wtorek, 13 września 2016

Drarry 23

Ostatnimi czasy nie było ze mną najlepiej.
Męczył mnie dół, którego powodu nie potrafiłam określić.
Od trzech dni dobija mnie bezsenność, która nie ułatwia niestety funkcjonowania.
Na 24h przesypiam tylko dwie godzinki. To za mało i powoli odczuwam tego skutki.
Postanowiłam mimo przeciwności się nie poddawać.
Będę wciąż dla was pisać, bo to kocham i wiem, że mnie wspieracie. Wiem, że czytacie rozdziały i czekacie na więcej.
Nawet jeśli nie znacie mnie osobiście, a ja nie znam was, to jesteście mi bliscy nie mniej niż moja własna rodzina.
Kochani. Bardzo dziękuję, że jesteście i mnie nie zostawiacie. <3
Zapraszam na rozdział. 




Aportowali się prosto do jakiegoś obszernego pomieszczenia, w którym Harry dopiero po chwili rozpoznał salon w Riddle Manor. Brunet nadal podtrzymywał praktycznie wiszącego na nim Dracona, ten miał nieobecną minę, ale prócz tego nie dało się wyczytać z jego twarzy emocji. Był chyba w szoku. Z resztą podobnie jak Harry.
Bella pchnęła obu chłopców na kanapę, która stała za nimi i przyjrzała się Harry’emu i jej siostrzeńcowi. Po chwili wybiegła z pomieszczenia, by następnie wrócić z kilkoma eliksirami, które zaczęła wręczać chłopcom.

Lydia Land of Grafic