Ostatnimi czasy nie było ze mną najlepiej.
Męczył mnie dół, którego powodu nie potrafiłam określić.
Od trzech dni dobija mnie bezsenność, która nie ułatwia niestety funkcjonowania.
Na 24h przesypiam tylko dwie godzinki. To za mało i powoli odczuwam tego skutki.
Postanowiłam mimo przeciwności się nie poddawać.
Będę wciąż dla was pisać, bo to kocham i wiem, że mnie wspieracie. Wiem, że czytacie rozdziały i czekacie na więcej.
Nawet jeśli nie znacie mnie osobiście, a ja nie znam was, to jesteście mi bliscy nie mniej niż moja własna rodzina.
Kochani. Bardzo dziękuję, że jesteście i mnie nie zostawiacie. <3
Zapraszam na rozdział.
Męczył mnie dół, którego powodu nie potrafiłam określić.
Od trzech dni dobija mnie bezsenność, która nie ułatwia niestety funkcjonowania.
Na 24h przesypiam tylko dwie godzinki. To za mało i powoli odczuwam tego skutki.
Postanowiłam mimo przeciwności się nie poddawać.
Będę wciąż dla was pisać, bo to kocham i wiem, że mnie wspieracie. Wiem, że czytacie rozdziały i czekacie na więcej.
Nawet jeśli nie znacie mnie osobiście, a ja nie znam was, to jesteście mi bliscy nie mniej niż moja własna rodzina.
Kochani. Bardzo dziękuję, że jesteście i mnie nie zostawiacie. <3
Zapraszam na rozdział.
Aportowali się prosto do jakiegoś obszernego pomieszczenia, w którym Harry dopiero po chwili rozpoznał salon w Riddle Manor. Brunet nadal podtrzymywał praktycznie wiszącego na nim Dracona, ten miał nieobecną minę, ale prócz tego nie dało się wyczytać z jego twarzy emocji. Był chyba w szoku. Z resztą podobnie jak Harry.
Bella pchnęła obu chłopców na kanapę, która stała za nimi i przyjrzała się Harry’emu i jej siostrzeńcowi. Po chwili wybiegła z pomieszczenia, by następnie wrócić z kilkoma eliksirami, które zaczęła wręczać chłopcom.
-Draco.. –powiedziała przeczesując jego włosy.
Blondyn nie odezwał się. Trzymał w dłoni eliksir, i miał gdzieś, że powinien go wypić.
Harry spojrzał na swojego ukochanego i wziął w swoje dłonie jego buteleczkę. Odkorkował ją i podsunął pod usta blondyna. Ten bez słowa wypił zawartość i po chwili oparł się po prostu o oparcie kanapy.
-Potter, podnieś koszulę. –powiedziała Bella sięgając po pudełeczko, w którym była jakaś maść.
Harry zaskoczony poleceniem dopiero po chwili zauważył, że cały jego lewy bok jest zakrwawiony. Po chwili poczuł ból, który widocznie przez szok został w jakiś sposób zagłuszony i go nie odczuwał.
Zrzucił z ramion szatę i podniósł koszulę. Ujrzał rozcięcie biegnące wzdłuż boku, aż po pępek.
-Może nieco szczypać. –Uprzedziła i posmarowała ranę maścią.
Harry syknął z bólu.
Nagle w kominku buchnął zielony ogień i do środka wpadli Syriusz, Remus, Hermiona, Ron i Zabini.
-Harry. –Krzyknęło kilka osób, ale podbiegli do siedzącej dwójki praktycznie wszyscy.
-Bella co z nimi? –Spytał Syriusz patrząc z przerażeniem na poranionych chłopców.
-Nic poważnego. Przynajmniej z Potterem. Draco ma się gorzej. –Mruknęła i zajęła się teraz blondynem, który siedział na kanapie z kamienną miną.
-Co się stało, Harry? –Spytał w końcu Remus uprzedzając resztę zgromadzenia.
Brunet złapał dłoń Dracona i pogładził jej wierzch.
-Odkryłem, że w Hogwarcie był auror, który podszywał się pod Draco.
-Kto? –spytał Ron.
-Davlish. –wyjaśnił Harry. –Porwali Draco gdy wracał od… -zamilkł.-.. od Lucjusza.
Draco się wzdrygnął i spuścił głowę. Harry objął go ostrożnie ramieniem.
-Podstępem zwabiłem go do Wrzeszczącej Chaty, nagadałem mu, że mamy się tam spotkać z Tomem. Był szpiegiem, więc to spotkanie było mu na rękę. Dowiedziałby się wtedy czegoś i doniósłby dyrektorowi, albo ministrowi. Będąc w Chacie zmusiłem go by mnie zabrał tam gdzie trzymali Dracona.
-Harry to było niebezpieczne! –Powiedziała Hermiona mając zaniepokojoną minę. –Dlaczego nikomu nic nie powiedziałeś?
-Hermiono! Nie miałem kiedy, poza tym buzowały we mnie emocje i nie pomyślałem o tym. Pozbyłem się potem Davlisha i pod peleryną niewidką wszedłem do środka. Wysłałem jeszcze patronusa by poinformował kogo trzeba.
-No i poinformował nas. –Mruknęła Bella. –Śmierciożerców będących u Malfoy’ów.
-A potem mnie! –Wszyscy odwrócili się by spojrzeć na Toma. Widać było, że jest wkurzony. Tuż za nim lewitowało coś.. coś przykryte białym płótnem.
-Czy to..? –Zaczął Remus, ale Tom dokończył za niego.
-Tak.. to ciało. Lucjusz nie przeżył. –powiedział, a ciało przelewitowało dalej na korytarz, zmierzało do jednej z sypialni.
Syriusz poczuł jak ktoś łapie go za ramię i opiera się na nim. Spojrzał na Hermionę, która była blada jak kreda. Pierwszy raz widział u tej dziewczyny taki wyraz twarzy. W jej oczach powoli zbierały się łzy.
-Tom, ja…
-Nic nie mów Harry. To co zrobiłeś, i to jak się zachowałeś było nieodpowiedzialne i głupie. Naraziłeś na niebezpieczeństwo siebie, Dracona i wszystkich nas! Mogli Cię tam pojmać i zmusić do zażycia Veritaserum. Mogli Cię torturować, mogli skatować, zrobić to co Draconowi. Przez ciebie i twoją Gryffońską pseudo odwagę zginął Lucjusz.
Harry spuścił głowę.
-Ja… nie chciałem nikogo narażać. Naprawdę.
-Ale zrobiłeś to! –Warknął Tom.
-Tom, wystarczy. Nie widzisz w jakim są stanie? –Spytał Remus podchodząc do Riddle’a.
-Widzę! A widziałeś w jakim stanie jest Lucjusz? Nie żyje kurwa! A Harry, który miał zdobyć czarną różdżkę, jest teraz kryminalistą, podobnie jak ja, czy Bella. Podobnie jak wszyscy, którzy są w tym pokoju bo opuścili Hogwart! A Dumbledore się domyśli, że skoro nie ma was tam to jesteście tutaj! Z Harrym. Wykopaliście sobie grób. Dobrze, że Severus został w szkole. To ostatnia osoba, która może teraz jakkolwiek informować mnie o planach Albusa. Poinformowałem go co się stało, powiedziałem, że ma nie opuszczać posterunku! Poinformował was, ale oczywiście w przeciwieństwie do niego musieliście tutaj się pojawić! –Warknął Riddle, i nagle Trzask! Ręka Remusa uderzyła w policzek Toma.
Wszyscy zamarli. W końcu Remus uderzył Voldemorta!
-Remusie..?
Lupin patrzył na Toma gniewnie.
-Jakim prawem masz nam za złe, że się martwiliśmy o Harry’ego?! Jakim prawem zrzucasz na niego winę za śmierć Lucjusza? Czy naprawdę jedyne na czym ci zależy to powodzenie misji i upadek Dumbledore’a i Ministra? Tom! To są dzieci! Nadal są dziećmi! Nie wymagaj od nich takich poświęceń. Harry chciał uratować ukochanego! Lucjusz wyruszył tam będąc świadomym ryzyka! Każdy z nas jest go świadom, ale zależy nam na chłopcach, dlatego tu jesteśmy. A gdyby mnie porwali to miałbyś gdzieś ratowanie mnie?
-Remusie… to coś innego… -zaczął Riddle tłumacząc się.
-Wcale nie coś innego! –krzyknął. –Ja dla Ciebie też rozbiłbym grupę aurorów! Wdarłbym się do samego Azkabanu byle Cię uratować! Zrozum, że Harry musiał to zrobić! Z miłości!
Tom milczał. Westchnął po chwili i przytulił roztrzęsionego Remusa. Spojrzał znad jego ramienia na wszystkich i powiedział.
-Wybaczcie… uniosłem się, a wiem, że w tym momencie nic tym nie zyskam. Harry, Draco.. cieszę się, że jesteście cali.
Harry pokręcił głową. Nie miał odwagi by spojrzeć na Dracona. Przez niego zginął Lucjusz. Gdyby nie jego arogancja i pochopność to nie doszłoby do tego. Przy Harrym kucnął Syriusz.
-Harry.. dzieciaku. To nie twoja wina.
Harry poczuł jak po policzkach spływają mu łzy. Prócz niego płakała jeszcze Hermiona, którą próbował pocieszyć Ron. Zabini zaś stał i patrzył na siedzącego nadal w ciszy Malfoya.
Bella pomogła się podnieść blondynowi.
-Zabiorę go do sypialni i opatrzę. –Wyjaśniła.
Harry pokiwał głową.
Tom i Remus zbliżyli się do reszty.
-Severus pojawi się tu nad ranem. –Powiedział Riddle. –Na razie musi przekonać Albusa, że o niczym nie wiedział, i że spróbuje się dowiedzieć czegokolwiek od śmierciożerców. Musimy na nowo stworzyć grę, w którą uwierzy dyrektor.
-Tom… ja nie chciałem narazić nikogo na niebezpieczeństwo. I przeze mnie nie wypali twój plan. –szepnął Harry ocierając łzy.
-Daj spokój chłopaku.. to teraz nie ważne. Ale.. od dziś musicie się ukrywać. Wszyscy obecni tutaj są od dziś podejrzanymi.
Hermiona otarła swoje łzy i skierowała się na wyjście na taras. Musiała ochłonąć.
Ron chciał pójść za nią, ale złapał go za ramię Zabini i pokręcił głową. Chyba ślizgon się domyślił, że dziewczyna dość ciężko przeżyła to wszystko.
Harry nadal siedział na kanapie patrząc ze skruchą na obecnych.
-Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. –Powiedział w końcu Tom. –Napijmy się. I przy okazji.. uczcimy jakoś, choć nieco skromnie, pamięć o Lucjuszu.
Jak na zawołanie na niewielkim stoliku pojawiło się kilka kieliszków ognistej. Obecni wzięli je w dłoń i wypili.
Harry mimo wyrzutów sumienia i smutku poczuł jak przyjemnie ciepły alkohol podrażnia mu przełyk i dodaje nieco otuchy, choć wciąż się bał, że Draco nie pozbiera się szybko po śmierci Ojca.
----
Severus jakoś nad ranem wysłał rzeczy wszystkich do domu Riddle’a, dzięki czemu nikt nie musiał wracać do Hogwartu i niepotrzebnie się narażać na złapanie.
Severus przekazał Tomowi, że został wezwany do gabinetu Albusa gdzie musiał odegrać niezły teatrzyk. W końcu nie łatwo przekonać starca, że były śmierciożerca jest mu bardziej wierny niż Syriusz i Remus.
Hermiona nie znosiła za dobrze całej sytuacji. Bała się tego co nadeszło. Na początku nieco żałowała, że opuściła Hogwart, ale potem kręciła głową powtarzając sobie, że nie mogłaby przecież zostawić swoich przyjaciół.
Rodzina Rona zabrała ze szkoły Ginny i wyjechali do Rumunii, do Artura i Charliego. Naturalnie bliźniacy też pojechali, ale obiecali sobie wrócić bo ktoś musi nadzorować pracę sklepu. Nawet jeśli mieli teraz pomocnika.
Rok szkolny miał się zakończyć w Hogwarcie za tydzień. Nic więc dziwnego, że spora część uczniów opuszczała szkołę nieco wcześniej. Ginny zabrali pod pretekstem wyjazdu, co przecież kłamstwem nie było.
Remus pogodził się ze świadomością, że jest teraz poszukiwanym, niebezpiecznym wilkołakiem, w sumie miał to gdzieś dopóki ma obok Toma.
----
Kiedy Dracon otworzył oczy jakoś nad ranem, Harry nie spał. Mimo, że miał ochotę na chwilkę się zdrzemnąć to obiecał sobie, że będzie czuwać nad blondynem.
-Ej, wyglądasz okropnie. –mruknął Malfoy nieco ochrypłym głosem.
Harry poderwał głowę w górę i spojrzał na chłopaka.
-Draco, jak się czujesz? –Spytał i pomógł mu ułożyć się nieco wygodniej. Draco machnął ręką na pytanie, ale widząc wzrok bruneta, westchnął cicho i powiedział.
-Harry, ja cię nie winię o śmierć ojca.
Potter pokręcił głową.
-Gdybym nie zrobił…
-Gdybyś tego nie zrobił to możliwe, że nadal by mnie tam przetrzymywali i torturowali. Wierzę, że mój ojciec wolałby umrzeć przede mną. Poza tym.. jak się ma Hermiona?
Harry’ego zaskoczyło to pytanie.
-Dlaczego pytasz?
-Naprawdę jesteś taki ślepy? Od wieczora w domu twoim i Syriusza Hermiona namiętnie wymieniała się korespondencją z moim ojcem. Mam wrażenie, że się w nim podkochiwała od jakiegoś czasu. –Uśmiechnął się słabo.
-Hermi? W twoim ojcu? –Zdziwił się Harry.
-Doprawdy.. a mówi się, że to ja się nie znam na uczuciach. –burknął pod nosem. –Zauważyłem raz jak siedziała zaczytana podczas obiadu w wielkiej Sali. Miała książkę z naszej biblioteki. Przeczytałem ich zbyt wiele by nie rozpoznać konkretnych tomów. Poza tym, to był jedyny egzemplarz jaki się ostał i był właśnie w naszym domu.
Harry był zaskoczony. Nie przyglądał się nigdy Hermionie podczas czytania i nie dostrzegł u niej zachowania, które by wnioskowało, że się w kimś zakochała.
-Musi być jej ciężko. No i teraz wszyscy jesteśmy poszukiwani w Anglii. –Przesunął dłoń na tę należącą do Harry’ego. –Powiedz mi co się działo w szkole. Co robił ten skurwiel?
Nie wiedział jak ma zacząć. Nie wiedział nawet co może powiedzieć, a co ukryć, ale z drugiej strony nie chciał mieć tajemnic przed Draconem, w końcu dopiero co go odzyskał.
-Biegłem do wielkiej Sali szczęśliwy, że już wróciłeś. Miałem nadzieję, że tam jesteś, i że zjemy razem śniadanie. Siedziałeś przy stole Slytherinu rozmawiając z innymi. Podbiegłem i się przytuliłem. –szepnął, i po chwili kontynuował. –Odwrócił się do mnie i zaczął wyśmiewać. Potem powiedział, że zrywamy. Że to koniec i, że mnie nie kochasz. Czułem się okropnie. –Poczuł jak Draco ściska jego dłoń i delikatnie masuje wierzch kciukiem. –Wyszedłeś.. znaczy on wyszedł z wielkiej Sali na błonia. Biegłem i krzyczałem. Chciałem wyjaśnień, chciałem by to odwołał. Nie mogłem uwierzyć, że to koniec. Nie chciałem tego.
Opowiadał jak się czuł i o czym myślał. W końcu dotarł do momentu nad jeziorem gdzie się zatrzymał i milczał dłuższą chwilę. Przemógł się dopiero kiedy Draco posłał mu zachęcający uśmiech, choć Harry’emu zrobiło się tak źle.. czuł, że zaraz zwymiotuje.
Kolejne słowa sprawiały, że ślizgonowi powoli mina zrzedła. Wraz z kolejnymi Harry miał wrażenie, że Malfoy zaraz go uderzy i zacznie krzyczeć, że zachował się jak dziwka. Bał się usłyszeć słów, które wypowiedział wtedy tamten skurwiel podszywający się pod niego.
-Kurwa.. –przerwał mu Draco syknięciem. –Zabiłbym go gołymi rękami gdybym tylko miał okazję. –Zacisnął oczy i wziął kilka wdechów by następnie ujrzeć łzy, które spływały po policzkach Harry’ego. Z lekkim trudem przyciągnął go do siebie i przytulił. –Już dobrze.. nie płacz. Spokojnie.
-Jestem takim głupkiem! Kretynem…
-Ciii.. zdarza Ci się czasem najpierw zrobić, a potem myśleć, ale nie krytykuj się aż tak. Nie wiedziałeś.. nie mogłeś wiedzieć, że to nie ja. W sumie… kiedyś nawet podejrzewałbym siebie o takie zachowanie. No nie płacz, Potter. Pochorujesz się.
Dłuższą chwilkę zajęło Harry’emu uspokojenie, ale potem wrócił do opowieści. O tym jak wpadł na pomysł by zamienić go w rysia, ale kiedy się nie udało to odkrył, że to nie jest prawdziwy Draco. Potem powiedział jak zaciągnął go do Wrzeszczącej Chaty. Kiedy powiedział jak torturował Davlisha i jak go końcowo zabił, Dracon wtulił go w siebie jeszcze bardziej.
-Nie sądziłem nigdy, że będziesz zmuszony użyć takich klątw. –Westchnął Dracon.
-Ja sam siebie nie podejrzewałem, że kiedykolwiek zdecyduję się ich użyć. –Mruknął i przymknął oczy. –Zabiłem człowieka.. nie czuję się winny. Czy to źle?
-Zasłużył sobie na to, kochanie. –szepnął mu do uszka. –Nie rozmyślaj nad tym. Wiem z doświadczenia, że nad użyciem Avady nie powinno się rozmyślać.
Harry spojrzał na ukochanego.
-Jak to? Zabiłeś już kogoś?
Draco kiwnął głową.
-No wiesz jakby nie patrzeć to jestem synem smierciożercy, poza tym zeszłego lata do nich przystąpiłem. –Dodał po chwili.
-Ale nie zauważyłem u Ciebie Mrocznego Znaku! –Powiedział zaskoczony Harry. –A miałem wiele okazji by się przekonać.
-Głupku. Byłbym skończonym kretynem gdybym chodził po szkole z Mrocznym Znakiem. Używałem Glamour by go zamaskować. –Wyjaśnił i pokazał mu swoje lewe przedramię, na którym widniał ów znak.
Był czarny i ostro zarysowany, w przeciwieństwie do innych jego posiadaczy, u których był na pewno mniej widoczny bo z czasem blednął. Wyostrzał się tylko wtedy gdy Czarny pan wzywał swoje sługi.
-Nigdy się nie chwaliłeś, że go masz.
-Wiesz Harry, nie sądzę by był to powód do chwalenia się jego posiadaniem. –Uśmiechnął się delikatnie kiedy palce Harry’ego przesunęły się po mrocznym znaku.
-Kiedyś uważałem, że są okropne i obrzydliwe. –Mruknął.
Dracon uśmiechnął się łobuzersko pod nosem.
-A teraz?
Harry wzruszył lekko ramionami.
-Myślę, że dodaje ci nieco seksapilu.
Draco zaśmiał się.
-Tylko ty mógłbyś powiedzieć, że mroczny znak dodaje seksapilu. –Przesunął dłonią po jego policzku i szepnął. –Pocałujesz mnie? Stęskniłem się za tym.
Harry nie śmiał protestować. Momentalnie złączył ich usta w pocałunku. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo tęsknił za ukochanym i jak bolesne byłoby życie bez niego. Draco chyba myślał podobnie.
----
Leżał tam.
Przykryty białym prześcieradłem, które teraz wydawało się tak bardzo ciężkie.
Podeszła bliżej.
Krok.. potem kolejny.
Kiedy stanęła przy łóżku, złapała drżącą dłonią kraniec materiału i powoli zsunęła go w dół. Spojrzała na bladą twarz, która pozbawiona była wszelkich emocji. Zupełnie jakby umierając pogodził się ze swoim losem i nie chciał nawet krzyczeć. Wzdłuż szyi biegła zaczerwieniona szrama, która była pewnie pozostałością po ranie.. tej śmiertelnej.
Hermiona poczuła jak po policzkach znów płyną łzy. Jak moczą jej koszulkę. Były takie gorzkie, czuła ich smak kiedy po swojej drodze zawędrowały ku kącikom ust.
Stała tak i łkała cicho, nie rejestrując nawet, że do pomieszczenia ktoś wszedł.
Bellatriks stała praktycznie tuż za nią i patrzyła.
Pierwszy raz była świadkiem takiej sceny. Nigdy nie widziała by ktokolwiek płakał za kimś tak jak ta dziewczyna, która przecież mogłaby być córką Lucjusza.
-Pochorujesz się. –powiedziała w końcu i wyczarowała koc, który wylądował na ramionach dziewczyny.
Hermiona zaskoczona dopiero wtedy odwróciła się w stronę kobiety. Łzy nadal płynęły strugami po policzkach. I nagle zapragnęła ciepła. Chciała po prostu się do kogoś przytulić i nie mogła nic począć, że to właśnie Bella stała się jej ofiarą. Po chwili przylgnęła do starszej kobiety i płakała jeszcze mocniej.
Zaś Bellatriks stała jak wryta. To był szok. Ona sama była w jakimś stopniu pozbawiona emocji.. wszystko było winą Azkabanu, ale teraz kiedy ta krucha dziewczyna się do niej przytuliła, tak ufnie i jej drobne ciało drżało, szarpane przez kolejne fale płaczu, poczuła chęć by po prostu tę ptaszynę objąć. Tak też zrobiła. Po chwili wtuliła w siebie Hermionę i po prostu tak z nią stała.
-No.. no wypłacz się. –powiedziała milknąc na nowo.
----
Każdy mógł dostrzec u Hermiony podkrążone oczy, ale sporo osób zaskoczyła postawa Belli, która praktycznie nałożyła młodszej dziewczynie śniadanie na talerz.
Tom machnął na to mentalnie ręką.
-Draco bardzo się cieszę, że już Ci lepiej. –Powiedział Remus posyłając blondynowi ojcowski uśmiech.
Malfoy siedzący obok Harry’ego odwzajemnił ów uśmiech.
Widać było, że Tom siedzący przy Lupinie nad czymś mocno rozmyśla. W końcu Riddle odchrząknął by skupić na sobie uwagę obecnych.
-No cóż.. dużo myślałem przez noc i w końcu uznałem, że czas obrać inną taktykę.
-Ech.. a ten znowu swoje. –westchnął cicho Harry.
-Harry, nim zaczniesz mnie oceniać radzę Ci wysłuchać co mam do powiedzenia! –Upomniał go Tom. –Poza tym nie tyczy się to mnie i planu pozbycia się Albusa i Ministra, lecz was. Was obecnych, którzy jeszcze do niedawna mogli spacerować po Anglii jak gdyby nigdy nic. Co powiecie na kontynuowanie nauki?
-Przecież nie możemy. W Hogwarcie od razu nas aresztują. –Powiedział Ron, który jadł dość niechętnie jajecznicę.
-Owszem Panie Weasley. Ale prócz Hogwartu są jeszcze inne szkoły. Poza Anglią, a tam nikt nie ma prawa was aresztować. –Powiedział Riddle z uśmiechem. –Skontaktuję się z Karkarovem i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to będziecie tam kontynuować naukę. Wszyscy przeniesiemy się do tamtejszego zamku.
-Co? Do Bułgarii?
-Do Szwecji, albo Skandynawii Ronald. –Pouczyła go Hermiona. –Durmstrang leży gdzieś tam. A to, że uczęszcza do niej Viktor Krum wcale nie sprawia, że to szkoła Bułgarska!
-No tak.. Krum. To Hermionie się poprawi humor. –Zaśmiał się Ron.
Hermiona wstała gwałtownie od stołu mając opuszczoną głowę.
-Mam gdzieś tego durnego byczka! Jest tępy i nie w moim guście zapamiętaj to Ron! –Krzyknęła.
Ron aż zsunął się nieco po krześle, bo wiedział z doświadczenia, że wkurzenie Hermiony zazwyczaj kończy się źle. Harry patrzył na przyjaciółkę z zaskoczeniem. Wiedział, że Krum nieco ją irytował podczas turnieju trójmagicznego, ale nie sądził, że aż tak.
-Hermiono, usiądź proszę. –powiedział Tom z delikatnym uśmiechem, a kiedy ta posłuchała kontynuował. – Postanowiłem również zabrać z Hogwartu Severusa.
Syriusz wyraźnie się ożywił, pewnie gdyby miał ogon to machałby nim jak wiatraczkiem.
-Wolałbym niepotrzebnie nie dawać Dumbledore’owi okazji do potraktowania go jakimś zaklęciem czy eliksirem. Poza tym.. skoro już Remus i Syriusz są podejrzani to prędzej czy później i na niego spadną podejrzenia. Wolałbym tego uniknąć.
-Ale, jeszcze wczoraj mówiłeś, że Severus jest ostatnią osobą jaka może szpiegować dyrektora. –Zauważył Harry. –Dlaczego zmieniłeś zdanie? Czemu chcesz go stamtąd zabrać?
Riddle uśmiechnął się niewinnie.
-Bo Severus będzie kartą przetargową, by Karkarov zezwolił nam wszystkim na pobyt w szkole. Durmstrang nigdy nie słynął z wspaniałych mistrzów eliksirów. Za starych czasów Igor zaproponował Snape’owi nauczanie w jego szkole, lecz temu nie odpowiadały pensje i klimat. Myślę, że teraz Igor przyjmie nowych nauczycieli z otwartymi ramionami. Syriusz i Remus też na spokojnie dostaną tam posady. Durmstrang ma zupełnie inny system nauczania niż w Hogwarcie, nie ma tam tylu przedmiotów co w waszej starej szkole. Uczy się tam głównie zaklęć, które pomagałyby podczas starć z drugim czarodziejem. Uczniowie jeśli wyrażą taką chęć to mogą poznać nawet podstawy Czarnej Magii.
Widać było, że młodsza część obecnych osób była zaskoczona. Syriusz i Remus nie wyglądali na zadowolonych, ale w tym momencie i tak nie mogliby wybrzydzać.
-Moja babka chodziła do Durmstrangu więc nie będę wybrzydzać. –Powiedział Zabini, który do tej pory niespecjalnie się odzywał. –Dopóki będzie tam Ron, to mi Durmstrang pasuje.
Ron już miał coś powiedzieć, ale uznał, że sobie daruje i spyta o coś, co go ciekawiło.
-A czy to nie jest męska szkoła? Słyszałem, że wpuszczają tylko osoby czystej i półkrwii. Co z Hermioną?
Wszyscy wbili wzrok w siedzącą obok Rona i Belli dziewczynę. Ta spięła się wyraźnie.
-Do szkoły uczęszczają zarówno mężczyźni jak i kobiety. Myślę, że Panna Granger jest nad wyraz uzdolniona i to wystarczy by dołączyła do Durmstrangu. Uprzedzam jednak, że prawa jakie tam panują różnią się od tych jakie znacie. Liczę iż z naszą pomocą zdacie tam kolejny rok na dobrych notach. Co do języka.. spokojnie powinniście dogadać się tam po angielsku. Jakby nie patrzeć jest to język, który teraz zna każdy. Bez obaw, dacie sobie radę.
Harry kiwnął głową i wtulił się w bok siedzącego obok Dracona. Blondyn uśmiechnął się delikatnie. Teraz nic go tu już nie trzymało. Z resztą domyślał się, że teraz ciocia Bella będzie chciała objąć nad nim opiekę, po śmierci matki i ojca jego ostatnią rodziną jest ona i Syriusz Black, który jakby nie patrzeć był kuzynem Narcyzy.
Hermiona skończyła jeść i wstała od stołu.
-Przepraszam, ale muszę coś załatwić.. O ile to nie problem? –Zatrzymała na dłużej wzrok na Remusie i Tomie.
-Hermiono, w porządku?-Spytał Wilkołak.
-Tak, po prostu chce się upewnić, że podczas mojej nieobecności rodzice będą bezpieczni. To wszystko. Mogłabym podłączyć chwilowo nasz dom z tutejszym kominkiem? –Spytała.
-Oczywiście. Rozumiem, że załatwisz to szybko Hermiono.. takie połączenie może być po jakimś czasie zarejestrowane przez Ministerstwo. –Powiedział Riddle i wskazał dłonią kominek znajdujący się w sąsiednim pomieszczeniu – w salonie.
-Oczywiście. To będzie szybkie.. zaraz wrócę.
-Hermi, może pójdę z tobą? –Zaproponował Harry.
-Nie, nie trzeba. Spokojnie, zaraz wrócę. –Uśmiechnęła się delikatnie.
----
Był to niewielki salonik, umeblowany jasnymi mebelkami, na których stało sporo ozdób w pastelowych kolorach. Rodzice jako dentyści mieli takie zawodowe zboczenie, że zawsze podobały im się jasne kolory. Nawet ojciec miał nawyk zatrzymywania się w sklepie i kupowania rzeczy, które normalnie podobały by się kobietom i to takim uzależnionym od uroczych i słodkich pierdołek.
Nad kominkiem, z którego wyszła, wisiały zdjęcie rodziców i Miony. Była na każdym uśmiechnięta i wesoła. Kilka z nich było specyficznych i bardzo dla niej ważnych.
Nikt o tym nie wiedział, ale kiedy miała cztery latka przeszła poważną chemioterapię. Właśnie na jednym zdjęciu Hermi siedziała na łóżku w szpitalu i miała na głowie czarną perukę. Dopiero kiedy włosy odrosły pokochała na nowo swój naturalny kolor. Uśmiechnęła się delikatnie. Było wcześnie. Rodzice mieli swój własny harmonogram zajęć na weekendy, który Hermiona doskonale znała. Przeszła więc na tyły domy i wyszła na taras. Spojrzała na postać odwróconą do niej tyłem, kucającą przy grządkach z kwiatami. Jej mama miała obsesję jeśli chodzi o utrzymanie ogródka w stanie idealnym.
I tak jestem poszukiwana. Już mi to bardziej nie zaszkodzi.
Wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w swoją ukochaną mamę. Nie mogła dopuścić to tego, że ktoś przyjdzie do ich domu i będzie chciał przesłuchać jej rodziców. Musi się upewnić, że będą bezpieczni.
-Obliviate. –szepnęła.
Nie było żadnej reakcji ze strony jej mamy. Pokręciła tylko głową i wróciła do wyrywania ewentualnej trawy spomiędzy kwiatków.
Hermiona wróciła do środka i przeszła do gabinetu swojego taty. O tej godzinie zawsze porządkował papiery z pracy. Siedział przy biurku, które standardowo tonęło w segregatorach i pojedynczych kartkach papieru.
Nie miała sił i czasu by postać jeszcze w otwartych drzwiach i popatrzeć na swojego tatę, który w takim skupieniu siedział będąc w swoim żywiole.
-Obliviate. –szepnęła prawie bezgłośnie i wykonała delikatny ruch różdżką, następnie odwróciła się na pięcie i wróciła do salonu, gdzie weszła do kominka wracając do Riddle Manor.
----
-Może napijemy się czegoś? –Zaproponował Tom podchodząc do swojego biurka. Spojrzał na stojącego kawałek dalej chłopaka, który pokręcił głową.
-Nie, dopiero co jedliśmy śniadanie. Nie przepadam za piciem o tak wczesnej porze. –Wyjaśnił brunet i usiadł na krześle po drugiej stronie biurka mężczyzny. –O czym chciałeś porozmawiać?
Tom przysiadł na blacie mebla i spojrzał poważnie na chłopaka.
-Chciałbym wiedzieć co zrobiłeś z Davlishem.
-To żadna tajemnica. Zabiłem go.
-I mówisz to od tak, po prostu. Ciekawe. –Mruknął. –Harry, co jak co, ale nie podejrzewałbym cię o użycie Avady.
-Uwierz mi Tom, ja też. Zwłaszcza, że jeszcze w chacie raczyłem potraktować go Cruciatusem.
-Harry. Nie zrozum mnie źle. –Spojrzał mu w oczy i Harry mógł dostrzec jak błękitne tęczówki Riddle’a przybierają szkarłatną barwę. –Czarna magia jak raz zakorzeni się w czarodzieju to później bardzo ciężko jest się jej pozbyć. Chce byś o tym pamiętał.
-I kto to mówi? –Prychnął Harry. –Voldemort. Wiesz co.. skoro Draco potrafił dla ciebie zabijać to dlaczego ja nie mogę? W czym jestem gorszy?
Riddle zmarszczył brwi.
-Harry, słyszysz co mówisz?
Potter otworzył szeroko oczy. Faktycznie. Przecież nigdy normalnie nie potrafiłby tak otwarcie stwierdzić, że mógłby sobie zabić kogoś bez skrupułów.
-Czy to..?
-Czarna magia? Tak. To jej wpływ. Chciałbym, abyś uważał.. To, że Czarny Pan wyrwał się z jej szponów i zdołał ją poskromić to nie znaczy, że i Tobie się uda. Zwłaszcza, że do tej pory karmiłeś się tylko i wyłącznie białą magią, która jest pożywką dla tej mrocznej strony. –Podszedł do jednej z biblioteczek i wziął w dłoń pewną książkę, którą wręczył Harry’emu.
„Czarna Magia. Czy czas żegnać się ze światłem?”
-O czym jest?
-Pomaga zrozumieć objawy i wpływ czarnej magii. Jeśli będziesz znać wroga to nauczysz się przed nim bronić. Ja tak zaczynałem. –Wyjaśnił Riddle z lekkim uśmiechem.
-Jak radzą z nią sobie Śmierciożercy i Draco? –Spytał patrząc w skórzaną okładkę książki.
-Mroczny znak pochłania większość negatywnych działań. To mój sposób by chronić moich popleczników przed samym sobą. Ale są osoby, które mimo to się poddały. Matka Dracona miała zbyt długi kontakt z czarnomagicznymi artefaktami. Te niestety są odporne na właściwości mrocznego znaku.
Harry był zszokowany. Zawsze myślał, że Mroczny Znak jest źródłem czarnej magii. Okazało się, że chronił on posiadacza przed jej skutkami.
-A co do szkoły..
-Dopóki będę z Draconem nie obchodzi mnie gdzie się uczę i w jakim kraju mieszkam. –Powiedział Harry z delikatnym uśmiechem. –Pójdę już. Muszę nadrobić czas z Draco.. te eliksiru i maści bardzo pomogły mu dojść do siebie. Ale mam wrażenie, że dalej nie pogodził się ze śmiercią Lucjusza.
-Są sposoby by ludzie dalej żyli, i nie tylko w naszych sercach. –Powiedział Tom i uśmiechnął się uroczo kiedy w drzwiach do gabinetu stanął Remus. –Hej kochanie. Właśnie skończyliśmy z Harrym rozmowę. Coś się stało?
Remus wszedł do środka.
-Severus dostarczył resztę rzeczy i samego siebie. Zamknęli się z Syriuszem na piętrze w sypialni. –Uśmiechnął się i podszedł do Toma, podczas gdy Harry powoli się wycofał. –Może my też się zamkniemy?
Jak na zawołanie Harry zamknął za sobą drzwi i pobiegł do sypialni swojej i Dracona.
Po drodze prawie zabił się o Krzywołapa, który widocznie został dostarczony do Riddle Manor przez Snape’a. Kot zasyczał i zjeżył się.
-Wybacz.. –Rzucił tylko Harry biegnąc dalej.
W końcu wpadł do sypialni i dosłownie rzucił się na łóżko, na którym leżał sobie Draco czytając jakąś książkę. Harry odłożył swoją, którą dostał od Toma na szafkę i wtulił się w bok Malfoya.
-Co tam bliznowaty? –Spytał blondyn i odłożył swoją lekturę na bok. –Coś taki zadowolony?
-Hmm, po prostu tak cholerni się cieszę, że cię mam i znów mogę się przytulić.
-Och.. tylko przytulić? A co z pocałunkami? Obmacywaniem i seksem? –Spytał Dracon z łobuzerskim uśmieszkiem. –Jak tylko wrócę do formy to obiecuję, że nie usiądziesz na dupie przez najbliższe dwa miesiące. –zamruczał mu do uszka, które pogryzł pieszczotliwie. –Będę cię pieprzył każdego dnia, każdej nocy i sprawię, że na samą myśl o mnie będziesz dochodzić z tym słodkim jękiem.
Harry oblizał usta na samą myśl. Te słowa ani trochę nie pomagały mu się uspokoić. Draco po tym rozstaniu chyba stał się strasznie niewyżyty seksualnie.
-Draco…
-Będę wchodzić głęboko w twoją pulsującą dziurkę.. –kontynuował gładząc dłonią bok bruneta. – kto wie, może użyję do tego nie tylko mojego penisa, którego tak bardzo w tej chwili pragniesz.
-Och.. a czego jeszcze? –Spytał drżącym głosem i zauważył, że od pewnej chwili ociera się ciągle o Malfoya.
-Hmm mam bardzo sprawny język.
-Masz?
-Mhm.. przecież doskonale o tym wiesz, skarbie. –skubnął ponownie jego uszko, które polizał w następnej kolejności.
Harry zaskomlał rozkosznie.
-Chciałbym się z tobą kochać. –szepnął. Spojrzał na blondyna roziskrzonymi oczyma.
Draco uśmiechnął się szerzej.
-Rozbierz się w takim razie..
No więc zacznę od początku.
OdpowiedzUsuńKaoY radzę Ci pójść do lekarza po jakieś proszki bo bezsenność to cholerne dziadostwo. Wymeczy człowieka i można nawet od tego umrzeć :c A ja nie podniosłabym się po utracie Ciebie T^T
Druga sprawa.
Cieszę się, że Tom wpadł na pomysł z tym Durmstrangiem. Jestem strasznie ciekawa jak przedstawisz tę szkołę. :D Zawsze chciałam by ktoś poświęcił jej więcej uwagi i doczekałam się.
Szkoda mi strasznie Hermiony. Mam nadzieję, że kiedyś zwróci rodzicom pamięć (przypomniało mi się jak zrobiła to w filmie, jak rzucała Obliviate)
No i liczę, że kolejny rozdział zaczniemy z grubej rury, czyli od seksu Harry'ego z Draconem <3
Weny Ci życzę <3
Jeeeeeej ale długi rodział!!!!! Hermiony rzeczywiście szkoda no ale cóż... takie życie. Fajnie że Harry i Draco znowu są razem <3 Co do tej grubej rury to się zgadzam, ale coś tak czuję że to nie pójdzie całkiem tak jak ma pójść. Może to tylko moje przeczucia no ale takie mam :D No a Belli się chyba włączył jakiś instynkt macierzyński i w jej wykonaniu to jest mega słodkie i urocze :3 Nie wiem czy wyjdzie z tego potem jakieś yuri czy jak ale pozostawiam te sprawę tobie, mi i tak bedzie się podobać ;) Twoje drarry jest dalej u mnie numerem jeden, czekam na kolejny rozdział i powodzenia w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńHmm, zacznę od tego, że nadal ci nie wybaczyłam śmierci Lucjusza, bo to jedna z moich ulubionych postaci. Ale robisz mi mętlik, bo Hermionę chciałam połączyć z tym wampirem, Niklausem? Ale Hermioną i Bellą nie pogardzę :D
OdpowiedzUsuńchcę Seva i Syriusza... I Toma z Remusem... Czuję niedosyt...
A jeśli chodzi o końcówkę to... znaczy ogólnie to mi się podobało, ale trochę mi to wyszło tak strasznie, nie wiem jak to wytłumaczyć, no tak jakby Harry był niewyżyty w tym złym sensie. Ale ta część jak Tom dostał z liścia wynagrodziła mi to w pełni ;)
Żegnam i weny życzę...
Bardzo mi się podoba pomysł z przeniesieniem się do Durmstrangu. :D
OdpowiedzUsuńNo i bardzo ciekawie przedstawiłaś przeznaczenie Mrocznych Znaków. Jestem ciekawa, czy Harry będzie mieć jeszcze jakieś problemy z Czarną Magią.
No i nie mogę się doczekać, aż dojdzie do czegoś między Zabinim i Ronem. Albo Severusem i Syriuszem. Każda para jaką tworzysz mega mi się podoba. Też na początku myślałam, że Hermiona trafi w ramiona Regisa, ale jak widać coś się szykuje i będzie dotyczyć do Bellatriks :D Fajnie, że chcesz dodać wątek Yuri, o ile dobrze odbieram znaki i relacje jaka kwitnie między kobietkami. :D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :D Może kolejny będzie pełen seeeeeeeksu? :D Wiem, jestem niewyżyta :D
Nieee błagam! Nieee yuuuriiiii! A tak w ogóle to świetny rozdział, ale co ja tam będę się powtarzać ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mojego opowiadania
OdpowiedzUsuńhttps://www.wattpad.com/story/83442382
Super :) Właśnie skończyłam wszystko czytac wliczajac w to stara wersje bloga :D Nie moge sie doczekac czesci dalszej ;) Mam tylko nadzieje ze nie zgubie bloga - probuje go dodac do obserwowanych i moj telefon chyba sie sprzeciwia ^^ Pozdrawia, Miśka :)
OdpowiedzUsuńJejku ten blog jest świetny życzę weny i czekam na kolejny rozdział . :)
OdpowiedzUsuńSiemanko Przyznam się że dziś przypadkiem natrafiłam na tą stronę i Drarry łyknęłam za jednym zamachem od 1 do 23 i muszę powiedzieć że-
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Twym piórze XD i tym samym chcę więęęcej!!!
Ach potrafisz wciągnąć człowieka w ten swój świat za co jestem Ci niezmiennie wdzięczna!!! Tylko czemu uśmierciłaś Lucjusza ach... taka strata ... myślałam że będzie to Bella, która po wydarzeniach które odbiły na niej piętno ukazuje swą dobroć skrywaną za popękaną maską,ratując Draco. Centralnie namieszałaś mi w głowie ;)Jak ja bym chciała by Hermiona studiując te jego księgi w akcie desperacji znalazła sposób na coś... Tak mi się podoba Ron i ta jego nieświadomość pewnych rzeczy... że aż mam taką skrytą nadzieję że gdy będzie pewnych swych uczuć przetrzyma jeszcze Zabiniego- o matko jak ja czekam z niecierpliwością na ten wątek. Zresztą nie tylko xD. Droga autorko lepszej wycieczki po skrytej pajęczynie mej wyobraźni w dzisiejszy dzień się nie spodziewałam!! Dzięki wielkie za to co robisz i Proszę rób To dalej. I cierpliwie spoglądam na dalsze (rozdziały) losy chłopaków:P
Pozdrawiam nana
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak masz nową czytelniczką :) przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam kiedy przeczytać rozdziału...
bardzo mi się spodobało, Tom wściekly wręcz i o tak, o tak, durmstag tak pięknie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńświetnie wymyśliłaś z tym, że przeniosą się do Durmstagu... ten wybuç Toma, bosko, a Remus i liść zaserwowany... Voldemortowi cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia