny Pan nie przywykł do zmuszania się do czegokolwiek. Musiał jednak zaakceptować fakt, iż jego kochanek naucza w Hogwarcie i musi spędzać tam większość czasu. Naturalnie Tom zapewnił go, że może odwiedzać Riddle Manor w każdy weekend. Miał nadzieję, że Remi będzie miał to na uwadze.</div>
<div>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/08/drarry-15.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-20087586851783608462016-08-14T00:33:00.000+02:002016-09-01T21:22:41.956+02:00Drarry 14<div style="text-align: center;">
Nim przejdziecie do opowiadania!</div>
<div style="text-align: center;">
Na początku miałam wrażenie, że nie podołam i nie napisze rozdziału do końca miesiąca, ale jak widać udało się! Łiii.. jednak jak człowiek chce to potrafi. Miałam sporo wątpliwości do tego co powinno się tu pojawić, ale w końcu doszłam do wniosku, że lepiej jeśli nie będę starała się nawalić do jednego rozdziału zbyt wiele wiadomości i informacji. </div>
<div style="text-align: center;">
Takie moje skromne wyjaśnienia. ;)<br>
Jest już ponad 40 000 wejść KYAAAA!!!! <3</div>
<div style="text-align: center;">
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które komentowały poprzedni rozdział oraz tym, którzy wypowiedzieli się pod postem dotyczącym Meetingu. (zakładka "informacje")</div>
<div style="text-align: center;">
Jestem ciekawa ile z was postanowi się pojawić w Krakowie. Na razie grupka powoli rozkwita. Jakoś na początku Czerwca pojawi się post z dokładnymi informacjami i wskazówkami dotyczącymi spotkania :) </div>
<div style="text-align: center;">
Sama nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, chyba nie ma sensu wam zawracać głowy skoro macie do przeczytania kolejne (ponad) 4000 słów. Ach z każdym kolejnym rozdziałem mam wrażenie, że limit powoli się poszerza. :D<br>
<br>
_________________<br>
<br>
<br>
<div style="text-align: left;">
Okres świąteczny niestety minął szybciej niż uczniowie by tego chcieli. Najgorzej myśl powrotu do Hogwartu zniósł Remus i Tom, którzy żegnali się bite cztery godziny, które dobrze wykorzystali. Harry oraz reszta młodzieży nie była w tak złych humorach, ponieważ będą tak czy siak widywać się w szkole. </div>
<div style="text-align: left;">
</div>
</div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/05/drarry-14.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-48058077227120307142016-08-13T20:32:00.000+02:002016-09-01T21:22:30.814+02:00Drarry 13<div style="text-align: center;">
<h2>
<span style="color: #660000;">Uwaga!</span></h2>
</div>
<div style="text-align: center;">
Stwierdzam, że trafiłam do nieba!</div>
<div style="text-align: center;">
Mam dla was koteczki wieść iście radosną!!!</div>
<div style="text-align: center;">
Beta zaszczyciła nas swą obecnością i będzie teraz pilnować by moje rozdziały były sensowne i poprawne pod każdym względem. :D</div>
<div style="text-align: center;">
Powitajmy serdecznie <span style="color: #4c1130;"><u>Jous</u></span>, która podjęła się tej żmudnej pracy <3</div>
<div style="text-align: center;">
<Tak po cichutku wam zdradzę, że jest ona moją weną bez, której nie zabrałabym się pewnie do pisania Drarry. </div>
<div style="text-align: center;">
Ps. Jej ulubieńcem jest Tom, więc uważajcie co piszecie w komentarzach, bo może was czekać odzew :D<br>
Rozdział dedykuję <span style="color: #4c1130;"><u>Jousette</u></span>!! Dzięki skarbie za pomoc <3</div>
<div style="text-align: center;">
Pierwszy raz udało mi się napisać równe 4000 słów :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<div style="text-align: left;">
<div>
Po obiedzie przenieśli się do dworu Cloudhill, który był oficjalnie domem Syriusza i Harry’ego. </div>
<div>
Jak tylko gospodarze wyszli z kominka to upewnili się, że wszyscy są cali i zdrowi mogli z dumą powitać ich w swoich skromnych progach. Już na wstępnie Ron wraz z Zabini’m powiedzieli na głos swoją opinię co mniej więcej wyglądało jak głośne „Łaaaał”. Syriusz wypiął dumnie pierś biorąc to za komplement.<br>
<br>
</div></div><a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/05/drarry-13.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-67175864584206553412016-08-12T23:42:00.000+02:002016-09-01T21:22:20.199+02:00Drarry 12<div style="text-align: center;">
Skarby!</div>
<div style="text-align: center;">
Zbliżają się Święta Wielkanocne więc życzę wam na samym początku zdrówka i dużo jajek!</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, że tak długo nie pojawiał się rozdział, ale wiecie jak to jest kiedy ma się na głowie za dużo do roboty. Po prostu brakuje człowiekowi czasu. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. :c<br>
<Ja wciąż jaram się szablonem kyaaaa><br>
Ponadto dziękuję wam za ponad 30000 wyświetleń. Jesteście najlepsi!! :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym serdecznie powitać w gronie czytelników nowe osoby!!</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Pani Malfoy</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Dama Trefl</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Uzależniona Od Książek</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że zostaniecie z nami na dłużej i będziecie w komentarzach wyrażać swoje opinię na temat moich wypocin ;) </div>
<div style="text-align: center;">
To tyle ode mnie. A was kociaki zapraszam do rozdziału <3</div>
<br>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/04/drarry-12.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-80858478237741873042016-08-11T16:49:00.000+02:002016-09-01T21:21:55.754+02:00Drarry 11<span style="color: #cc0000;"> /Kochane kobitki. Życzę wam wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrowia szczęścia i pomyślności. Byście w ten szczególny dzień dostały tyle róż ile tylko zapragniecie, tyle czekolady by poszło w cycki i tyle yaoi by choć minimalnie zaspokoić waszą fantazję. </span><br>
<span style="color: #cc0000;"><br></span>
<span style="color: #cc0000;"><br></span>
<br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTf_kfhpR9e2-bCYAfVy1SBTUul28c5Sark3CGZXtBM3wi2bMKxV0bov68jaBX2NpB7QjiHCtXNa8BnqSzbbxv_N1wZLE2AbS3hlDg0glzWqX7YuAwh2xvt9aOJwj8Vr-NuOHp7ss8z8Zc/s1600/tumblr_ls7dx0f1z71qbm9w4.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTf_kfhpR9e2-bCYAfVy1SBTUul28c5Sark3CGZXtBM3wi2bMKxV0bov68jaBX2NpB7QjiHCtXNa8BnqSzbbxv_N1wZLE2AbS3hlDg0glzWqX7YuAwh2xvt9aOJwj8Vr-NuOHp7ss8z8Zc/s1600/tumblr_ls7dx0f1z71qbm9w4.gif" width="400"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: magenta;">Kuroshii Mitsuya</span>-Bliźniaczki maja to do siebie, że bardzo lubią urozmaicać życie całej reszcie. Co do reakcji na dziecko.. sama jestem ciekawa jakie mnie najdą opcję do przedstawienia tego słodkiego spotkania. Co do zaczynania opowiadań gwałtem.? Jest w tym pewna zależność, ale nie chce o tym tutaj pisać XD To taka moja wewnętrzna rozterka. Ale obiecuję, że nie każde opowiadanie będzie się tak zaczynać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: purple;">xxewelkax</span>- Ciesze się bardzo. :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: cyan;">Emi Raicho ^_^</span> -Na pewno skorzystam z tych konsultacji kochana. No i cieszę się, że tak jak i rozdział o Haru i Valdzie tak też SasuNaru ci się podobał <3</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: yellow;">Basia</span>-Ciesze się, że podobał ci się one-shot. Szczerze to moje zakończenie bardziej przypada mi do gustu niż połączenie Sasuke z Sakurą albo Naruto z Hinatą. To było takie oczywiste. a Yaoi to miła odmiana. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
/Mam nadzieję, że pod tym postem będzie więcej komentarzy. </div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br></span></div>
<br>
Po około godzinie oczekiwania na gości przez kominek do pomieszczenia wszedł Severus prowadząc za sobą wycieczkę w postaci Hermiony, Rona i uśmiechniętego Zabiniego. Ten ostatni nie zamierzał odstępować rudzielca na krok, ale, kiedy zobaczył swojego blondwłosego przyjaciela musiał się z, nim przywitać.<br>
<br>
<a href="http://yaoiinmyworld.blogspot.com/2015/03/drarry-11.html#more">Czytaj więcej »</a>Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-59657996161481830102016-08-10T17:02:00.000+02:002016-09-01T21:21:45.410+02:00Drarry 10Cześć koteczki. :D<br />
Teraz krótka seria wyjaśnień czemu rozdział pojawił się dziś a nie w niedziele tak jak było zamierzone. Miałam problem z internetem. I to dość poważny. Musiałam oddać ruter to wymiany i trochę mi to zajęło :c Ale na szczęście już jest sprawny i nie przewiduję podobnych opóźnień w przyszłości :3<br />
To teraz pora na wasze komentarze:<br />
<span style="color: red;">Dagna Płecha</span> - No troszkę krótki, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ten jest dłuższy i mam nadzieję, że się spodoba.<br />
<div>
<span style="color: orange;">Marmolada</span> - Spokojnie nie zginą. Przynajmniej nigdy nie miałam zamiaru ich uśmiercać w takim znaczącym momencie. :D</div>
<div>
<span style="color: yellow;">Chesterfilg</span> - Bardzo dziękuję za opinię. :D Jak widać następny rozdział właśnie się pojawił ^.^ Oby przypadł ci do gustu. :3<br />
<span style="color: lime;">Mike Wazowski</span> -Ostatnio właśnie zauważyłam, że jest popęd ( XD) na Drarry. Nie mogą was tak długo trzymać bez Harryego i Draco, więc dziś macie okazję do uśmiechu ;***</div>
<div>
<span style="color: cyan;">Kuroshii</span>- Już mnie kiedyś kilka osób męczyło bym napisała opowiadanie w, którym pojawi się dziecko więc pomyślałam, że w u Haru i Valda będzie ono pasować. :D Z chęcią zajrzę na twojego bloga. :)</div>
<div>
<span style="color: blue;">Kaczusia</span> - Ekranizacja? *___* Jej to byłoby chyba spełnienie marzeń każdego autorka nie ważne czy bloggera czy pisarza! Nie sądzę by moje dzieła nadawały się do stworzenia ekranizacji, ale może kiedyś... kto wie :D Dziękuję bardzo <3</div>
<div>
<span style="color: purple;">Emi Raicho</span> - Haha Skarbie tobie ostatnio często te komentarze znikają ;*** Nie przejmuj się to złośliwość rzeczy martwych. I ty mi tu o seksach nie marz kochanie bo jeszcze się spełnią!! (czego ci życzę) Nie no, spokojnie będą seksy w swoim czasie kotku. Cierpliwości. </div>
<div>
<span style="color: magenta;">xxewelka</span>-Draw podświadomie lubi Kengo.. tak przynajmniej mi się wydaje "CO!? JA MAM GO LUBIĆ?! POWALIŁO CIE KAOY?!<br />
Ej no co to za wpychanie się do moich odpowiedzi na komentarze? O.O Draw spadaj! Bo będzie szlaban, a ja mam ciekawe pomysły jak ci uprzykrzyć życie <3</div>
<div>
<br /></div>
<div>
No to na tyle tych komentarzy :3 Ciekawe ile będzie pod tym postem, oby jak najwięcej. ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Harry leżał na łóżku starając się jakoś zebrać myśli. Przed chwilą kochał się z Draconem Malfoyem. Na brodę Merlina jak to musi dziwnie brzmieć. Plusem był fakt, że blondyn poszedł do łazienki się odświeżyć po stosunku i teraz Harry ma czas by porozmyślać w spokoju. Czy dobrze zrobił? „Pewnie, że tak w końcu podobał ci się już od dłuższego czasu, prawda?” Tak jasne sumienie szkoda, że dajesz znać, że istniejesz dość rzadko, a jak już się upomnisz to po czasie. Super. Harry spróbował usiąść, ale szybko z tego pomysłu zrezygnował, bo z jego ust wydobył się bolesny jęk. Tyłek chyba nigdy go tak nie bolał. Seks sam w sobie był wspaniałym, ale po cholerę skutkiem tego jest niemoc w siedzeniu? Teraz, kiedy tak sobie leżał i myślał nad wszystkim, co się wydarzyło musiał przyznać, że Draco jest naprawdę świetnym kochankiem. Harry uśmiechnął się mimowolnie i zerknął kątem oka w stronę drzwi do łazienki. A może by tak tam wejść? Rzucić się na ślizgona? „Kurcze weź się w garść zachowujesz się jak nastolatka” Warknął sam na siebie. Muszą w miarę szybko wrócić do reszty, bo jeszcze zaczną snuć jakieś domysły, że ta ość była może kością? W końcu nie ma ich już prawie dwie godziny. Harry jęknął próbując ponownie wstać. Tym razem się udało i po chwili podpierając się o ramę łóżka sięgnął po swoje ubrania i zaczął się ubierać. W magiczny sposób wyczyścił wszystkie ślady po ich wcześniejszym stosunku i podszedł chwiejnym krokiem do drzwi łazienki. Zapukał w ciemną szybkę i powiedział głośniej. –Draco długo masz zamiar się gotować pod tym prysznicem? –Chwilę później dźwięk lecącej wody ucichł i dało się słyszeć jakieś niezadowolone mruczenie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich mokry blondyn owinięty w pasie czarnym ręcznikiem.</div>
<div>
-Harry, taka rada na przyszłość, nie poganiaj mnie, kiedy biorę kąpiel po tak wspaniałym seksie jasne? –Uśmiechnął się widząc rumieńce, jakie wpłynęły na policzku gryfona i pochylił się nad nim by móc delikatnie musnąć jego słodkie usta. A musiał przyznać, że były naprawdę bardzo słodkie. Nie spodziewałby się, że ich „związek” tak szybko wypuści pąki. Dracon zaczął się powoli wycierać i spojrzał na swoje ubranie, które leżało ułożone w kostkę na kanapie. –Przydałoby się wrócić do nich w miarę szybko, bo odpakują nasze prezenty. –Przecież rzeczą naturalną i jasną jest to, że prezentów Malfoya nie ma prawa dotykać nikt poza nim w osobie własnej. Sięgnął po swoje ubranie i po chwili był już gotowy. Włosy magicznie wysuszył i ułożył w idealnie zaczesane do tyłu. No tak, bo przecież Malfoy jest bliskim synonimem słowa „ideał” Przesunął dłonią po ramieniu zupełnie jakby chciał strzepnąć niewidzialne paproszki z materiału koszuli. To było naprawdę zabawne tak oglądać jak Draco szykuję się by wrócić do towarzystwa, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, nie dopuszczał do siebie myśli jakoby, choć jeden kosmyk włosów odstawał od reszty, że kołnierzyk koszuli wyginał się lub spodnie od garnituru skalały swoja teksturę jakimś pomiętym kawałeczkiem. Harry stał oparty o ścianę i przypatrywał się blondynowi, on sam był już ubrany, więc teraz musiał tylko czekać na jaśnie księżniczkę slytherinu. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
----</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Cos nie tak Syriuszu? –Spytał Remus podchodząc do mężczyzny, który stał obok choinki i przyglądał się pewnemu sporemu pakunkowi. </div>
<div>
-Nie uważasz, że przesadziliśmy? –Spojrzał na przyjaciela. –No wiesz z tym prezentem? Nie wiem jak może zareagować na taki drobiazg.</div>
<div>
-Drobiazg? Zwariowałeś Łapo? –Lupin uderzył go w ramię nie wierząc, że ten to powiedział. Nawet niektóre stare rody nie mogą sobie pozwolić na takie coś. Mimo, że maja pieniądze, to naprawdę niewielu zawodowców w Anglii zdecydowałoby się na podjęcie tego zadania i to bez żywych modeli. –Na pewno się ucieszy, ale mam wrażenie, że jeszcze coś cię martwi. </div>
<div>
-Nieważne. –Odparł jedynie i z delikatnym uśmiechem zarzucił rękę na ramię mężczyzny. – Chyba spodobał ci się.. Tom. Prawda?</div>
<div>
Remus zarumienił się szkarłatnie, co było u niego nowością od bardzo dawna. W sumie Syriusz ostatnio go widział tak zakłopotanego w latach szkolnych a od tego czasu minęło sporo lat. – Uhm.. – Kiwnął głowa starając się nie wyglądać jak jakaś zakochana nastolatka. –Pamiętasz jak opowiadałem wam o tym chłopaku, którego kiedyś poznałem w wakacje? </div>
<div>
-No.. Czekaj. –Syriusz zrobił minę, której nie powstydziłby się filozof z starożytnej Grecji. – Pamiętam.. To ten, który potem ci napisałbyś o nim zapomniał prawda? –Syriusz spojrzał na niego z lekką konsternacją, bo nie wiedział, co ma Riddle do tamtego chłopaka. </div>
<div>
-No, bo dziś doszedłem do wniosku, że Marvolo jest do niego bardzo podobny. –Zaczął nieco nerwowo. – No i on się przyznał, że był tamtym chłopakiem. </div>
<div>
-Co?!-Krzyknął na tyle głośno, że wszyscy obecni skupili na chwilę na nich uwagę. Remus pociągnął przyjaciela na bok i dał mu w łeb, nie mocno, ale tak by sobie zapamiętał jak ma się zachowywać. – Nie bij mnie. Mam rozumieć, że byłeś zakochany w Voldemorcie? Remusie czyś ty oszalał? </div>
<div>
-A skąd mogłem wiedzieć, że to on? Wtedy mi się nie przedstawił „Hej jestem Lord Voldemort, czarny pan i przyszły zabójca twoich przyjaciół.. No i wkrótce najniebezpieczniejszy czarnoksiężnik wszechczasów.”</div>
<div>
-Kurde to brzmi, co najmniej idiotycznie. –Zaśmiał się Black przeczesując swoje włosy. </div>
<div>
-No właśnie. Jesteś zły?</div>
<div>
-Na co? –Spojrzał na niego zaskoczony. Ach Remus bał się, że Syriusz nie pochwali tego związku i jego wybory. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i przytulił przyjacielsko Lunatyka. –Remi jesteś przecież dorosłym mężczyzną i masz prawo wybierać, z kim się spotykasz. Ja ci tego nie mogę narzucić. –Wyjaśnił Syriusz z uśmiechem. –Chce tylko byś uważał na siebie i był szczęśliwy. Jasne? </div>
<div>
W tym samym momencie do jadalni wrócili Harry i Draco. Oboje lekko zarumienieni na policzkach, choć u Malfoya było to o wiele mniej widoczne niźli u Pottera. </div>
<div>
-Wybaczcie. Harry miał pewną komplikację w łazience. –Wyjaśnił Dracon, za co dostał kuksańca w bok od bruneta, który miał twarz koloru dorodnych pomidorków. –No i co mnie dźgasz Potti? Powinieneś mi być wdzięczny, że ci pomogłem. </div>
<div>
-A, na czym ta pomoc polegała Draco? –Spytał Lucjusz siedząc sobie na krześle i popijając wino z kryształowego kieliszka. Harry pierwszy raz widział u tego mężczyzny tak przenikliwy uśmieszek.. Zupełnie jakby wiedział doskonale, co ci dwaj robili w sypialni. Brunet obszedł Dracona pozostawiając go samego zdanego na walkę ze spojrzeniem swego ojca a Harry w tym czasie usiadł przy stole. Tom posłał mu delikatny uśmiech i wrócił do rozmowy prowadzonej z Regisem. Ten człowiek wciąż był dla chłopaka jedną wielką zagadką. Wampir, który nienawidzi aktualnego ministerstwa. Harry już miał się o coś spytać, kiedy pojawił się obok niego blondyn z lekkim uśmiechem łapiąc jego ramie. </div>
<div>
-Chodź głupku otwierać prezenty. –Pociągnął go za sobą w stronę choinki, pod, którą leżało kilka dość sporych paczek. Dracon od razu przejrzał pakunki i znalazł dwa dla siebie. Jeden od ojca i drugi od Snape’a. W mniejszym pakunku był zegarek, na którym widać było kilka tarcz, zaś drugie pudełko zawierało serię podstawowych odtrutek, które działały na większość trucizn. Harry nie był pewny czy byłby zadowolony z takiego prezentu, no, ale skoro Malfoyowi się podobał, nie będzie wchodził w szczegóły. Czas najwyższy zająć się swoimi paczkami. Dla Harry’ego była jedna duża paczka i druga mniejsza. Postanowił zacząć od malutkiej. Rozpakował pudełeczko a w środku znajdował się złoty znicz.. Bardzo stary teraz już takich nie produkowano. Spojrzał na doczepiony bilecik i otworzył szeroko oczy.<br />
„To jeden ze zniczów, które złapał twój ojciec. James często zapominał je oddać po meczu.<br />
Lucjusz Malfoy”<br />
Brunet spojrzał na Malfoya seniora i kiwnął głową w podzięce, na co mężczyzna się uśmiechnął. Teraz nadszedł czas na duży pakunek. Najpierw postanowił odczytać bilecik. Prezent był od Syriusza i Remusa. To wystarczyło by na twarzy Harry’ego zagościł jeszcze szerszy uśmiech, przesunął dłonią po kolorowym, ozdobnym papierze i po chwili zaczął go powoli zdzierać by odsłonić.. Ramę obrazu. Niby nic wielkiego, ale pod jedną ramą była kolejna. Różniły się nieco ozdobami. Pierwszy obraz miał w ramię wyrzeźbione podobizny jelenia a drugi był ozdobiony kwiecistymi ornamentami. Harry nie za bardzo rozumiał, o co chodzi. Obrazy przedstawiały coś bardzo podobnego do pokoju wspólnego gryffindoru, z niewielkimi różnicami w szczegółach, ale poza tym był on łudząco podobny. Co ciekawsze? Jeden z obrazów ukazywał część pokoju z kominkiem a drugi widok na wejście do sypialń i wielkie okno. Brunet oparł obrazy o ścianę i spojrzał na niego oczekując jakby aż postacie, które się ukażą zaskoczą go sobą. I nie mylił się. Na jednym zagościł James a na drugim Lili.. Jego rodzicie uśmiechali się do niego szeroko. Byli może trochę starsi od Harry’ego, ich podobizny nie przedstawiały pary, jako dorosłych ludzi, ale też nie, jako typowych dzieciaków. </div>
<div>
-Cześć Synu. –Powiedział James poprawiając okulary na nosie. Był wysokim przystojnym brunetem z tak samo roztrzepanymi włosami jak i jego syn. –Syriuszu.. wyglądasz okropnie Łapo. – Zaśmiał się zauważając w końcu swoich przyjaciół. </div>
<div>
-Ale ja w przeciwieństwie do ciebie mogę zrobić na przykład to. – I tu całkowicie dla zabawy podszedł do Lucjusza i ku swojej uciesze natapirował mu blond włosy. –Haha patrz James.. Twój Lucuś właśnie został pozbawiony ulizanych włosów. </div>
<div>
James nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem widząc, jak jego były chłopak zaczyna ciskać w Syriusza jakimiś zaklęciami krzycząc przy okazji by nigdy więcej nie ważył się psuć jego fryzury. Harry pierwszy raz widział jak będzie się na starość zachowywać Dracon… dokładnie tak samo jak i ojciec. Lili przeszła ze swojego obrazu do obrazu Jamesa i uderzyła go mocno w czubek głowy. </div>
<div>
-Och Sev!-Krzyknęła machając do przyjaciela, który siedział przy stole z ponurą miną.-Ej Sev! Chodź tutaj pajacu. –Zaśmiała się.</div>
<div>
-Przymknij się Evans. –Odparł równie kąśliwie, ale posłusznie podszedł do przyjaciółki. –Tak samo nachalna jak zawsze.</div>
<div>
-Tak samo marudny jak kiedyś.-Odpyskowała pokazując mu język. W końcu jednak wzrok Lili i spokojniejszego już Jamesa skierował się na Harry’ego. –Co synku fajny prezent? </div>
<div>
-Bardzo fajny, nie myślałem, że zamawialiście swoje obrazy. –Harry był naprawdę zszokowany. </div>
<div>
-Bo tego nie robili. –Zauważył Remus podchodząc do chłopaka. –Syriusz poprosił pewnego znanego malarza o namalowanie ich portretów. Mało, który malarz podejmuję się takiej pracy nie mając przy sobie żywych modeli, jest to wtedy dużo trudniejsze. </div>
<div>
-No właśnie! Spójrz Harry na mój kosmyk.. O ten. –Wskazała na włosy, które spływały jej falą po ramieniu. –On powinien być zagięty w prawą stronę.. A nie w lewą. –Na tę uwagę. Wszyscy obecni wybuchli wesołym śmiechem, tylko Lili zbulwersowana miała teraz twarz tego samego koloru co jej ogniste włosy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
----</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyszło na to, że Syriusz, Severus, Lucjusz, Harry i Draco siedzieli w salonie rozmawiając sobie z obrazami Jamesa i Lili. Remus postanowił ulec namowom Toma i zwiedzić z nim wielką bibliotekę. Jeśli chodzi o Regisa musiał przeprosić obecnych i wyjść wcześniej, bo obowiązki go wzywały, ale obiecał Riddle’owi, że pojawi się następnego dnia na śniadaniu. </div>
<div>
-Ach! Czyli nie udało ci się z Narcyzą. –Westchnął James siedząc w fotelu i obserwując z delikatnym uśmiechem rumiane policzki Lucjusza. </div>
<div>
-Odbiło jej kilka lat temu i teraz siedzi w Azkabanie ze swoją siostrą. –Wyjaśnił blondyn nie mogąc zignorować rozbawione spojrzenie swojego syna. Draco pierwszy raz widział ojca z rumieńcami. Mężczyzna do tej pory grał oschłego i zimnego drania, więc taka sytuacja była nowością.. Wręcz szokiem. Lucjusz Malfoy właśnie ukazał swoją drugą twarz. Harry dołączył się do Dracona i teraz oboje chichotali nie mogąc się powstrzymać.</div>
<div>
-Młodzież ciszej zaraz wam też miny zrzedną –Syknęła Lili w ten swój wyniosły sposób. –A ty Sev? Jednak wróciłeś do Syriusza?-W tym momencie śmiali się wszyscy poza Snape’m. Syriusz prawie spadł z fotela nie mogąc się uspokoić. W końcu jednak widząc zbulwersowaną minę mistrza eliksirów postanowił nieco przystopować. </div>
<div>
-Wiesz Lili to jest trochę bardziej skomplikowane. Severus mnie nie lubi, więc nie mam zamiaru naciskać. Poza tym życie mnie nauczyło, kiedy jest się na przegranej pozycji i lepiej odpuścić. –Na te słowa wszyscy się zdziwili i nawet sam Snape doznał niemałego szoku… chyba pierwszy raz od bardzo dawna Black powiedział coś na poziomie dorosłego czarodzieja. Choć nie wiedząc, czemu Severusowi zrobiło się jakoś.. Nieswojo, kiedy rozmyślał nad sensem tego zdania.</div>
<div>
-A wy chłopaki jesteście razem? –Spytał James spoglądając na Harry’ego i Dracona. W sumie on sam za młodu miał skłonności do tej samej płci, więc zainteresowanie jego syna młodym Malfoyem było jak najbardziej sensowne. –No, więc? –Teraz oczy skierowane były na dwójkę chłopców, którzy chyba trochę się zakłopotali. </div>
<div>
Draco spojrzał kątem oka na Harry’ego. Fakt, jeszcze oficjalnie nie prosił go o chodzenie no, ale chyba podczas ostatniego stosunku dali sobie jasno do zrozumienia, że to, co ich teraz łączy to nie jakaś banalna przyjaźń seksualna. Przynajmniej Dracon chciał by tak nie było. A Harry miał wciąż pewien mętlik w głowie. Z jednej strony chciał by coś między nimi zakwitło i bynajmniej nie były to diabelskie sidła, raczej coś piękniejszego i delikatniejszego, co będą musieli pielęgnować. Potter postanowił się odezwać.</div>
<div>
-Chyba jesteśmy razem.. Tak mi się wydaję. –Tu posłał Draconowi nieco zagubione spojrzenie. </div>
<div>
-Ostatnio wspominałeś coś o nieoddawaniu mnie w niczyje ręce Potter. I możesz być pewny tego, że ja nie mam zamiaru robić tu wyjątków. Jesteś mój gryfiaku. –Objął bruneta dość mocno przy okazji go do siebie przytulając. Harry’emu aż zrobiło się cieplej i na jego twarz wpłynął pokaźnych rozmiarów rumieniec. –Jest mój czy się wam to podoba czy nie! </div>
<div>
Harry zachichotał i pocałował Malfoya w policzek. Taki zazdrosny Dracon był słodki, no po prostu musiał postawić na swoim Haha. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
----</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Remus właśnie stał przy jednej z biblioteczek i przeglądał jej zawartość, kiedy poczuł ręce na swoich biodrach. Wiadomym było, że należą one do Toma. Po chwili coś przyjemnie ciepłego zaczęło pieścić kark mężczyzny, były to usta Riddle’a, który chyba zaczął tracić resztki kontroli, z której korzystał podczas kolacji. </div>
<div>
-Remusie.. –Szepnął mu do ucha owiewając je swoim oddechem. –Wiesz, że za tobą bardzo tęskniłem prawda? </div>
<div>
Lunatyk uśmiechnął się mimowolnie i kiwnął głową na te słowa. On sam też bardzo tęsknił, ale starał się zapomnieć. Latami wmawiał sobie, że to minie, że żal po utracie zniknie i nie będzie już tego bólu w sercu. –Tom.. Naprawdę chcesz teraz żyć inaczej? No wiesz.. Bez tej szopki, bez Voldemorta? </div>
<div>
-Chce spróbować czegoś innego Remusie. Mam nadzieję, że będziesz mnie wspierać. –Złapał dłoń mężczyzny i pociągnął go za sobą w stronę wygodnej kanapy stojącej przy oknie. –Remusie chciałbym wiedzieć.. Czy przez ten czas rozłąki miałeś kogoś? No wiesz chodzi mi o kobiety, mężczyzn ogólnie kochanków. –Usiedli. Tom wpatrywał się w te urocze rumiane policzki, bo one były jak istny eliksir prawdy. Mógł spokojnie wyczytać z twarzy ukochanego, każdą emocję i myśl. –Rozumiem, że nie. </div>
<div>
-Jak mógłbym szukać sobie kogoś innego skoro ciągle miałem Ciebie w głowie? –Spytał bardziej siebie niż Riddle’a Zawsze miał tą cichą nadzieję, że go jeszcze spotka, będzie mógł ujrzeć jego zniewalający uśmiech i pobyć w jego towarzystwie. Słuchanie o jego planach, mimo, że nie zawsze przemyślanych i popieranych przez Remusa też było naprawdę ciekawe i często Lupin po prostu wyłączał się na wszystko inne by przysłuchiwać się zamiarom tego wówczas młodego wizjonera. </div>
<div>
-Czyli wciąż jesteś tylko mój Remi. –Szepnął mu do ucha, co spowodowało pojawienie się na ciele czarodzieja przyjemnych dreszczy. –Bardzo mnie to cieszy, zawsze chciałem być twoim pierwszym, jedynym i ostatnim kochany. –Tom zauważył jednak w oczach kochanka pewnego rodzaju obawę i opór. –Boisz się mnie Remusie? Nie masz, czego. Nie jestem tym kryminalistą. Już nim nie jestem. –Przesunął wskazującym palcem po ustach szatyna uśmiechając się delikatnie, subtelnie i tak na swój sposób tajemniczo. –Nie chce cię do niczego zmuszać kochanie. </div>
<div>
-Tom ja po prostu muszę się jakoś otrząsnąć z tego szoku. –Wyjaśnił kręcąc głową. –To było takie nagłe i niespodziewane. Naprawdę w życiu bym nie pomyślał, że ten Sal to tak naprawdę Tom Marvolo Riddle. </div>
<div>
-Zawiodłeś się na prawdzie?</div>
<div>
-Nie to nie tak! </div>
<div>
-Więc, o co chodzi?</div>
<div>
-To raczej ja się boję, że zawiodę ciebie. –Westchnął, ale nie miał okazji nic więcej powiedzieć, bo został skutecznie pozbawiony tej możliwości przez usta Toma. Pocałunek był namiętny, zmysłowy i naprawdę głęboki. Język mężczyzny sprawnie pokonał zaciśnięte wargi Remusa dostając się do wnętrza jego ust i zaczynając je badać. Młodszy mężczyzna przyznał, że węże maja naprawdę zwinne języki i na samą tę myśl zaśmiał się w duchu. Dość niepewnie odwzajemnił pocałunek kładąc dłonie… no właśnie nie za bardzo wiedział, co ma z nimi zrobić, w końcu postanowił powolnymi i leniwymi ruchami przeczesywać ciemne włosy Toma. –Tom.. –Szepnął, kiedy oderwali się od siebie by zaczerpnąć, choć odrobiny tlenu. –Ja nigdy tego nie robiłem..</div>
<div>
-To tylko bardziej mnie nakręca Remusie. –Westchnął zmysłowo do jego uszka, które pieszczotliwie ucałował. –Wybacz.. po prostu nie mogę się oprzeć. –Pogładził czule policzek mężczyzny. Był taki niewinnie słodki. Wspaniały i wielki czarodziej teraz był taki uroczy. –Dam ci czas kochany, ale pamiętaj, że cierpliwość każdego ma swoje granice. </div>
<div>
-Wiem Tom. –Kiwnął głową z delikatnym uśmiechem i musnął wargi Riddle’a w niewinnym pocałunku. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
---</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dumbledore siedział w swoim gabinecie obserwując pustą żerdź na, której jeszcze do zeszłych wakacji siedział jego feniks. Niby niewielka strata. Za każdym razem jak gościł w swoim gabinecie jakiegoś nauczyciela czy ucznia w magiczny sposób sadzał w tamtym miejscu iluzję ptaka. Ostatnio bardzo zaniedbał swojego zbawcę Świata przydałoby się mu przypomnieć na czym polega jego misja. Przecież Harry Potter nie może trafić w niewłaściwe ręce. Może nie powinien mianować go prefektem? W końcu jest tam też młody Malfoy, niby taki szczegół a jeden błąd może pociągnąć za sobą istną lawinę zdarzeń. Wszystkich potrzebnych ludzi ma przy sobie. Harry, Remus, Syriusz, minister i grono aurorów w tym zakon feniksa. Voldemort nie ma szans z taką potęgą. </div>
<div>
Albus nie był świadom spisku jaki rośnie właśnie tuż pod jego nosem. </div>
<div>
Nagle ze strony jego kominka dobiegł głos Ministra magii. Dyrektor ze swoim tradycyjnym niewinnym uśmiechem podszedł do ów źródła całego zamieszania i powitał Korneliusza machnięciem reki. </div>
<div>
-Albusie-Twarz Ministra ułożona była z płomieni i żarzących się kawałków chrustu. Nawet teraz Dumbledore mógł dostrzec zmęczenie jakie malowało się na jego obliczu, daleko mu było wiekiem do Albusa, ale widać, że praca odbiła na nim swoje piętno. Bycie Ministrem nie było łatwe, nie chodziło nawet o utrzymanie porządku w świecie czarodziei, ale o to aby ktoś przypadkiem nie wpadł na pomysł objęcia jego stanowiska w całkiem nielegalny sposób. A zdarzali się już chętni na ten stołek. Za którymś razem Knott zmuszony był zatrudnić specjalistów w dziedzinie magicznej kryminalistyki nie dość po to by go chronili, ale dochodzili kto czyha na jego życie, z reguły byli to jacyś fanatycy Czarnego Pana. Można się było tego spodziewać, wciąż grasują gdzieniegdzie grupki które popierają Voldemorta w jego celach, nie ważne jakie by nie były. –Czy Zakon wesprze ministerstwo w razie wybuchu wojny? Otrzymałem listy od kilkunastu rodów wampirów. I uwierz mi nie są ani trochę obiecujące.</div>
<div>
-Co masz na myśli Korneliuszu? –Albus zmarszczył brwi. Myślał, że wampiry trzymają w szachu tak samo jak stada wilkołaków. Do tej pory nie było z ich strony żadnego odzewu na wprowadzone ustawy, czyżby się dowiedzieli o planach na kolejny rok? Ale jak? </div>
<div>
-Ktoś wykradł z ministerstwa plany ustaw. Mam podejrzenia, że to Ci departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, albo i jeszcze lepiej, z wydziału zwierząt, istot i duchów. Tak to kurwa mać jest jak się zatrudnia gobliny i centaury. </div>
<div>
-Myślisz Panie Ministrze, że plany wykradł goblin? –Zachichotał Dumbledore. –Doprawdy, nie popadajmy w paranoje. A czego dotyczyły dokładnie te listy, które otrzymałeś? </div>
<div>
-Jak to czego? To były pogróżki! Bezczelne pogróżki Albusie! A ja nie mam zamiaru ich tolerować. Wampiry pisały, że nie mają zamiaru tolerować tych ustaw i jeśli ministerstwo chce wojny to ją otrzyma a mają już potężnych sprzymierzeńców. Dumbledore! Jeśli oni zaczną wspierać Sam-Wiesz-Kogo to muszę zacząć jak najszybciej działać. –Knott wiedział czym to grozi, nie mają szans przeciwstawić się Czarnemu Panu, jego poplecznikom i gromadom magicznych stworzeń. –Szykuje się wojna! I ministerstwo na pewno nie przegra tej zabawy w kotka i myszkę! Chce wiedzieć Albusie, czy nas poprzesz i udzielisz pomocy, zarówno ty jak i twój zakon Feniksa? </div>
<div>
-Korneliuszu, zakon powstał by walczyć z Lordem Voldemortem, więc jeśli zagrozi on mojej szkole i twojemu ministerstwu to możesz liczyć na mą pomoc. </div>
<div>
-To właśnie chciałem usłyszeć Dumbledore.-Głowa ministra znikła spomiędzy płomieni a sam dyrektor spojrzał w stronę obrazów byłych dyrektorów Hogwartu. </div>
<div>
-Fineasie. Czy twój prawnuk Syriusz spędza Święta w swoim domu? –Na ów pytanie dostojny, długobrody mężczyzna skierował swój czujny wzrok na Albusa. </div>
<div>
-Spędza je poza domem. On, młody Potter oraz wilkołak nie wrócili tutaj na przerwę świąteczną. –Wyjaśnił obojętnie. </div>
<div>
-Rozumiem. Wciąż nie zechcesz mi powiedzieć gdzie leży nowy dom Syriusza? </div>
<div>
-Dumbledore mam służyć szkole a nie jego dyrekcji. Dodatkowo z domem moich przodków oraz aktualnym adresem zamieszkania żyjących krewnych jestem jeszcze bardziej związany i nigdy nikomu nie zdradzę jego położenia. –Warknął gniewnie. Widać, że charakter wyciągnął właśnie z domu Salazara Slytherina. </div>
<div>
-Dobrze Fineasie, spokojnie. Nie mam zamiaru już naciskać. To było tylko niewinne pytanko. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
----</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Chcecie żebym co? –Spytał Tom następnego dnia rano kiedy wszyscy obecni zasiedli do wspólnego śniadania. Akurat pił kawę kiedy padło pytanie z ust Harryego i Dracona. </div>
<div>
-No bo zastanawiałem się w szkole czy mogliby mnie tutaj odwiedzić moi przyjaciele. –Wyjaśnił Harry. </div>
<div>
Draco uśmiechał się co jakiś czas do bruneta. On zaś bardzo chciałby sprowadzić do domu Riddle’a swojego kolegę Blaise’a Zabini’ego. – No i chcemy wiedzieć, czy nie masz czegoś przeciwko kolejnym dzieciakom w domu. –Dokończył Malfoy. </div>
<div>
-Cóż.. chyba nie mam innego wyboru jak się zgodzić prawda? Z doświadczenia wiem, że młodzi czarodzieje są czasem dużo niebezpieczniejsi niż starzy. -Dzięki obecnym osobom Tom czuł się naprawdę niesamowicie w tym starym dworze. Nie przypuszczałby nigdy, że kilka żywych dusz potrafi tak wpłynąć na człowieka… oczywiście w pozytywnym sensie.</div>
<div>
Nagle z kominka buchnęły płomienie i wyszedł spomiędzy nich Regis. –Witam. I smacznego. </div>
<div>
-Dzień dobry przyjacielu. –Tom wstał by uścisnąć jego dłoń. –Siadaj i jedz. </div>
<div>
-Żartujesz sobie Marvolo? Jestem wampirem, a to co wypiłem tydzień temu wciąż gdzieś w sobie wyczuwam. Krew jest bardzo sycąca, zwłaszcza grupa A lub 0. –Wampir usiadł naprzeciwko Harryego. –Coś cię gnębi Harry Potterze? </div>
<div>
Fakt. Harry już wczoraj miał zadać blondynowi pewne pytanie. –Jaki jest twój interes w pomaganiu Tomowi? Mówiłeś, że chodzi o to aby nie pozbawili was praw. Coś jeszcze? </div>
<div>
-Sprytny jesteś. –Uśmiechnął się lekko. –Chodzi też o odzyskanie tego, co kiedyś odebrało nam ministerstwo. W przeszłości magiczne stworzenia miały pewną szlachetną możliwość doboru życiowego towarzysza, niekoniecznie ze swojej rasy. Przedstawiciele starych rodów bądź gromad mogli za sprawą wewnętrznej magii wyczuć osobę, która jest im przeznaczona. Harry zapewne wiesz kim są Charłaki prawda? </div>
<div>
-Osoby urodzone w rodzinach czarodziejów ale pozbawione zdolności magicznych. –Uprzedził go Draco, który postanowił włączyć się do rozmowy. </div>
<div>
-Tak, owszem. Dawniej byli określani mianem Charlanów, słowo pochodzi ze staro-elfickiego. Teraz uważani są za drugorzędną klasę, a kiedyś byli na równi z czarodziejami, to właśnie oni byli jedną z głównych grup z którą łączyły się w pary magiczne stworzenia. Naturalnie chodzi mi o humanoidalnych przedstawicieli. Trudno sobie wyobrazić dajmy na to człowieka i trolla. –Harry uśmiechnął się lekko widząc oczyma wyobraźni ojca Hagrida i jego matkę, która była olbrzymką. –W każdym razie, chcemy aby nam zwrócono możliwość dobierania magicznych towarzyszy. </div>
<div>
-Ale jak ją wam odebrano? –Spytał Harry opierając się o ramię Dracona i co jakiś czas uśmiechając się bo ślizgon kilka razy kichnął przez to jak włosy Harry’ego ocierały się o jego nos. </div>
<div>
-Widzisz Harry, ustawy w naszym świecie są jak magiczne traktaty jakie zawiera Minister z radą i jej przedstawicielami. Może ją zawrzeć tylko on i tak samo tylko on może ją unieważnić. Tego rodzaju ustawa jest swego rodzaju klątwą. –Regis spojrzał na Toma i wyjaśnił do czego zmierza. – Chce aby Tom został ministrem i unieważnił ją. Nie chcemy już ograniczania magicznych stworzeń, chcemy aby oddano nam to co ukradło ministerstwo.</div>
<div>
Z końca stołu doszło ich chrząknięcie Severusa, który wstał z krzesła i podszedł do kominka. –Pójdę po waszych przyjaciół chłopcy. –Odparł mistrz eliksirów i po chwili zniknął między zielonymi płomieniami kominka. Remus siedzący obok Syriusza uśmiechnął się lekko. </div>
<div>
-Chyba nasz Severus mięknie. Nie powiedział do ciebie po nazwisku Harry. Zauważyłeś? –Zaśmiał się i odebrał od Toma swój kubek z kawą do której mężczyzna dolał nieco ciepłego napoju. –Ciekawe czyja to sprawka? –Tu kątem oka zerknął na Syriusza, który chyba nie pojął aluzji. </div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-83130429578587866392016-08-09T12:39:00.000+02:002016-09-01T21:21:12.829+02:00Drarry 9<div style="text-align: center;">
Kochani. </div>
<div style="text-align: center;">
Dzisiejszego dnia na pewno macie sporo zajęć związanych z Świętami. Mam nadzieję, że nie urwiecie mi głowy za to, że wstawiam wam ten rozdział troszkę później. </div>
<div style="text-align: center;">
Życzę wam abyście nie stracili zapału do śledzenie poczynań naszego bloga. By ziściły się wasze najskrytsze marzenia. Abyście dążyli do wyznaczonych przez siebie celów. Mam nadzieję, że ten rozdział umili wam dzisiejszy dzień, spowoduje, że zagości na waszych buźkach uśmiech. </div>
<div style="text-align: center;">
Wesołych Świąt koteczki <3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Harry siedział z przyjaciółmi w pokoju wspólnym. Ron i Hermiona spoglądali na niego w ciszy, od pamiętnej nocy duchów Harry zachowywał się dość nieswojo. Był zamknięty w sobie i nie chciał powiedzieć co się stało. Ron wiedział tylko tyle, że Malfoy go wkurwił i na tym rozmowa się skończyła.<br />
-Harry to prawda, że Tom zaprasza cię do siebie na święta? –Spytała Hermiona mając nadzieję, że to nieco rozładuje napięcie. –Myślisz, że moglibyśmy cię tam odwiedzić w następny dzień?<br />
-…<br />
-A kto tam jeszcze będzie? –Kontynuowała.<br />
-Hermiono, nie mam pojęcia kto jeszcze będzie u Toma, a co do waszych odwiedzin to porozmawiam z nim o tym jak tam pojadę. Dobrze? –Wsunął na półkę książkę, która leżała jeszcze chwile temu na jego kolanach symulując jakoby ten ją czytał. Tak naprawdę Potter rozmyślał nad tym jak potraktował Dracona i jak traktuje ludzi dookoła siebie w tym Rona i Hermionę. Westchnął i usadowił się wygodniej na fotelu. Może czasem naprawdę przesadza? Ale w sumie to Malfoy też zawinił. Najpierw się do niego dobierał a potem przelizał się z Parkinson.<br />
-Gadałeś o tym z Syriuszem? –Spytał Ron.<br />
-Tom miał mu wysłać list. Możliwe, że Syriusz już go dostał. –Chłopak uśmiechnął się na myśl jaką minę miał Łapa czytając korespondencję od Czarnego Pana w które ten zaprasza ich wszystkich na Święta. Remus musiał mu to pewnie przeliterować. –Pójdę do niego. Im szybciej z nim o tym wyjeździe pogadam tym lepiej. –I wystrzelił z pokoju jak z procy mknąc w kierunku gabinetu swojego ojca chrzestnego. Po drodze przypadkiem wpadł na kilka osób ale to przez pośpiech i cichą nadzieję, że jak szybko przebiegnie ten dystans to szansa na spotkanie Dracona będzie naprawdę nikła. Otworzył z hukiem drzwi i o mały włos a zabiłby się o Remusa.<br />
-Harry?! Mój drogi na przyszłość jeśli będziesz chciał nas odwiedzić, to proszę cię nie rób tego tak gwałtownie bo jeszcze kogoś niepotrzebnie uszkodzisz. –Odparł z Rozbawieniem. –Szukasz Syriusza? Jest w sypialni od nocy duchów zachowuję się nieco dziwnie. –Poprowadził chłopca po schodach do ich wspólnej sypialni.<br />
-Jest chory? Źle się czuje?<br />
Remus zastanowił się chwilkę. –Raczej jest po prostu rozmarzony. Dawno go nie widziałem w takim stanie ostatnio.. hmm ostatnio był taki w szkole na szóstym roku nauki.<br />
-A co takiego dobrego się wtedy wydarzyło? –Spytał zaintrygowany Harry. Zatrzymali się na chwilkę przed drzwiami.<br />
-Zakochał się. W przyjacielu ukochanego twojego ojca. –Z uśmiechem patrzył na minę Harry’ego który teraz wyglądał naprawdę zabawnie. –No tak Harry. Twój ojciec miał dość burzliwy romans z Lucjuszem Malfoyem nim zaczął spotykać się z Lili.<br />
Harry’ego zatkało. Nie wiedział jak ma się zachować na te wszystkie informacje a miał wrażenie, że to nie koniec. <br />
-Syriusz miał wtedy słabość do Severusa.<br />
-Co? Do nietoperza?<br />
-Tak. –Zaśmiał się Remus. – Byli bardzo w sobie zakochani ale nigdy w sumie nie wyznali sobie tych uczuć.<br />
-Przecież oni się nie znoszą. No i jakoś nie widzę by pałali do siebie sympatią skoro na każdym kroku obrzucają się mięsem.<br />
-No bo rozstali się przed skończeniem szkoły. Byli ze sobą kilka miesięcy a potem z mojego powodu zerwali.<br />
-Z twojego powodu?<br />
-Snape z niewiadomych powodów pojawił się w wrzeszczącej chacie podczas pełni. Jakoś nie mógł przyjąć do wiadomości, że w szkole jest wilkołak i grupka animagów. – Remus zmierzwił włosy Harryego. –Ale to może kiedyś ci dokładniej opowiemy, teraz chodźmy do tego szczeniaka. –Otworzył drzwi o weszli do środka. Sypialnia nie było duża, w sumie wielkościowo była w sam raz. Przy ścianach stały dwa łóżka, biurka i szafki na których stały różne tomy książek i jakieś dziwne gadżety czarodziejskiego pochodzenia. Niektóre urządzenia przypominały te które posiadał Szalonooki na czwartym roku. Jedno z lóżek było zajęte przez Syriusza.<br />
-He Łapo. –Powiedział Harry i podszedł do ojca chrzestnego. –Dostałeś list od Toma?<br />
Black dopiero po chwili zrozumiał, że nie jest już sam w sypialni. – Och Harry. Co mówiłeś?<br />
-Pytałem, czy przeczytałeś może list od Riddle’a.<br />
Syriusz podniósł się z łóżka i sięgnął po list który leżał na szafce nocnej. – Tak przeczytałem. I sam nie wiem co mam o nim myśleć. Na pewno samego cię tam nie puszczę a dobrze wiesz, że chce spędzić z tobą nasze pierwsze wspólne święta. Decyzję pozostawiam Tobie. –Spojrzał uważnie na swojego syna chrzestnego.<br />
-W sumie to ja chyba nie widzę niczego złego by spędzić u Toma te święta. Pojedzie z nami Remus, no a skoro teraz gramy w jednej drużynie z Tomem to można to wykorzystać prawda? Dopytamy się go o różne rzeczy.<br />
-Oj przyznaj się Harry, że po prostu chcesz mieć więcej prezentów. –Zasmiał się Remus.<br />
-Hahaha przez chwilę miałem to na uwadze, ale dla mnie największym prezentem będzie spędzenie z wami dwoma tych świąt. W końcu jesteście przyjaciółmi mojego ojca i na pewno tego by chciał. –Odparł z uśmiechem. Remus uśmiechnął się czując wzruszenie na dźwięk tych słów, chłopak mimo, że sporo wycierpiał był naprawdę niesamowity i radosny.<br />
-Czyli przystajemy na zaproszenie Toma? –Spytał Syriusz chcąc upewnić się czy jego „syn” oraz przyjaciel na pewno tego chcą.<br />
-Ja Syriuszu nie widzę niczego naprzeciw. –Odparł Remus. –Harry czy to prawda, że Voldemort już nie wygląda tak jak nam go opisywałeś? –Remus miał różne wyobrażenia o Tomie ale tylko z tego co opowiadał Harry i plotek jakie usłyszał od ludzi w barach.<br />
-Wrócił do ludzkiej postaci i nie wygląda już jak krzyżówka węża i małpoluda. –Roześmiał się i podziękował w duchu Merlinowi, że Riddle nie usłyszał tego porównania. Pewnie oberwałby za to jakąś naprawdę wstrętną klątwą. –Oprócz nas będzie tam podobno kilka osób.<br />
-Śmierciożerców? –dopytał się Syriusz.<br />
-Możliwe. W końcu to Tom Marvolo Riddle. Ale spokojnie Syriuszu obiecał, że będziemy tam bezpieczni. –Uśmiechnął się do Ojca chrzestnego i poklepał jeszcze Lupina po ramieniu po czym opuścił pokój.<br />
Harry zamierzał przed obiadem pójść do profesor McGonagall i o coś ją spytać. Tak jak przypuszczał kobieta miała dyżur na piątym piętrze więc spotkanie jej było na szczęście bezproblemowe.<br />
-Pani profesor! –Podszedł do niej nie wiedząc jak kobieta zareaguje na pytanie. – Mam pewna sprawę.<br />
-Tak Potter? Jaka to sprawa? –Spojrzała na niego znad okularów połówek unosząc do góry jedną brew. Ta kobieta ma rentgena w oczach? Normalnie bazyliszek przy niej jest jak pies Majcher ulubieniec ciotki Marge.<br />
-Pani profesor czy zdarzały się przypadki, że uczeń został przydzielony do złego domu? –Pytanie całkiem zbiło kobietę z tropu, przez chwilę nie wiedziała jak ma odpowiedzieć na słowa chłopaka.<br />
-Cóż mój drogi chłopcze.. to jest niemożliwe. Tiara przydziału nieomylnie przydziela uczniów do odpowiedniego domu i jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z żadną pomyłką. To byłby skandal gdyby taka sytuacja się przytrafiła. Czemy pytasz o coś takiego?<br />
-Po prostu Tiara przydzielając mnie miała wątpliwości gdzie powinienem trafić.<br />
-Wątpliwości? –Jej czoło się nieco zmarszczyło i teraz wyglądała naprawdę jak jakiś nietoperz w kapeluszu, że też Harry dopiero teraz to zauważył.<br />
-Zastanawiała się między Slytherinem a Gryffindorem, ale to przecież niemożliwe by tak stary artefakt mógłby się pomylić, prawda? –Gdzieś w duchu pogratulował sam sobie, że zaintrygował McGonagall, teraz kobieta ma.. ciężki orzech do zgryzienia. Kto wie, może nakłoni ją to do wypytania Dumbledore’a o ów ewentualność? –Ale to może moje głupie domysły, dziękuję pani profesor i przepraszam za kłopot.<br />
<br />
----<br />
<br />
-Czy ty jesteś tego pewien Harry? –Spytał Syriusz swojego syna. Dzisiejszego dnia mieli przenieść się do posiadłości Riddle’a gdzie spędzą święta. –Jeszcze możesz się rozmyśleć. –Dodał poprawiając swoją szatę, co go najbardziej irytowało? To fakt, że musieli przenieść się tam z kominka Severusa, który jako jedyny kominek nie miał nałożonych żadnych zaklęć. Black nie miał nic przeciwko, tylko, że stary nietoperz od jakiegoś czasu był taki jakiś…<br />
-Daj spokój Łapo, nieładnie zmieniać zdanie, zwłaszcza, że Tom nas oczekuje. –Nagle ktoś stanął obok Harryego i spodziewał się ujrzeć postać Remusa, ale ten stał przecież po drugiej stronie Blacka, ów osoba okazał się Severus. –Profesor idzie z nami?<br />
-Tak się złożyło Potter. Czarny Pan uznał, że święta powinien spędzić z bliskimi mu osobami, a to oznacza bliskich popleczników i ciebie z twoimi.. przyjaciółmi.<br />
-Och rozumiem, no cóż zawsze o jedną osobę więcej którą znam. –Odparł chłopak z lekkim rozbawieniem nie zauważając, że kąciki ust Snape’a lekko drgnęły ku górze. Po chwili każdy po kolei wchodził do kominka by przenieść się do dworu Riddle’a. Pierwszy szedł Harry, następnie Syriusz, Lupin i na końcu Severus.<br />
Tom siedział w swoim gabinecie przeglądając jakieś papiery i rozmawiając przy okazji z jednym z gości. Na buchnięcie w kominku wstał i spojrzał jak z płomieni wychodzą zaproszeni.<br />
-Och witaj Harry. –Przywitał się z chłopcem ściskając jego dłoń. – Cieszę się, że przystaliście na moją propozycję. –Mówił witając się następnie z nieco sceptycznie nastawionym Syriuszem i dziwnie oszołomionym Remusem. Na koniec kiwnął głową Severusowi, co znaczyło, że równeż cieszy się na jego widok. –Pozwólcie, ze przedstawię wam jednego z moich gości, to Regis Valpurgia. Jest wampirem i jednym z przywódców bardzo starego i szanowanego rodu. –Wysoki blondyn o jasnej niemal mlecznej karnacji wstał z miejsca i przywitał się z każdym, zatrzymując się na dłuższą chwilę przy Harrym.<br />
-Bardzo miło mi poznać jednego z najsłynniejszych czarodziei tego wieku. Sława Pana wyprzedza Panie Potter. Na początku trudno mi było uwierzyć, że Tom przekonał Pan do naszych racji.<br />
Harry przyjrzał się dokładniej krwiście czerwonym oczom mężczyzny. – Jaki ty masz w tym interes?<br />
-Taki jak i inne magiczne stworzenia. Nie chce dopuścić do ograniczenia naszych praw. Liczę, że dzięki pomocy Marvolo nasze słowa będą w końcu brane pod uwagę.<br />
-Knott, ma uraz do magicznych stworzeń, a Dumbledore obiecał mu, że z jego pomocą ograniczenie ich będzie kwestią czasu. –Wyjaśnił Riddle uśmiechając się co jakiś czas do Remusa. Marvolo poprowadził wszystkich do jadalni gdzie miała wieczorem rozpocząć się Wigilia.<br />
Harry nie spodziewał się, ujrzeć przy stole Dracona, ale niestety siedział tam. Po prawej stronie Lucjusza Malfoya. Kiedy do środka weszli goście dwójka blondynów wstała i przywitała się z nimi. Lucjusz o dziwo dość serdecznie powitał Syriusza i Remusa którzy odwzajemnili gest. Dracon trzymał się z tyłu spoglądając na Harryego. Potter postanowił nie grać wielce obrażonego więc podszedł do niego i zagadał.<br />
-Nie wiedziałem, że też spędzisz tu święta.<br />
-Mój ojciec został zaproszony przez Czarnego Pana…<br />
-Draconie wystarczy przez Toma. –Podpowiedział mu Marvolo pokazujący Remusowi gdzie będzie siedział. Chyba znalazł kompana do rozmów tylko, ze Lupin zachowywał się dość nieswojo.<br />
-No właśnie.. yy Tom nas zaprosił. Już nie masz do mnie żalu o ta sprawę w noc duchów? –Spytał opierając się o krzesło. Był ciekaw, czy w tą wigilie Potter jakoś się do niego przekona.. na nowo. –Zawsze możemy niby przypadkiem znaleźć się pod jemiołą. Myślę, że to obiecująca wizja nieprawdaż Potter? –Spojrzał na chłopaka, który tak jak przewidywał zarumienił się.<br />
-No dobrze bardzo proszę abyście zasiedli na swoich miejscach, zanim zacznie się kolacja chce byście się bliżej poznali no i porozmawiali w spokoju. –Ogłosił Tom.<br />
Harry zauważył, że niektóre osoby były podczas tego spotkania dość nerwowe. Severus i Syriusz praktycznie unikali jakiegokolwiek kontaktu. Remus wzdrygał się na każde słowo Marvolo które zostało do niego skierowane. Lucjusz ukradkiem obserwował Pottera i swojego syna jakby czekając aż ci rzucą się na siebie. Chyba jedyną normalna osobą okazał się w tym przypadku Regis, który starał się porozmawiać z każdym o najmniejszej nawet pierdole.<br />
-A wy chłopcy przyjaźnicie się w szkole? –zagadał w końcu spoglądając to na Harryego to na Dracona.<br />
-Jesteśmy rywalami. –Wyjaśnił bez namysłu Harry upijając łyk wody ze szklanki, która stała przed nim na stole. Teraz jak tak dłużej się nad tym zastanowić, to dawno w niczym z Draconem nie rywalizował, czyżby ich relacje jednak się zmieniły? –Ale od jakiegoś czasu jesteśmy w lepszych stosunkach.- Dodał. Na jego słowa Draco otworzył szeroko oczy.<br />
Czy Potter właśnie jasno dał mu do zrozumienia, że jest ok? Merlinie jak to głupio brzmi! Naturalnie, że jest już dobrze.. Potter właśnie przyznał, że nie sa tylko rywalami. Malfoy uśmiechnął się delikatnie co nie umknęło uwadze jego ojca.<br />
Rozmawiali tak do wieczora, kiedy zaczęło robić się ciemno dwór Riddle’a został pięknie wystrojony w jadalni pojawiła się jak na zawołanie ogromna choinka a pod nią kilka paczek. Harry nie mógł się nadziwić jaka zmiana zaszła w Marvolo, już nie był zimnokrwistym czarnoksiężnikiem, teraz zdawało się, że naprawdę chce nadrobić te zmarnowane lata.<br />
<br />
----<br />
<br />
Nadeszła pora kiedy na stole pojawiły się najróżniejsze potrawy. Wszyscy obecni powstali aby złożyć sobie nawzajem życzenia. Harry na sam początek został porwany przez Syriusza.<br />
-Nie jestem zbyt dobry w przemowach z resztą dobrze to wiesz. –Zaczął nieco poddenerwowany. –Nie sądziłem, że nasze pierwsze wspólne święta spędzimy w takim gronie.<br />
-Ja też nie przypuszczałbym, że tak skończymy. –Zaśmiał się Harry.<br />
-W każdym razie mój drogi synu chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego. Wiem, że nie mam prawaby zastąpić ci prawdziwą rodzinę..<br />
-Syriuszu, ale ty jesteś moja prawdziwą rodziną więc daruj sobie te sentymenty. –I przytulił się do mężczyzny. – Jesteś najlepszym ojcem na świecie, i nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego.<br />
Syriusz nie starał się nawet ukryć łez. Po prostu objął mocno tego chłopaka i pozwolił mu poczuć tą ojcowską miłość.<br />
W tym samym czasie Remusa gdzieś na bok porwał Tom i zaczął mu składać życzenia wyliczając wszystko co tylko się da. -… żebyś nie cierpiał za bardzo podczas pełni, byś zawsze był taki radosny i wierny swoim przyjaciołom drogi Remusie…<br />
-Sal! –Podniósł nieco głos Remus, ale szybko się uspokoił i zawstydził. –Ja ci życzę byś już nie schodził na złą ścieżkę i.. więcej mnie nie zostawiał.<br />
Tom uniósł brew ku górze. –Nie sadziłem, że mnie poznasz. –Uśmiechnął się delikatniej i pogładził dłonią zarumieniony policzek Lupina. – Wybacz, to się już więcej nie powtórzy. –Upewnił się, że nikt nie patrzy i bardzo ostrożnie złożył na ustach Remusa czuły pocałunek który ten odwzajemnił z rozkoszą.<br />
Severus skończył składać życzenia Regisowi i na nieszczęście padła kolei na Blacka.<br />
-No Sev życzę ci wytrwałości w tym co robisz. Byś nie męczył za bardzo dzieci i na koniec.. –ściszył głos. – byś jeszcze kiedyś pozwolił mi posłuchać twoich błogich jęków. Tęskniłem za nimi w Azkabanie.<br />
Snape nie potrafił wykrztusić z siebie słowa zwłaszcza, że jego twarz chyba pierwszy raz w życiu nie była koloru kredy tylko dorodnych pomidorów.<br />
Harry usłyszał i złożył życzenia już praktycznie wszystkim. Pozostał mu tylko jego czarny koń – Draco.<br />
-chodź Harry. – Powiedział blondyn ciągnąc za sobą chłopaka nieco na ubocze. Potter nie ukrywał, że spodobało mu się, gdy blondyn zwrócił się do niego po imieniu. –No więc?<br />
-Hę? Co „no więc”? – Spojrzał na niego jak na kretyna. –O co chodzi?<br />
-No już możesz złożyć mi życzenia. –Powiedział z uśmiechem. – Malfoyowie nigdy nie zaczynają.<br />
-A Potterowie niby tak?<br />
-Ja tam nie wiem jakie tradycje panują w twojej rodzinie, no dobrze skoro tak nalegasz. Życzę ci byś już więcej nie wyciągał błędnych wniosków, nie oskarżał mnie i nie dawał mi w pysk. No i ogólnie wszystkiego najlepszego. Aha… - Uśmiechnął się i przysunął do niego. Harry mógł spokojnie wyczuć ostre perfumy i ciepło ciała blondyna. Ach, aż chciał wsunąć dłonie pod ta koszulę która ukrywała to idealnie zgrabne i umięśnione ciało. –życze nam obu abyśmy dokończyli to co nam przerwano w klasie transmutacji.<br />
Harry speszył się nieco, ale po chwili postanowił zaryzykować. Raz się żyję, nie chciał ukrywać tego, że Malfoy mu się podoba, miał zamiar posunąć się o krok dalej. –Życzę ci byś więcej nie całował się z innymi po kątach, byś przestał być takim zadufanym w sobie idiotą i byś nie stracił przypadkiem tego co chowasz w spodniach bo możemy obaj mieć z tego pożytek. –Dał Draconowi delikatnego całusa w usta i odszedł w stronę stołu pozostawiając zszokowanego blondyna w tyle.<br />
<br />
----<br />
<br />
Wszyscy zasiedli przy stole oddając się przyjemności jaka płynęła z pysznych potraw. Harry z satysfakcją obserwował Dracona, który wydawał się jakby nieobecny duchem. Dopiero kiedy Pan Malfoy upomniał syna, ze powinien coś zjeść blondyn jakby wrócił do świata żywych. Remus w końcu się rozluźnił a Syriusz o dziwo wdał w jakąś ciekawa rozmowę z Tomem i Regisem. Harry mielił akurat zębami kawałek ryby, kiedy naszła go pewna myśl. Kopnął pod stołem Malfoya w nogę i kiedy chłopak zwrócił na niego uwagę Harry mrugnął z lekkim błyskiem który naturalnie dostrzegł ślizgon. Jak na zawołanie brunet złapał się za szyję robią c przy tym minę, która no nie zwiastowała niczego dobrego.<br />
-Harry w porządku? –Spytał Remus na co zareagowała reszta gości skupiając swój wzrok na chłopcu.<br />
-Chyba połknąłem ość. –Powiedział chłopak wstając od stołu.-Przepraszam, zaraz wrócę. Em.. Tom gdzie jest łazienka?<br />
-Korytarzem prosto i trzecie drzwi na prawo. –Wyjaśnił gospodarz bacznie przyglądając się chłopcu.<br />
-Chodź łamago zaprowadzę cię, wiem gdzie. –Malfoy wstał i obszedł stół by złapał gryfona za rękę i dość pospiesznie opuścić z nim jadalnie.<br />
-W sumie połknięcie ości to nic ciekawego. – Zauważył Regis wracając do przerwanego posiłku.<br />
Marvolo uśmiechnął się i po chwili odpowiedział na pytające spojrzenie ukochanego Remusa. –Nie sądziłem, że jedząc fileta można wpaść na tak dużą ość. –Wszyscy wymienili znaczące spojrzenia.<br />
<br />
----<br />
<br />
Jakoś w połowie drogi Dracon przyparł bruneta do ściany i zmiażdżył jego usta w namiętnym pocałunku. Harry nie protestował, starał się nawet nadać tym pieszczotom jeszcze intensywniejszy charakter.<br />
-Co w ciebie wstąpiło Potter? –Spytał odpinając jego koszulę. Bez przerwy ciągnęli się nawzajem gdzieś w głąb korytarza szukając pustego pokoju który odpowiadał by ich standardom.<br />
-Hmm magia świąt? –Zaśmiał się gryfon gubiąc gdzieś część garderoby. W końcu udało im się trafić do pokoju który okazał się jedną z gościnnych sypialni. –Rezerwujemy ją? Wydaje się och! –Jęknął kiedy Draco dosłownie ugryzł go w szyję. – Mm wydaje się odpowiednia.<br />
-Jest idealna.-Warknął pozbawiając w końcu Harryego spodni, pchnął go na wielkie łóżko i z uśmiechem satysfakcji podziwiał te skrzące się oczęta koloru szmaragdów. Chyba pierwszy raz widział w nich czyste pożądanie. – Nie spodziewałem się po tobie takiej otwartości. –Draco powoli zaczął zdejmować swoje ubranie, według Harryego zbyt powoli, wręcz irytująco wolno.<br />
-Są Święta.. cuda się zdarzają. –Odparł leżąc na łóżku przy czym lekko podpierał się rękoma by móc oglądać jak kolejne milimetry ciała blondyna są stopniowo odsłaniane.<br />
-Myślisz, że zwierzęta przemówią ludzkim głosem? –Zaśmiał się w końcu stając przed gryfonem w całej okazałości. Harry’emu aż dech zaparło. Dracon był idealny w każdym calu, wciąż nie mógł pojąć jakim był idiotą, że nie dopuszczał do siebie tych myśli. Stał przed nim jak go Bóg stworzył z idealnie wyrzeźbionym ciałem, mleczną cerą i tymi srebrnymi oczyma które natomiast pożerały leżącego na łóżku chłopaka. –Jesteś pewien, że tego chcesz?<br />
-A co? Mam uwierzyć, że jak zrezygnuje to niby dobrowolnie pozwolisz mi wyjść ignorując swój duży problem? –Syknął Harry jasno dając do zrozumienia ślizgonowi, że chodzi tu o jego dumnie stojącą erekcję. A miał czym się pochwalić.<br />
Draco uśmiechnął się jedynie i po chwili był już na łóżku pochylając się nad Potterem. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku walcząc o dominację, tak to była zacięta bitwa, w końcu jednak Harry dał za wygraną. Draco ma większą wiedzę i nie chciał robić za opornego. –rozchyl nogi. –szepnął w końcu Malfoy zsuwając dłoń na krocze chłopaka. Po niedługim czasie brunet jęknął rozkosznie czując jak dwa palce chłopaka pieszczą i rozpychają jego wejście. Było to dziwne uczucie, bardziej można je było nazwać niekomfortowym, ale wypełnienie dawało nawet znikomą przyjemność. Dopiero kiedy palec blondyna ucisnął jakiś punkt wewnątrz chłopaka ten krzyknął widząc gwiazdy przed oczami. To było niesamowite uczucie i chciał go doznać ponownie.<br />
-Jeszcze! –Wyjęczał kurczowo trzymając się jego ramion, zagryzł dolną wargę i rozluźnił się nieznacznie by znów spiąć całe ciało, kiedy dreszcze się powtórzyły spowodowane ponownym naruszeniem jego czułego punktu. Dracon uśmiechnął się w ten zwycięski sposób i pozostawił na obojczyku chłopaka krwistą malinkę. Miał zamiar pokazać światu, że ten oto gryfon należy tylko i wyłącznie do niego. Nikt nie ma prawa go dotknąć, nawet pomyśleć o zbereźnej rzeczy pod jego adresem, na to mógł pozwolić sobie tylko blondyn.<br />
-Ciekawi mnie skąd u ciebie taka śmiałość. – Spojrzał w te pełne pożądania oczęta nie zaprzestając czynności, która miała przygotować Pottera na coś lepszego niż tylko palce.<br />
-Skoro już mamy być razem to muszę cię uwiązać byś znowu się z nikim nie lizał po kątach.<br />
-Och czyli planujesz mnie usidlić na dłużej?<br />
-A co myślałeś, że wypuszczę z rąk największe ciacho w szkole zaraz po mnie?<br />
-Ej Potter! Uważaj na słowa. Nie po Tobie, bo to ja stoję na piedestale. –Warknał wysuwając palce z jego wnętrza i niespodziewanie zastępując je czymś o wiele większym.<br />
-Aaaa! –Krzyknął Harry spinając się i teraz to już mając przed oczami całą Drogę Mleczną. To było naprawdę przyjemne i chciał tylko jeszcze, chciał więcej Dracona. –Szybciej. –Blondyn spełnił jego życzenie. Po chwili zaczął poruszać się z jakby wyrobioną gracją, która mogła pochwalić się siłą i szybkością. Pchnięcia sprawiały, że Harry’emu zaczynało brakować powietrza, tlen zdawał się uchodzić z pomieszczenia przez jakieś niewidzialne szczeliny. Atmosfera przesiąknięta była podnieceniem, testosteronem i potem obu chłopców, a niedługo miało coś jeszcze do tego dołączyć.<br />
Blondyn przesunął swoje dłonie na te należące do gryfona i splótł swoje palce z jego mniej więcej nad głową chłopaka. Wyglądał pięknie, rozpalony z lekko nieprzytomnym wyrazem twarzy ale w jego oczach można było dostrzec to ogromne pożądanie, które powodowało u Malfloy serie przyjemnych dreszczy rozchodzących się po niemal całym ciele. Tak to był idealny parter, nie chodziło tu nawet o seks, od jakiegoś czasu patrzył na Pottera pod innymi względami i gdyby miał wybrać sobie tego jednego jedynego to na pewno byłby nim ten irytujący-chłopiec-który-przeżył. Oboje poruszali się w istnym szale ekstazy. Dwa ciała ocierające się o ciebie i szukające zaspokojenia w drugiej osobie. Harry chaotycznie starał się pochłaniać resztki tlenu, ale gdy blondyn otarł się o jego prostatę ten nie wytrzymał i doszedł z głośnym jękiem brudząc brzuch kochanka. Malfoy po niedługim czasie ogłosić zduszonym jękiem, że też sięga spełnienia. Opadł na ciało Harry’ego dysząc ze zmęczenia. Oboje nie mieli sił się ruszyć, ale w końcu ślizgon zsunął się z ciała ukochanego i przygarnął go do siebie zamykając w silnych ramionach.<br />
Leżeli tak z kilkanaście minut nim jeden postanowił się odezwać.<br />
-Jak wrażenia?<br />
-Uch, jak widzisz, nie mam sił nawet otworzyć oczu. –Zaśmiał się Harry. –Było cudownie.<br />
-No to Wesołych Świat.<br />
-Czyli to twój prezent dla mnie? Poproszę o więcej takich podarków.<br />
-Jeśli będziesz (nie)grzecznym gryfonem to zastanowię się nad tym. –Zażartował i pocałował bruneta w czubek głowy.<br />
<br />
-----<br />
<br />
-Gdzie mu utknęła ta ość? W jelicie? –Syknął Snape stojąc przy oknie.<br />
-Tak to się teraz nazywa. –Zaśmiał się Tom trzymając pod stołem dłoń Remusa. Regis przytaknął sącząc wino z kieliszka.<br />
-Black, Malfoy a wy nie macie nic przeciwko, że wasi synowie żywią do siebie pewnego rodzaju skłonności? –Spytał mistrz eliksirów.<br />
Lucjusz spojrzał na Syriusza i oboje się uśmiechnęli.<br />
-Nie dziwię się Draconowi, ja sam szalałem za ojcem Harry’ego. –Odparł obojętnie Malfoy uśmiechając się delikatnie, niemal niepostrzeżenie.<br />
-Niedaleko pada jabłko od jabłoni prawda Snape? –Spytał kąśliwie Syriusz uśmiechając się do Severusa w znaczący sposób który uciszył na jakiś czas profesorka.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Wesołych Świąt!</div>
<div>
<br /></div>
Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-46246649526164779992016-08-08T23:19:00.000+02:002016-09-01T21:20:18.524+02:00Drarry 8Miotła, wiadro, Pani Norris. Zbroja stojąca tuż obok wejścia na pierwsze piętro również runęła na posadzkę roznosząc po korytarzu głośny trzask. Drzwi do klasy transmutacji rozwarły się wpuszczając do środka ledwo idącą dwójkę uczniów. Ich problem nawet nie tkwił w alkoholu jakim się raczyli jeszcze chwilę temu lecz w fakcie, że teraz Harry Potter i Draco Malfoy najnormalniej w świecie się obściskiwali i nie zwracali uwagi na to co im wchodzi pod nogi. (biedna P. Norris XD) Plątanina rąk i nóg. Języki doszukujące się zaspokojenia w ustach drugiej osoby. To wszystko co właśnie się działo w klasie każdy postronny świadek mógł uznać, jako bójkę a nawet jakąś próbę gwałtu. Lecz kto kogo napadł? Draco Harry’ego? Czy może to wyszło z inicjatywy Pottera? Jedno machnięcie różdżką blondyna a drzwi do pomieszczenia zamknęły się za nimi z cichym stuknięciem. Nie byli pewnie gdzie by tu się zatrzymać, ale po pokonaniu sporej dla nich w tym stanie odległości i przy okazji wywróceniu większości stolików oraz krzeseł dotarli w końcu do jednego z wygodniejszych miejsc – biurka McGonagall.<br />
<br />
-Mmm tutaj? –Spytał Harry w końcu uświadamiając sobie gdzie są. – A jak ktoś wejdzie?<br />
<br />
Draco prychnął z uśmiechem przenosząc pocałunki na jego szyję. –Trudno, najwyżej zwalę całą winę na ciebie. –Ugryzł bruneta w ucho za co został nagrodzony głośnym jękiem.<br />
<br />
-Prędzej to ja będę tym poszkodowany. –Odparł Harry wzdychając głośno. –Po tym nie będę mógł usiedzieć w tej klasie nie mając głupich skojarzeń.<br />
<br />
-Naprawdę? A może będą to miłe skojarzenia, na przykład w klasie eliksirów co ty na to? W końcu polubisz tam siedzieć. –Roześmiał się blondyn.<br />
<br />
-To raczej niemożliwe. Snape skutecznie niszczy wszystkie miłe myśli.<br />
<br />
-A widzisz..<br />
<br />
-Co takiego?<br />
<br />
-Przyznałeś, że myśli, które mnie dotyczą są miłe. Nawet nie wiesz jak długo pracowałem na taki efekt. –Wyjaśnił Dracon rozpinając koszulę Bruneta bo marynarka już leżała na podłodze, hmm ciekawe, kiedy dokładnie tam trafiła? –Nie sądziłem, że tak łatwo pójdzie.<br />
<br />
-Co masz na myśli? –Harry powoli zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością, cholera jak to możliwe?<br />
<br />
-Nie sądziłem, że po tym co przypadkiem ci zrobiłem zdecydujesz się jednak pozwolić mi na tak odważne kroki. Doprawdy zaskakujesz mnie Potter. –Wyjaśnił patrząc mu w oczy. Blondyn nieco się zawahał bo nagle twarz Harry’ego zmieniła całkiem wyraz.<br />
<br />
Faktycznie, przecież do niedawna Harry miał w głowie wciąż te okropne obrazy gwałtu jaki zagwarantował mu blondyn i mimo, że było to spowodowane głównie głupotą bruneta to nie potrafił od tamtej pory spojrzeć na Dracona bez odruchu wymiotnego i szczerej niechęci. –Wypiłem dość sporo i mam myśli zupełnie gdzieś indziej. –Odparł Harry nie mogąc wymyśli innego wytłumaczenia.<br />
<br />
Malfoy zagryzł wargę i złapał jedną dłonią chłopaka za szczękę co zmusiło Harry’ego do spojrzenia na stojącego nad nim ślizgona. – Teraz jesteś tu ze mną Potter i twoje myśli powinny raczej temu towarzyszyć a nie bujać w obłokach. Nie dość, że jest to niekulturalne bo mnie ignorujesz to jeszcze mnie wkurwiasz tym swoim rozproszeniem. Wyraziłem się wystarczająco jasno? –Musiał się upewnić, że jeśli dojdzie między nimi do czegokolwiek to ten głupi gryfon będzie tego jak najbardziej świadomy.<br />
<br />
Harry już chciał coś odpowiedzieć na słowa tego węża, ale skutecznie zostało mu to uniemożliwione przez usta blondyna. Dłonie, które chciały odepchnąć chłopaka opadły bezwładnie na blat biurka, powieki zasłoniły zielone oczy koloru Avady a cały świat dookoła zdawał się stanąć w miejscu. Ślizgon już kierował dłonie na pasek od spodni gryfona, gdy nagle ktoś złapał za klamkę od drzwi chcąc widocznie wejść do środka. Oczywiście dzięki zaklęciu Dracona było to niemożliwe, ale ów osobnik po raz kolejny tym razem dużo zażarciej spróbował otworzyć drzwi widocznie kiedy zrozumiał, że to nie zadziała postanowił posunąć się do magii bo po chwili zamek wydał charakterystyczne dla otwarcia kliknięcie. Dzięki Merlinowi Harry’emu i Draconowi udało się szybko zejść z biurka i doprowadzić do jako takiego stanu bo do środka weszła sama profesor McGonagall we własnej osobie. Spojrzała na chłopców z zaskoczeniem.<br />
<br />
-Potter, Malfoy? A wy co tutaj robicie? I dlaczego zamknęliście drzwi? –Jej twarz nie wyrażała złości lecz zwykły brak zrozumienia i ciekawość co też dwoje uczniów na dodatek gryfon i ślizgon mogli robić w zamkniętej klasie? –No więc?<br />
<br />
Harry czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła, ale dzięki Bogu to nie on odezwał się pierwszy tylko Draco.<br />
<br />
-Potter obraził mojego ojca. Postanowiłem mu wyjaśnić kulturalnie, że te oszczerstwa jakie rzucał pod jego adresem są co najmniej żałosne i na poziomie karalucha, którego można rozdeptać gdyby nie było mi żal nowych butów oczywiście. –Draco spojrzał na Harry’ego i mimo, że na pierwszy rzut oka można było wyczytać w tym spojrzeniu wyzwanie to Potter dostrzegł w nich niemą prośbę o ciągnięcie tego przedstawienia. Postanowił więc nie być gorszy od tej wrednej fretki.<br />
<br />
-Gdybyś nie obrażał Syriusza to pewnie nie musiałbym ci przypominać jak doskonały jest twój ojczulek Malfoy w końcu mało ludzi potrafi być połączeniem człowieka ordynarnego i egocentryka, ale ty przecież dobrze wiesz co te słowa znaczą. W końcu Malfoyowie to taki doskonały ród, że na pewno połknęliście dosłownie wszystkie słowniki.<br />
<br />
-O Potter jakie bogate słownictwo, ile Granger bierze za nauczenie cię tak trudnych słów? Czyżby nie zadowalały jej knuty które jej dajecie za odrobienie waszych prac domowych? –Syknął Malfoy złośliwie się uśmiechając.<br />
<br />
-Spokojnie Draco spytam się czy znajdzie dla ciebie wolny termin, w końcu nie powinno się nikomu odmawiać zdobywania wiedzy, nawet komuś twojego pokroju.<br />
<br />
-Dosyć!!! –Ryknęła McGonagall. –Dość, jeśli nie skończycie tej kłótni to mogę wam obiecać, że zakończy się ona dla was szlabanem a uwierzcie nie tylko profesor Snape potrafi być w tej kwestii bezwzględny. –Westchnęła i spojrzała na Harry’ego. –W sumie dobrze się składa, że na was wpadłam. Potter pozwól ze mną na moment chciałabym z tobą porozmawiać. Pan Malfoy w tym czasie poukłada krzesła i stoliki na ich miejsca bo później z nim również chciałabym zamienić słowo. –Wyszła z klasy a tuż za nią podążył Harry. Jeszcze tylko pokazał z rozbawieniem język w stronę Malfoya i zniknął za drzwiami. Zatrzymali się za zakrętem koło klasy.<br />
<br />
-O czym chciała Pani porozmawiać? –Spytał Harry.<br />
<br />
-Potter w związku z narastającymi atakami śmierciożerców możliwe, że trzeba będzie wysłać uczniów na ferie świąteczne wcześniej niż dotychczas obawiamy się, że mogą oni czyhać na dzieci gdy te będą wracać ekspresem do Londynu. Jako jeden z prefektów ty i Panna Granger musicie zrobić listę, którzy uczniowie wyjeżdżają do rodzin a, którzy pozostają w szkole. Podobnie zrobi Pan Malfoy, ale o tym go poinformuję potem.<br />
<br />
-A czemu nie mogła nam obu Pani o tym powiedzieć. –Spytał Harry dociekliwie.<br />
<br />
-Bo jak już zauważyłeś w klasie Dracon jest synem Lucjusza Malfoya i Dyrektor obawia się, że może ta informacja trafić w niepowołane ręce.<br />
<br />
-Czyli Dyrektor myśli, ze Dracon opowie swojemu ojcu o wcześniejszym odesłaniu uczniów a ta informacja trafi do Voldemorta? –Harry zrobił zdziwioną mine. To nonsens. Tom nie chce skrzywdzić uczniów a o ataku śmierciożerców Potter nie słyszał od ponad roku bo Riddle przecież się zmienił. –Ale Draco szpieguje dla Dumbledore’a, dlaczego miałby wygadać się ojcu?<br />
<br />
-A skąd ty to wiesz? –Spytała Minerwa.<br />
<br />
-Bo Malfoy sam mi to powiedział. Od niedawna stara się jakoś wejść na jasną stronę i ze mną zaprzyjaźnić.<br />
<br />
-Możliwe, ale sam słyszałeś, jak bronił Lucjusza. Wciąż jest on jego ojcem. Potter myślałam, że nie darzysz Pana Malfoya sympatią.<br />
<br />
-Bo go nie darzę sympatią, ale uważam, że każdemu należy się druga szansa. Nawet jeśli ten ktoś jest synem śmierciożercy.<br />
<br />
-To bardzo szlachetna postawa. –Dodała tylko i poprawiła swoje okulary.<br />
<br />
----<br />
<br />
Draco przeklinał pod nosem tę starą jędze, że tez musiała wejść do środka w takim momencie cholera jasna, kurwa jej mać. Kobiety mają jakieś radary kiedy idealnie przerwać ważną sytuację? Machał różdżką ustawiając stoły i krzesła na ich miejsca, gdy nagle do jego uszu dobiegły czyjeś kroki, kobiece jak się zorientował bo tak stukały tylko buty na obcasach. Kiedy blondyn się odwrócił jego oczom ukazała się sylwetka Parkinson.<br />
<br />
-Co tu robisz? –Spytał ozięble mimo wszystko ignorując dziewczynę i wracając do przerwanej czynności.<br />
<br />
Pansy zacisnęła dłonie na materiale swojej butelkowo zielonej sukienki aż w końcu odparła. –Chciałam cię przeprosić.<br />
<br />
-Za co? –Spytał.<br />
<br />
-….<br />
<br />
-No właśnie, sama nie wiesz za co. Przecież niczego takiego nie zrobiłaś.<br />
<br />
-Więc dlaczego? Dlaczego jesteś taki wobec mnie? Odkąd Potter zaczął tak się dookoła ciebie kręcić całkiem o mnie zapomniałeś. Czemu Draco? –Spytała podchodząc do niego. –Przecież to ja jestem wobec ciebie taka wierna, jesteśmy idealną parą. Oboje czystej krwi, mamy niemałe fortuny i nasze rodziny na pewno pobłogosławią nasz związek.<br />
<br />
-Merlinie! Pansy zrozum w końcu, że nie interesujesz mnie, i nigdy nie patrzyłem na ciebie z perspektywy seksualnej a o małżeństwie nie wspomnę. –Westchnął całkiem rozbrojony.<br />
<br />
-Draco. –Po chwili była już naprawdę zbyt blisko. –Proszę nie odtrącaj mnie.<br />
<br />
-Pansy jesteś koleżanką, ale nigdy nie będziesz moją dziewczyną. –Ciągnął dalej, ale dziewczyna nie pozwoliła mu więcej powiedzieć bo rzuciła się na niego i pocałowała.<br />
<br />
----<br />
<br />
Harry i McGonagall wracali do klasy i gdy tylko Potter ujrzał Mopsicę całującą Dracona poczuł jak w jego żołądku coś się przewróciło. Oczywiście Malfoy był odwrócony do niego tyłem i nie mógł zobaczyć obrzydzenia jakie malowało się na twarzy bruneta. Gryfon wyszedł mając wielką chęć cisnąć w kogoś okropną klątwę.<br />
<br />
----<br />
<br />
-Ekhem, ekhme. –McGonagall musiała jakoś zwrócić na siebie uwagę.<br />
<br />
Draco odepchnął od siebie Pansy. – Parkinson wynoś się. I dziękuj Merlinowi, że jest tu nauczyciel, bo inaczej już dawno cisnąłbym w ciebie jakąś klątwę.<br />
<br />
Dziewczyna wybiegła z klasy.<br />
<br />
----<br />
<br />
Harry wrócił do wielkiej Sali. Siedział przy niewielkim stoliku znów opróżniając samodzielnie wazę ponczu. Po chwili dosiadł się do niego Zabini.<br />
<br />
-Hej, co tak tutaj siedzisz sam jak palec? –Spytał Blaise. Nie doczekał się zbyt szybko odpowiedzi na swoje pytanie.<br />
<br />
-Jak widać siedzę i piję.<br />
<br />
-Tak sam? Popadniesz w alkoholizm. –Zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. –Widziałeś się z Draconem?<br />
<br />
Na sam dźwięk tego imienia Harry cisnął kieliszkiem w podłogę. –A nawet jeśli?<br />
<br />
-Wydajesz się zdenerwowany. Niech zgadnę coś zmajstrował?<br />
<br />
-Pff, durna fretka. Wszystko spieprzyć potrafi. –Syknął Harry. - Czemu ze mną gadasz?<br />
<br />
-Po prostu jestem ciekawy co zrobił ci Draco, że tak się na niego wkurzyłeś, skoro jeszcze wczoraj było wszystko w porządku. –Wyjaśnił jakby to była oczywista oczywistość. –No więc?<br />
<br />
Harry pokręcił głową na boki bo zaczęło mu się już nieco w niej kręcić. Ciekawe, to już druga waza ponczu wypita w ten wieczór a on dalej trzyma się na nogach. Nie mogli przynieść trochę whisky? –Zanim ci odpowiem gadaj co wiesz o Malfoyu i co o nim myślisz. –Genialny plan. Najpierw posłucha sobie nieco o tym idiocie a potem łaskawie wyjaśni jego kumplowi co ma na ten temat do powiedzenia gryfon.<br />
<br />
-Hmm co o nim wiem? Odkąd stracił matkę wychowuje się prawie sam pomijając ewentualnych wizyt ojca no i ostrej ręki Snape’a który jest jego ojcem chrzestnym.<br />
<br />
-Hah nietoperz jest chrzestnym Fretki? Zaczynają sobie dorównywać charakterem. –Parsknął Potter.<br />
<br />
-Potter nie przeginaj w tym momencie mam nad tobą przewagę bo w tym stanie nawet nie zdążyłbyś sięgnąć po różdżkę by obronić się przed moimi klątwami. Wracając do tematu, nie myśl, że Draco ma takie piękne życie jako członek rodziny Malfoyów. Ten ród jest bardzo konsekwentny i tradycjonalny. Zasady jakie tam panują są nagminnie przestrzegane i za niesubordynację od razu przewidywane są najgorsze kary. Niekoniecznie zaklęcia typu crucio, mają dużo ciekawsze sposoby. –Zabini nalał sobie ponczu z wazy obok która była jeszcze pełna. –Draco jest najmłodszym członkiem rodziny i ciąży na nim odpowiedzialność kontynuowania rodu i rodzinnego biznesu. Jego dziadek Abraxas jest o dziwo wyjątkowo miłym staruszkiem miałem okazję go poznać, nie wiem jakim sposobem spłodził Lucjusza, człowieka z dość ciężkim charakterem.<br />
<br />
-Chwila a czy on przypadkiem nie zmarł na smoczą ospę? –Spytał Harry. –Tak słyszałem w trzech miotłach pod koniec drugiej klasy.<br />
<br />
-Haha, no tak oficjalnie zmarł. Ale jako człowiek w podeszłym wieku i z wieloma wrogami upozorował swoją śmierć. Mam nadzieję, że twój niewyparzony język zachowa tę informację dla siebie. Za rok Malfoy prawdopodobnie zacznie chodzić na spotkania przedmałżeńskie.<br />
<br />
-Co masz na myśli? Jest zaręczony?<br />
<br />
-Nie, ale jeśli Draco sam nie znajdzie dobie narzeczonej bądź narzeczonego będzie musiał zaakceptować kandydatki które podsunie mu rodzina. W tak wielkich rodach często spotykane są małżeństwa wśród bliskiego kuzynostwa, robi się to po to by fortuna pozostała w rodzinie i nie trafiła w ręce jakiejś biedoty.<br />
<br />
-Myślisz, że ma kogoś na oku? Kogoś ze szkoły?<br />
<br />
-Nie sądzę.<br />
<br />
-A Parkinson?<br />
<br />
-Mopsica? Haha jest w nim zadurzona od pierwszej klasy, ale Draco nie jest nią zainteresowany. W sumie kto by nie chciał z nim chodzić? Nawet ja miałem z nim krótki epizod w trzeciej klasie. –Zaśmiał się Zabini widząc minę Pottera.<br />
<br />
-Byliście kochankami? –Spytał dość głośno za co oberwał w głowę od węża by się przymknął.<br />
<br />
-Ciszej! Przespaliśmy się ze sobą dwa razy, ale nic poza tym. Dracon ma dziwne gusta. Lubi wyzwania jak sam zauważyłeś. Ja jestem tylko jego przyjacielem. Dobra to tyle ode mnie, więcej się nie dowiesz i w sumie daruję ci powiedzenie mi dlaczego tak się na niego wkurzyłeś. Ale zrobię to za informacje na temat jednego z twoich przyjaciół.<br />
<br />
-Kogo?-Harry poczuł, że ciekawość Zabiniego może mu się jeszcze kiedyś przydać i lepiej będzie nie mówic mu za wiele w tej chwili.<br />
<br />
-Twój rudowłosy kolega.<br />
<br />
-Ron?<br />
<br />
-Owszem. Powiedz mi czy rudzielec kogoś ma? –To pytanie całkiem rozbroiło Harryego. –Hallo jesteś tam Potter?<br />
<br />
-Po co ci wiedzieć czy Ron z kimś chodzi?<br />
<br />
-Powiedzmy, że mnie intryguje od jakiegoś czasu.<br />
<br />
-Chwila, podoba ci się?<br />
<br />
-Można i tak to nazwać. No więc?<br />
<br />
-Chodził nieco z Hermioną, ale o ile dobrze mi wiadomo już nie są razem. –Odparł. Co jak co, ale o Rona nie musiał się martwić w końcu jego przyjaciel był w stu procentach hetero. –Tylko, że jemu raczej faceci się nie podobają Blaise.<br />
<br />
-Harry, Harry, Harry… co jak co, ale każdemu z nas podoba się równo płeć przeciwna oraz ta sama. Tylko od nas i bodźców zewnętrznych zależy którą wybierzemy jako cel zainteresowania. Uwierz mi to może się szybko zmienić. Można powiedzieć, że człowiek jest bi, a potem stopniowo odkrywa kto mu się podoba. Czy mężczyzna czy kobieta. –Wyjaśnił. –A ty którą płeć preferujesz?<br />
<br />
-Ja?! –Harry aż wstał, ale było to tak nagłe, że gryfon zachwiał się i ledwo utrzymał równowagę. –Ja.. ja jestem hetero.<br />
<br />
-Ach tak? Więc czemu tańcząc z Draco tak chętnie odwzajemniłeś jego pocałunek?<br />
<br />
-W.. widziałeś?!<br />
<br />
-Nie jestem ślepy Potter. –Zabini wstał i złapał go pod ramię. –Chodź, pójdziemy do lochów w składziku Snape’a na pewno jest jeszcze jakiś eliksir na wytrzeźwienie. W końcu złoty chłopiec Gryffindoru nie powinien paradować po zamku w taki stanie.<br />
<br />
----<br />
<br />
Draco wyszedł z klasy transmutacji z jednej strony wściekły na Pansy za ten jebany pocałunek a z drugiej wkurzony na McGonagall bo ta z jakimś dziwnym zawahaniem powiedziała mu o wcześniejszym wyjeździe uczniów. Głupia baba, sługuska Dropsa. Teraz miał jednak ważniejszą sprawę na głowie, gdzie zniknął ten cholerny Gryfiak? Dlaczego wszyscy zawsze muszą przerywać im w takich momentach? Draco nie mając specjalnie pomysłu na to gdzie mógł pójść Potter postanowił skierować się do wielkiej Sali. Schodził akurat po schodach gdy nagle tuż przed nim wyłoniły się postacie Harry’ego i Zabiniego. Gryfon zataczał się jakby właśnie pływał w beczce piwa przy okazji opróżniając ją.<br />
<br />
-Szukałem cię Harry. –Powiedział Malfoy podchodząc do nich. –Blaise, co z nim? –Nie uzyskał jednak odpowiedzi bo jego niedoszły kochanek wymierzył mu cios w policzek, który okazał się tak mocny, że Draco aż się zachwiał i wylądował na stopniach schodów. –Co jest kurna?<br />
<br />
Harry wyszarpnął ramię z rąk Zabiniego i spojrzał na srebrnego chłopca ze łzami w oczach. –Malfoy.. ty kurewska świnio! –Krzyknął i puścił się biegiem po schodach kierując się do pokoju wspólnego gryfonów. Po chwili nie było go już widać. Blaise zacmokał i pomógł wstać Draconowi.<br />
<br />
-No ładnie. Co tym razem zmalowałeś? –Spytał przyjaciela otrzepując nieco jego garnitur. –Musiałeś naprawdę go czymś wkurzyć skoro nazwał cię kurewską świnią.<br />
<br />
-Blaise!! Nie zapominaj się. –Draco przez długą chwilę był po prostu w szoku, co takiego się stało o czym on nie wiedział? Przecież jeszcze kilkanaście minut temu Harry był praktycznie w siódmym niebie. Dlaczego więc? O kurna. –On chyba widział jak całuje się z Pansy.<br />
<br />
Tym razem to Zabini wyglądał jakby doznał szoku. –Całowałeś się z Parkinson?!<br />
<br />
-Przecież nie z własnej woli. Rzuciła się na mnie i widocznie Harry to zobaczył nim zdążyłem ją odtrącić. Głupia dziewucha. Zabiję ją jak tylko na nią wpadnę. –Syknął i pomasował się po policzku który piekł niemiłosiernie. –Głupi Potter nawet nie pozwolił mi tego wyjaśnić tylko wolał sobie sam swoje wnioski wyciągnąć.<br />
<br />
-Czy ja wiem? W Sali opróżnił kolejną wazę ponczu i jak z nim gadałem zdawał się bardzo przejęty tym co zobaczył, ale fakt był na ciebie strasznie wkurwiony. –Odparł Zabini. – Na razie daj mu czas na wyparowanie alkoholu i ochłonięcie bo taki nabuzowany prędzej ci dowali klątwą niż na spokojnie porozmawia i wybaczy.<br />
<br />
-O ile zamierza mi wybaczyć, Potter jest zbyt tępy by dostrzec po której stronie leży wina, ja oczywiście jak zwykle zostałem niesłusznie oskarżony. Życie księcia Slytherinu jest takie ciężkie. –Westchnął z udawaną męka w głosie.<br />
<br />
-Chodź książę do pokoju, bo zaraz duma rozerwie ci tyłek.<br />
<br />
-Blaise, ciesz się, że jesteś moim przyjacielem bo gdyby nie ten jeden szczegół to już dawno biegałbyś po korytarzu jako karaluch. –Syknął blondyn z kpiną.<br />
<br />
-----<br />
<br />
Harry ukrył się pod łóżkiem będąc w postaci kota. Kurcze Hermiona miała słuszność chcąc stworzyć WESZ, te biedne skrzaty chyba nawet chcą utrzymać porządek właśnie pod tym meblem gdzie zazwyczaj jest składowisko całego brudu i gniazdo wszelakich roztoczy jak to zwykła mawiać ciotka. A Harry siedział tam sobie jakby nigdy nic machając leniwie ogonem. Głupi Draco. W sumie nigdy nie byłby tak głupi by obściskiwać się z mopsicą w pustej klasie. Ta jasne pseudo wybrańcu a z tobą to niby co takiego robił nim weszła McGonagall? Ta sytuacja była tak beznadziejna, że pewnie nawet Hermiona nie miała by odpowiedniej riposty która zazwyczaj potrafiłaby Harry’ego dobić. Miauknął jedynie i już miał sobie od tak usnąć gdy nagle przez otwarte okno wleciała do środka sypialni Hedwiga. Sówka zaczęła radośnie pohukiwać w dziubku trzymała niewielką kopertę. Harry widząc to szybko wyszedł spod łózka i przemienił się w swoją ludzką postać. Ptak upuścił list na szafkę i wyleciał kierując się widocznie w stronę sowiarni. Potter otworzył niepewnie kopertę. Wewnątrz ładnym starannym pismem napisane było:<br />
<br />
<i>„Witaj Harry.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Zakładam, że jeszcze nie zajęliście się sprawą czarnej różdżki i mam nadzieję, że szybko to nadrobicie. Pisze jednak nie po to by was zagonić do pracy a raczej z ofertą. Zbliżają się święta i zakładam, że razem z Syriuszem chcecie je spędzić wspólnie. A ja mam dla was propozycję. Odwiedźcie mnie w mojej posiadłości by razem ze mną i kilkoma znanymi wam gośćmi móc zasiąść do kolacji wigilijnej. Nie jest to żaden plan zabicie cię i twoich bliskich. Po prostu mam taki kaprys by spędzić moje nowe życie jak normalny człowiek, nie jako Voldemort. Wiem, że rozmawiałeś o naszym planie ze swoimi przyjaciółmi mogą nas odwiedzić w drugi dzień świąt to nie jest dla mnie problem a nawet miło będzie gościć w domu więcej żywych dusz. Wysłałem już list do Syriusza, ale zakładam, że będzie sceptycznie do tego nastawiony. Namów go dobrze? Remus naturalnie też jest tu mile widziany. Wiem, że takie święta obchodzi się w gronie rodzinnym, ale jako, że masz w sobie część mojej duszy jesteś w tej chwili jedną z najbliższych mi osób, wiem musi brzmieć to co najmniej komicznie. Mam nadzieję, że rozpatrzysz mą propozycję i przystaniesz na nią. </i><br />
<i>PS.</i><br />
<i>Nie zapomnijcie o czarnej różdżce. </i><br />
<i>PS.2. </i><br />
<i>Ten list spłonie jak tylko skończysz go czytać więc uważaj by się nie poparzyć. </i><br />
<i><br /></i>
<i> Tom Marvolo Riddle" </i><br />
<div>
<br /></div>
<br />
Harry szybko upuścił list a ten spłonął nim zetknął się z podłoga. No ładnie koniec świata, Voldemort zaprasza go do siebie na Święta. Wszystko staje na głowie. Rzucił się na łóżko nawet nie zdejmując z siebie garnituru. Musi coś zrobić w sprawie tej czarnej różdżki. Najlepiej będzie na początek urobić jakoś Dropsa. Trzeba go rozbroić bo tylko wtedy różdżka zmieni właściciela, ale przecież, nie może od tak pójść do jego gabinetu i rzucić na niego expelliarmusa. Dodatkowo większość nauczycieli stanie za nim murem podobnie uczniowie. Trzeba jakoś postawić go w złym świetle, ale jak? Ministerstwo musiałoby trafić jakimś cudem w ręce Toma by ten mógł spokojnie przekabacić je na naszą stronę.<br />
<br />
-Merlinie! –Jęknął tylko. Jak to musi dziwnie brzmieć, przecież do niedawna był po jasnej stronie a teraz się okazało, że ciemna jest dużo lepsza, dużo bardziej ludzka. Voldemort nie chce go zniszczyć a Dumbledore traktuje go jak jakiegoś swojego żołnierza męczennika który ma ocalić świat poświęcając siebie samego. Nagle drzwi do sypialni rozwarły się i wszedł przez nie Ron.<br />
<br />
-Hej długo tu jesteś? –Spytał siadając na swoim łóżku.<br />
<br />
-Od jakiegoś czasu. Jak się tańczyło?<br />
<br />
Ron zdjął buty i odetchnął głęboko. –Jeśli jeszcze raz Luna poprosi mnie do tańca powiem, że mam na to uczulenie. Nie czuję stóp, ale bolą mnie tak bardzo, że nie czuję jak to jest nie czuć bólu.<br />
<br />
-Co?<br />
<br />
-Nieważne, sam tez tego nie rozumiem. W każdym razie już wolałbym stepowanie dla pająków. –Zaśmiał się ciepło. – Ej w pewnym momencie miałem wrażenie jakbyś mi gdzieś znikł między ludźmi tańcząc z fretką. Ale to przecież niemożliwe prawda?<br />
<br />
-Musiałeś wypić za dużo ponczu. Choć na pewno mniej niż ja. Opróżniłem sam dwie wazy. –Wyjaśnił Harry masując swoja głowę wciąż mu w niej szumiało.<br />
<br />
-O kurde. No to ładnie zabalowałeś.<br />
<br />
-Ta a teraz jeszcze mnie Riddle dobił bo zaprosił mnie do siebie na święta. –Dodał.<br />
<br />
-Co kurna? –Spytał Ron nie wierząc w to co usłyszał. Jego mózg jeszcze przetwarzał informację nim załapał. –Serio? Voldemort cię chce obdarować prezentem na święta? Może pocałunek dementora?<br />
<br />
-Wieź mnie nawet nie wkurzaj Ron. Wystarczy, że mnie dziś Malfoy wkurwił.<br />
<br />
----<br />
<br />
Syriusz przechadzał się jakby nigdy nic po korytarzu na trzecim piętrze całkiem nieświadom tego, że na jego końcu bliźniacy postanowili całkiem przypadkiem rozpylić eliksir pożądania.<br />
<br />
-Ej a jak tutaj przyjdzie Filch? To co zacznie się dobierać do Pani Norris?-Zaśmiał się George otwierając niewielki flakonik.<br />
<br />
-Zoofilia w jego wieku? Hmm zrobimy zdjęcie i wyślemy je do proroka codziennego już widzę te nagłówki „Szkolny woźny znęca się seksualnie nad biedną kotką” albo „Kiedy miotły już nie zadawalają trzeba sięgnąć po kota, bo lepszy on od mopa”<br />
<br />
-Hahahah ej Fred ten drugi jest serio dobry. Wpada w ucho. Może kiedyś to wykorzystamy w sklepie?<br />
<br />
-Ciii ktoś idzie? Szybko dawaj rozpylacz. –Po chwili zawartość fiolki została przelana do niewielkiego pojemniczka który po wstrząśnięciu zaczął rozpylać gaz po korytarzu. –Sprawdz czy nikt nie idzie z drugiej strony.<br />
<br />
George odszedł kawałek ale szybko wrócił do brata łapiąc go za ręka. –Kurna Snape. Szybko zwiewamy. –Przeszli przez skrót za obrazem i po chwili już ich nie było nie doczekali nawet tego jaki skutek miało rozpylenie eliksiru pożądania<br />
<br />
Black wszedł w niewidzialny kłąb dymu i dopiero dziwnie słodki zapach uświadomił go, że coś jest nie tak. Ale już było za późno, poczuł jak po jego ciele rozchodzi się dziwnie przyjemne ciepło kumulujące się w konkretnym miejscu. Uśmiechnął się widząc osobę która zapewne rzuciłaby w jego stronę jakaś nieprzyjemną obelgę, lecz oboje zostali poddani jednemu z najsilniejszych eliksirów jakie stworzono. Syriusz i Severus stali naprzeciwko siebie i nagle oboje pomyśleli, że warto by wejść do izby pamięci a tak się składało, że drzwi do niej były wyjątkowo blisko a o tej godzinie mało kto tam zagląda.<br />
;)<br />
<div>
<br /></div>
Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6722753195239151802.post-87485988648958406812016-08-08T23:18:00.000+02:002017-04-16T23:37:27.010+02:00Błędy młodości i ich piętno. (James x Lucjusz, Syriusz x Severus.)<div class="MsoNormal">
"Małe wyjaśnienie co do tego nowiutkiego rozdziału. Pojawi się on w spisie treści w dwóch pozycjach i w Drarry bo nawiązuje do naszej opowieści, oraz w one-shot'ach bo jest to pojedynczy rozdział. Napisałam go by nieco wam przybliżyć moje paringi które mogą pojawić się w Drarry i zakładam, że nie raz się do nich odniosę. Chce byście tak jak ja polubili powiązania takie jak James i Lucjusz czy Syriusz i Severus. "<br />
Miłego czytania <3</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-James ty wariacie! –Krzyknął Lucjusz Malfoy widząc jak jego -Merlinie broń resztę rodziny przed Potterami -jak jego chłopak James Potter praktycznie wlatuje na miotle prosto w trybuny ślizgonów. Kompletny wariat, ale taki już był. W końcu znicz i wygrany mecz był ważniejszy niż połamane kości. Kiedy rozległ się głośny trzask, pisk dziewcząt i krzyk chłopaków a Potter leżał na drewnianych połamanych ławkach w dość nieludzko poskręcanej pozycji a w dłoni zaś trzymał wyrywająca się złotą kulkę ze skrzydłami Lucjusz wiedział co to oznaczało. Znowu Gryfoni zdobyli puchar Quiditcha. Jedyne co zdołał zrobić jeszcze James to unieść nieco dłoń ku górze by komentator mógł z entuzjazmem ogłosić reszcie widzów kto wygrał. Brunet w końcu napotkał wzrok Lucjusza który pokręcił jedynie głową z udawaną irytacją, ale Potter dobrze wiedział, że blondyn po prostu się cieszy, że nic mu się nie stało i pomimo ciężkiego, bolesnego upadku ten jak zwykle stara się grać szkolnego gwiazdora. Tuż obok Malfoya siedział Severus Snape. Prefekt ślizgonów i jeden z największych szkolnych zgredów pomijając co poniektórych nauczycieli. Ów wiecznie naburmuszony trzymający się tylko w określonym towarzystwie chłopak z tłustymi włosami był dość nielubianą osobą, ale ślizgoni często powtarzali, że takiego prefekta jeszcze nie mieli, potrafił stawać w ich obronie biorąc na siebie nie jeden wyczyn lub problem jaki stwarzali reszcie uczniów węże. Slytherin był dość negatywnie odbieranym domem, zapewne dlatego, że przyjmowane były do niego głównie dzieci z bogatych, starych rodów które mogły pochwalić się czystą krwią.<br />
-Potter jeśli dalej będziesz taki nieostrożny to w końcu te wypadki skończą się gorzej niż tylko złamaną ręka. –Westchnęła Pomfrey podając chłopakowi dziwnie dymiący się wywar. Szklanka była dość ciepła widocznie ów wywar tak działał na szkło. Kiedy jednak James opróżnił szklankę okazało się, że eliksir był zimny. – No to ja was zostawiam. – I wyszła.<br />
-Podobało ci się Lucuś jak złapałem znicza? –Spytał Malfoya który siedział na krześle obok.<br />
-Tak, ale po tej pętli mogłeś sobie darować wpadanie prosto na trybuny. Znicz by ci uciekł, ale i tak szybko byś go złapał później. –Odparł Lucjusz patrząc na bruneta z wyrzutem.<br />
-Oj no daj spokój, czasem jesteś gorszy od mojej matki. –Odparł. –Wygrałem i to się liczy. Zaraz powinna tu przyjść reszta drużyny, poprosiłem Łapę by zajął się nimi.<br />
I faktycznie po chwili do skrzydła szpitalnego wpadła cała drużyna gwiżdżąc i klaskając swojemu kapitanowi. Na czele szedł Syriusz z szerokim uśmiechem trzymając na ramionach dużą flagą w barwach Gryffindoru na której napisano „POTTER GÓRĄ”<br />
-Brawo Rogaczu! –Powiedział Black rzucając się przyjacielowi na szyje i mierzwiąc mu i tak już roztrzepane włosy. –Rozgromiliśmy ich, z resztą jak zwykle. –Jego wzrok skierował się na blondyna. –Malfoy a gdzie Smarkerus?<br />
-Tu jestem głupi pchlarzu. –Głos dobiegł od strony drzwi obok których stał Severus. –Chodź Lucjuszu idziemy do pokoju wspólnego.<br />
-Ej Snape nie porywaj mojego chłopaka! –Krzyknął urażony James dźgając Syriusza w bok. –Jeszcze nie dostałem od niego nagrody za wygrany mecz.<br />
-I raczej jej nie dostaniesz. W końcu wygraliście z naszym domem. Malfoy idziemy! –Powiedział ponownie. Lucjusz do tej pory całkowicie o tym zapomniał. Przecież to ich domy ze sobą walczyły.<br />
-Wybacz James, zobaczymy się wieczorem na kolacji.<br />
-Ej.<br />
-Zajmijcie się nim chłopaki. –Powiedział z uśmiechem na co oczywiście gryfoni przytaknęli.<br />
-Spoko zajmiemy się Królem. –Powiedzieli niemal jednocześnie.<br />
----<br />
-O co chodzi Sev? –Spytał Blondyn idąc obok chłopaka. –Co cię tak wkurzyło?<br />
-I ty się mnie o to pytasz? Przegraliśmy z gryfonami! Regulus jest wkurzony bo znowu go pokonał brat. –Warknął.<br />
-Ej wiem, że nie lubisz Blacka ale to nie powód abyś mnie odciągał od Jamesa.<br />
-Błagam cię Lucjuszu! James jest ostatnią osobą która myśli o stałym związku. –Westchnął Snape. –Nie mógłbyś znaleźć sobie kogoś z naszego domu? Narcyza bez przerwy na ciebie patrzy jak na młodego boga.<br />
-Nie przeszkadza ci, że jest kuzynką Syriusza?<br />
-Ale jest z naszego Domu. Jest od Blacków a ja bardzo szanuję ten ród a ten pchlarz jest po prostu głupim wyjątkiem. Jest wkurzający! Jest Gryfonem.<br />
-Ale Lili lubisz mimo tego, że jest z Gryffindoru. –Syknął Lucjusz. Weszli do pokoju wspólnego.<br />
-Lili jest moją jedyną przyjaciółką. To zupełnie inna sprawa. –Wyjaśnił. –Hej Regi!<br />
Na kanapie siedział chłopak i gdyby nie wyraz jego twarzy mógłby spokojnie robić za klona Syriusza. Młodszy brat Łapy był od niego niższy i dużo drobniejszy włosy również nie miał tak kręcone jak u Syriego. –Cześć. –Powiedział jedynie robiąc miejsca przyjaciołom. –Jak tam gwiazdeczka w skrzydle szpitalnym?<br />
-Całkiem dobrze, skończyło się tylko na złamanej ręce. –Odparł Lucjusz. –Następnym razem wygramy zobaczycie!<br />
-Oczywiście, że tak. Głupi Huncwoci. Lastrange mi powiedział, że znowu nie było na zajęciach Lupina. To mnie naprawdę intryguje gdzie on tak znika?<br />
-Daj spokój Junior. –Odparł Snape. –To nie nasza sprawa.<br />
-Nie mów tak do mnie książę! –Warknął młodszy. –I nie gadaj, że cię to nie interesuje! Lupin znika tak a nauczyciele udają, że nic się nie dzieje. To, że jest prefektem go nie usprawiedliwia. Trzeba kogoś podpuścić! Dowiedzieć się co on wyprawia.<br />
----<br />
-Hej ferajno! –Powiedział James idąc obok Syriusza w stronę pozostałej dwójki przyjaciół. –I jak tam? Remi jak cię czujesz? Luniaczku nasz kochany?<br />
-Nie jest źle. I dziękuję, że mnie odwiedziliście! –Powiedział z tym swoim zmęczonym uśmiechem.<br />
-Polecamy na przyszłość nasza bezcenną obecność. Ej Glizdogon, a ty co znowu wcinasz? –Wyciągnął małemu okrągłemu chłopakowi z rąk jakiś papierek. –Drażetki McNiusa? A to co dziadostwo? –Podsunął to pod nos Blacka który od razu zasłonił twarz.<br />
-Blee jedzie od tego trollem. Rogaczu chcesz mnie zabić?! –Jęknął boleśnie Syriusz. –Peter z jednej strony podziwiam cię, że jeszcze żyjesz po zjedzeniu tego, a z drugiej proszę, daruj sobie konsumpcję tego typu rzeczy w naszym towarzystwie. –Black spojrzał na Peter’a z podziwem bo pewnie mało kto byłby w stanie zjeść takie rzeczy bez odruchu wymiotnego.<br />
-Co powiecie na jakieś uczczenie naszego wygranego meczu przeciwko ślizgonom? –Spytał James z szerokim uśmiechem bawiąc się zniczem który zostawił sobie jako pamiątkę po meczu. To taka jego tradycja zawsze musiał przynajmniej na 24 h zwinąć ów kuleczkę.<br />
-Masz coś konkretnego na myśli? Tylko proszę bez łamania regulaminu szkoły. –Zauważył Remus co momentalnie spotkało się z odzewem ze strony przyjaciół.<br />
-Remi jesteś Huncwotem nasze życie w szkole jest ogólnie powiązane z łamaniem wszelkich zasad. –Syriusz zaśmiał się mocno obejmując wilkołaka za szyję. –Chodźmy do Trzech mioteł. Na kufel kremowego piwka. –Zaproponował Black.<br />
-Jestem za. W takim razie pójdziemy korytarzem do miodowego królestwa, przy okazji kupimy sobie coś słodkiego do piwka. –Dodał Peter z uśmiechem. Nie odpuści okazji do kupna słodyczy zwłaszcza w miodowym królestwie.<br />
Czwórka przyjaciół przechodziła tajemnym przejściem prosto do miodowego królestwa skąd zamierzali po kupnie słodyczy skierować się do gospody. Po drodze jak zwykle Glizdogon wymieniał z czcią wszystkie pyszności jakie tylko wpadną mu w ręce. Do tej pory tylko Remus potrafił w jakiś sposób wpłynąć na chłopaka, że jak tak dalej pójdzie to jako szczur nie będzie miał siły by uciekać przed szkolnymi kotami. Niestety te słowa przekonywały chłopca jedynie na pare godzin, potem wracał do swojego cukrowego, wyimaginowanego świata.<br />
-Jeszcze się was chłopaki nie pytałem jak spędziliście wakacje. –Zauważył Potter.-Ja gościłem u siebie jak zwykle Syriusza, byliśmy razem na mistrzostwach świata w Quiditchu. Łapa musiał poszaleć i cisnął swoimi omniokularami prosto w pałkarza Australii. Aurorzy szukali sprawcy przez cały mecz haha.<br />
-Dziwisz się? W końcu faulowali naszego ścigającego! Musiałem zainterweniować jako prawdziwy kibic. –Syriusz wypiął dumnie pierś. Każdy zrobił by to samo na jego miejscu w końcu tu chodziło o honor Anglii.<br />
-Ja byłem u wujka Minclusa w Transylwanii. –Odparł Peter.<br />
-Szczęściarzu! Chciałbym tam kiedyś pojechać. –Powiedział James z zazdrością. –Ej może za rok nas ze sobą zabierzesz?<br />
-Myślę, że nie będzie z tym problemu.<br />
-No to super. A ty Luniaczku co robiłeś?<br />
Remus zastanowił się. –Spędziłem wakacje w domu no i spotykałem bardzo ciekawe osobistości dzięki ojcu. –Tu trochę się zawahał. –No wiecie, ministra, aurorów. Sporo tego było. Potem pojechałem do ciotki do sąsiedniego miasta i tam spotkałem takiego chłopaka…<br />
-Łoooo!! Remus poznał kogoś?!-Zauważyli równocześnie koledzy.<br />
-Mów imię, wiek i skąd jest? –Spytał z szerokim uśmiechem Łapa.<br />
-Myślałem, że jest od nas kilka lat starszy a okazało się, że ma więcej na karku niż mi się wydawało. Dorastał sam no i chwilowo nie ma stałego miejsca zamieszkania.<br />
-Oj. To jakiś biedny osobnik?<br />
-Nie wiem, jest takim bardziej wizjonerem. Nie interesują go pieniądze. –Wyjaśnił Lupin. –A co do imienia. To nie przedstawił mi się. Kazał do siebie mówić Sal.<br />
-Sal?<br />
-Dziwną ksywkę sobie wybrał. –Zaśmiał się Potter uwieszony na ramieniu Remusa.<br />
----<br />
-Reg! Gdzie idziesz? –Spytał Lucjusz idąc za młodym Blackiem przez błonia. Chłopak uwziął się na Huncwotów jak kot na myszy. Postawił sobie za punkt honoru dowiedzenie się gdzie znika ich paczka raz w miesiącu.<br />
-Ciszej Lucjuszu. Na pewno gdzieś na terenie szkoły jest jakieś przejście bo bez wiedzy nauczycieli nie mogą opuścić jej terenów. Musimy sprawdzić czy moja teoria się sprawdzi. Wtedy spokojnie wywalą ich z Hogwartu.<br />
-Powaliło cię? –Spytał oburzony blondyn.- Ostatnią rzeczą o jakiej chce słyszeć jest fakt, że Potter może zostać wyrzucony ze szkoły. Wiem, że chcesz zrobić na złość Syriuszowi, ale czemu pakujesz go do jednego worka z resztą? Potter i Lupin nawet ten mały Peter nie zrobili ci nic złego. Merlinie! Tylko dlatego, że Black trafił do Gryffindoru chcesz się go pozbyć? Regulusie daj spokój.<br />
-Nie! To nie do przyjęcia aby Black trafił do tych żałosnych lwów i spoufalał się z nimi. Psuł opinię w szkole, robił za wyjętego spod prawa i regulaminu szkolnego rozrabiakę. To stawia nasz rod w złym świetle. –Warknął przemierzając błonia az dotarli do skraju łączącego je z chatka Hagrida i Zakazanym Lasem.<br />
-Wracam do zamku, przynajmniej jak dostaniesz punkty ujemne za szwendanie się to Severus będzie miał o to żal tylko i wyłącznie do ciebie.<br />
----<br />
Tygodnie spędzone w szkole każdy przeżywał inaczej. Przykładowo Syriusz uważał to z jednej strony za stratę czasu a z drugiej za świetną okazję do niszczenia rutyny którą żyli uczniowie. Zwłaszcza Severus Snape bardzo cenił sobie spokój i ową rutynę. Kiedy został prefektem postawił sobie za punkt honoru poprawienie sytuacji ślizgonów i świetnie mu szło dążenie do tego. Szczerze nienawidził innych domów zwłaszcza Gryffindoru, charakteryzował się lekkomyślnością. Co za tym szło? Bohaterstwem nie zawsze oczekiwanym. I głównym problemem była brudna krew. Mimo, że Snape nie mógł poszczycić się obojgiem rodziców którzy są czystokrwistymi czarodziejami do mugoli żywił wyjątkową pogardę. Jego ojciec nienawidził czarodziei jako mugolak żywił do nich wyjątkową niechęć co było jednym z powodów dla których znęcał się nad Severusem i jego matką czystej krwi czarownicą. Eileen Prince nim poślubiła Tobiasza Snape’a nie sądziła, że jej życie potoczy się tak źle. Była pani kapitan slizgońskiej drużyny Gargulków skończyła jako poniżana kobieta zmuszona dać własnemu synkowi swoje stare podręczniki do Hogwartu bo nie było ją stać na nowe. Severus niejednokrotnie wspominał Lili –swojej przyjaciółce z Gryffindoru – że ma już dosyć mieszkania z wiecznie kłócącymi się rodzicami.<br />
-Co się stało? –Spytała idąc z czarnowłosym przyjacielem przez korytarz na czwartym piętrze. Trzymała pod pachą dwie książki a druga ręka kręciła niewinny loczek z rudych włosów. –Sev? Słuchasz mnie?<br />
-Hmm? Ach tak słucham. O czym mówiłaś? –Zapytał z lekkim uśmiechem wyręczając ją i biorąc od niej jedną z książek.<br />
-Pytałam się, czy coś się stało? Jesteś trochę przybity. I nawet nie próbuj temu przeczyć za dobrze cię znam. –Zatrzymała się i zagrodziła drogę Severusowi. Z uśmiechem patrzyła na niego wielkimi oczyma.<br />
-Ej! Przestań.-Warknął nie kryjąc niezadowolenia.<br />
-Ale co? –Zachichotała.<br />
-No przestań tak na mnie patrzeć. Jesteś gorsza niż niejedna matka, prześwietlasz tym wzrokiem człowieka. –Zadarł haczykowaty nos ku górze i sprawnie ominął Evans idąc dalej korytarzem.<br />
-Czekaj no!! Sev! –Pobiegła za nim z uśmiechem. O tak, ona doskonale wiedziała kiedy jej przyjaciel miał jakiś problem. Miała nadzieję, że Severus szybko podzieli się z nią swoimi zmartwieniami. –Masz już jakieś plany na święta? –Spytała idąc za nim krok w krok.<br />
-Głupie pytanie, zostaje w szkole. Jak co roku.<br />
-No to może w końcu przystaniesz na moją propozycję i odwiedzisz mnie?!<br />
-Twoja siostra mnie nie lubi.<br />
-Petunia? Och, nie przejmuj się nią. Jest na mnie zła odkąd Dumbledore nie przyjął jej do szkoły więc nie będziesz sam jeden znosił jej humorów.<br />
-Głupia. Jest typowym mugolakiem. Nie miała prawa nawet myśleć o możliwości przyjęcia jej do szkoły. –Syknął złośliwie.<br />
-Ej przestań, mimo wszystko jest moją siostrą. Miała prawo poczuć się urażona. – Lili sama nie była do końca pewna, czemu akurat na nią przypadł zaszczyt uczęszczania do szkoły magii i czarodziejstwa.<br />
-Siostrą która ci wszystkiego zazdrości. –Wyszli ze szkoły kierując się na błonia. Było słoneczne popołudnie pomimo chłodnego wiatru a oni mogli szczęśliwie korzystać z czasu wolnego przerwy obiadowej. Severus machnięciem różdżki wyczarował na trawie kocyk dzięki czemu nie musieli martwić się o lekko wilgotną trawę na której gdzieniegdzie nadal można było odnaleźć kropelki rosy. Lili miała kontakty w kuchni więc jak tylko zajęli miejsca na kocyku na ich kolanach pojawiły się w niewielkich zdobionych menażkach dwudaniowe posiłki. Zupa dyniowa oraz warzywna zapiekanka z surówką. Dwójka przyjaciół zaczęła jeść ze smakiem i pomimo, że uczniowie preferowali spędzenie przerwy obiadowej właśnie w zamku w wielkiej Sali dwaj gryfoni szli przez błonia rozmawiając głośno. Snape zniósłby wszystko, ale nie Syriusza i Jamesa.<br />
-Hej Evans, Snape! Piknik? –Spytał Potter podchodząc do nich z uśmiechem i ciągnąc za sobą Blacka. –Lili a może załatwisz Huncwotom takie wtyki w kuchni? Skrzaty cię lubią a nas jakoś unikają.<br />
-Pomyśl Potter dlaczego akurat waszej czwórki nie trawią?-Wtrącił się Severus nabijając na widelec kawałek ogórka momentalnie pojawiła się koło jego twarzy buźka Syriusza który ukradł bezczelnie warzywo które planował spożyć Snape. –Black!<br />
-Hmm mogę teraz poprosić o tego ładnego pomidorka? –Spytał Syriusz szczerząc się szeroko do ślizgona. Snape pierwszy raz czuł dosłowne zawstydzenie i wkurwienie jednocześnie. –No Sev ja czekam na jedzonko.<br />
-Przestała ci smakować psia karma? –Warknął Severus łapiąc Lili pod rękę jak miał w zwyczaju gdy czuł się przez kogoś przytłaczany i ograniczany. Jamesa tolerował ze względu na przyjaciela. W końcu chodził z Lucjuszem już trzy miesiące więc wypadałoby się przyzwyczaić do jego obecności, ale Black był inny. Wszędzie niósł ze sobą radość i ten cholerny irytujący uśmiech, zupełnie nie podobny do Regulusa. Black potrafił wnieść taką atmosferę której nie dało się znieść na dłuższą metę. Była zbyt jasna i czysta. Snape czuł się przy niej dziwnie.<br />
-Jak możesz być dla mnie taki niemiły? –Westchnął urażony Syriusz obejmując chłopaka ramieniem ten jednak szybko odepchnął go tak, że brunet wylądował metr dalej. –Ej co ja ci zrobiłem? –Black poczuł się urażony przecież nigdy nie zrobił Severusowi tylu kawałów co innym ślizgonom. Starał się być dla niego miły bo to przyjaciel Lucjusza a Malfoy w końcu chodził z rogaczem.<br />
-Po prostu denerwujesz mnie swoją osobą. Jesteś wyjątkowo irytującym gryfonem .<br />
-Ej Smarkerusie uważaj na słowa. –Odparł Black powoli się wkurzając. Już sięgał po różdżkę by pokazać temu wężowi gdzie jego miejsce kiedy złapał go za rękę James.<br />
-Chodź Łapciu. –Powiedział całkiem spokojnie, ale Syriusz wyczuł w tych słowach nacisk. Gdyby nie Potter pewnie nie raz oberwałby od McGonagall, tylko James potrafił tak na niego wpłynąć i uspokoić. Pociągnął przyjaciela w stronę zamku. –Już lepiej?<br />
-Tak. On mnie strasznie wkurwia. Staram się być dla niego miły a on jak zwykle musi mi dopiec. Cholerny smark.<br />
-Hah, podobnie było na początku między mną a Lucusiem.<br />
-To jakaś aluzja?<br />
-No wiesz? Już od jakiegoś czasu zauważyłem, że Snape co chwila na ciebie spogląda na eliksirach. Pewnie nie przyzna otwarcie, że mu się podobasz. Powinieneś jakoś go na to nakierować Łapo. –Dźgnął kumpla w żebra i uśmiechnął się szeroko.<br />
-Serio gapi się na mnie?<br />
-A tobie się podoba?<br />
Syriusz zastanowił się chwilkę. Fakt faktem. Severus był popularny wśród ślizgonów i jak tak dłużej mu się przyjrzeć to można by uznać, że jest nawet atrakcyjny, ale ma kurewsko trudny charakter. –No, jest całkiem przystojny, ale ciężki.<br />
-A ty? Jesteś drugim zaraz po mnie najseksowniejszym ciachem w szkole też masz trudny charakter i lubisz wyzwania. A Severus Snape jest wielkim wyzwaniem. Pomyśl jaki zyskasz szacunek jak go przelecisz.<br />
-Ty się moim szacunkiem nie zajmuj tylko pilnuj swojego faceta. Spójrz, kręcą się wokół niego Zabini, i moje kuzynki. –Wskazał na niewielki pagórek przez który szły trzy dziewczęta oraz Lucjusz.<br />
-Och! LUCUŚ!! –Krzyknął Potter i pomknął w jego kierunku jak na skrzydłach. Lucjusz z uśmiechem przywitał się ze swoim chłopakiem gorącym, może nawet zbyt gorącym pocałunkiem. Armira Zabini była ciemnoskórą wysoką dziewczyną o szczupłej twarzy i bujnych czarnych włosach. Obok niej stały dwie siostry black. Bella i Narcyza. Pierwsza o bladej twarzy i kupie czarnych włosów spiętych w niedbały kucyk a druga blondynka która pozwalała by jej jasne kosmyki opadały posłusznie na ramiona. –Drogie panie, porywacie mojego mężczyznę?<br />
-Daj spokój Potter. Spędzamy czas z kolegą z naszego domu to chyba nie jest grzech. Cześć kuzynie! –Narcyza ucałowała w policzek Syriusza i uśmiechnęła się ciepło. Zawsze miała z nim lepszy kontakt niż siostra Bellatriks.<br />
-Cyziu! –Upomniała ją siostra i przyciągnęła do siebie łapczywie obejmując. Miała skłonność do wrodzonej zazdrości.<br />
-Gdzie zgubiłyście Andromedę? –Spytał Syriusz witając się z Armirą.<br />
-Pewnie jest w wielkiej Sali. Ostatnio zaczęła dogadywać się z Parkinsonem. –Wyjaśniła Narcyza. Z trzech sióstr tylko ona potrafiła stawać między pozostałą dwójką w razie kłótni a występowały one coraz częściej.<br />
James obejmował Lucjusza co jakiś czas szepcząc mu coś do uszka co niosło za sobą skutek w formie głośnego śmiechu.<br />
----<br />
<br />
-Na brodę Merlina! James! –Malfoy leżał pod chłopakiem poruszając cię w rytm ruchów bruneta. Oboje spoceni, zmęczeni i bardzo na siebie napaleni znaleźli się wieczorem całkiem przypadkiem w wieży astronomicznej która o dziwo okazała się dość romantycznym miejscem i aż żal byłoby z niej nie skorzystać. –Ach! –Krzyknął blondyn gdy kochanek ugryzł go w ramię a następnie celnie podrażnił czuły punkt jakim była prostata.<br />
-Wystarczy James Potter, do Merlina mi daleko. –Zaśmiał się zsuwając z nosa okulary i przyciągając twarz Malfoya do namiętnego pocałunku. Wbił paznokcie w udo chłopaka narzucając ich stosunkowi szybkie i brutalne wręcz tempo. –Masz plany na święta kociaku? –Spytał naznaczając pośladki blondyna czerwonym śladem po chwile wcześniej zagwarantowanym mu klapsie. I nie obyło się na jednym, dobrze wiedział, że te zabawy nakręcają ślizgona.<br />
-Chyba spędzę je w domu. A wy powinniście uważać. Regulus coś planuje. –Wyjęczał kochankowi do ucha które pieszczotliwie potraktował językiem. Ten gest został nagrodzony rozkosznym pomrukiem.<br />
-A co takiego wasz intrygant knuje? –Spytał zwalniając na chwilę lecz tylko po to by móc podnieść nieco chłopaka i wtulić go w swoje ciało. Taka zmiana pozycji ułatwiła mu wsuwanie się w ciało Lucjusza dużo głębiej.<br />
-Och mmm o tu! Tutaj! Proszę. –Westchnął rozkosznie i dopiero po chwili kiedy Potter przestał się poruszać oczekując na ciąg dalszy blondyn dokończył swoja wypowiedź. –Chce się dowiedzieć dokąd znikacie co miesiąc. Chce by was wyrzucono ze szkoły. – Pchnął Pottera w tył i teraz to on był na górze. Poruszył biodrami w przód i został nagrodzony głośnym jękiem ze strony bruneta. –Słodko jęczysz kochanie.<br />
-Ej ej. To ty jesteś kobietą w tym związku. –Upomniał się James i wypchnął biodra w górę.<br />
-Ach! Co nie zmienia faktu, że uroczo jęczysz kiedy się napalasz mój ty lwie. –Przesunął paznokciami po ramionach gryfona pozostawiając tam czerwone szramy. Musiał przyznać i to nie raz, że seks z Jamesem był wyśmienity, czuły i jednocześnie namiętny, gwarantował Lucjuszowi serię niesamowitych doznań i nieprzespanych nocy. Na początku roku potrafili dzień w dzień się gdzieś umawiać by zakosztować ciała drugiej osoby. Byli siebie tak bardzo spragnieni.<br />
-Wiesz może czy Snape się z kimś spotyka? –Spytał Potter łamanym głosem zwłaszcza, że jego oddech był dość nierówny. Przyciągnął blondyna do siebie i pocałował go zaborczo gryząc jego dolną wargę, był ciekaw czy nietoperz jest dostępny bo to pomogłoby Łapie się do niego dobrać. Kiedy chłopcy oderwali się od siebie Malfoy jęknął głośno i nabił się gwałtownie na męskość kochanka.<br />
-Sev? Och.. jest sam jak palec. –Położył się na ukochanym oddychając szybko. Czuł jak ciepła sperma Pottera wypełnia jego wnętrze a jego własna miesza się z potem który skrzył się na skórze brzucha gryfona. – A po co ci to wiedzieć? Nie mów, że ci się podoba! –Westchnął oburzony.<br />
-On? Mi? Kochanie, Lucusiu przecież dobrze wiesz, że tylko ty mnie potrafisz tak rozpalić. –Przeczesał jego długie włosy i zamruczał jak dopieszczony kocurek. –Zawsze będziesz dla mnie tym jedynym.<br />
----<br />
-Sev!-Syriusz szybko podbiegł do ślizgona. Mieli godzinę do kolejnej lekcji jaką były eliksiry a Black standardowo był do nich nie przygotowany. Tym razem jednak napisał referat o zastosowaniu proszku księżycowego, ale brakowało mu jednego skutku ubocznego. –Severusie!<br />
-Czego chcesz?! –Warknął odwracając się w stronę z której dochodził ten irytujący głos.<br />
-Chce żebyś mi pomógł. Mam to zadanie o proszku księżycowym, ale brakuje mi dosłownie jednego zdania. Proszę poratujesz? Jesteś dobry z eliksirów i na pewno znasz odpowiedz.<br />
-Czy ja dobrze słyszę? Czy właśnie powiedziałeś Black, że masz referat? Że raczyłeś w końcu ruszyć tyłek i zabrać się za tą wspaniałą dziedzinę nauczania jaką są eliksiry?<br />
-Znaczy się… użyłem nieco innych słów, ale fakt to miałem poniekąd na myśli. A z resztą interpretuj to jak chcesz. To co? Pomożesz? –Jego oczy wręcz błyszczały a nadzieja jaka się w nich kłębiła biła czystością na kilometr. Znów to nieprzyjemne uczucie umiejscowiło się w okolicach żołądka Severusa.<br />
-Pokaż! –Wyciągnął dłoń a Syriusz momentalnie wręczył mu lekko pomięty zwitek pergaminu. Pierwszym zadaniem było przyzwyczajenie oczu do tego niedbałego, koślawego pisma. –Hmm, fakt brakuje ci skutku ubocznego. A poza tym.. jest całkiem przyzwoicie jak na pracę gryfona. –Oddał chłopakowi jego pracę. –Dopisz tam, że w razie przegotowania eliksiru, może dojść do wystąpienia wysypki często mylonej ze smocza ospą. Jej zwalczenie trwa kilka miesięcy, ale nie niesie ze sobą poważniejszego zagrożenia dla życia.<br />
Syriusz uśmiechnął się szeroko i rzucił chłopakowi na szyję obejmując go mocno. –Ach dzięki Sev! Jesteś super. –Spojrzał na chłopaka i dostrzegł na jego policzkach lekkie różowe rumieńce.<br />
-Odsuń się Black!<br />
-Dlaczego? –Spytał nie przestając się uśmiechać. Te rumieńce były dowodem, że Snape odpowiednio reaguje na kontakt. –Sev. –Szepnął mu do ucha na co ślizgon się wręcz wzdrygnął a na jego twarz wstąpiły jeszcze wyraźniejsze wypieki.<br />
-Odsuń się.. proszę. –Jęknął zrozpaczony faktem jak jego ciało reaguje. Gryfon jednak ani drgnął wręcz przeciwnie, przywarł do niego dużo dokładniej. Na korytarzu nie było żywej duszy, jak to możliwe? Przecież jeszcze chwilę temu był pełny uczniów. –Syriuszu proszę..<br />
-To pierwszy raz jak nazwałeś mnie po imieniu. –Łapa owiewał jego szyję swoim ciepłym oddechem. Drażnił skórę delikatnym podmuchem który palił bardziej niż rozżarzony metal. –Lubię cię Severusie, dlaczego mnie tak odtrącasz? –Spytał zmysłowo wywołując u ślizgona falę dreszczy. –Zburz ten mur samotności, który postawiłeś, albo chociaż pozwól mi go przekroczyć.<br />
-Nie chce.-Położył dłonie na ramionach gryfona i odsunął go od siebie. –Proszę, nie chce by ktokolwiek się do mnie tak zbliżał.<br />
-Severusie. Powiedz mi dlaczego?<br />
-Nie zrozumiesz! Przeżywam piekło za każdym razem jak wracam do domu, nie wiesz jak to jest mieć ojca mugolaka, który na twoich oczach bije matkę, a tobie daje w pysk bo chcesz jej pomóc. –Wyślizgnął się z jego objęć na bezpieczną odległość. –Nie chce się przywiązywać. Nie ma czegoś takiego jak miłość, są tylko głupie, chwilowe zauroczenia, które kończą się katastrofą.<br />
Syriusz stał nie wiedząc co ma powiedzieć. Nie sądził, że Snape może mieć aż tak przesrane w domu, sam Łapa też nie miał łatwo bo uważano go teraz wśród bliskich za zdrajcę krwi, w końcu trafił do Gryffindoru. Nie musiał natomiast męczyć się z żadnym mugolakiem w rodzinie a Sev owszem. Ba! Tym mugolem był jego ojciec który widocznie nienawidził czarodziei. –Wiem, że pewnie nie jest ci łatwo komukolwiek zaufać, ale pozwól mi chociaż się z tobą kumplować.<br />
-Czy ty się słyszysz? Prosisz mnie o kolegowanie się? Jesteśmy wrogami.<br />
-Nigdy nie powiedziałem, że cię nienawidzę Severusie. I ty też mi tego nigdy nie powiedziałeś.<br />
Fakt. Nigdy otwarcie nie przyznali się do szczerej nienawiści. W sumie Snape’a po prostu Syriusz irytował i zazdrościł mu tego, że pomimo chorego charakteru, gryfońskiej dumy i braku pokory ma tylu przyjaciół. Severus postawił mur wokół siebie bo bał się, że ktoś go na nowo zrani, że znowu będzie żałował swoich wyborów.<br />
-Sev. –Syriusz poklepał go po ramieniu. –Chce tylko byś stworzył w tym murze dla mnie bramę. Może być tam most zwodzony i gromada krokodyli w fosie, ale proszę nie wznoś go dla mnie.<br />
----<br />
Kolejne dni szkoły okazały się bardzo spokojne. Większość uczniów była zdziwiona zachowaniem Blacka i Snape’a bo chłopcy zaczęli coraz więcej czasu spędzać razem i pomimo, że Severus większość tych spotkać poświęcał na wydzieraniu się na Syriusza to koledzy widocznie cieszyli się z tych wspólnych chwil. Lucjusz i James byli widocznie bardzo usatysfakcjonowani owym faktem. W końcu można było nazwać cudem to, że kolejny gryfon i ślizgon przypadli sobie do gustu. Reszta Huncwotów nie odebrała tego źle, Peterowi było to wręcz obojętne w końcu pałał do Slytherinu pewnego rodzaju sympatię, Lupin pomimo zmęczenia jakie niosła ze sobą zbliżająca się pełnia gratulował swoim przyjaciołom tego porozumienia z przedstawicielami innych domów. Co więcej nie spodziewał się, że Syriusz, który do niedawna otwarcie wyrażał niechęć do ślizgonów teraz potrafił prowadząc rozmowę bez przerwy mówić o Severusie.<br />
-Czy wy mu podaliście jakiś eliksir na zauroczenie? –Zaśmiał się Remus siedząc na niewielkim murku i czytając podręcznik do zaklęć. –Skończyliście pisać referat na zielarstwo?<br />
-Nic mu nie podaliśmy, a co do referatu to liczymy, że nam pomożesz Lunciu. – Zaśmiał się Potter dźgając kolegę w bok po chwili jednak spoważniał. –Za tydzień pełnia. Może wyskoczymy z chaty do lasu?<br />
-Nie. Wolę siedzieć w wrzeszczącej chacie i tam podrapać nieco desek niż wyjść gdzieś gdzie może zaszyć się jakiś człowiek. –Odparł Remus zamykając książkę.<br />
-Ale my będziemy cię pilnować. –Dodał Syriusz. W końcu już nie raz udawało im się uspokajać Remusa na tyle, by nie odstępował ich na krok. –Mam pytanie chłopaki czy mogę do was dołączyć nieco później? Chciałbym spotkać się z Severusem.<br />
-Och gołąbki będą gruchać? –Zaśmiał się James. –Ej Łapo ty tak na serio myślisz o byciu z Smarerusem?<br />
-A co? Nie mogę? –Spojrzał na przyjaciela dość oschle. –Jak się go lepiej pozna to naprawdę można go polubić. Osobiście uważam, że ta jego chłodna postawa jest słodka.<br />
-Co?! –Spytał James i Peter równocześnie.<br />
-Snape słodki? Syriuszu zaczynam się obawiać o twoje zdrowie psychiczne.<br />
-Daj mu spokój Rogaczu! Każdy ma swój gust i swoje upodobania. Wczoraj dostałem list. Sal do mnie napisała. –Powiedział Remus z uciechą, widocznie ów chłopak którego spotkał w wakacje miał na niego bardzo dobry wpływ.<br />
-Och! Co ci napisał? –Dopytał się Syriusz widocznie bardzo zainteresowany tym co też starszy kolega ich wilkołaczego przyjaciela mógł mu tam w tym liście nskrobać.<br />
-Chce mnie odwiedzić w ferie. –Ucieszył się.<br />
-Tylko uważaj Luniaczku bo może z tego coś wyjść. Na przykład dziecko.<br />
-Czyje?<br />
-No twoje i tego Sal’a oczywiście.<br />
-A czy ja ci wyglądam na osobnika który jest w stanie zajść w ciążę? –Spytał Lupin nie kryjąc rozbawienia.<br />
-----<br />
Regulus powoli podążał za trójka gryfonów, którzy już wyszli z zamku. Remus, James i Peter rozglądali się dookoła jakby w obawie, że ktoś może ich nakryć na czymś wyjątkowo złym. Lupin co jakiś czas przytrzymywał się Potter’a jakby miał problem z chodzeniem, wyglądał na chorego, bardzo chorego, ślizgon pierwszy raz widział go w takim stanie. Powoli zaczęło robić się ciemno a chłopcy w końcu wyszli na błonia by skierować się następnie w stronę polany na której przecież rosła bijąca wierzba. Co ta trójka idiotów ma zamiar zrobić w takim miejscu? Przecież nauczyciele jasno postawili sprawę, że uczniowie nie mogą zbliżać się do drzewa ze względy na jego kurewski charakter. Wierzba bowiem była dość negatywnie nastawiona do wszystkiego co żyje i oddycha. Gryfiacy zaś najnormalniej w świecie stanęli pod drzewem, które już zamierzało się zamachnąć i w nich jebnąć z całej pety, ale w ostatniej chwili Potter po prostu dotknął jednego z konarów i wierzba zastygła w miejscu jakby ją spetryfikowano. Młody Black przyglądał się całej scenie z satysfakcją.<br />
-Hah! Mam was! –Teraz pozostało mu tylko znaleźć Severusa. Jako Prefekt będzie mógł ich poszukać i może zgarnie przy okazji nieco punktów dla domu. Znając przywiązanie nauczycieli do regulaminu szkolnego nie będą mieć innego wyboru jak ukarać ta trójkę baranów i ich dom. Puścił się biegiem do zamku ciesząc się w duchu, że nie wziął ze sobą Lucjusza ten pewnie by mu nie darował takiego samolubnego zachowania. Biedny Malfoy został omamiony przez tego idiotę Potter’a.<br />
----<br />
-Syriuszu co reszty oszalałeś? –Spytał Severus leżąc na magicznie wyczarowanej kanapie w pokoju życzeń. Chłopcy uznali, że skoro mają ten wieczór wolny to czemu nie spędzić go na rozmowie? Black postanowił zabrać slizgona w nieco ustronne miejsce jakim był właśnie pokój życzeń. Było tam cicho i mało, który uczeń wiedział, że ów pomieszczenie istnieje. –Dlaczego poprosiłeś tiarę o przydział do Gryffindoru?<br />
Black westchnął cierpiętniczo kreśląc w powietrzu jakieś błękitne wzorki przy pomocy różdżki. –Po prostu miałem dość tej tradycji w mojej rodzinie. Wszyscy zawsze pięknie mi wmawiali, że ród Blacków musi być wierny Salazarowi i czarodziejom czystej krwi. Za każdym razem jak pojawi się na drzewie genealogicznym mugolak albo czarodziej półkrwii z góry jest on spisywany na straty razem z członkiem rodziny, którego przy okazji można przecież wydziedziczyć. Myślisz, że takie życie sprawia mi przyjemność? Moja matka to bezwstydna suka, która zawsze zmawiała mi, że jestem gorszy od młodszego brata, oczywiście Regulusowi było to na rękę.<br />
-Nie przesadzasz?<br />
-Ani trochę. Jeśli chcesz się przekonać to wpadnij do mnie w święta. Zobaczysz jaka to kochana i wkurwiająca rodzina. –Wstał i podszedł do chłopaka pochylając się nad nim. –Skończmy gadać o rodzinach. Możemy przecież zająć się czymś przyjemniejszym czyż nie? –Uniósł brew ku górze i przesunął dłonią wzdłuż ramienia ślizgona oczekując na odpowiedź. Nie doczekał się jednak żadnej, jedyne co zrobił Snape to złapał go za kołnierz szaty i przyciągnął w dół by delikatnie musnąć jego usta. Syriusz poczuł przyjemne dreszcze które biegły wzdłuż jego ciała i pieściły zmysły niczym najdroższy afrodyzjak. Kiedy ich usta oderwały się od siebie Black oblizał wargi i szepnął cicho. –Nie spodziewałem się po tobie takiego gesty Sev.<br />
-Oj zamknij się. Po prostu jeszcze słabo mnie znasz poza tym jesteś sam sobie winien.-Odparł chłodno Snape i podniósł się do siadu przyciągając do siebie ponownie tego niepoważnego gryfona. Syriusz nie protestował, wręcz przeciwnie. Postanowił spełnić każdą zachciankę tego węża mając gdzieś konsekwencje. Skoro James mógł wyrwać Lucjusza i nie mieć wyrzutów sumienia, że zdradził swój dom, to Black nie mógł być od niego gorszy. Usadowił się w nogach chłopaka całując go zachłannie z każdą chwila pozwalając sobie na śmielsze ruchy i dużo lubieżniejsze pieszczoty, skutkiem ów poczynań były ciche westchnienia jakie fundował mu kochanek, z czasem te dźwięki stawały się dużo głośniejsze i intensywne w swej namiętności. –Syriuszu.. –Jęknął w końcu Severus, gdy tylko chłopak zsunął dłonie na jego spodnie rozpinając je i zwinnie zsuwając w dół razem z bielizna. Snape powoli przestawał myśleć racjonalnie. Odruchowo starał się zakryć krocze dłońmi, ale ten cholerny gryfiak nie dawał mu ku temu okazji.<br />
-Nic nie rób. Ja się wszystkim zajmę. –Szepnął brunetowi do ucha które pieszczotliwie ugryzł za co został nagrodzony przeciągłym jękiem jaki wydobył się z rozwartych ust ślizgona. Syriusz przez dłuższy czas pieścił jedynie nagie ciało chłopaka, nie spieszył się ani trochę z poważniejszymi poczynaniami bo nie chciał go spłoszyć ani zniechęcić. W końcu teraz po tygodniach przekonywania Severusa do jego osoby nie chciał tego zepsuć, zbyt wiele zrobił by doszło między nimi do TEGO!<br />
-Black!-Krzyknął Snape czując ból w dolnych partiach ciała. Gryfon napierał na niego zbyt mocno a on przecież nie był jeszcze na tyle dokładnie przygotowany by go przyjąć w swoim wnętrzu. –B-boli! –Jęknął zaciskając dłonie na ramionach chłopaka. Starał się uspokoić, ale zamiast tego spiął się jeszcze bardziej, aż do oczu napłynęły mu gorzkie łzy.<br />
-Ciii.. Będzie dobrze. –Black zagryzł dolna wargę i pchnął ponownie wciąż czując ciasnotę i opór jaki stawiało ciało kochanka. Przecież nie przerwą tego w takim momencie! W końcu przy kolejnym ruchu dostał się do środka. Poczuł pierścień mięśni który oplótł go mocniej niż wąż zaciskający swoje ciało na ofierze by skruszyć jej kości na pył. Spojrzał na twarz kochanka, która momentalnie zmieniła swój wyraz. Sev nie krzywił się z bólu, teraz jego oblicze wyrażało błogą przyjemność i podniecenie. Syriusz uśmiechnął się ciepło i wziął się do roboty by Severus poczuł się jak w ich osobistym siódmym niebie.<br />
----<br />
-Muszę iść. –Westchnął Black idąc z Severusem przez korytarz na siódmym piętrze. W końcu obiecał chłopakom, że do nich dołączy.<br />
-Co zaś wymyśliłeś?<br />
-Nic! Żadnego kawału! Po prostu ja w przeciwieństwie do ciebie nie jestem prefektem i powinienem już dawno siedzieć w pokoju wspólnym.<br />
Snape dźgnął go w policzek palcem. –Od kiedy przejmujesz się regulaminem szkolnym?<br />
-Odkąd zacząłem z tobą chodzić?<br />
-Och to my chodzimy ze sobą? –Spytał kąśliwie Sev.<br />
-A nie?<br />
-Hmm zastanowię się i dam ci odpowiedź jutro! –Pocałował go w policzek i zbiegł po schodach w kierunku lochów.<br />
Syriusz natomiast zamiast skierować się do wieży Gryffindoru, szybko pobiegł na błonia i dalej w stronę bijącej wierzby.<br />
----<br />
-Sev!! –Krzyknął Regulus widząc sylwetkę kolegi na końcu korytarza. –Severusie. Czekaj! Musisz mi pomóc.<br />
-Reg? Co jest? –Spytał spoglądając na chłopaka, był zduszany i cały czerwony na twarzy.<br />
-Widziałem Huncwotów jak szli przez błonia.<br />
-I co z tego?<br />
-Ciągli Lupina jakby był na wpół żywy. Oni coś knują mówię ci! Byli pod bijącą wierzbą i oni tak jakby weszli do jej pnia! To jakieś przejście! Potter dotknął jednego z konarów i zaciągnął do środka Remusa i tego Petera!<br />
-Cholera jasna o tej godzinie mają być w łóżkach! –Warknął Snape i spojrzał na zegarek na nadgarstku. –Idź do siebie. Znajdę ich i zaprowadzę do McGonagall. Ona im wymierzy jakąś karę. Jasne?<br />
-Ej ale ja chce iść z tobą. –Oburzył się młody Black i wyciągnął różdżkę.<br />
-Won do łóżka, albo osobiście pójdziesz ze mną go Slughorna! –Severus nienawidził tego nieposłuszeństwa jakim wykazywali się ślizgoni. Gdyby on był opiekunem domu chodziliby jak w zegarkach. –Idę po tych gryfonów. A ty do pokoju wspólnego. –Nie obchodziło go co mówił Regulus bo on był już zbyt daleko by się tym przejmować.<br />
----<br />
Syriusz wbiegł po schodach do wrzeszczącej chaty już jako pies. Wtargnął do pokoju i ujrzał swoich przyjaciół kroczących po nierównych deskach podłogi jako zwierzęta. James stał sobie przy oknie trzymając na swoich jelenich rogach małego szczura – Petera. Obok wielkiego zakurzonego łóżka kuliła się wilkołacza postać Lupina jak zwykle gryzącego samego siebie. Biedny Lunatyk – pomyślał łapa i podszedł do kolegi by szturchnąć go mokrym nosem po nienaturalnie wielkim ramieniu. Remus na początku groźnie warczał, widocznie nie spodobało mu się zachowanie intruza ale po chwili, kiedy się obwąchali pozwolił Syriuszowi na nieco zabawy. A jak to u zwierząt bywa ich zabawa polegała na drapaniu i niegroźnym gryzieniu siebie nawzajem. Rogacz co jakiś czas musiał ich rozdzielać porożem by przypadkiem nie zapomnieli, że taka zabawa też może być groźna. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nagle czwórka przyjaciół nie wyczuła wyraźnego zapachu. Zapachy człowieka. Syriusz momentalnie zerwał się z miejsca i zbiegł po schodach. Znał ten zapach. Severus! Potter zagrodził drogę Lupinowi który szybko zerwał się z miejsca chcąc też sprawdzić skąd ów zapach dochodzi. Jeleń jednak stał w drzwiach nie pozwalając mu opuścić pokoju.<br />
Black był u samym dołu schodów i tam ujrzał postać swojego ‘chłopaka’. Zaszczekał i wyszczerzył kły myśląc, że tym samym go jakoś wystraszy. Skąd on w ogóle się tu wziął?<br />
-Spadaj kundlu! –Warknął Severus celując w psa różdżką. Wyglądał na dzikiego na pewno nie był na tyle oswojony by nic nikomu nie zrobić. –Won! –Krzyknął na co gdzieś na piętrze dało się słyszeć dziwny hałas. –Potter!? Jesteście tam? ! –Krzyknął ponownie mając nadzieję, ze gryfoni odpowiedzą. Kiedy ponownie skierował wzrok na psa nie zastał go. Stał przed nim Syriusz!<br />
-Severusie uciekaj stąd. –Powiedział spanikowany Black.<br />
-Black?<br />
-Uciekaj, proszę. Nie mam czasu na tłumaczenie. Po prostu stąd wyjdź! Błagam.<br />
-Oszalałeś, co ty tutaj robisz?<br />
-Snape po prostu wróć do zamku błagam! –W jego oczach ślizgon wyczytał strach i panikę. –Uciekaj! –Było jednak za późno! Z piętra doszło ich o zgrozo wycie wilkołaka. Coś mocno gruchnęło o deski (to James którego odepchnął Remus. ) i następnie pospiesznie zbiegło po schodach. Snape spojrzał na Syriusza który ponownie był pod postacią psa, jednak nie to było w tym momencie ważne. Pies skoczył do przodu zaciskając szczęki na ramieniu wielkiego człekopodobnego stwora. Snape stał jak wryty! Pierwszy raz w życiu widział walkę z wilkołakiem. Nie wiedział jak ma się zachować. Syriusz drapał i gryzł potwora który wcale nie był milszy. Psia krew skapywała na spróchniałe deski kreśląc na nich wzory niczym na obrazie. Syriusz został odrzucony lądując na przeciwległej ścianie, podniósł się momentalnie gdy ujrzał jak Lupin zbliża się do oniemiałego Severusa podnosząc na niego łapę wyposażoną w ostre jak brzytwa szpony. Oboje z impetem trafili w drewnianą ścianę która załamała się pod ich ciężarem i razem runęli na zewnątrz gdzie kontynuowali starcie. Obok psa pojawił się po chwili jeleń co jeszcze bardziej zszokowało Severusa. Rogaty zwierz stanął dęba i potraktował wilkołaka kilkoma naprawdę mocnymi kopnięciami. Niebezpieczeństwo uciekło w stronę lasu skucząc jak mały szczeniak. Syriusz wrócił do ludzkiej postaci i rozejrzał się dookoła szukając wzrokiem Severusa. Tego jednak już tam nie było.<br />
----<br />
Potter, Black i Pettigrew biegli w kierunki zamku widząc gdzieś w oddali czarną sylwetkę. Był to jak zakładali Snape. Kierował się w stronę gabinetu Dumbledore’a.<br />
-Cholera. SNAPE! –Krzyknął Syriusz!<br />
Ten ani myślał by się zatrzymać. Ci debile kryli wilkołaka! W szkole! Narażali na niebezpieczeństwo wszystkich uczniów! Nie mógł tego puścić płazem.<br />
-Profesorze! –Powiedział zdyszany jak tylko wbiegł po schodach do gabinetu dyrektora. Wiedział, że trójka Huncwotów depcze mu po piętach.<br />
-Och Severus. Co się stało? Co tu robisz o tej godzinie? –Dumbledore miał na sobie rubinowy szlafrok.<br />
-Huncwoci kryją wilkołaka!<br />
-Snape! –Do gabinetu wbiegła pozostała trójka uczniów. –to nie prawda!<br />
-Nie prawda? Ty się słyszysz Potter? Wiem, że to Lupin jest tą bestia. Że też się nie domyśliłem. Cholera. Durni idioci narażacie całą szkołę.<br />
-Nic nie wiesz Smarkerusie! To nasz przyjaciel nie obchodzi nas czy jest wilkołakiem czy nie!<br />
-James! Debilu on jest niebezpieczny!<br />
-Chłopcy bardzo proszę się uspokoić. –Podniósł nieco głos dyrektor. –Severusie doskonale wiem, że Remus jest wilkołakiem osobiście pozwoliłem mu uczęszczać do naszej szkoły pomimo tej przypadłości. Tak samo jak osobiście wybrałem wrzeszczącą chatę jako jego kryjówkę.<br />
-I pan to popiera?! –Ryknął Snape nie wierząc w to co słyszy! –Tak samo jak to, że ta trójka idiotów spędza z nim każdą pełnię jako zwierzęta?<br />
-Och naprawdę? –tu Dumbledore się mocno zdziwił. –Nie wiedziałem, że macie takie umiejętności chłopcy.<br />
----<br />
Dyrektor nie wyciągnął żadnych konsekwencji. Pouczył Snape'a by zachował tajemnice dla siebie i nikomu o tym nie wspominał. Huncwotów pokarał jedynie szlabanem, zaś Remusa przeprosił za zaistniałą sytuację, podobnie rodziców chłopca. Syriusz nie mógł dotrzeć w żaden sposób do Severusa który teraz miał do niego wielkie pretensje za takie tajemnice. Praktycznie reszta miesięcy stała się napięta przez zbliżające się egzaminy i inne obowiązki względem rodzin i szkoły. Remus na ostatnim roku nauki został poinformowany listem od swojego obiektu westchnień, ze powinien o nim zapomnieć bo zbyt się zmienił i teraz może go jedynie skrzywdzić. Nie tylko Lupinowi trudno było się pogodzić z rozstaniem z Salem. Syriusz stopniowo leczył się ze swojego zauroczenia Snapem lecz większy problem miał James który po serii kłótni z Lucjuszem postanowił z nim po prostu się rozstać. Oboje bardzo to przeżywali ale byli zbyt dumni by przyznać się do ciągłego uczucia jakim darzą się nawzajem, nawet po tym zerwaniu nie mogli zapomnieć o latach wypełnionych miłością. Koniec szkoły przyniósł końce ale i początki na nowe uczucia. Syriusz zyskał nowa rodzinę jaką byli James i o dziwo Lili z którą Potter zaczął chodzić po ukończeniu szkoły. Peter zniknął gdzieć na miesiące a Remus odwiedzał swoich przyjaciół zgłębiając wiedzę z książek które stały się jego druga pasją zaraz po podróżowaniu. Co do Severusa i Lucjusza? Snape zyskał stanowisko nauczyciela eliksirów po profesorze Slughornie który postanowił przejść na emeryture. Nikt się nie dowiedział, że potajemnie dołączył do ruchu wolnych czarodziei jaki powstał z inicjatywy Toma Marvolo Riddle’a później znanego jako Potomka Salazara Slytherina – Lorda Voldemorta. Lucjusz ożenił się z Narcyzą która po ślubie bardzo się zmieniła. Jej rodzina bowiem i stara i nowa, przyłączyła się do czarnoksiężnika spełniając jego często chore wizje lepszego świata. Do Lucjusza dotarła wiadomość o narodzinach potomka Potterów i nie ukrywał, że ucieszyła go wieść, że James jest szczęśliwy. Malfoyowie jako wierni słudzy Czarnego Pana również spodziewali się narodzin syna.<br />
----<br />
Pewnego wieczoru, kiedy Lucjusz był zajęty czytaniem Proroka codziennego poczuł palący ból nadgarstka.<br />
-Lucjuszu? –Narcyza trzymała w ramionach dziecko i spoglądała na męża z zainteresowaniem.<br />
-To nic. Zaraz wrócę. –Malfoy szybko wyszedł z posiadłości gdzie po chwili pojawił się w kłębach czarnego dymu Severus. -Snape? Co się stało? –spytał.<br />
-Czarny Pan zniknął.<br />
-Jak to?<br />
-Nie wiem. Ale jest coś jeszcze. –Tu zawahał się. –Potterowie nie żyją.<br />
Na te wiadomość Lucjusz złapał się za pierś i padł na kolana czując jak do oczu napływają mu łzy. James! JAMES!! Nie krył smutku i pozwolił łzom spłynąć po policzkach. –A chłopiec?<br />
-Żyje. Dziecko żyje. –Lucjusz zauważył w oczach Severusa te same łzy. Widocznie płakał za swoją przyjaciółką. Za Lili.<br />
-Co z nim?<br />
-Trafi do wujostwa.<br />
-A co się stało z Syriuszem, przecież Black z nimi mieszkał prawda? –Spytał wstając i patrząc na Snape’a poważnie.<br />
-Trafił do Azkabanu. Posądzono go o liczne morderstwo i przyczynienie się do śmierci Potterów. –Jego głos drżał delikatnie aż w końcu Severus nie wytrzymał i zakrył twarz dłońmi. –Kurwa! Straciłem dwie najważniejsze osoby w życiu i dlaczego? Ponieważ czarnemu panu się zachciało zmieniać świat?! –Krzyknął nie wiedząc co ma począć. Stracił Lili, i stracił… Syriusza.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha1F1Nez9ZAKE2o97o3HpErJePtGCBf52J74NrWvvqkZyVQIHlZtdU0DfS6F04WFNheXxkg-Rzz47JJ0Zk8BwDs-yf0Ft_N6scz4Udm-P3ACjtfqO7Xzj-VbZoHKXQEc8v0fiUbEJpYNe_/s1600/3101818317_1_5_5rrMO5Qz.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha1F1Nez9ZAKE2o97o3HpErJePtGCBf52J74NrWvvqkZyVQIHlZtdU0DfS6F04WFNheXxkg-Rzz47JJ0Zk8BwDs-yf0Ft_N6scz4Udm-P3ACjtfqO7Xzj-VbZoHKXQEc8v0fiUbEJpYNe_/s400/3101818317_1_5_5rrMO5Qz.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
/Podobało się?<br />
Napisz w komentarzu, że tak... bądź nie ;c</div>
Yaoi in my Worldhttp://www.blogger.com/profile/08455693984369895903noreply@blogger.com19