piątek, 12 sierpnia 2016

Drarry 12

Skarby!
Zbliżają się Święta Wielkanocne więc życzę wam na samym początku zdrówka i dużo jajek!
Przepraszam, że tak długo nie pojawiał się rozdział, ale wiecie jak to jest kiedy ma się na głowie za dużo do roboty. Po prostu brakuje człowiekowi czasu. 
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. :c
<Ja wciąż jaram się szablonem kyaaaa>
Ponadto dziękuję wam za ponad 30000 wyświetleń. Jesteście najlepsi!! :D

Chciałabym serdecznie powitać w gronie czytelników nowe osoby!!
Pani Malfoy
Dama Trefl
Uzależniona Od Książek

Mam nadzieję, że zostaniecie z nami na dłużej i będziecie w komentarzach wyrażać swoje opinię na temat moich wypocin ;) 
To tyle ode mnie. A was kociaki zapraszam do rozdziału <3




Tom chciał, by ten pierwszy raz Remusa był jak najprzyjemniejszy dla nich obu. Nawet nie myślał o tym, by brać go ostro i bez opamiętania, nie. Chciał, by Lunatyk przeżywał ekstazę stopniowo, z coraz większą intensywnością. Chciał pokazać mu jak wiele rozkoszy jest w stanie zapewnić jego ciału nawet drobnymi pieszczotami. I Właśnie, za to postanowił pierw się zabrać. Kiedy koszula Lupina powoli zsunęła się z łóżka na podłogę Tom westchnął rozkosznie widząc jak nieprzytomnie i rozkosznie spogląda na niego ukochany. Był piękny w tak niewinny sposób, jego ciało pokryte bliznami wcale nie powodowało u Riddle’a obrzydzenia czy niechęci. Wręcz przeciwnie. Chciał poznać każdą z niedoskonałości tego doskonałego ciała. Chciał ich zasmakować i sprawić, że Remus je pokocha tak jak Marvolo kocha go całego. Szata starszego również opadła na podłogę osłaniając jego dość umięśnione ciało. Remus podziwiał kochanka w całej jego okazałości, nagiego i doskonałego. Riddle oblizał wargi spoglądając w piękne zielone oczy Lunatyka. Dłonie Toma powoli przesunęły się na tors ukochanego, gładził jego skórę napawając się jej delikatnością i drganiem podczas płytkiego oddychania mężczyzny. Wiedział, że jest już podniecony i odczuwa przyjemność, było to widać i czuć. Riddle otarł się o krocze ukochanego i w nagrodę usłyszał rozkoszny dźwięczny jęk jaki wyrwał się z jego gardła.
-A-ach! Tom.. –Remus nie potrafił uspokoić swojego ciała, dosłownie wił się pod, nim z rozkoszy. Dotyk mężczyzny zdawał się palić jego skórę, jego serce biło w nienaturalnie szybkim tempie. Ostatnio tak szalało podczas pełni. Ale teraz było, inaczej, bo nie czuł bólu, czuł rozkosz i podniecenie jakie powodował pochylający się nad, nim mężczyzna. Bardzo ostrożnie wplótł dłonie we włosy Toma i przyciągnął go do pocałunku. Był długi i namiętny przy czym Riddle dopilnował, by nie naruszyć tej magicznej granicy czułości i delikatności.
-Remi przymknij oczy.. –szepnął Tom i pocałował delikatnie skórę tuż przy jego lewym sutku. –Nie patrz, czuj i napawaj się moim dotykiem. –Palec wskazujący powoli skierował się ku drugiemu lekko zaróżowionemu sutkowi i podrażnił go. Oczy Marvolo skierowały się teraz na twarz ukochanego, by móc obserwować jego uroczą reakcję na ów pieszczotę. Tak jak się spodziewał delikatny uśmiech i oblizywanie warg. Nagle ciało młodszego zadrżało targane kolejnymi dreszczami jak tylko sutki ponownie zakosztowały tej przyjemności. Riddle zamruczał, a następnie oblizał twardą już brodawkę sutkową nie zapominając, by drugą zajmować się swoimi zwinnymi palcami. Chciał sprawdzić jak zareaguje ukochany na nieco odważniejszy ruch z jego strony. Zacisnął zęby… udało się. Remus wygiął się w ponętny łuk krzycząc rozkosznie jego imię. Rumiane od wstydu i podniecenia policzki mówiły same za siebie.
-Kochanie.. wszystko dobrze? –Spytał gładząc czoło ukochanego.
-Mmm.. ach tak! –Westchnął i już chciał spojrzeć na starszego, ale Tom jednym prostym zaklęciem uniemożliwił mu to nakładając na oczy kochanka chustkę.
-Słońce moje.. miałeś nie patrzeć. –Szepnął sunąc dłonią wzdłuż jego ciała ku biodrom. –spokojnie.. –palce powoli odpięły spodnie Remusa, by w następnym kroku wsunąć się pod nie i złapać również za bieliznę. Chciał pozbyć się jej jednocześnie. Kiedy miał przed sobą nagiego kochanka westchnął i skierował swój wzrok w to konkretne miejsce na jego ciele. Podniecona erekcja mężczyzny dawała jasne sygnały, że potrzebuje nieco więcej uwagi co naturalnie Tom przyjął z rozkoszą do wiadomości. Ucałował czule skórę tuż przy męskości ukochanego bardzo powoli zbliżając się ustami ku jego dumnie stojącemu penisowi. W końcu zakosztował go pochłaniając w swoje usta.
Lupin krzyknął targany przyjemnymi torsjami jakie dostarczało mu wnętrze ust kochanka.
-Tom.. proszę! Ja zaraz. –Jęknął zrozpaczony. Nie chciał dojść tak szybko to było żałosne i zawstydzające.
-Przyjmę wszystko Remusie. –Westchnął na chwilę odrywając się od jego „problemu”. Ponownie wziął go sobie w usta i zaczął pieścić swoim językiem dużo zachłanniej.
-Ja nie chcę.. –Jęknął boleśnie i rozchylił uda na boki. –Tom.. ja nie wytrzymam. –W takiej pozycji Riddle mógł spokojnie ujrzeć lekko zaróżowione wejście kochanka.
Poczuł nieprzyjemny ucisk w okolicach żołądka, to było za wiele. Sam widok rozpalonego ciała ukochanego dawał mu nieopisaną satysfakcję, ale teraz, kiedy ten tak chętnie i niewinnie rozłożył przed, nim nogi to było jak otrzymanie Orderu Merlina pierwszej klasy. Marvolo podniósł się i przesunął dłonią po delikatnej skórze uda kochanka.
-Wybacz Remusie, że cię należycie nie przygotuje. Chyba przeliczyłem swoje możliwości samokontroli. –Westchnął z żalem i przysunął się bliżej ukochanego ciała. Pod nosem szepnął dwa proste zaklęcia. Jedno, które samoczynnie rozciągnęło nieco wejście kochanka a drugie nawilżyło męskość Riddle’a.
-Nie szkodzi. –Posłał mu delikatny uśmiech i przymknął oczy oczekując na to, co nieuchronnie się zbliżało.
Tom położył dłonie na biodrach kochanka unosząc je delikatnie w górę. Jeszcze dwa głębsze wdechy i poczuł jak ciasny pierścień mięśni zaciska się na, nim, jak opór nad, którym nie panuje Remus zabrania przekroczyć tą niewidzialną granicę między bólem a przyjemnością. –Skarbie rozluźnij się. –Polecił i pogładził uspokajająco biodra kochanka. Ten wydawał się tak skupiony na obcym ciele w sobie, że nie potrafił się odpowiednio odprężyć. Marvolo musiał naprawdę się postarać, by w końcu Lupin przestał tak się spinać. Kiedy opór ostał na tyle, by mógł poruszyć się w jego wnętrzu zaczął wykonywać delikatne, ale głębsze pchnięcia.
Remus na początku odczuwał lekki ból pomimo zaklęcia rozciągającego, trudno było mu przyzwyczaić się do tego niekomfortowego uczucia.
-Remi, spójrz na mnie. –Kiedy wzrok mężczyzny skupił się na Tomie ten wykonał mocny ruch. Trafił w czuły punkt we wnętrzu kochanka a ten zdołał jedynie krzyknąć rozkosznie.
-Tom.. jeszcze! –Westchnął wijąc się pod, nim z rozkoszy. –Błagam, jeszcze. –Kolejny ruch zwiastował następny jęk, znowu i znowu. Krzyki przyjemności rozbrzmiewały w pokoju i nagradzały Riddle’a na swój sposób. Sama ekstaza wymalowana na jeszcze do niedawna smutnej i zmęczonej twarzy kochanka teraz była prawdziwym darem za, który mężczyzna dziękował Lupinowi.

----

Ron stał w pokoju Zabiniego i patrzył na niego dość podejrzliwie. Dobra przegrał walkę z kretesem. Nawet, gdyby wybrał pytanie pewnie żałowałby swojej decyzji, ale nie spodziewał się, że Blaise każe mu spędzić noc w jego sypialni. To już był właściwie cios poniżej pasa. Pierwsze podstawowe pytanie narzuciło mu się, jak tylko ich spojrzenia się spotkały.
-A, gdzie będę spać? –Mruknął Weasley wciąż pilnując, by między, nim a wężem była w miarę bezpieczna odległość. W towarzystwie ślizgonów lepiej zachować czujność, nigdy nie wiadomo co może, im wpaść do głowy.
Blaise wydawał się bardzo zadowolony faktem, że w końcu jest sam na sam z Ronem. Siedział na łóżku trzymając na kolanach jakąś grubą książkę do zielarstwa i przeglądał ją z wyraźnym zainteresowaniem. Co do pytania o łóżko dla rudzielca jedynie prychnął cichym śmiechem. Bardzo chętnie, by mu je wyczarował.
-No i co się śmiejesz kretynie? –Spytał Ron naprawdę tracąc cierpliwość.
-No, bo wiesz… chyba musimy zadowolić się jednym łóżkiem. –Wyjaśnił Zabini kładąc się na miękkiej pościeli.
-Co takiego?! A cóż to nie potrafisz wyczarować głupiego mebla?
-Wyczarowałbym ci łoże iście królewskie, które na pewno godnie spełniałoby wymagania członka rodu Wealsey’ów, ale nie mogę. Widzisz Riddle jeszcze nie usunął pewnych zaklęć z tego domu i nie mogę w żaden sposób wpłynąć na jego wystrój, gdyż nie jestem właścicielem tego oto pięknego dworu. –Westchnął boleśnie w iście dramatyczny sposób. Mina Rona była bezcenna.
-Więc mam spędzić noc w twojej sypialni, spiąc na twoim łóżku, obok TWOJEJ osoby?! –Spytał. –Nie ma takiej opcji. I tak nic mi nie zrobisz, jeśli odmówię…
-Owszem zrobię, rozpuszczę kilka ślicznych plotek na twój temat po szkole i dołączę do tego przerobione magicznie zdjęcia. Co ty na to Ronuś? –Spytał spoglądając na rudzielca i czując, że wygrał to starcie.
Ron chyba nie polubi go za bardzo. To nawet mało powiedziane, teraz nienawidzi tego pieprzonego węża jeszcze bardziej niż kiedyś. Usiadł na fotelu przy biblioteczce i postanowił nie dawać mu satysfakcji. Nie mógł uwierzyć jak bardzo bezczelni są przedstawiciele domu węża i nie mógł pojąć co takiego zobaczył Harry w Draconie. Przecież darzył go całkowitym przeciwieństwem słowa „sympatia”. Jak to możliwe, że okręcił sobie jego przyjaciela wokół palca? Weasley spoglądał w stronę okna. Z jednej strony tyle razy ślizgoni się z niego napieprzali, że mógłby po prostu zignorować Zabiniego, ale poczucie dumy, że nie da mu tej satysfakcji górowało. Postanowił, więc pozostać w jego pokoju nawet, jeśli będzie zmuszony spać na podłodze.

----

Harry leżał na łóżku tuląc się do Dracona, który sobie smacznie spał, jednak brunet nie potrafił zasnąć. Naszły go myśli dotyczące jego nowej misji odebrania Dumbledore’owi czarnej różdżki. Mógłby w sumie zakraść się do jego gabinetu w nocy i ukraść różdżkę, ale na pewno dyrektor nie byłby taki głupi, by nie użyć jakiś zaklęć ochronnych. Otwarta walka odpada. Harry raczej nie jest tak utalentowanym czarodziejem, by pokonać Dropsa. Wciąż jest tylko uczniem, który do tej pory miał za dużo szczęścia. Harry westchnął i spojrzał na spokojną twarz Malfoy’a. Niby on też jest wtajemniczony i zaangażowany w ten plan, ale najchętniej nie pozwalałby swojemu chłopakowi się wychylać za bardzo. Wolałby, żeby Draconowi nic się przez tą misję nie stało. Dopiero co ich związek powstał a już Potter zachowuje się, jak zatroskany kochanek.
-Dlaczego nie śpisz? –Spytał Draco otwierając zaspane oczy. Chyba wyczuł, że Harry bynajmniej nie śpi.
-Wybacz.. obudziłem cię? –Przeczesał jego wyjątkowo nieułożone, blond włosy. To aż niedozwolone, by Malfoy miał na głowie taki nieład. Ale Harry cieszył się, że jako jedyny ma prawo widzieć go takiego.
-Nie obudziłeś, ale chciałbym wiedzieć dlaczego nie podzielasz mojego zainteresowania spokojną nocą i wyśnienia sobie wizji kolejnego wspaniałego seksu. – Podparł się na łokciu i przesunął dłonią po policzku bruneta. –Coś się stało?
Harry pokręcił głową i posłał mu delikatny uśmiech.
-Po prostu… myślałem nieco o naszej misji.
-Och nie myśl o tym teraz. –Szepnął mu do uszka, które rozkosznie polizał. –Odpocznij i nie skupiaj się na nieprzyjemnościach. Jestem przy tobie i to się liczy.
-Gadasz jak niepoprawny romantyk. To słodkie. –Zaśmiał się Harry i przytulił do ciepłego, ukochanego ciała.
-Cóż mam coś w sobie z romantyka. W końcu nie możesz wierzyć plotkom i uważać, każdego ślizgona za oziębłego, nieczułego skurwiela. –Westchnął ironicznie i pocałował Harryego w policzek. –Postaraj się zasnąć Gryfiaku. Musisz odpocząć, w końcu dziś pozwoliłem sobie troszkę cię pomęczyć. Przy mnie musisz naprawdę być przygotowany na wysiłek fizyczny.
-Rozumiem, że chodzi ci mój drogi smoczku o seks.
-Smoczku?
-Nie podoba ci się taka ksywa? Według mnie idealnie do ciebie pasuje. Masz wiele wspólnego ze smokami i nie chodzi tu tylko o imię.. charakterek też masz ognisty.
Malfoy zaśmiał się i przytaknął.
-Niech będzie… będę twoim osobistym smokiem. –Zamruczał i pocałował te słodkie usta. –A ty moim kotkiem. Harry co powiesz na spędzenie tej nocy pod postacią zwierząt? –Spytał sunąc dłońmi po jego ramieniu. –Twoja postać kota jest wyjątkowo urokliwa.
Harry zarumienił się delikatnie i po chwili leżał na łóżku jako czarny kot spoglądając na leżącego przed, nim szarawego rysia. Koty wtuliły się w siebie i po kilku miuknięciach po prostu pozwoliły sobie na słodki sen.

----

Syriusz siedział w salonie przy płonącym wesoło ogniu w kominku trzymając w ręku lampkę czerwonego wina. Było już późno, ale takie samotne przesiadywanie w domu pełnym śpiących domowników gwarantowało mu czas na przemyślenia. Wszystko to w co wierzył po prostu zostało odwrócony o sto osiemdziesiąt stopni. Dobrzy okazali się gorsi niż ci źli.. Czarny Pan stał się wizjonerem, który chce przywrócić stary porządek, a stary czarodziej, którego uważał za swojego mentora i wzór do naśladowania okazał się oszustem. Nieprawdopodobne, jak bardzo świat się zmienił. Jak wiele istnień zmieniło się na dobre bądź na złe. Syriusz zawsze myślał, że człowieka poznaje się po tym jak traktuje swoje sługi, a nie równych sobie. Teraz okazuję się, że panowie stali się sługami. Nigdy nie przypuszczałby, że minister będzie siedzieć Albusowi pod pantoflem. Doprawdy koniec świata.
Upił łyk wina odstawiając kieliszek na stolik. Obrazy Lili i Jamesa były puste. Zapewne, ich postaci poszły do namalowanych dormitoriów. Black oparł się wygodniej o poduszki leżące na kanapie i uśmiechnął się delikatnie. Dawno nie widział swojego syna chrzestnego w tak dobrym humorze, chyba ostatnio, kiedy dowiedzieli się, że w końcu mogą ze sobą mieszkać a Harry nie musi wracać do wujostwa. I pomyśleć, że w kwestii nadania mu praw do opieki nad synem Jamesa i Lili wstawił się za, nim Dumbledore. Łapa myślał, że dyrektorowi zależy na dobru chłopca i jego przyjaciół. A on jest gotów poświęcić nawet swoich uczniów.
-Długo masz zamiar tutaj siedzieć i pić samotnie wino?
Syriusz spojrzał w stronę drzwi i ujrzał stojącego tam Severusa. Mistrz eliksirów opierał się o framugę mając standardowo swoją obojętną minę.
-Nie będzie to samotne picie, jeśli zdecydujesz się przyłączyć. –Uśmiechnął się.
-Czemu miałbym się z tobą napić? Mam lepsze rzeczy do roboty. –Syknął ozięble. Doprawdy proponować my wspólne picie? Szczyt bezczelności.
-Skoro tak.. to idź zająć się sobą i swoimi sprawami Severusie. Nie będę stał ci na przeszkodzie. –Syriusz upił kolejnego łyka wina. Tak pieprzyli się po tej głupiej akcji w szkole, kiedy to jakiś kretyn rozproszył w korytarzu eliksir pożądania. Było minęło. O dziwo Snape nie poszedł sobie tylko usiadł na fotelu przy kominku i spoglądał w wesoło tańczące płomienie.
-Coś za łatwo przyjąłeś do wiadomości, że Riddle jest tym dobrym. Zastanawiam się Black jak to możliwe, że ktoś twojego pokroju tak łatwo odsuwa na bok swoje wieloletnie przekonania? –Severus spojrzał na siedzącego na kanapie Syriusza. Nie mógł zrozumieć co siedzi w głowie tego psa.
-Snape przecież wiesz, że dla dobra Harryego jestem skłonny nawet zabić Dumbledore’a. Nawet jakbym miał stanąć do walki z samym Merlinem. –Odstawił w końcu na bok pusty kieliszek, który zniknął.
-Dziwne.. myślałem, że będziesz stać nad Potterem i wmawiać mu, żeby nie akceptował zadania powierzonego mu przez Czarnego Pana. Zaskakujesz mnie Black. Ale otwarta wrogość wobec Albusa to, jak splunąć pod wiatr… nawet gorzej. Pod samo tornado. Naprawdę uważasz, że Potter sobie poradzi? Nie jest zbyt błyskotliwy.
-Jest zdolny, poza tym nie będzie sam. Wszyscy jesteśmy w to zaangażowani. Z Remusem już zaczynamy w szkole uświadamiać uczniów i nauczycieli o zamiarach dyrektora. Nawet nie wiesz jak twoi wychowankowie zachwycają się na myśl, że mogą uprzykrzyć życie własnemu dyrektorowi.
Severus uśmiechnął się. TAK!! To był najnormalniejszy w świecie uśmiech.
-No w końcu osobiście pracowałem nad ich charakterami. Moi wychowankowie muszą w pełni odzwierciedlać nauki wielkiego Salazara Slytherina.
Syriusz uśmiechnął się z niekrytym rozbawieniem i wstał z kanapy przy okazji przeciągając się delikatnie.
-Jest już późno. Czas iść spać. –Spojrzał na Snape’a, który nagle spoważniał. –Coś się stało? –Przyjrzał się dokładniej mężczyźnie. –Sev?
-Myślałeś o nas? W sensie.. czy myślisz, że moglibyśmy spróbować znów być razem?
Syriusza zatkało. Czy właśnie ten stary nietoperz proponował mu związek? Nigdy nie myślał, że do tego dojdzie, zawsze uważał go za zbyt zamkniętego w sobie, odkąd Syriusz zaczął pracować w Hogwarcie praktycznie się unikali albo ciskali w siebie gromami jak za dawnych lat. A teraz?
-No wiesz.. kiedyś byliśmy razem około tygodnia i na tym się skończyło. –Odparł z lekkim uśmiechem. –Coś się stało Snape? Dlaczego po tylu latach do tego wracasz? Zawsze myślałem, że masz mnie za podrzędnego psa, który nie jest wart nawet tego, by przebywać w twoim towarzystwie. –Uniósł brew ku górze praktycznie przeszywając go wzrokiem.
-Przecież ja ci nie proponuję związku! –Warknął wstając nagle i ponownie ciskając w kierunku Syriusza gromami w ten typowy dla niego sposób. –Kretynie.. po prostu chciałem się dowiedzieć czy myślałeś o nas i tyle! Chce mieć jasną sytuację, by spać spokojnie. Przez ten kurewski eliksir pożądania nie mogę zebrać myśli.. ciągle mam to wszystko przed oczami.
-A co z tobą Snape? Czujesz coś do mnie?
-NIE!
-No to czym się przejmujesz? Możesz spokojnie spać i dalej mieć mnie w swoim głębokim poważaniu. –Podszedł do Severusa i przyparł go do ściany. Mężczyzna był zszokowany i widać było w jego oczach pewne wahanie. –Ale, jeśli myślisz Severusie, że jestem równie nieczuły co ty i będę nie dopuszczał do siebie myśli, że wciąż mogę coś do ciebie czuć to jesteś bezczelnym gówniarzem, którym byłeś w latach szkolnych. Ani trochę nie dorosłeś, jesteś wciąż tak samo zacofany w uczuciach jak kiedyś i szkoda, że nic się nie zmieniło w kwestii twojej szczerości z samym sobą. –Puścił jego szatę i wyszedł. Po prostu nie chciał przebywać w towarzystwie Snape’a, skoro jest dla niego jak jakiś paproch, który wystarczy strzepnąć z szaty.
Severus pierwszy raz został zmieszany z błotem w tak prosty sposób. Nawet nie miał okazji do obrony, po prostu stał wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą, gdzie jeszcze chwilę temu stał Black.

----

Następnego dnia na śniadaniu pojawili się prawie wszyscy prócz Severusa, który wrócił do szkoły i Regisa, który miał jak zwykle swoje obowiązki.
Ron siedział obok Hermiony mając lekko podkrążone oczy co było nijakim dowodem, że chyba nie spał za dobrze. Dziewczyna wdała się w ciekawą rozmowę z Remusem, który siedząc na krześle był pochylony nieco w prawą stronę zupełnie jakby siedział tylko na jednym pośladku. (ciekawe dlaczego prawda? XD)
Tom popijał kawę co jakiś czas włączając się w rozmowę jaką prowadziła gryfonka z jego ukochanym. Syriusz wspominał sobie z Lucjuszem dawne czasy i spoglądali na swoich „synów”, którzy nie kryli się za bardzo z uczuciem jakim się darzą. Draco właśnie podsuwał Harry’emu pod nos smaczny kawałeczek kiełbaski, kiedy siedzący obok Malfoya Zabini papugował ich dźgając pustym widelcem pusta przestrzeń obok siebie. Doprawdy ktoś obserwujący sytuację przy stole pomyślałby, że przynajmniej połowa ludzi przy, nim siedząca uciekła z zamkniętego oddziału w szpitalu świętego Munga.
-Syriuszu… myślisz, że moglibyśmy następnym razem ugościć wszystkich w naszym domu w Cloudhill? –Zagadnął Harry nalewając sobie soku dyniowego. –Ron i Hermiona jeszcze u nas nie byli a Draco też chciałby zobaczyć jak mieszkam.
-Z tego co opowiadałeś musi być tam super. –Powiedział w końcu Ron. –No i nie masz tam krat w oknach jak u twoich mugoli.
Draco wzdrygnął się, jak tylko dotarł do niego sens słów wiewióra.
-Kraty w oknach? –Powtórzył.
-No.. przecież on tam był jak w więzieniu. –Ron chciał dokończyć swój wywód na temat dotychczasowego mieszkania Harryego, ale wzrok przyjaciela skutecznie go od tego odwiódł. Zwłaszcza, że wzrok Dracona i Syriusza mówił wszystko.. byli najnormalniej w świecie zbulwersowani tym czego się dowiedzieli.
Black miał kompletny mętlik w głowie. Z jednej strony nigdy nie pytał się Harryego o jego życie u wujostwa, więc nie miał prawa wiedzieć jak było mu tam źle. Ale kraty w oknach? To przesada. I Dumbledore o tym wiedział.., więc czemu nie umieścił chłopaka w domu przyjaciół Potterów? Dlaczego musiał dorastać z takimi okropnymi ludźmi jak Dursleyowie?
-Mieszkanie z nimi miało mnie chronić. –Westchnął w końcu Harry.
-To kłamstwo. U wujostwa nie chroniła cię żadna magia. –Wtrącił się Tom. –Gdybym chciał mógłbym spokojnie tam pójść i wszystkich wybić. Dumbledore o tym wiedział. Ta cała bajka o magii, która miała mnie trzymać z dala od ciebie była głupim wymysłem w, który mieli wszyscy wierzyć. Ale odkryłem to rok temu i uznałem, że nie będę w żaden sposób ingerować w dotychczasowe opowiastki Albusa. –Tom do tej pory nie wspominał za wiele o tym, czym zajmował się podczas obecności Harry’ego w domu Dursleyów. On sam miał wówczas dość dużo obowiązków w tym uprzykrzanie życia ministerstwu.
Remus siedzący obok niego pogładził delikatnie dłoń kochanka. Wiedział doskonale, że czasem lepiej pewne sprawy przemilczeć.
W końcu Syriusz zabrał głos zmieniając nieco atmosferę, która zapanowała w jadalni.
-Nie widzę problemu, by nas wszyscy odwiedzili. W końcu nie po to ten dom tam stoi byśmy nie mogli zapraszać do niego ludzi. Będzie mi bardzo miło gościć was w naszych skromnych progach. –Obdarzył wszystkich przyjaznym uśmiechem i napił się kawy.
Harry miał wrażenie, że zmiana tematu raczej nie przekonała Dracona i będzie go czekać poważna rozmowa z blondynem. Miał tylko nadzieje, że Malfoy nie zrobi czegoś głupiego jak pozna dokładniej jego dotychczasowy styl życia.

----

-Masz zamiar w końcu mi opowiedzieć nieco więcej o swoim życiu Potter? –Spytał Draco zamykając za nimi drzwi do sypialni. Doprawdy, od śniadania miał ochotę pozabijać co poniektóre osoby i, ledwo się powstrzymywał. –Nim postanowię wybrać się do twoich mugoli w celu pozabijania ich chciałabym wiedzieć za co mam pozbawić ich życia. –to zdanie niemal wypluł.
-Ech.. usiądź i uspokój się a pomyślę czy mam ci opowiedzieć dokładniej o moim życiu. –Harry jęknął boleśnie i położył się na łóżku. Po chwili tuż obok niego znalazł się Draco już chyba trochę spokojniejszy.
-Opowiedz mi Harry. Przecież wiesz, że zależy mi na tobie. –Szepnął i pogładził dłonią jego policzek.
Brunet zarumienił się delikatnie, ale chyba było to spowodowane tym, że wstydził się swojego życia i tego jak żałosne było. Zaczął, więc opowiadać o wszystkim Malfoyowi. Zaczynając od dzieciństwa, kiedy chodził do przedszkola cały poobijany, jak na polecenie nauczycielki wuj kupił mu okulary za co potem Harry musiał dostać pasem i dwa dni nic nie jeść. Potem jak znęcał się nad, nim kuzyn ze swoimi kumplami aż w końcu jak przeniesiono go z komórki pod chodami do pokoju, gdzie i tak wstawiono mu kraty w okna. Całe jego życie było jedną wielką pomyłką. Wszystkie siniaki jakie widział Draco, wtedy w łazience prefektów były pamiątkami po kuzynie i wuju. Już, wtedy Malfoy wiedział, że Potter może nie mieć łatwego życia, ale nie spodziewał się, że jest aż tak źle. Słuchał swojego chłopaka nie wiedząc jak ma zareagować. On doświadczał tylko kar za niesubordynację, gdy popełniał błędy podczas lekcji szermierki czy grania na skrzypcach. Wychowanie Malfoya tez nie było proste, ale skupiało się na etykiecie, w końcu był z rodziny arystokratycznej. A Harry.. nie miał dzieciństwa.. miał chorą walkę o przetrwanie i tego Draco nie mógł darować jego wujostwu. Poniosą odpowiednią karę, choćby miał, za to zostać wywalony ze szkoły. Nie pozwoli tym kryminalistom od tak żyć sobie bez wymiaru sprawiedliwości.



I jak? Podobało się? Mam nadzieję, że tak.
Czekam na wasze komentarze <3

20 komentarzy:

  1. Ten rozdział był wspaniały! <3 Czuję, że powinnam napisać coś więcej, ale po prostu... Nie umiem! xD
    Jestem ciekawa co stanie się z Sevkiem i Syriuszem oraz jak przebiegnie misja. Po prostu nie mogę się już doczekać następnego rozdziału :3 O, ciekawi mnie jeszcze jak rozwinie się wątek z Ron'em i Zabini'm :33 Także czekam na następny rozdział :D
    Pozdrawiam i weny życzę ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron i Zabini to będzie pewnie istna bomba emocjonalna.. ale jeszcze się zastanowię jak nimi pokierować bo na tą chwilę mam dwa pomysły ;D
      ;)

      Usuń
  2. Jak zawsze wspaniałe!! To dzięki takim opowiadaniom pokochałam Drarry... Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Wesołych Świat i mokrego dingusa ( tylko żeby się pogoda poprawiła). Życzę weny :*.
    NekoChan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej cieszę się, że zaliczam się do tego zacnego grona osób dzięki którym Drarry zyskuje fanów :D
      Całuje i pozdrawiam ;***
      *hug*

      Usuń
  3. *q*
    Ach!!!!
    Tego mi było trzeba, wspaniałego rozdziału i jeszcze pikantniejszej scenki między Remim a Tomem <3
    Uwielbiam. Po prostu geniusz! *o*
    Ej nie ogarniam... znów ludzie wchodzicie a nie komentujecie. Żal mi was.
    Nie macie szacunku do autorki i jej ciężkiej pracy.
    Pieprzeni cichociemni! Brać się za komentowanie... takie zajebiste rozdziały a wy nic.
    Nawet jako anonim.. byle widziała, że wam się podoba. Jeśli zawiesi kiedykolwiek bloga to właśnie przez was i wasze lenistwo!
    Pozdrawiam serdecznie KaoY ^Jesteś najlepsza^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżemiku kochana ty moja spokojnie, nie denerwuj się bo złość piękności szkodzi ;**
      Kto chce niech komentuje mimo, że nie ukrywam to właśnie osoby komentujące najbardziej mnie motywuję ;*** W końcu dajecie mi jasno do zrozumienia tutaj, że wam się podoba ;***
      *hug*

      Usuń
  4. Kiedy ty to kurde dodałaś i czemu tego nie widziałam?! A no tak... od dwóch dni czytałam twoje drógie opowiadanie ^^
    Bardzo ciekawy rozdział, mimo że początku nie przeczytałam, bo niezbyt akceptuję sceny seksu z Voldemortem (nawet jeśli wygląda normalnie), nie wiem czemu tak mam...
    Czekam na dalsze rozdziały twoich obu opowiadań z niecierpliwością i życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie wiem czemu, ale mnie zawsze fascynował Voldziu w takiej sprośnej wersji XD No, ale co kto lubi. ;3

      Usuń
  5. No, cztery razy usunął mi się komentarz zanim go opublikowałam (głupi telefon), dlatego nie mam już cierpliwości i jestem teraz bardzo wkurzona, wiec jestem teraz tylko w stanie powiedzieć, że rozdział mi się bardzo podobał i czekam na następny ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że rozdział ci się podobał ;3
      A co do pisania komentarzy to nie martw się, mi też czasem telefon szwankuje i się nie dodają. ;c

      Usuń
  6. Remi *.* ^rozpływa się^ KOCH...
    *khym khym*
    *Tom, ja się Nagani nie boję! *
    *A tego?*AAAAAAAAAAAAA!!! ZABIERZ PAJĄKA! JA JUŻ NIE CEM! BĘDĘ GRZECZNA!* Dobra, jak mnie denerwuje ten padale... ^Zerka na pająka w rękach Toma^ jak ja go kocham ^^ Ale mniejsza z tym. Remi! *.*
    A tak wg, jeśli mogę to poproszę bardzo ładnie o Lu :) Jak ja kocham, gdy on nie jest przedstawiany jak totalny skurwysyn i dupek :D Ale też nie jako ciepła klucha! Taki Lu jak w Rafaelu B. tym spedalonym geju, o! :D Taki mnie jara xp
    I Severus taki bidny! Ale muszę się przyznać, że *rozgląda się czujnie* nie lubię go! *chowa się do dziupli i czeka z łyżką na nadciągające niebezpieczeństwo* No ale trudno :D
    Ależ się rozpisałam ;o więc kończę zanim zacznę, bo wszystkich zanudzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 minut czytałam ten komentarz raz po raz i dopiero teraz pojęłam w miarę połowę tego co napisałaś XD
      Kocham Cię, ale błagam Emi przetłumacz to na mój prosty język polski bo chyba mi mózg zaraz wyparuje XD
      Twoje komentarze zawsze mnie powalają tak pozytywnie!! <3
      ;***

      Usuń
    2. Ale ja mówię po polskiemu...prawda? Eeeeee nieważne ^^ Więc translator Emi do usług :)
      Uwielbiam cię, że zrobiłaś z Lucia takiego normalnego facia, a nie wazeliniarza Voldemorta ^^ Chyba Rafaela nie muszę przedstawiać, prawda? :p Nie lubię Severusa nie wiem dlaczego. :) To chyba cały sens :)

      Usuń
  7. Witam,
    rozdział wspaniały, och jak widać Tom chce bardzo troszczyć się o Remusa, no i widać, że Harry jest bardzo ważny dla Draco...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no Tom jest troche nadopiekuńczy względem Remiego, trzeba pokazac, że nie jest już pustym i złym Voldkiem. XD
      *hug*
      Pozdrawiam. ;**

      Usuń
    2. Hej! Ten rozdział, zarówno jak i poprzednie bardzo mi się podoba. Twój styl pisania przypadł mi do gustu. Czytałam również Twoje poprzednie opowiadania i są tak samo dobre. Mam nadzieję, że jeszcze długo tu zostaniesz. Pozdrawiam cieplutko.
      P.S. Jeśli masz ochotę przeczytać jakieś opowiadanie i ocenić je, zapraszam do mnie :) http://avenashi.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za opinię, cieszę się, że zyskałam kolejnego czytelnika. któremu moje powalone pomysły się podobają :D
      Na pewno skorzystam i poczytam w wolnej chwili te opowiadania ;**

      Usuń
  8. Heyo XD Przyznam sie szczerze,że na początku miałam mieszane uczucia co do tego opowiadania,ale z każdym rozdziałem robiło się co raz ciekawiej i ciekawiej... Teraz to już nie mogę się doczekać kontyłacji. A to że uwielbiam twój styl pisania nie trza mówić,bo to oczywista oczywistość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyaaaa *O* Dziekuję, takie słowa to miód dla mojego wena <333
      Jak się naje to na pewno pomoże mi w pisaniu :D
      Z reguły opowiadanka są na początku nieco nudne, ale teraz będzie się akcja rozkręcać :D
      <3

      Usuń
  9. Hej...no z każdym rozdziałem coraz bardziej się wkręcam, a Ty chyba specjalnie zawsze kończysz w najmniej oczekiwanym momencie... XD
    plus dla mnie że dopiero co znalazłam Twój blog i szybko mogę ruszyć kolejny.... fajny rozdział....
    Pozdrawiam hana

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic