Dam, dam, dam, dam!!
Oto nastała chwila wstawienia kolejnego rozdziału Drarry.
Przy okazji serdecznie witam nowe osoby, które przypadkiem odnalazły naszego bloga. Oj pojawiło się was całkiem sporo co mnie niezmiernie cieszy koteczki moje.
Mam nadzieję, że z każdym dniem pojawią się kolejne osóbki w naszym nieskromnym gronie yaoimaniaków.
Nie spodziewałam się, że parka Rona i Blaise'a zyska taką sympatię :D
Zadziwiacie mnie, ale to dobrze! Wena czuje się nakarmiona, ale pamiętajcie, że ona potrzebuje systematycznego obiadku. Dobry obiadek daje nam dobre rodziały.
Notka jest długa.. naprawde bardzo długo. Ponad pięć tysięcy słów. ;)
Drugie wejście do komnaty tajemnic sprawiało na pewno mniej
problemów niż mogłoby się wydawać. Jednym z plusów był brak potrzeby
spacerowania po kanałach pełnych szczurów i używania wężomowy, którą znał w
całym zamku jedynie Harry. Douczanie jakie mieli zamiar zorganizować działacze
nowo powstałej organizacji PZDiK (precz z Dumbledore’m i Knott’em), która
wyjątkowo spodobała się Riddle’owi, wybrali komnatę jako ich salę treningową. Nikt
nie spodziewał się, że Hermiona i Syriusz tak szybko zabiorą się do roboty,
jeśli chodzi o względne oczyszczenie tamtego miejsca i sprawienie, by było choć
troszkę mniej przytłaczające.
W niedzielne popołudnie stali już na skraju zakazanego lasu
dokładnie w tym miejscu, które pokazał im raz Harry. Uprzedził ich, że to
przejście może być nieco zarośnięte i lepiej, by byli gotowi na spotkanie
pająków. Dzięki Merlinowi, nie miał na myśli wielkich Akromantul.
-Lumos. –Szepnęła Hermiona, a jej różdżka rzuciła na tunel
wydrążony w skale delikatne światło. –Syriuszu, wszystko w porządku? –Spytała,
zerkając na mężczyznę. Od jakiegoś czasu wydawał się jej jakby nieobecny i
wiecznie zamyślony.
Black posłał dziewczynie delikatny uśmiech i wszedł pierwszy
do jaskini w razie czego biorąc na klatę każdą pajęczynę.
-Nic mi nie jest Hermiono. Dziękuję za troskę. Ostatnio po
prostu biorę na siebie trochę więcej obowiązków. To takie zadośćuczynienie za
to, że byłem w młodości rozbrykanym gówniarzem. Chce teraz nieco wynagrodzić przede wszystkim Remusowi za te lata opieki nade mną. –Syriusz co jakiś czas
machał różdżką, by móc usunąć z drogi ewentualne przeszkody. –A co słychać u
Ciebie, Moja Droga? Ostatnio wręcz błyszczysz. Czyżby znalazł się jakiś
szczęściarz?
Hermiona zarumieniła się, ale dzięki Merlinowi w tym świetle
Syriusz tego nie zauważył. Owszem, ostatnio była w dobrym humorze, bo dostała
te książki od Lucjusza i tyle. Nie myślała jednak, że jej euforia może być aż
tak widoczna.
-Po prostu dostałam kilka ciekawych książek. Sam wiesz,
Łapo... jak bardzo lubię dobrą lekturę. –Zachichotała, ale nie dała rady ukryć
lekkiego zdenerwowania. –Nie mam nikogo na oku, jeśli o to mnie podejrzewasz.
-Jasne.. w każdym razie nie będę nalegać. Pamiętaj, że zawsze
możesz się nam wygadać, a jeśli nie mnie to chociaż Harry’emu. Jeżeli jednak
będziesz potrzebować jakiegoś futrzaka do przytulenia to służę pomocą. –Pewnie
gdyby był teraz pod postacią psa zamachałby radośnie ogonem. Hermiona
roześmiała się i kiwnęła głową. Chyba kiedyś skorzysta z tej oferty.
Korytarz ciągnął się i ciągnął. Nawet nie zauważyli kiedy
zwykłe kamienie o ostrych krawędziach jakimi wyłożony był tunel, zmieniły się w
ładne rzeźbione i płaskie kamienne płyty. Hermiona już na wstępie zaczęła
rzucać zaklęcia, które miały za zadanie pozbyć się nieprzyjemnej wilgoci. Te
same zostały rzucone dawno temu podczas budowania pokoju wspólnego Ślizgonów,
który znajduje się przecież pod wodą. Momentalnie dało się poczuć sporą
różnicę, powietrze stało się dużo suchsze. Powoli nawet skraplająca się na
suficie woda przestała skapywać, gdyż sprawnie osuszona skała nagle stała się
swoistą strefą buforowaną magicznie i nie pozwalającą kropelkom zbierać się na
drobnych stalaktytach. Korytarz prowadzący do głównej komnaty był już połową
sukcesu. Najwięcej roboty czekało właśnie tam.
-Zastanawiałaś się może co zrobić z pozostałością po
Bazyliszku? –Spytał Black kiedy stali już obok posągu. Podróż przez tunel
zajęła im niecałe trzy minuty. Teraz oboje spoglądali z zastanowieniem na białe
kości wielkiego węża.
-A gdyby tak rzucić na niego Protegerto i zawiesić nad sufitem? Tyle osób wątpi w to, że Harry
go pokonał... miałby wtedy spory dowód. –Zaproponowała i podeszła bliżej kości.
Wykonała kilka skomplikowanych ruchów różdżką i po chwili truchło uniosło się i
zawisło magicznie przyczepione pod sklepieniem komnaty. Może nie była to
idealna ozdoba jak na tak ponure miejsce, ale na pewno w pewien sposób zapewni
członków Klubu Pojedynków co do słów Harry’ego, kiedy to byli na drugim roku.
-Hermiono? Mogę Ci zadać pytanie? –Syriusz właśnie stawiał
przy ścianie kilka miejsc do siedzenia i niewielki stolik. Magicznie
wyczarowane meble miały przerzucone przez oparcia koce i spora ilość poduszek
na siedzeniach. Na stoliku pojawiły się świece i naczynia potrzebne, choćby do
zaparzenia herbaty.
-O co chodzi? –Spytała, zerkając kątem oka na Syriusza. Teraz
kiedy byli sami mogli porozmawiać o wszystkim, a oboje cenili sobie dyskrecję.
Mężczyzna był widocznie spięty i nie wiedział za bardzo jak
ma zadać to skomplikowane pytanie, by nie wkopać się jeszcze bardziej.
Przeczesał dłonią swoje kręcone włosy zaczesując je nieco w tył, aż w końcu
powiedział:
-Nie wiem czy Harry Ci wspominał, ale byłem kiedyś w
młodości, w latach szkolnych zakochany w pewnym chłopaku. –Już na wstępie
Hermiona oblała się delikatnym rumieńcem, bo nie spodziewała się, że Syriusz
preferuję tą samą płeć. Remus jest z Panem Riddle’m.. znaczy z Tomem, ale nigdy
nie pomyślałaby, że Syriusz w młodości uganiał się za chłopakami. Prędzej
nazwałaby go łamaczem kobiecych serc. –W każdym razie spróbowaliśmy być razem i
nie trwało to długo, bo wszystko przepadło przez przykry incydent związany z
Huncwotami i biednym Remusem, który ukrywał swój futerkowy problem. Wtedy
Severus bardziej dbał o naukę i posadę prefekta i nic dziwnego, że wilkołak w
szkole wydał mu się niebezpieczny. ...
-Syriuszu… byłeś w związku z Profesorem Snape’m? –Zakryła
dłonią usta. –A ja myślałam, że wtedy podczas gry w butelkę..
-No właśnie. I niedawno całkiem przypadkiem doszło do
ponownego zbliżenia. Zakładam, że bliźniaki rozpylili na korytarzu eliksir
pożądania i jak na złość byliśmy tam ja i Severus. Sama zapewne wiesz do czego
doszło.. od tamtej chwili zastanawiałem się czy może dalibyśmy radę ze Snape’m
spróbować jeszcze raz być razem. –Spojrzał na dziewczynę i chyba pierwszy raz
od dawna poczuł jak sam się rumieni. Dziwnie było mówić o swoich uczuciach
młodszej dziewczynie i na dodatek swojej uczennicy.
Hermi poczuła się nieco zakłopotana. Do tej pory wysłuchiwała
problemy miłosne swoich koleżanek, ewentualnie Harry’ego. Nie sądziła, że
kiedykolwiek usłyszy takie rzeczy z ust Syriusza Black’a.
-Umm.. sama nie wiem co mam powiedzieć. –Zaczęła nieco
poddenerwowanym głosem. Usiadła na jednej z wyczarowanych kanap i poklepała
miejsce obok siebie dając mężczyźnie do zrozumienia, by ten usiadł obok niej.
Kiedy Łapa siedział już obok dziewczyna wzięła głęboki oddech. –A czy Profesor
Snape dawał Ci jakieś znaki, że mu zależy? –Sama myśl o Severusie będącym w związku
była dziwnie abstrakcyjna. Ciężko będzie Hermionie pomóc Black’owi.
-Sama widzisz, że mam ciężki orzech do zgryzienia, Moja
Droga. Severus był i jest najbardziej niedostępnym chłopakiem jakiego miałem
okazję spotkać w swoim skromnym życiu. –Złapał za poduszkę i cisnął nią przez
całą długość komnaty, nim jednak trafiła w przeciwległą ścianę wróciła na
miejsce spokojnie lewitując.
-Hmm ostatnio zauważyłam, że Profesor Snape jest dziwnie
spięty na zajęciach. Nie pojawia się normalnie na posiłkach, przychodzi albo za
wcześnie albo się na nie spóźnia. Możliwe, że nie tylko Ty masz mętlik w
głowie. –Podkuliła nogi pod samą brodę, a jej mina mówiła sama za siebie, że
dziewczyna intensywnie myśli. –Jeśli powodem jego zachowania jest myślenie o
Tobie Syriuszu to możliwe, że masz spore szanse. Musisz chyba otwarcie
powiedzieć mu wszystko co siedzi Ci na sercu.
Black aż wyprostował się słysząc to co powiedziała Hermiona.
Czyżby Severus też męczył się z tymi samymi myślami? Ale jak to? Przecież to on
nie chciał związku!
----
Harry właśnie szedł na spotkanie z Ronem. Mieli razem wybrać
się do Hogsmeade, by kupić nieco słodyczy. Przy okazji Potter będzie mógł kupić
trochę kremowych ciastek dla Dracon’a. Dowiedział się od Pansy, która od
jakiegoś czasu chyba go polubiła, że Blondyn kocha te słodkości i zrobi dla
nich dosłownie wszystko. Harry miał zamiar sprawdzić co miała na myśli mówiąc
„wszystko”.
Brunet umówił się z Ronem przy wyjściu ze szkoły i po chwili już widział te rudawą czuprynę. Z uśmiechem podszedł do niego od tyłu i dźgnął go w bok na co ten aż podskoczył z głośnym piskopodobnym dźwiękiem.
Brunet umówił się z Ronem przy wyjściu ze szkoły i po chwili już widział te rudawą czuprynę. Z uśmiechem podszedł do niego od tyłu i dźgnął go w bok na co ten aż podskoczył z głośnym piskopodobnym dźwiękiem.
-Kurna! Harry nie strasz mnie!
-A kogo się spodziewałeś? Przecież to ze mną się umówiłeś, a
nie z jakąś napaloną dziewczyną. –Roześmiał się Harry i poklepał Rona po
ramieniu.
-Po prostu ostatnio mam wrażenie, że Zabini mnie śledzi.
–Szepnął na tyle cicho by być pewnym, że nikt oprócz Harry’ego tego nie
usłyszy. –Dziwne.. gdzie bym się nie pojawił wpadam na niego niby to
przypadkiem.
-Mi też zdarza się dość często wpadać na Dracona. To nic,
Ron. Hogwart tak naprawdę nie jest nie wiadomo jak wielki. –Wyszli z szkoły i
skierowali się od razu w stronę drogi do miasteczka.
-Ale to Twój chłopak. Jesteście razem! A ja jestem sam i
zamiast oglądać się za ewentualnymi osobami do związku rozglądam się czy w
pobliżu nie ma Blaise’a! Wiesz jakie to jest dziwne? –Ron jakby odruchowo
rozejrzał się dookoła i dopiero po chwili się nieco rozluźnił. –Mniejsza. Kiedy
o nim nie myślę to jestem spokojniejszy.
-Przecież Blaise jest bardzo sympatyczny. Ron.. nie każdy
Ślizgon to świnia.
-Jasne? Ostatnio podczas treningu wpadłem na trójkę zachciało
im się do mnie dobierać. Ogarniasz to? Ja nie wiem co robić. Boję się, że zaraz
jakiś na mnie wyskoczy i mnie zgwałci. –Jęknął męczeńsko i schował się za
Harry’m. Szli do Hogsmeade i po niecałych piętnastu minutach stali już przed
wejściem do Miodowego Królestwa.
-Ja kupię tylko paczuszkę eksplodujących cukierków. Ginny
ostatnio sprawdzała czy nie chowam słodyczy pod poduszką.
-Twoja siostra chyba przesadza z tą dietą i ćwiczeniami.
Ron pokręcił przecząco głowa.
-Ani trochę. Pierwszy raz jej rady naprawdę się sprawdzają.
Schudłem kilka kilogramów. –Powiedział z dumą.
Weszli do sklepu i już na samym początku rzucił im się w oczy
ogromny tłum uczniów przechodzący między stoiskami i szafkami pełnymi słodyczy.
Chyba nie tylko oni zdecydowali pójść na małe zakupy. Harry i Ron skierowali
się z lekkim trudem w stronę smakołyków, które chcieli kupić. Ron dzielnie
wytrwał w postanowieniu kupienia małej ilości słodyczy. Harry nie musiał
natomiast aż tak rezygnować z cukrowych przyjemności. Wciąż był chorobliwie
chudy i nim przybierze masy na tyle, by wyglądać jak człowiek minie jakiś czas.
Mieszkanie u wujostwa odbiło się na nim dość dogłębnie. Już mieli zamiar skierować się w stronę kasy,
gdy nagle ktoś na Harry’ego wpadł. Odruchowo chłopak zamknął oczy spodziewając
się przykrego spotkania z posadzką co zapewne nie obejdzie się bez bólu, ale
zamiast tego poczuł jak ktoś łapie go za ramię i stara się pomóc utrzymać
Gryfonowi równowagę.
-Uff! O mały włos...
Harry otworzył oczy dopiero jak dotarły do niego te słowa.
Nie spodziewał się, że ktokolwiek go złapie i w życiu nie podejrzewałby o to …
Ślizgona. Stał obok niego o rok starszy chłopak. Z tego co wiedział miał na
imię Adrian. Tak, był to Adrian Pucey jeden ze starszych członków drużyny
Quidditcha grający na pozycji ścigającego.
-Dziękuję. –Powiedział Harry i posłał starszemu koledze
delikatny uśmiech.
-Nie ma sprawy. Kilka tygodni temu sam miałem bliższe
spotkanie z podłogą. To nic miłego. A szkoda byłoby nie uratować Wybrańca
Świata Czarodziejów. –Zaśmiał się. Adrian był wysokim szatynem o jasnych
oczach. Dość ostro zarysowane rysy twarzy o dziwo idealnie podkreślały
specyficzną urodę chłopaka. W przeciwieństwie do reszty Ślizgonów nie
towarzyszył mu jakiś wywyższony grymas, który już na samym początku znajomości
odstrasza. Wręcz przeciwnie. Jego twarz była łagodna, a delikatny uśmiech
sprawiał, że wydawał się nawet przyjaźnie nastwawiony?
-Chcesz być miły czy może sobie ze mnie żartujesz? –Spytał
Harry, uśmiechając się nerwowo.
-Hmm, interpretację pozostawiam Tobie. Idź zapłacić za
słodycze. Wracacie już do szkoły? Poczekam na zewnątrz.
Potter odprowadził go wzrokiem, a następnie wrócił do kolejki
do kasy. Ron spytał się co właściwie przed chwilą się stało i nie mógł
uwierzyć, że kolejny Ślizgon okazał się nie tyle ludzki co sympatyczny i
troskliwy. Ba! W końcu uratował Gryfona przed upadkiem.
-Czy my wydzielamy jakieś dziwne hormony? –Spytał Ron, kręcąc
z rozbawieniem głową.
-Nie wiem. Możliwe, że przeciwieństwa się przyciągają.
Zwłaszcza domy Lwa i Węża. –Odparł Harry.
Kupili słodycze i wyszli z Miodowego Królestwa. Stał tam
Adrian i czekał na nich z delikatnym uśmiechem.
-Naprawdę czekasz. Hmm, do tej pory Ślizgoni za nami nie
przepadali. –Powiedział Harry, podchodząc z Ronem do starszego chłopaka.
-Nie wszyscy Ślizgoni mają o Was złe mniemanie. My do tej
pory nie mieliśmy okazji na spokojnie ze sobą porozmawiać.. to wszystko.
Fajnie, że teraz możemy.
-A o czym mielibyśmy z Tobą gadać, hmm? –Spytał Ron, nie
kryjąc pewnej złośliwości.
-Choćby o najbliższych Mistrzostwach Quiditcha. Macie zamiar
się wybrać? –Ron momentalnie rozpromieniał słysząc swój ulubiony temat.
–Podobno Krum ma już nie grać w reprezentacji Bułgarii.
-Zawsze powtarzałem, że kiepski z niego szukający. Harry
spokojnie, by go pokonał.
----
Weekend niósł za sobą przyjemność, której do tej pory Tom
Riddle nie miał okazji doświadczyć. Teraz natomiast czekanie przez pięć dni na
odwiedziny Remusa były istną męczarnią, a sobota była niczym ulga, którą
doświadcza topiący się człowiek jak tylko uda mu się wypłynąć na powierzchnie i
złapać drogocenny oddech.
Wraz z pojawieniem się w salonie Lupina, Czarny Pan poczuł jak jego płuca napełniają się życiodajnym tlenem. Remus nawet nie zdążył otrzepać się z popiołu i sadzy, które pozostały na jego szacie po przechodzeniu przez kominek. (Przykre minusy korzystania z siedzi Fiuu.) Riddle momentalnie zgarnął młodszego mężczyznę w ramiona i pocałował go namiętnie.
Remi nie śmiał nawet protestować, w końcu on też bardzo tęsknił za swoim Ukochanym. Przeczesał powoli nieco przydługie włosy Marvolo i zamruczał jak dopieszczony kocur.
Wraz z pojawieniem się w salonie Lupina, Czarny Pan poczuł jak jego płuca napełniają się życiodajnym tlenem. Remus nawet nie zdążył otrzepać się z popiołu i sadzy, które pozostały na jego szacie po przechodzeniu przez kominek. (Przykre minusy korzystania z siedzi Fiuu.) Riddle momentalnie zgarnął młodszego mężczyznę w ramiona i pocałował go namiętnie.
Remi nie śmiał nawet protestować, w końcu on też bardzo tęsknił za swoim Ukochanym. Przeczesał powoli nieco przydługie włosy Marvolo i zamruczał jak dopieszczony kocur.
-Nie chcesz ich przyciąć? –Spytał z uśmiechem.
-A mam to zrobić? –Szepnął wprost w jego usta.
Remus pokręcił przecząco głową.
-Nie. Wyglądasz w nich naprawdę dobrze. –Lunatyk zaśmiał się
i złapał dłonie swojego mężczyzny. –Bardzo tęskniłem. Teraz kiedy jesteśmy
razem mam wrażenie, że każdy dzień bez ciebie jest gorszy od niejednej pełni.
–Młodszy mężczyzna pobladł o ile to możliwe, bo jak tylko wyszedł z kominka
Riddle’owi wpadła w oczy ta kredowa wręcz cera.
-Skarbie.. dziś jest pełnia. –Tom pociągnął za sobą
młodszego. Chciał z nim usiąść na kanapie i na spokojnie porozmawiać, ale Remi
wyszarpnął swoją rękę z jego uścisku. –Remusie?
Młodszy spojrzał z bólem w podłogę i milczał przez chwilę.
-Nie mogę tu zostać za długo.
-Nie mów tak. Możesz tu być ile chcesz. Przecież zażywasz
wywar tojadowy, nic mi nie zrobisz. Nawet jeśli się przemienisz.
-Tego nie wiem. –Odsunął się i podszedł następnie do okna, by
spojrzeć na błonia rozciągające się wkoło posiadłości Riddle’a. –To już nie
pomaga. Wiem, że to dziwne i nieprawdopodobne, ale ostatnio podczas pełni
czułem niepokój i nie kontrolowałem instynktu tak jak przedtem.
Tom powoli podszedł do Lupina i objął go w pasie. Pogładził
uspokajająco jego brzuch i pocałował w kark.
-Kochanie... spokojnie. Sprowadzę tutaj resztę byś nie czuł
się samotnie. Nic się nie wydarzy, uwierz mi. Eliksir zadziała prawidłowo. Musi
zadziałać. Syriusz potowarzyszy Ci pod postacią psa. Harry i Draco na pewno też
chętnie zmienią swoje postaci. –Ujął jego twarz w swoją dłoń i zmusił go, by
spojrzał mu w oczy. –Będę przy Tobie. Ufasz mi?
-Ufam Tom. Ufam, ale boję się. Do tej pory sam przechodziłem
przemiany i nikogo przy mnie nie było. Tylko w szkole.. chłopaki mi
towarzyszyli. Ale..
-Nie marudź, Głuptasie. –Mruknął z uśmiechem. Riddle
pocałował go i podszedł do kominka. –Severusie. –Powiedział w palący się ogień.
Momentalnie płomienie ukształtowały się w twarz Mistrza Eliksirów. –Mógłbyś
sprowadzić tu naszych przyjaciół? Wszystkich bez wyjątku. Razem z Remusem
chcemy, by nam dzisiejszego wieczora towarzyszyli. –Snape nic nie odpowiedział
po prostu zniknął, ale to wystarczyło. Tom wiedział doskonale, że nie ośmieli
się sprzeciwić, a pewnie sam chętnie wyrwie się ze szkoły. Nawet jeśli będzie
musiał znieść towarzystwo Black’a.
Po godzinie kolejno przybywali goście. Pierwszy pojawił się
Syriusz w towarzystwie Hermiony. Dziewczyna przytuliła Remusa i zapewniła go,
że nie powtórzy się sytuacja z trzeciego roku na którym ich spotkanie z
wilkołaczą stroną mężczyzny było dość przykre.
Następnie przez kominek przeszli Harry, Draco oraz Ron i Blaise. Czwórka chłopaków na sam początek musiała się spytać o powód wizyty, bo profesor Snape nie raczył ich uświadomić. Kiedy więc padła odpowiedź, że Tom się stęsknił za tłumem w domu większość obecnych parsknęła śmiechem. Severus pojawił się jako ostatni.
Następnie przez kominek przeszli Harry, Draco oraz Ron i Blaise. Czwórka chłopaków na sam początek musiała się spytać o powód wizyty, bo profesor Snape nie raczył ich uświadomić. Kiedy więc padła odpowiedź, że Tom się stęsknił za tłumem w domu większość obecnych parsknęła śmiechem. Severus pojawił się jako ostatni.
-No i przy okazji chciałem Wam opowiedzieć o wizycie moich
zbiegłych Śmierciożerców. –Wyjaśnił Marvolo kiedy goście zajęli już miejsca na
kanapach czy fotelach. –Tak jak się spodziewałem, przyszli do mnie jak tylko
dowiedzieli się, że żyję... ba! Mam się dobrze i coś planuję. Syriuszu, twoja
kuzynka raczyła dosłownie rzucić mi się pod nogi. Możliwe, że dziś nas
odwiedzi.
-Ciocia Bella.. mam nadzieję, że po wizycie w Azkabanie
będzie tylko troszkę mniej zrównoważona niż kiedyś. –Westchnął Malfoy i objął
swojego chłopaka. Harry natomiast uraczył go całusem i spojrzał na Hermionę,
która widocznie szukała czegoś, bo rozglądała się dookoła niecierpliwie.
–Mojego ojca tu nie ma? –Spytał Dracon i to chyba gnębiło Mionę przez ostatnie
kilkanaście minut.
-Lucjusz wrócił do Malfoy Manor wczoraj wieczorem. Wspominał,
że chce porozmawiać z Twoją ciotką na osobności i zakładam, że zabrał ją ze
sobą. Możliwe, że pojawią się wieczorem razem, a co do pozostałych
Śmierciożerców wątpię, by nas zaszczycili swą obecnością. Po tylu latach
spędzonych z dala od domów pewnie chcą na nowo doprowadzić mieszkania do
porządku. Sporo zostało splądrowanych przez Aurorów.
Remus z każdą chwilą stawał się mniej spokojny. Jego wzrok
błądził panicznie po twarzach obecnych, a dłonie zaciskały się na szacie. Harry
widząc jak Profesor się denerwuje uznał, że przyda się jakoś go odprężyć. Po
chwili na kolana Lupina wskoczył czarny kot ocierając się głową o jego dłoń i
domagając się pieszczot. Wszyscy zgodzili się jednogłośnie, że Harry pod
postacią kota mógłby być idealnym kandydatem do stosowania u chorych osób
felinoterapi.
-Gdyby w Ministerstwie powstał odpowiedni departament
przypisany tylko dla animagów chcących pomagać chorym dzieciom na pewno nagle
pojawiłoby się sporo zgłoszeń. Ludzie mieliby pracę, a dzieciaki powoli
wracałyby do zdrowia. –Zaproponował Syriusz. –Jest sporo niezarejestrowanych
animagów. Nie mówię, że powinni nagle się ujawniać, ale gdyby zrobili to dla
pracy na pewno przestaliby ukrywać swoje zdolności. –Black z podziwem spoglądał
na swojego chrzestnego syna. To jak szybko przyswoił sztukę przemiany w zwierzę
wciąż zaskakiwało Syriusza. Draco również z uśmiechem obserwował jak czarny kot
co chwila mruczy i łasi się do bladych dłoni Remusa.
W pewnym momencie ludzie zaczęli się rozchodzić i spacerowali
sobie po posiadłości Riddle’a, bądź błoniach dookoła niej. Hermiona porwała
Rona na spacerek chcąc z nim porozmawiać o efektach jego ćwiczeń. Natomiast
Syriusz jakimś cudem namówił Severusa, by porozmawiali na osobności co nie było
łatwe, bo Snape naprawdę tego dnia miał okropnie zły humor. Możliwe, że
spowodowany właśnie przymusem spędzenia czasu z Black’iem. Zabini pozostał z
Harry’m i Draconem w salonie, gdzie wdali się w rozmowę z Tomem i Remusem.
----
-Snape mógłbyś mi powiedzieć co ostatnio się z Tobą dzieje?
–Spytał Syriusz. Przeszli do jadalni, gdzie Snape usiadł przy stole i spoglądał
obojętnie w stronę okien. –Unikasz mnie. To jest pewne.
-Doprawdy... jeśli uważasz, że jesteś kłębkiem świata i
wszystko kręci się wkoło Ciebie to jesteś większym kretynem niż mógłbym się
spodziewać. –Syknął Severus z ironią. –Nie unikam Cię, po prostu nie mam ochoty
spędzać czasu w Twoim towarzystwie, a oglądanie Twojej twarzy powoduje u mnie
odruch wymiotny.
-Och i przez te odruchy wymiotne raczysz nie pojawiać się o
normalnych godzinach na posiłkach, a w trakcie lekcji wyżywasz się bardziej na
uczniach, bądź udajesz nieprzytomnego i zajętego własnymi myślami? –Spytał
Syriusz z wyrzutem i podszedł do mężczyzny. –Przyznaj się! To wszystko dlatego,
że o mnie myślisz!
-Ty bezczelny...
-Wiem, że to prawda! Bo ja zachowuję się tak samo,
Smarkerusie! –Syriusz podniósł głos i w końcu udało mu się zwrócić na siebie
uwagę Mistrza Eliksirów. Patrzyli na siebie i przez długą chwilę żaden z nich
nie odzywał się ani słowem. Snape podniósł się z krzesła i wziął głęboki
oddech.
-Co mam Ci odpowiedzieć?-Spytał, nie kryjąc podenerwowania.
–Siedzisz mi w głowie.. nie mogę się pozbyć głupiego poczucia winy, nigdy tego
nie czułem. Nigdy niczego nie żałowałem, a teraz sam nie wiem co myśleć. I to
wszystko przez Ciebie, Black!
Suriusz stał i słuchał go. Widocznie obaj kłopotali się z
natłokiem myśli. Naprawdę nie sądził, że słowa, które rzucił pod adresem
Severusa ostatnim razem tak bardzo będą go męczyć. Poczuł się dziwnie
zakłopotany, że taki osobnik jak Snape, który nigdy niczym by się nie przejął,
teraz nie mógł skupić się choćby na prowadzeniu zajęć.
-Chce tylko byś dał mi czas na przemyślenie wszystkiego.
–Szepnął Sev i wyszedł wracając do salonu.
----
Zmierzch zbliżał się nieubłagalnie szybko. Tom i Remus w
pewnym momencie przeszli do sypialni, gdzie Lupin miał przeczekać pełnię.
Oczywiście Severus odradzał Riddle’owi towarzyszenia mężczyźnie, ale Czarny Pan
był zbyt uparty by słuchać w tym momencie czyichkolwiek rad. Chciał wspierać
Ukochanego i wynagrodzić mu te lata swoistej separacji. Reszta towarzystwa
spędzała czas w salonie popijając ciepłe napoje. Hermiona siedząca między
Ronem, a Zabinim co jakiś czas zerkała w stronę drzwi. Lucjusz nie pojawiał się
jednak, a dziewczyna miała cichą nadzieje, by podziękować Malfoy’owi osobiście.
W końcu Syriusz zwrócił się do siedzącego na kanapie Dracona, który obejmował
siedzącego na jego kolanach Harry’ego.
-Draco, skoro już wiemy jaką postać animagiczną przyjmuje
Harry to może Ty też się pochwalisz? –Zaproponował.
Blondyn zrobił zdziwioną minę. Nie przypominał sobie, by
kiedykolwiek wspominał przy kimkolwiek prócz Harry’ego, że jest animagiem.
Spojrzał na swojego Gryfiaka, który pokręcił tylko głową w odpowiedzi, że on się
na pewno nie wygadał.
-Spokojnie. Sam się domyśliłem. No i wyczułem od Harry’ego
specyficzną zwierzęcą woń. Tyle czasu spędziłem jako pies po wyjściu z
Azkabanu, że moje zmysły się trochę wyostrzyły. –Wyjaśnił posyłając zakochanym
uspokajający uśmiech.
-No.. sam nie wiem. –Zaczął Draco dość niepewnie. Nie
wiedział czy powinien pokazywać coś co może mu uratować nie raz życie.
Harry pocałował blondyna w policzek i zamruczał mu do uszka
„Pochwal się, Smoczku”. No i Malfoy przecież nie miał serca, by odmawiać
chłopakowi zwłaszcza, że tak uroczo prosił go o pokaz.
-No dalej, Fretko! Wszyscy jesteśmy ciekawi w co się
zamienisz. –Zaśmiał się Ron, ale szybko został uciszony przez Hermionę, która
trafiła go łokciem idealnie w żebra. –Hermi! To boli. ...
-I dobrze. –Zachichotała.
Harry zsunął się z kolan Dracona, by ten mógł po chwili
przemienić się w pięknego białawego rysia. Duży kot spojrzał na Gryfona swoimi
ślicznymi oczami i wydał z siebie cichy pomruk. Harry uśmiechnął się szeroko i
wziął Malfoy’a na ręce, by pocałować go w nosek.
-Mój śliczny i dostojny kocurek. –Zamruczał radośnie.
Severus siedzący na krześle bardziej w kącie spoglądał co
jakiś czas na całe towarzystwo. Jego uwagę na dłuższą chwilę przykuł Syriusz, któremu widocznie bardzo zaimponował
młody Malfoy. No cóż chłopak był uzdolniony i od najmłodszych lat szkolono go w
sztuce magicznej stopniowo poszerzając ją tak, by nie ograniczała się jedynie
do podręcznikowej.
Nagle do salonu wszedł Riddle. Można było spokojnie
wywnioskować z jego miny, że martwi się o Remusa.
-Jak się ma Lunatyk? –Spytał Syriusz.
Czarny Pan westchnął i dopiero po chwili raczył odpowiedzieć
na pytanie.
-Położył się i odpoczywa, ale bardzo go to męczy. Powoli
zaczyna odczuwać ból.
Na jego słowa Severus zerwał się z miejsca.
-Jak to odczuwa ból? –Powtórzył i podszedł do Riddle’a. –Po
wywarze tojadowym powinien być otumaniony na tyle, by przejść przemianę
bezboleśnie.
Zapadła cisza. Syriusz powoli wstał i spojrzał na Snape’a.
-Zawsze przygotowywałeś dla niego eliksir i działał
poprawnie, o co więc chodzi?
-Od kilku miesięcy nie prosi mnie o eliksiry! –Warknął Snape.
–Tom, wspominał Ci skąd brał wywar? Gdzie go kupił? Cokolwiek?
Riddle pierwszy raz w życiu otwarcie pokazał innym twarz
pełną strachu. Wszyscy obecni odczuli dziwny chłód i napięcie jakie zapanowało
w salonie, ale najbardziej przerażające było to co nastąpiło po chwili.
Przeraźliwy krzyk pełen bólu dobiegał z głębi domu.
-Cholera jasna! Kupił gdzieś trefny wywar! –Snape nie musiał
mówić co to oznacza! Syriusz i Riddle puścili się biegiem w stronę drzwi i
wybiegli na korytarz. Z sypialni znajdującej się na drugim końcu posiadłości
dało się słyszeć huk rozwalanych mebli.
-Natychmiast wracajcie do szkoły! –Krzyknął jeszcze Severus w
stronę dzieciaków i pobiegł w ślad za pozostałą dwójką.
Harry najchętniej tez by za nimi pobiegł, ale sam nie
wiedział co jest ważniejsze w tym momencie. Pomoc w razie niebezpieczeństwa czy
może ocalenie skóry swojej i przyjaciół.
-Harry! –Hermiona wstała z miejsca i spojrzała na resztę.
–Chodźmy i spróbujmy jakoś pomóc! Oni sobie nie poradzą sami. Będziemy się
trzymać z dala, a w razie potrzeby dołączymy!
Malfoy parsknął pogardliwie. –Oszalałaś Granger? To wilkołak,
nie możemy się narażać. Powinnaś być bardziej rozważna, zwłaszcza jako Prefekt.
Harry był zagubiony nie wiedział co robić. Najchętniej
pomógłby reszcie. On i Hermiona mieli już do czynienia z Remusem w takim
stanie.
-Jeśli się przemienię w kota nic mi się nie stanie! Nie mogę
ich tak zostawić.. nie mógłbym spojrzeć Remusowi w oczy, jeśli teraz nie
pomogę. –Westchnął boleśnie i nim Draco zdążył zaprotestować Potter zmienił się
w kota i zniknął za drzwiami.
----
Syriusz po drodze zmienił się w psa i kiedy razem z Tomem
wpadli do zdemolowanej sypialni rzucił się na przyjaciela wgryzając się w jego
bok. Wilkołak zawył z bólu, ale nie zamierzał tolerować przeciwnika, więc
złapał go za sierść wbijając ostre pazury w skórę czarnego psa i rzucił nim
prosto w przeciwległą ścianę.
-Syriuszu tylko nie zrób mu krzywdy! –Krzyknął Tom i
spróbował rzucić na Remusa zaklęcie wiążące co nie okazało się jednak łatwe, bo
walczące zwierzęta strasznie rzucały się po sypialni.
Syriusz wiedział, że nie może zranić zbyt poważnie Remusa,
ale musiał też się bronić. Najlepiej by było gdyby wydostali się z pokoju na
zewnątrz! Problem rozwiązał się sam, gdy Black ponownie został przerzucony
gdzieś w bok i wpadł prosto na okno, które rozbiło się na drobne kawałeczki.
Obok Toma pojawił się Severus i teraz obaj cisnęli w wilkołaka drętwotą co poskutkowało
tym, że potwór wyleciał dosłownie z pokoju.
-Nie mógł przewidzieć, że eliksir nie zadziała poprawnie!
–Warknął Severus i spojrzał w dół, bo poczuł jak coś ociera się o jego stopę
biegnąc w stronę okna, by następnie przez nie wyskoczyć. Za plecami Riddle’a i
Snape’a pojawiła się grupka młodzieży. –Mieliście wracać do szkoły!
-Wrócilibyśmy, ale.. –zaczął Ron.
-Harry! –Krzyknął Marvolo i teraz cała grupa podeszła do
rozbitego okna, by ujrzeć jak czarny kot wskakuje na wilkołaka, który pochylał
się nad leżącym na ziemi psem, by jeszcze raz go zaatakować.
Kocur podrapał Remusa, który zawył wściekły i zrzucił z siebie czarną miauczącą rozpaczliwie kulkę.
Kocur podrapał Remusa, który zawył wściekły i zrzucił z siebie czarną miauczącą rozpaczliwie kulkę.
Tego nie mógł natomiast zignorować Draco. Biały ryś
przeskoczył przez framugę okna i podbiegł do leżącego na ziemi Harry’ego.
Złapał go w pysk i odciągnął gdzieś w bok jak najdalej od walczących Huncwotów.
-Zróbmy coś! Oni się pozabijają! –Jęknęła zrozpaczona
Hermiona zaciskając dłoń na szacie stojącego obok Zabiniego.
Riddle przeskoczył przez okno i podszedł do wilkołaka, który
wyczuł już kolejną ofiarę. Nim jednak Remus zdążył zareagować Marvolo krzyknął.
-Incarcerous argentum! –Z końca różdżki wydobyły się srebrne
łańcuchy, które obwinęły się dookoła potężnego wilkołaczego cielska. Potwór
zawył boleśnie i padł na ziemię szarpiąc się, lecz bezskutecznie! Srebro
działało na magiczne stworzenia w sposób okrutny. Niestety Tom musiał to
zrobić. Kucnął przy Ukochanym, ale na bezpieczną odległość i westchnął.
–Wybacz, Remusie.
Severus po chwili był już obok czarnego psa i sprawdzał w
jakim jest stanie.
-Znowu bawisz się w bohatera, Black? –Spytał i zaczął rzucać
proste lecznicze zaklęcia, które spokojnie poradzą sobie z ranami Syriusza.
Natomiast Ron, Blaise i Hermiona podeszli powoli do Dracona,
który już w swojej postaci trzymał na kolanach nieco obolałego czarnego kota.
-Harry. –Jęknęła Hermiona mająca w oczach łzy. –Jesteś ranny?
-Tylko obolały! –Warknął Draco i mimo wkurwienia tulił do
siebie tego głupiego kota! –Jak tylko wrócisz do swojej postaci zrobię Ci z
dupy jesień średniowiecza, Ty popierdolony Gryfonie! Naraziłeś na
niebezpieczeństwo siebie i innych! Myśl następnym razem! Cholera! Masz rozum, a
go nie używasz! –Draco nie dał po sobie poznać jak cholernie bał się o tego
kretyna. Przecież gdyby coś mu się stało to Malfoy, by się załamał.
Kawałek dalej dało się słyszeć bolesny jęk Syriusza.
Widocznie wrócił do swojej postaci i teraz musiał przeżywać lecznice zaklęcia
Severusa.
-Nie jęcz, Głupi Pchlarzu! Ty i Potter jesteście siebie
warci… obaj tak samo tępi i pochopni. –Severus przesunął różdżką po ostatniej
ranie. Rozcięcie ciągło się przez
praktycznie całe udo i widać było dosłownie żywe mięso.
-Dziękuję... Sev. –Syriusz uśmiechnął się boleśnie i jęknął
głośno, kiedy tylko rana zaczęła się zasklepiać.
Wszyscy przenieśli wzrok na leżącego na ziemi wilkołaka,
który już nie wył z bólu tylko oddychał miarowo zupełnie jakby spał. Hermiona
powoli podeszła do siedzącego obok Riddle’a.
-W porządku? –Spytała zerkając na mężczyznę, ten tylko kiwnął
głową. – Czy wszystko z nim okej?
-Ciężko powiedzieć. Na pewno odczuwa ból, ale nie powinno mu
się stać nic poważnego. –Wyjaśnił i przeczesał jakby z poczucia bezradności
swoje włosy. –To stara metoda jaką stosowano kiedyś wobec wilkołaków.
Związywano na czas pełni taką osobę srebrnym łańcuchem, by nie mogła się ruszyć
i dzięki temu nikogo nie atakowała podczas przemiany. Praktycznie jest
nieprzytomny i będzie taki aż do rana.
-Gdyby tylko raczył powiedzieć skąd ma wywar tojadowy...
–Dobiegł ich niezadowolony głos Severusa.
-Cholera jasna Sev! A skąd on mógł wiedzieć, że eliksir nie
zadziała? –Upomniał go Syriusz, próbując się podnieść co skończyło się upadkiem
idealnie na kucającego obok Snape’a
-Po prostu darujmy Remusowi opowiadanie co się wydarzyło. –Wtrącił
się Ron. –Im mniej się dowie tym lepiej. Na naszym trzecim roku przez to
wszystko zrezygnował z nauczania, strach pomyśleć co zrobi kiedy dowie się, że
wszyscy obecni ledwo uszli z życiem. Lepiej nie ryzykować załamaniem nerwowym.
-Ron ma rację. –Hermiona wciąż zerkała na ciężko
oddychającego wilkołaka. Im mniej się dowie tym lepiej. –Może przelewitujmy go
do sypialni? Profesorze Snape.. pomoże mi Pan naprawić szkody? –Spytała idąc
powoli w stronę wybitego okna prowadzącego do równie zdemolowanej sypialni.
----
Młodzież przeniosła się z powrotem do szkoły nad ranem jakoś
około godziny czwartej. Zgodzili się z dorosłymi, że najlepiej będzie, jeśli
odeśpią ciężką noc w szkole, by następnie zacząć pracować nad zebraniem
chętnych osób do nowo powstałego Klubu Pojedynków. Ku wielkiemu niezadowoleniu
Hermiony w posiadłości Riddle’a nie pojawił się Lucjusz. Dziewczyna bardzo
chciała mężczyźnie podziękować za książki jakie ten jej przysłał. Harry nie
wrócił jednak do swojego dormitorium. Udał się za to do sypialni Dracona i tam
spróbował na sam początek jakoś załagodzić sytuację. Malfoy wciąż był bowiem
wielce obrażony na Gryfona za jego nierozważne zachowanie i wręcz samobójczą
akcję rzucenia się pod postacią kota na wściekłego wilkołaka.
Draco był zdania, że nic a nic nie usprawiedliwia Potter’a!
Draco był zdania, że nic a nic nie usprawiedliwia Potter’a!
-Draco... –Powiedział Harry zerkając na leżącego na łóżku
blondyna, który nie odzywał się do niego od paru godzin. –Draco, nie złość się
na mnie! –Jęknął bezradnie i usiadł na łóżku spoglądając na boczącego się chłopaka.
Jeszcze nigdy Ślizgon się na niego nie obraził i cała ta sytuacja była dla Harry’ego nowa. Nie wiedział co ma zrobić, by ukochany w końcu przejrzał na oczy, że brunet zrobił to wszystko dla dobra Remusa i Syriusza. Gdyby nie jego interwencja Black oberwałby dużo mocniej, a przecież ma już swoje lata… uff dobrze, że Syriusz tego nie słyszał.
Jeszcze nigdy Ślizgon się na niego nie obraził i cała ta sytuacja była dla Harry’ego nowa. Nie wiedział co ma zrobić, by ukochany w końcu przejrzał na oczy, że brunet zrobił to wszystko dla dobra Remusa i Syriusza. Gdyby nie jego interwencja Black oberwałby dużo mocniej, a przecież ma już swoje lata… uff dobrze, że Syriusz tego nie słyszał.
-Jak mogłeś zachować się tak lekkomyślnie! Gdyby coś Ci się
stało.. Jasna cholera! Potter, przecież ja bym.. ech. –Draco pokręcił głową
całkiem nie wiedząc co miałby mu powiedzieć.
Że co? Że załamałby się? Że umarłby z rozpaczy?
-Ale nic mi się nie stało, Draco. –Harry złapał jego dłoń i
delikatnie pogładził jej wierzch. Chyba wiedział jak poprawić Ślizgonowi humor.
Sięgnął do torby leżącej na podłodze i wyjął z niej niewielką siateczkę pełną
kremowych ciastek. –Nie miałem okazji Ci ich dać, a chciałem zrobić to u
Riddle’a. Mam nadzieje, że trochę rozładują napięcie. Podobno bardzo je lubisz,
Draco.
Malfoy zerknął na siatkę pełną jego ulubionych ciastek.
-Skąd wiedziałeś? –Spytał biorąc jego w dłoń, by następnie
ugryźć. Momentalnie na jego twarzy zagościł delikatny, błogi uśmiech.
-Mam swoje sposoby, by dowiedzieć się o Tobie jak najwięcej.
No to teraz mi wybacz i pamiętaj, że nim je zdobyłem prawie spotkał mnie
przykry wypadek, ale na szczęście pomógł mi jeden ze Ślizgonów.
Draco spojrzał na niego podejrzliwie. Niby kto mu pomógł?
Ślizgon usiadł wygodniej na łóżku tuż obok gryfona i objął go w pasie.
-Kto Ci pomógł? –Spytał dość oschle. Co jak co, ale Ślizgoni
nie robią nic bezinteresownie, miał więc nadzieję, że nagle ten ktoś nie będzie
chciał niczego w zamian. –Ktoś z naszego rocznika?
-Adrian Pucey.. kojarzysz prawda?
-Trzymaj się od niego z daleka..
Czekam na wasze komentarze skarbeczki. I ładnie dziękować Becie za poprawianie błędów. :D
Jeju, uwielbiam twoje Drarry! Potrafisz tak cudownie opisać łączące ich uczucie. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się miedzy Snape'm a Syriuszem:) czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za opinię :D
UsuńMiędzy Syrim i Sevciem jeszcze się nieco będzie działo :3
Czekam z niecierpliwością na więcej :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać dalszych części. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńŁiiii <3 Dziękuję bardzo za miłe słowa <3
UsuńHej, zaczęłam czytać bloga jak był 14 rozdział i miałam skomentować, że znalazłam go i czytam, ale wypadło mi z głowy i może dlatego, że mam go w zakładkach w telefonie, a na nim ciężko jest coś dodać, ugh :o Tak więc, od czego tu zacząć to może tak - Twoje opowiadanie jest KFJHKYJBKJVDSRGK i wgl, fabuła, postacie i omg Drops zły, a Tom dobry i tu jeszcze z Lupinem? Zaskakujesz :) Ron i Blaise? Mmm coś niesamowitego ^^ Ah ta młodzieńcza miłość, awww *.* I... normalnie nie wiem co pisać, tak to opowiadanie jest wspaniałe! Często zerkam czy są rozdziały i ile tak planujesz ich napisać? No po prostu coś WSPANIAŁEGO! Weny życzę! /Sammy's Girl
OdpowiedzUsuńAch nowa osoba <3 W sumie nie tak nowa skoro jesteś tu z nami od 14 rozdziału, ale sam fakt, że skomentowałaś jest dla mnie wow czuję się tak doceniona <3
UsuńAch kocham kiedy piszecie mi tutaj takie skomplikowane komentarze :D Takie pełne emocji. <3 <3 Uwielbiam młahahah :D
Pozdrawiam i całuję ;*
Kochana kolejny wspaniały rozdział❤❤❤
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa i przeczytała również Losy Colina i Miłość, magia i władza tak się wciągnełam że w ciągu jednego dnia nie miałam co czytać. SUPER ❤❤❤❤
Ale wracay do Drarry , no co mogę powiedziać?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ❤❤❤❤ oj czekam czekam.
Ps. Znowu przesadziłam z serduszkami ❤❤❤
Pozdrawiam Wicia-Chan
SERDUCHA!!!!!!
UsuńRety kabarety <3 Uwielbiam takie serdychowe komenty *O*
Kurczaczki, prszeczytałaś resztę? Wspaniale! Jeden dzień wystarczył ci by to wszystko strawić? No,no,no.. szacuneczek :D <3
Ps. Serduszek nigdy dosyć <3
Pozdrawiam <3
O cholercia! Nie wiem czemu, ale mam dziwne przeczucie, że ten Pucey coś namiesza między Harry'm i Dracon'em :c
OdpowiedzUsuńStandardowo, szkoda mi Remusa. Biedny.. musi się męczyć z wilkołactwem. Ale Tom jest taki troskliwy i kochany. Rety! Zakochałam się w nim normalnie. Pierwszy raz ktoś przedstawił Czarnego Pana jako takiego zwykłego, troskliwego i kochającego mężczyznę. (Plus, że nie jest już wężowaty)
No i nie mogę się doczekać jakiś pikantniejszych akcji między Zabinim i Ronem, czy Syriuszem i Severusem.
Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że Hermiona jednak nie będzie z Lucjuszem. Wydaje mi się, że to byłoby zbyt.. zbyt urocze i słodkie. Spodziewam się jakiejs grubej akcji :D
Kocham i pozdrawiam Dżemik <3 <3
DŻEMIK!! <3 <3
UsuńKochana ja mam ochotę się ciebie spytać jakie to przewidujesz losy dla tych bohaterów. Czasem naprawde mnie to zastanawia. :D
Nie raz zdarzyło ci się minimalnie minąć z moimi planami :D
<3
Nie ma lepszego ff niż to.... KOCHAM TE OPOWIADANIA! !!
OdpowiedzUsuńAch, dziękuje <3
UsuńCzy mi się tylko wydaje, że Hermiona będzie z Lucjuszem?
OdpowiedzUsuńAktualnie Mionka może być nawet z Hedwigą XD Och no zobaczycie co jej zgotuje :D
UsuńDraco ogólnie cały jest słodki <3 Słodki w niegrzeczny posób :D
OdpowiedzUsuńNo i miło, że kolejna osoba skomentowała moje wypocinki <3
Na początek chciałam przeprosić za to, że dopiero teraz komentuje ale miałam tyle na głowie, że dopiero teraz dałam radę :)
OdpowiedzUsuńPo drugie... CZEMU DOPROWADZASZ MNIE DO PALIPITACJI SERCA?! Moje biedactwa, mój Remusik :* No ale wszystko dobrze się skończyło :D Zastanawia mnie ten cały Adrian :D czyżby zamierzał uderzać w konkury? :D i Draco mnie po prostu rozczula :D No i mam nadzieję, że pomiędzy Severusem i Syriuszem w końcu będzie dobrze :*
Twoja Emi Raicho :* :*
PS. WENY!!!! :*
Spokojnie skarbie, twój Remusik będzie cały i zdrowy :D
UsuńNie mogę wam za wiele zdradzić niooo *^* Tajemnica zawodowa, wolę potrzymać was w niewiedzy młahahah. Z czasem wszystko się wyjaśni.
<3
Czekam :D to jest piękne :3 weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za opienię, to wiele dla mnie znaczy :*
Usuń~KaoY
Zakochalam sie w twoim opowiadaniu *.* Jak mozesz doprowadzać mnie do placzu i tak kończyć?! To nie ludzkie ;c Kiedy kolejny rozdzial ? Ubustwiam twoj styl pisania. Weny weny i jeszcze raz weny *>*
OdpowiedzUsuńRiki twoja nowa fanka ^^
NOWA FANKA! Awwwwwwwww uwielbiam nowe, świeże duszyczki <3 Zawsze jesteście takie chętne do komentowania co mnie jeszcze bardziej cieszy :D
UsuńKolejny rozdział pojawi się niedługo. Wiem, że mam opóźnienie, ale jak już pisałam na FB to wszystko jest winą braku weny :c
Dlatego życzcie jej jak najwięcej XD
~KaoY
Wspaniałe. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńuff, w końcu wyrównałam z czytaniem, mam nadzieję, że niebawem kolejny rozdzialik się pojawi droga autorko...
nazwa organizacji też mi się bardzo podoba, ciekawe zatem gdzie Remus zaopatruje się ostatnio w ten eliksir, no ale Snape mógł jakoś wcześniej zareagować.. .Draco bardzo bał się o swojego gryfiaka, ciekawe dlaczego przestrzegał go przed tym ślizgonem....
autorko mam malutkie pytanie do Ciebie, chodzi mi mianowicie, czy masz jakiś kontakt z autorką „słabości scorpiusa malfloya” no cóż, autorka zapowiadała nowy blog, a teraz nawet i do tego nie ma dostępu, bo został usunięty.....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuje bardzo za wspaniały i wyczerpujący komentarz. Jeśli chodzi o kontakt z tamtą autorką to niestety, ale nie mam z nią kontaktu :c Nie jestem w stanie pomóc.
UsuńPS. Rozdział pojawi się już niedługo.