poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Drarry 8

Miotła, wiadro, Pani Norris. Zbroja stojąca tuż obok wejścia na pierwsze piętro również runęła na posadzkę roznosząc po korytarzu głośny trzask. Drzwi do klasy transmutacji rozwarły się wpuszczając do środka ledwo idącą dwójkę uczniów. Ich problem nawet nie tkwił w alkoholu jakim się raczyli jeszcze chwilę temu lecz w fakcie, że teraz Harry Potter i Draco Malfoy najnormalniej w świecie się obściskiwali i nie zwracali uwagi na to co im wchodzi pod nogi. (biedna P. Norris XD) Plątanina rąk i nóg. Języki doszukujące się zaspokojenia w ustach drugiej osoby. To wszystko co właśnie się działo w klasie każdy postronny świadek mógł uznać, jako bójkę a nawet jakąś próbę gwałtu. Lecz kto kogo napadł? Draco Harry’ego? Czy może to wyszło z inicjatywy Pottera? Jedno machnięcie różdżką blondyna a drzwi do pomieszczenia zamknęły się za nimi z cichym stuknięciem. Nie byli pewnie gdzie by tu się zatrzymać, ale po pokonaniu sporej dla nich w tym stanie odległości i przy okazji wywróceniu większości stolików oraz krzeseł dotarli w końcu do jednego z wygodniejszych miejsc – biurka McGonagall.

-Mmm tutaj? –Spytał Harry w końcu uświadamiając sobie gdzie są. – A jak ktoś wejdzie?

Draco prychnął z uśmiechem przenosząc pocałunki na jego szyję. –Trudno, najwyżej zwalę całą winę na ciebie. –Ugryzł bruneta w ucho za co został nagrodzony głośnym jękiem.

-Prędzej to ja będę tym poszkodowany. –Odparł Harry wzdychając głośno. –Po tym nie będę mógł usiedzieć w tej klasie nie mając głupich skojarzeń.

-Naprawdę? A może będą to miłe skojarzenia, na przykład w klasie eliksirów co ty na to? W końcu polubisz tam siedzieć. –Roześmiał się blondyn.

-To raczej niemożliwe. Snape skutecznie niszczy wszystkie miłe myśli.

-A widzisz..

-Co takiego?

-Przyznałeś, że myśli, które mnie dotyczą są miłe. Nawet nie wiesz jak długo pracowałem na taki efekt. –Wyjaśnił Dracon rozpinając koszulę Bruneta bo marynarka już leżała na podłodze, hmm ciekawe, kiedy dokładnie tam trafiła? –Nie sądziłem, że tak łatwo pójdzie.

-Co masz na myśli? –Harry powoli zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością, cholera jak to możliwe?

-Nie sądziłem, że po tym co przypadkiem ci zrobiłem zdecydujesz się jednak pozwolić mi na tak odważne kroki. Doprawdy zaskakujesz mnie Potter. –Wyjaśnił patrząc mu w oczy. Blondyn nieco się zawahał bo nagle twarz Harry’ego zmieniła całkiem wyraz.

Faktycznie, przecież do niedawna Harry miał w głowie wciąż te okropne obrazy gwałtu jaki zagwarantował mu blondyn i mimo, że było to spowodowane głównie głupotą bruneta to nie potrafił od tamtej pory spojrzeć na Dracona bez odruchu wymiotnego i szczerej niechęci. –Wypiłem dość sporo i mam myśli zupełnie gdzieś indziej. –Odparł Harry nie mogąc wymyśli innego wytłumaczenia.

Malfoy zagryzł wargę i złapał jedną dłonią chłopaka za szczękę co zmusiło Harry’ego do spojrzenia na stojącego nad nim ślizgona. – Teraz jesteś tu ze mną Potter i twoje myśli powinny raczej temu towarzyszyć a nie bujać w obłokach. Nie dość, że jest to niekulturalne bo mnie ignorujesz to jeszcze mnie wkurwiasz tym swoim rozproszeniem. Wyraziłem się wystarczająco jasno? –Musiał się upewnić, że jeśli dojdzie między nimi do czegokolwiek to ten głupi gryfon będzie tego jak najbardziej świadomy.

Harry już chciał coś odpowiedzieć na słowa tego węża, ale skutecznie zostało mu to uniemożliwione przez usta blondyna. Dłonie, które chciały odepchnąć chłopaka opadły bezwładnie na blat biurka, powieki zasłoniły zielone oczy koloru Avady a cały świat dookoła zdawał się stanąć w miejscu. Ślizgon już kierował dłonie na pasek od spodni gryfona, gdy nagle ktoś złapał za klamkę od drzwi chcąc widocznie wejść do środka. Oczywiście dzięki zaklęciu Dracona było to niemożliwe, ale ów osobnik po raz kolejny tym razem dużo zażarciej spróbował otworzyć drzwi widocznie kiedy zrozumiał, że to nie zadziała postanowił posunąć się do magii bo po chwili zamek wydał charakterystyczne dla otwarcia kliknięcie. Dzięki Merlinowi Harry’emu i Draconowi udało się szybko zejść z biurka i doprowadzić do jako takiego stanu bo do środka weszła sama profesor McGonagall we własnej osobie. Spojrzała na chłopców z zaskoczeniem.

-Potter, Malfoy? A wy co tutaj robicie? I dlaczego zamknęliście drzwi? –Jej twarz nie wyrażała złości lecz zwykły brak zrozumienia i ciekawość co też dwoje uczniów na dodatek gryfon i ślizgon mogli robić w zamkniętej klasie? –No więc?

Harry czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła, ale dzięki Bogu to nie on odezwał się pierwszy tylko Draco.

-Potter obraził mojego ojca. Postanowiłem mu wyjaśnić kulturalnie, że te oszczerstwa jakie rzucał pod jego adresem są co najmniej żałosne i na poziomie karalucha, którego można rozdeptać gdyby nie było mi żal nowych butów oczywiście. –Draco spojrzał na Harry’ego i mimo, że na pierwszy rzut oka można było wyczytać w tym spojrzeniu wyzwanie to Potter dostrzegł w nich niemą prośbę o ciągnięcie tego przedstawienia. Postanowił więc nie być gorszy od tej wrednej fretki.

-Gdybyś nie obrażał Syriusza to pewnie nie musiałbym ci przypominać jak doskonały jest twój ojczulek Malfoy w końcu mało ludzi potrafi być połączeniem człowieka ordynarnego i egocentryka, ale ty przecież dobrze wiesz co te słowa znaczą. W końcu Malfoyowie to taki doskonały ród, że na pewno połknęliście dosłownie wszystkie słowniki.

-O Potter jakie bogate słownictwo, ile Granger bierze za nauczenie cię tak trudnych słów? Czyżby nie zadowalały jej knuty które  jej dajecie za odrobienie waszych prac domowych? –Syknął Malfoy złośliwie się uśmiechając.

-Spokojnie Draco spytam się czy znajdzie dla ciebie wolny termin, w końcu nie powinno się nikomu odmawiać zdobywania wiedzy, nawet komuś twojego pokroju.

-Dosyć!!! –Ryknęła McGonagall. –Dość, jeśli nie skończycie tej kłótni to mogę wam obiecać, że zakończy się ona dla was szlabanem a uwierzcie nie tylko profesor Snape potrafi być w tej kwestii bezwzględny. –Westchnęła i spojrzała na Harry’ego. –W sumie dobrze się składa, że na was wpadłam. Potter pozwól ze mną na moment chciałabym z tobą porozmawiać. Pan Malfoy w tym czasie poukłada krzesła i stoliki na ich miejsca bo później z nim również chciałabym zamienić słowo. –Wyszła z klasy a tuż za nią podążył Harry. Jeszcze tylko pokazał z rozbawieniem język w stronę Malfoya i zniknął za drzwiami.  Zatrzymali się za zakrętem koło klasy.

-O czym chciała Pani porozmawiać? –Spytał Harry.

-Potter w związku z narastającymi atakami śmierciożerców możliwe, że trzeba będzie wysłać uczniów na ferie świąteczne wcześniej niż dotychczas obawiamy się, że mogą oni czyhać na dzieci gdy te będą wracać ekspresem do Londynu. Jako jeden z prefektów ty i Panna Granger musicie zrobić listę, którzy uczniowie wyjeżdżają do rodzin a, którzy pozostają w szkole. Podobnie zrobi Pan Malfoy, ale o tym go poinformuję potem.

-A czemu nie mogła nam obu Pani o tym powiedzieć. –Spytał Harry dociekliwie.

-Bo jak już zauważyłeś w klasie Dracon jest synem Lucjusza Malfoya i Dyrektor obawia się, że może ta informacja trafić w niepowołane ręce.

-Czyli Dyrektor myśli, ze Dracon opowie swojemu ojcu o wcześniejszym odesłaniu uczniów a ta informacja trafi do Voldemorta? –Harry zrobił zdziwioną mine. To nonsens. Tom nie chce skrzywdzić uczniów a o ataku śmierciożerców Potter nie słyszał od ponad roku bo Riddle przecież się zmienił. –Ale Draco szpieguje dla Dumbledore’a, dlaczego miałby wygadać się ojcu?

-A skąd ty to wiesz? –Spytała Minerwa.

-Bo Malfoy sam mi to powiedział. Od niedawna stara się jakoś wejść na jasną stronę i ze mną zaprzyjaźnić.

-Możliwe, ale sam słyszałeś, jak bronił Lucjusza. Wciąż jest on jego ojcem. Potter myślałam, że nie darzysz Pana Malfoya sympatią.

-Bo go nie darzę sympatią, ale uważam, że każdemu należy się druga szansa. Nawet jeśli ten ktoś jest synem śmierciożercy.

-To bardzo szlachetna postawa. –Dodała tylko i poprawiła swoje okulary.

----

Draco przeklinał pod nosem tę starą jędze, że tez musiała wejść do środka w takim momencie cholera jasna, kurwa jej mać. Kobiety mają jakieś radary kiedy idealnie przerwać ważną sytuację? Machał różdżką ustawiając stoły i krzesła na ich miejsca, gdy nagle do jego uszu dobiegły czyjeś kroki, kobiece jak się zorientował bo tak stukały tylko buty na obcasach. Kiedy blondyn się odwrócił jego oczom ukazała się sylwetka Parkinson.

-Co tu robisz? –Spytał ozięble mimo wszystko ignorując dziewczynę i wracając do przerwanej czynności.

Pansy zacisnęła dłonie na materiale swojej butelkowo zielonej sukienki aż w końcu odparła. –Chciałam cię przeprosić.

-Za co? –Spytał.

-….

-No właśnie, sama nie wiesz za co. Przecież niczego takiego nie zrobiłaś.

-Więc dlaczego? Dlaczego jesteś taki wobec mnie? Odkąd Potter zaczął tak się dookoła ciebie kręcić całkiem o mnie zapomniałeś. Czemu Draco? –Spytała podchodząc do niego. –Przecież to ja jestem wobec ciebie taka wierna, jesteśmy idealną parą. Oboje czystej krwi, mamy niemałe fortuny i nasze rodziny na pewno pobłogosławią nasz związek.

-Merlinie! Pansy zrozum w końcu, że nie interesujesz mnie, i nigdy nie patrzyłem na ciebie z perspektywy seksualnej a o małżeństwie nie wspomnę. –Westchnął całkiem rozbrojony.

-Draco. –Po chwili była już naprawdę zbyt blisko. –Proszę nie odtrącaj mnie.

-Pansy jesteś koleżanką, ale nigdy nie będziesz moją dziewczyną. –Ciągnął dalej, ale dziewczyna nie pozwoliła mu więcej powiedzieć bo rzuciła się na niego i pocałowała.

----

Harry i McGonagall wracali do klasy i gdy tylko Potter ujrzał Mopsicę całującą Dracona poczuł jak w jego żołądku coś się przewróciło. Oczywiście Malfoy był odwrócony do niego tyłem i nie mógł zobaczyć obrzydzenia jakie malowało się na twarzy bruneta. Gryfon wyszedł mając wielką chęć cisnąć w kogoś okropną klątwę.

----

-Ekhem, ekhme. –McGonagall musiała jakoś zwrócić na siebie uwagę.

Draco odepchnął od siebie Pansy. – Parkinson wynoś się. I dziękuj Merlinowi, że jest tu nauczyciel, bo inaczej już dawno cisnąłbym w ciebie jakąś klątwę.

Dziewczyna wybiegła z klasy.

----

Harry wrócił do wielkiej Sali. Siedział przy niewielkim stoliku znów opróżniając samodzielnie wazę ponczu. Po chwili dosiadł się do niego Zabini.

-Hej, co tak tutaj siedzisz sam jak palec? –Spytał Blaise. Nie doczekał się zbyt szybko odpowiedzi na swoje pytanie.

-Jak widać siedzę i piję.

-Tak sam? Popadniesz w alkoholizm. –Zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. –Widziałeś się z Draconem?

Na sam dźwięk tego imienia Harry cisnął kieliszkiem w podłogę. –A nawet jeśli?

-Wydajesz się zdenerwowany. Niech zgadnę coś zmajstrował?

-Pff, durna fretka. Wszystko spieprzyć potrafi. –Syknął Harry. -  Czemu ze mną gadasz?

-Po prostu jestem ciekawy co zrobił ci Draco, że tak się na niego wkurzyłeś, skoro jeszcze wczoraj było wszystko w porządku. –Wyjaśnił jakby to była oczywista oczywistość. –No więc?

Harry pokręcił głową na boki bo zaczęło mu się już nieco w niej kręcić. Ciekawe, to już druga waza ponczu wypita w ten wieczór a on dalej trzyma się na nogach. Nie mogli przynieść trochę whisky? –Zanim ci odpowiem gadaj co wiesz o Malfoyu i co o nim myślisz. –Genialny plan. Najpierw posłucha sobie nieco o tym idiocie a potem łaskawie wyjaśni jego kumplowi co ma na ten temat do powiedzenia gryfon.

-Hmm co o nim wiem? Odkąd stracił matkę wychowuje się prawie sam pomijając ewentualnych wizyt ojca no i ostrej ręki Snape’a który jest jego ojcem chrzestnym.

-Hah nietoperz jest chrzestnym Fretki? Zaczynają sobie dorównywać charakterem. –Parsknął Potter.

-Potter nie przeginaj w tym momencie mam nad tobą przewagę bo w tym stanie nawet nie zdążyłbyś sięgnąć po różdżkę by obronić się przed moimi klątwami. Wracając do tematu, nie myśl, że Draco ma takie piękne życie jako członek rodziny Malfoyów. Ten ród jest bardzo konsekwentny i tradycjonalny. Zasady jakie tam panują są nagminnie przestrzegane i za niesubordynację od razu przewidywane są najgorsze kary. Niekoniecznie zaklęcia typu crucio, mają dużo ciekawsze sposoby. –Zabini nalał sobie ponczu z wazy obok która była jeszcze pełna. –Draco jest najmłodszym członkiem rodziny i ciąży na nim odpowiedzialność kontynuowania rodu i rodzinnego biznesu.  Jego dziadek Abraxas jest o dziwo wyjątkowo miłym staruszkiem miałem okazję go poznać, nie wiem jakim sposobem spłodził Lucjusza, człowieka z dość ciężkim charakterem.

-Chwila a czy on przypadkiem nie zmarł na smoczą ospę? –Spytał Harry. –Tak słyszałem w trzech miotłach pod koniec drugiej klasy.

-Haha, no tak oficjalnie zmarł. Ale jako człowiek w podeszłym wieku i z wieloma wrogami upozorował swoją śmierć. Mam nadzieję, że twój niewyparzony język zachowa tę informację dla siebie. Za rok Malfoy prawdopodobnie zacznie chodzić na spotkania przedmałżeńskie.

-Co masz na myśli? Jest zaręczony?

-Nie, ale jeśli Draco sam nie znajdzie dobie narzeczonej bądź narzeczonego będzie musiał zaakceptować kandydatki które podsunie mu rodzina. W tak wielkich rodach często spotykane są małżeństwa wśród bliskiego kuzynostwa, robi się to po to by fortuna pozostała w rodzinie i nie trafiła w ręce jakiejś biedoty.

-Myślisz, że ma kogoś na oku? Kogoś ze szkoły?

-Nie sądzę.

-A Parkinson?

-Mopsica? Haha jest w nim zadurzona od pierwszej klasy, ale Draco nie jest nią zainteresowany. W sumie kto by nie chciał z nim chodzić? Nawet ja miałem z nim krótki epizod w trzeciej klasie. –Zaśmiał się Zabini widząc minę Pottera.

-Byliście kochankami? –Spytał dość głośno za co oberwał w głowę od węża by się przymknął.

-Ciszej! Przespaliśmy się ze sobą dwa razy, ale nic poza tym. Dracon ma dziwne gusta. Lubi wyzwania jak sam zauważyłeś. Ja jestem tylko jego przyjacielem. Dobra to tyle ode mnie, więcej się nie dowiesz i w sumie daruję ci powiedzenie mi dlaczego tak się na niego wkurzyłeś. Ale zrobię to za informacje na temat jednego z twoich przyjaciół.

-Kogo?-Harry poczuł, że ciekawość Zabiniego może mu się jeszcze kiedyś przydać i lepiej będzie nie mówic mu za wiele w tej chwili.

-Twój rudowłosy kolega.

-Ron?

-Owszem. Powiedz mi czy rudzielec kogoś ma? –To pytanie całkiem rozbroiło Harryego. –Hallo jesteś tam Potter?

-Po co ci wiedzieć czy Ron z kimś chodzi?

-Powiedzmy, że mnie intryguje od jakiegoś czasu.

-Chwila, podoba ci się?

-Można i tak to nazwać. No więc?

-Chodził nieco z Hermioną, ale o ile dobrze mi wiadomo już nie są razem. –Odparł. Co jak co, ale o Rona nie musiał się martwić w końcu jego przyjaciel był w stu procentach hetero. –Tylko, że jemu raczej faceci się nie podobają Blaise.

-Harry, Harry, Harry… co jak co, ale każdemu z nas podoba się równo płeć przeciwna oraz ta sama. Tylko od nas i bodźców zewnętrznych zależy którą wybierzemy jako cel zainteresowania. Uwierz mi to może się szybko zmienić. Można powiedzieć, że człowiek jest bi, a potem stopniowo odkrywa kto mu się podoba. Czy mężczyzna czy kobieta. –Wyjaśnił. –A ty którą płeć preferujesz?

-Ja?! –Harry aż wstał, ale było to tak nagłe, że gryfon zachwiał się i ledwo utrzymał równowagę. –Ja.. ja jestem hetero.

-Ach tak? Więc czemu tańcząc z Draco tak chętnie odwzajemniłeś jego pocałunek?

-W.. widziałeś?!

-Nie jestem ślepy Potter. –Zabini wstał i złapał go pod ramię. –Chodź, pójdziemy do lochów w składziku Snape’a na pewno jest jeszcze jakiś eliksir na wytrzeźwienie. W końcu złoty chłopiec Gryffindoru nie powinien paradować po zamku w taki stanie.

----

Draco wyszedł z klasy transmutacji z jednej strony wściekły na Pansy za ten jebany pocałunek a z drugiej wkurzony na McGonagall bo ta z jakimś dziwnym zawahaniem powiedziała mu o wcześniejszym wyjeździe uczniów. Głupia baba, sługuska Dropsa. Teraz miał jednak ważniejszą sprawę na głowie, gdzie zniknął ten cholerny Gryfiak? Dlaczego wszyscy zawsze muszą przerywać im w takich momentach? Draco nie mając specjalnie pomysłu na to gdzie mógł pójść Potter postanowił skierować się do wielkiej Sali. Schodził akurat po schodach gdy nagle tuż przed nim wyłoniły się postacie Harry’ego i Zabiniego. Gryfon zataczał się jakby właśnie pływał w beczce piwa przy okazji opróżniając ją.

-Szukałem cię Harry. –Powiedział Malfoy podchodząc do nich. –Blaise, co z nim? –Nie uzyskał jednak odpowiedzi bo jego niedoszły kochanek wymierzył mu cios w policzek, który okazał się tak mocny, że Draco aż się zachwiał i wylądował na stopniach schodów. –Co jest kurna?

Harry wyszarpnął ramię z rąk Zabiniego i spojrzał na srebrnego chłopca ze łzami w oczach. –Malfoy.. ty kurewska świnio! –Krzyknął i puścił się biegiem po schodach kierując się do pokoju wspólnego gryfonów. Po chwili nie było go już widać. Blaise zacmokał i pomógł wstać Draconowi.

-No ładnie. Co tym razem zmalowałeś? –Spytał przyjaciela otrzepując nieco jego garnitur. –Musiałeś naprawdę go czymś wkurzyć skoro nazwał cię kurewską świnią.

-Blaise!! Nie zapominaj się. –Draco przez długą chwilę był po prostu w szoku, co takiego się stało o czym on nie wiedział? Przecież jeszcze kilkanaście minut temu Harry był praktycznie w siódmym niebie. Dlaczego więc? O kurna. –On chyba widział jak całuje się z Pansy.

Tym razem to Zabini wyglądał jakby doznał szoku. –Całowałeś się z Parkinson?!

-Przecież nie z własnej woli. Rzuciła się na mnie i widocznie Harry to zobaczył nim zdążyłem ją odtrącić. Głupia dziewucha. Zabiję ją jak tylko na nią wpadnę. –Syknął i pomasował się po policzku który piekł niemiłosiernie. –Głupi Potter nawet nie pozwolił mi tego wyjaśnić tylko wolał sobie sam swoje wnioski wyciągnąć.

-Czy ja wiem? W Sali opróżnił kolejną wazę ponczu i jak z nim gadałem zdawał się bardzo przejęty tym co zobaczył, ale fakt był na ciebie strasznie wkurwiony. –Odparł Zabini. – Na razie daj mu czas na wyparowanie alkoholu i ochłonięcie bo taki nabuzowany prędzej ci dowali klątwą niż na spokojnie porozmawia i wybaczy.

-O ile zamierza mi wybaczyć, Potter jest zbyt tępy by dostrzec po której stronie leży wina, ja oczywiście jak zwykle zostałem niesłusznie oskarżony. Życie księcia Slytherinu jest takie ciężkie. –Westchnął z udawaną męka w głosie.

-Chodź książę do pokoju, bo zaraz duma rozerwie ci tyłek.

-Blaise, ciesz się, że jesteś moim przyjacielem bo gdyby nie ten jeden szczegół to już dawno biegałbyś po korytarzu jako karaluch. –Syknął blondyn z kpiną.

-----

Harry ukrył się pod łóżkiem będąc w postaci kota. Kurcze Hermiona miała słuszność chcąc stworzyć WESZ, te biedne skrzaty chyba nawet chcą utrzymać porządek właśnie pod tym meblem gdzie zazwyczaj jest składowisko całego brudu i gniazdo wszelakich roztoczy jak to zwykła mawiać ciotka. A Harry siedział tam sobie jakby nigdy nic machając leniwie ogonem. Głupi Draco. W sumie nigdy nie byłby tak głupi by obściskiwać się z mopsicą w pustej klasie. Ta jasne pseudo wybrańcu a z tobą to niby co takiego robił nim weszła McGonagall? Ta sytuacja była tak beznadziejna, że pewnie nawet Hermiona nie miała by odpowiedniej riposty która zazwyczaj potrafiłaby Harry’ego dobić. Miauknął jedynie i już miał sobie od tak usnąć gdy nagle przez otwarte okno wleciała do środka sypialni Hedwiga. Sówka zaczęła radośnie pohukiwać w dziubku trzymała niewielką kopertę. Harry widząc to szybko wyszedł spod łózka i przemienił się w swoją ludzką postać. Ptak upuścił list na szafkę i wyleciał kierując się widocznie w stronę sowiarni. Potter otworzył niepewnie kopertę. Wewnątrz ładnym starannym pismem napisane było:

„Witaj Harry.

Zakładam, że jeszcze nie zajęliście się sprawą czarnej różdżki i mam nadzieję, że szybko to nadrobicie. Pisze jednak nie po to by was zagonić do pracy a raczej z ofertą. Zbliżają się święta i zakładam, że razem z Syriuszem chcecie je spędzić wspólnie. A ja mam dla was propozycję. Odwiedźcie mnie w mojej posiadłości by razem ze mną i kilkoma znanymi wam gośćmi móc zasiąść do kolacji wigilijnej. Nie jest to żaden plan zabicie cię i twoich bliskich. Po prostu mam taki kaprys by spędzić moje nowe życie jak normalny człowiek, nie jako Voldemort. Wiem, że rozmawiałeś o naszym planie ze swoimi przyjaciółmi mogą nas odwiedzić w drugi dzień świąt to nie jest dla mnie problem a nawet miło będzie gościć w domu więcej żywych dusz. Wysłałem już list do Syriusza, ale zakładam, że będzie sceptycznie do tego nastawiony. Namów go dobrze? Remus naturalnie też jest tu mile widziany. Wiem, że takie święta obchodzi się w gronie rodzinnym, ale jako, że masz w sobie część mojej duszy jesteś w tej chwili jedną z najbliższych mi osób, wiem musi brzmieć to co najmniej komicznie. Mam nadzieję, że rozpatrzysz mą propozycję i przystaniesz na nią. 
PS.
Nie zapomnijcie o czarnej różdżce. 
PS.2. 
Ten list spłonie jak tylko skończysz go czytać więc uważaj by się nie poparzyć. 

                                                                                                                    Tom Marvolo Riddle"     


Harry szybko upuścił list a ten spłonął nim zetknął się z podłoga. No ładnie koniec świata, Voldemort zaprasza go do siebie na Święta. Wszystko staje na głowie. Rzucił się na łóżko nawet nie zdejmując z siebie garnituru. Musi coś zrobić w sprawie tej czarnej różdżki. Najlepiej będzie na początek urobić jakoś Dropsa. Trzeba go rozbroić bo tylko wtedy różdżka zmieni właściciela, ale przecież, nie może od tak pójść do jego gabinetu i rzucić na niego expelliarmusa. Dodatkowo większość nauczycieli stanie za nim murem podobnie uczniowie. Trzeba jakoś postawić go w złym świetle, ale jak? Ministerstwo musiałoby trafić jakimś cudem w ręce Toma by ten mógł spokojnie przekabacić je na naszą stronę.

-Merlinie! –Jęknął tylko. Jak to musi dziwnie brzmieć, przecież do niedawna był po jasnej stronie a teraz się okazało, że ciemna jest dużo lepsza, dużo bardziej ludzka. Voldemort nie chce go zniszczyć a Dumbledore traktuje go jak jakiegoś swojego żołnierza męczennika który ma ocalić świat poświęcając siebie samego. Nagle drzwi do sypialni rozwarły się i wszedł przez nie Ron.

-Hej długo tu jesteś? –Spytał siadając na swoim łóżku.

-Od jakiegoś czasu. Jak się tańczyło?

Ron zdjął buty i odetchnął głęboko. –Jeśli jeszcze raz Luna poprosi mnie do tańca powiem, że mam na to uczulenie. Nie czuję stóp, ale bolą mnie tak bardzo, że nie czuję jak to jest nie czuć bólu.

-Co?

-Nieważne, sam tez tego nie rozumiem. W każdym razie już wolałbym stepowanie dla pająków. –Zaśmiał się ciepło. – Ej w pewnym momencie miałem wrażenie jakbyś mi gdzieś znikł między ludźmi tańcząc z fretką. Ale to przecież niemożliwe prawda?

-Musiałeś wypić za dużo ponczu. Choć na pewno mniej niż ja. Opróżniłem sam dwie wazy. –Wyjaśnił Harry masując swoja głowę wciąż mu w niej szumiało.

-O kurde. No to ładnie zabalowałeś.

-Ta a teraz jeszcze mnie Riddle dobił bo zaprosił mnie do siebie na święta. –Dodał.

-Co kurna? –Spytał Ron nie wierząc w to co usłyszał. Jego mózg jeszcze przetwarzał informację nim załapał. –Serio? Voldemort cię chce obdarować prezentem na święta? Może pocałunek dementora?

-Wieź mnie nawet nie wkurzaj Ron. Wystarczy, że mnie dziś Malfoy wkurwił.

----

Syriusz przechadzał się jakby nigdy nic po korytarzu na trzecim piętrze całkiem nieświadom tego, że na jego końcu bliźniacy postanowili całkiem przypadkiem rozpylić eliksir pożądania.

-Ej a jak tutaj przyjdzie Filch? To co zacznie się dobierać do Pani Norris?-Zaśmiał się George otwierając niewielki flakonik.

-Zoofilia w jego wieku? Hmm zrobimy zdjęcie i wyślemy je do proroka codziennego już widzę te nagłówki „Szkolny woźny znęca się seksualnie nad biedną kotką” albo „Kiedy miotły już nie zadawalają trzeba sięgnąć po kota, bo lepszy on od mopa”

-Hahahah ej Fred ten drugi jest serio dobry. Wpada w ucho. Może kiedyś to wykorzystamy w sklepie?

-Ciii ktoś idzie? Szybko dawaj rozpylacz. –Po chwili zawartość fiolki została przelana do niewielkiego pojemniczka który po wstrząśnięciu zaczął rozpylać gaz po korytarzu. –Sprawdz czy nikt nie idzie z drugiej strony.

George odszedł kawałek ale szybko wrócił do brata łapiąc go za ręka. –Kurna Snape. Szybko zwiewamy. –Przeszli przez skrót za obrazem i po chwili już ich nie było nie doczekali nawet tego jaki skutek miało rozpylenie eliksiru pożądania

Black wszedł w niewidzialny kłąb dymu i dopiero dziwnie słodki zapach uświadomił go, że coś jest nie tak. Ale już było za późno, poczuł jak po jego ciele rozchodzi się dziwnie przyjemne ciepło kumulujące się w konkretnym miejscu. Uśmiechnął się widząc osobę która zapewne rzuciłaby w jego stronę jakaś nieprzyjemną obelgę, lecz oboje zostali poddani jednemu z najsilniejszych eliksirów jakie stworzono. Syriusz i Severus stali naprzeciwko siebie i nagle oboje pomyśleli, że warto by wejść do izby pamięci a tak się składało, że drzwi do niej były wyjątkowo blisko a o tej godzinie mało kto tam zagląda.
;)

9 komentarzy:

  1. Ojojoj kłopoty w raju? :D nie ma tak dobrze Draco, oj nie ma xp rozdział świetny i aż niemogę się doczekać świąt z Voldim ^^ może być ciekawie :) mam nadzieję, że chłopaki się pogodzą. :) co do wątku Syriusza i Severusa... nie podoba mi się, ale to mój gust :) wolę Syriego w parze z Remim ale co kto lubi :D czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :* całuje mocno :*
    Emi Raicho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo się zastanawiałem kogo by tu podsunąć Syriuszowi. Zawsze praktycznie wpadałam na jego romanse z Remusem. A chciałam stworzyć coś innego, takiego mojego własnego nietypowego. ;) Co do Remusa jemu tez nie odpuszczę i pewnie to co mu zgotuje może być dla was szokiem, ale lubię zaskakiwać. ;) Tą zmianę nieświadomie podsunęła mi znajoma i tu wielki CAŁUS dla niej.
      Nie będę nic zdradzać zobaczycie sami co dla was szykuję ,3

      Usuń
  2. Zaczynam się bać o.O o związku Syriego z Severusem czytałam u sol12, ale i tak mnie zaskoczyłaś i to ogromnie :*
    ~Emi Raicho

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział zresztą jak zawsze, a kiedy następny rozdział tego lub drugiego opowiadania ??????? =^-^=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że pojawi się jakoś w przyszłym tygodniu a może nawet wcześniej. Nie wiem jednak którego opowiadania będzie dotyczyć następny rozdział ;* ;)

      Usuń
    2. Postaraj sie tego drugiego bo nie moge sie doczekać reakcji naszego wampirka na to że będzie miał dzidziusia ze swoim aniołkiem XD

      Usuń
    3. Postaram się, ale niczego nie obiecuję ;) ;*

      Usuń
  4. Witam,
    należało się to Draco i to bardzo, ale jak widać jeśli Harry tak postąpił, to znaczy, ze mu zależy w jakimś stopniu na Draco.... hahah tom przysłał zaproszenie na święta...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan Tlustoglowy i Syriusz? No będzie ciekawie xd
    A co do Harrego i Draco było blisko, ale McGonagall wszystko zepsuła. Stara wiedźma, nie lubię jej. Zabini i Ron? Ciekawa para :D a święta u Toma sama bym chętnie spędziła ;D
    Pozdrawiam i życzę wwesołych, rodzinnych i pogodnych świat. Oby pogoda Ci dopisała :3

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic