poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział VIII.

Colin z uśmiechem leżał na wielkim łóżku w sypialni Shigona. Ostatnie dni były.. Dziwne. Ale nie w negatywnym sensie. Wręcz przeciwnie. Teraz patrzył na wszystko z zupełnie innej perspektywy. Pensjonat traktował jak dom, innych podopiecznych jak rodzinę, a Shigon? Hmm powiedzmy, że był kimś znacznie więcej niż tylko jego opiekunem. Zdawało się, że jeszcze kilka dni temu blondynek nie pamiętał nic, jedynie nikłe przebłyski wspomnieć, a teraz? Wszystko było jasne, może niekoniecznie miłe, ale jasne. Większość najważniejszych wspomnień wróciła. Pamiętał, jak razem matką spędzał czas w ogrodzie pielęgnując kwiaty, jak jadał obiady w gronie swoich przyjaciół, kiedy jeszcze ich miał, i kiedy ojciec wracał do domu po pracy i upajał się alkoholem, żeby odstresować po ciężkim dniu. I właśnie część wspomnień, w których uczestniczył jego ojciec była najboleśniejsza. Z tego, co dowiedział się od Shigona wynikało, że nigdy nie dzielił się swoimi smutkami z czarnowłosym. Colin był zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha i wprawiał wszystkich wkoło w podobny radosny nastrój. Na jego twarzy zawsze pojawiały się rumieńce jak tylko Shigon wspominał, że to właśnie dzięki niemu nie stracił resztek człowieczeństwa, gdzie gdzieś na samym dnie panowała radość i nadzieja, że wszystko się ułoży.

-Jeżeli chcesz tu zamieszkać to nie mam nic przeciwko. – Odparł Shigon wychodząc z łazienki w samym ręczniku.

-Jeżeli pozwolisz, to chciałbym nadal mieszkać z Yukim. Przywiązał się do mnie i mam w nim przyjaciela.. sam rozumiesz. –Odparł z uśmiechem i przeturlał się na brzuch.

-Jasne, ale jakby, co to pamiętaj, że o każdej porze dnia i nocy możesz tu wejść i się położyć do mojego lóżka. Oczywiście nie obiecuję, że będę potem grzecznie spał. –Zaśmiał się i nalał do kieliszka nieco whisky. Colin zauważył, że ręcznik w jednym miejscu jest nieco wypukły.

-Stanął Ci.. – Szepnął blondynek cały czerwony na twarzy.

-Aleś spostrzegawczy Watsonie. –Odparł z rozbawieniem.

-A, dlaczego nie Sherlocku? –Spytał z oburzeniem.

-Osz ty chcesz mi zabrać stanowisko? –Spojrzał na niego uważnie. –Nie możesz być Sherlockiem, bo jesteś na dole..

-A, co ma do tego seks? Pff jakbym chciał to mógłbym być na górze.

-Czyżby moje tzw. Uke zechciało zostać seme? –Usiadł na łóżku. – Colin, Colin, Colin.. Ty nie wiesz nawet, do której dziury masz trafić.

-O nie wiedziałem, że masz dwa odbyty. – Skwitował i pokazał mu język.

-No teraz to przegiąłeś.. –Rzucił się na niego siadając mu na biodrach i przygwoździwszy dłonie do pościeli pocałował go zachłannie. –Lepiej nie zapominaj, że nadal jesteś tu podopiecznym i jeśli będę musiał to cię należycie ukarzę.

-Ale się boję – odparł z sarkazmem w głosie. – Ech przepraszam.. Będę już grzeczny. –„Wcale nie będę… jeszcze Ci pokażę, co to znaczy być na górze staruchu. „ Zaśmiał się w duchu.

Jeszcze trochę czasu tam spędzili, ale wreszcie Colin musiał wrócić do swojego pokoju. Po drodze natknął się na kwartet BadBoys w pełnym składzie z tym, że Tom wydał mu się jakiś dziwny.

-Coś nie tak? – Spytał zatrzymując się.

-Och Colin.. No cóż Tom nieco przesadził z alkoholem na imprezie a na niego źle to działa. – I faktycznie, Saki miał rację. Czerwonowłosy wyglądał jakby całe powietrze z niego uszło.  Alex i Deiw trzymali go w pewnym uścisku, żeby alkoholowy delikwent, jako tako ustał a nie leżał na podłodze mamrocząc coś niezrozumiale.

-Tom.. Dobrze się czujesz? – Podszedł bliżej i spojrzał w zamglone oczy chłopaka, który uśmiechnął się i jakby nigdy nic rzucił na Colina od razu zatykając mu usta swoimi.  Blondyn zszokowany został przygnieciony do marmurowej posadzki.

-Kurwa stary nawet po pijaku jesteś tak samo zboczony. Wstaaawaj. – Alexowi udało się wreszcie podnieść kumpla a Deiw pomógł Colinowi wstać. – Przepraszam za niego młody.. Po pijaku jest jeszcze gorszy niż na trzeźwo..

-Emm nie szkodzi.. Zdarza się. –Odparł blondynek ocierając usta rękawem koszulki. – Musi się przespać. I ja chyba też.

-No właśnie jesteś jakiś niewyraźny, idź do pokoju. Do zobaczenia potem. – Odparli równocześnie i poszli ciągnąc Toma za sobą.

Colin nadal nie ogarniał sytuacji, która miała chwilę temu miejsce. No, ale mimo wszystko poszedł do swojego pokoju. Korytarz, prawo, lewo, drugi i schodami w górę. Kiedy już stał przed drzwiami do sypialni usłyszał… Jęki? Otworzył delikatnie drzwi robiąc malutką szczelinę i patrzył jak na łóżku pieprzą się Yuki i Sam. Młodszy nabijał się na szatyna, który leżał na pościeli i wzdychał błogo UŚMIECHAJĄC SIĘ?! Boże Sam się uśmiechał? I to nie sztucznie, czy złośliwie, to był prawdziwy, błogi uśmiech.

-S-sensei.. Kocham Cię!-Jęczał chłopiec głośno coraz szybciej się poruszając. Co ciekawsze na jego słowa starszy przyciągnął go do pocałunku, długiego i pełnego uczucia.

-o kurwuniu.. – Szepnął Colin. Oni się nie tyle pieprzyli, co kochali. I to naprawdę. (Ale heca XD) Ale co robić? Colin musi tam w końcu wejść, ale nie chce im przerywać, no jak sobie wyobrazi Sama, kiedy im przeszkodzi to na mur beton musi sobie wykopać grób. Stał pod drzwiami i czekał aż skończą. I faktycznie po jakimś (dłuuugim) czasie doszli obaj i wtedy Coli wparował do sypialni.- JA NICZEGO NIE WIDZIAŁEM!!- Krzyknął i wbiegł do łazienki zamykając się tam. Jedyne, co usłyszał to przeklinającego Sama. Dzięki Ci Boże, że łazienka jest zamykana. Kiedy był już pewien, że Yuki jest sam wyszedł i uśmiechnął się ciepło. – No Yuki.. Czyli jesteście razem?

-Colin.. Słyszałeś wszystko? –Zarumienił się.

-Nie. Tylko końcówkę. Kochasz Sama? – Usiadł na swoim łóżku.

-Uhm.. Chyba tak. I on chyba też zaczyna coś do mnie czuć.

-Cieszę się.  Mi już praktycznie wróciła większość wspomnieć. – Yuki był bardzo ciekawy historii blondynka, więc kiedy słuchał jej uważnie i z każdą chwilą zdziwienie i szok pogłębiały się na słowa współlokatora zaczął uważać, że ta historia jest nieprawdopodobna.

-Jeju.. Czyli Shigon-sama jest Twoim przyjacielem z dzieciństwa i szukał Cię tyle lat? –Uśmiechnął się radośnie.- Jakie to romantyczne. Zupełnie jak historia z jakiejś książki.  A teraz zostaliście kochankami Kyaaaa…

Colin oblał się szkarłatnym rumieńcem na sam dźwięk tego słowa „Kochankowie” - No.. Tak jakby.

-Musisz teraz pilnować Shigona.. Do niego chłopcy lgną jak pszczoły do miodu.

-Hee?

-No tak.. Wiele osób się chwaliło, że seks z nim jest dużo przyjemniejszy niż z innymi. Poza tym teraz Colin będziesz traktowany jak konkurencję. Lepiej się pilnuj.

-Yuki-chan ty to wiesz jak pocieszyć człowieka.

Rozmawiali przez dłuższą chwilę o dziwnych rzeczach. Colin pierwszy raz od bardzo dawna czuł się jak normalny nastolatek. Miał przyjaciela, miłość i dom.. Chodził do prawie normalnej szkoły i uczył się prawie normalnych rzeczy.  Pomógł Yukiemu w paru zadaniach i sam zabrał się za swoje. Miał nadzieję, że przy Shigonie nie będzie się kręcić wielu chłopaków. Ledwo, co odkrył to dziwne uczucie, a już jest zazdrosny o tego niby obcego, ale dobrze znanego mężczyznę. Dzień minął szybko i równie szybko nastała noc. I właśnie tej nocy miało się stać coś dziwnego… Colin obudził się słysząc hałas, jakby rozbijanie szyby. Z pokojów zaczęli wybiegać chłopcy chcąc sprawdzić, co się stało. Colin i Yuki również dołączyli do tłumu. Zbiegli po schodach w stronę głównego wejścia. Tam zastali już opiekunów wszystkich prawie nagich, lub w szlafrokach. Chwilę później przyszedł właściciel, więc Colin przepchał się bliżej żeby móc cokolwiek zobaczyć. Na posadzce było pełno szkła z rozbitej szyby, zaś między kawałeczkami leżała dziewczyna. Na oko miała 19 lat. Shigon zdjął szlafrok na co tłum zareagował głośnym "Kyaaaaaaaaaaa" i otulił dziewczę. Opiekunowie zaczęli nakazywać aby wszyscy wrócili do swoich pokoi, większość posłuchała, ale inni w tym Colin zostali patrząc na scenę jak na fragment z filmu. Dziewczyna o śniadej cerze, długich, jasnych niemal białych włosach i Shigon trzymający ją w ramionach. Colin poczuł ból w klatce piersiowej "Dlaczego.. czemu ją dotykasz?" W głowie od razu pojawiła się scena gdzie dziewczyna otwiera oczy i wybiega jak najdalej. I nigdy nie wraca. Ona jednak nie budziła się więc Shigon i opiekunowie zabrali ją do gabinetu pielęgniarskiego. Blondyn stał patrząc na czarnowłosego dopóki nie zniknął za drzwiami prowadzącymi do głównego korytarza.

2 komentarze:

  1. Yuki, taki z niego słodki chłopak <3
    Mam nadzieje, ze ułoży mu się z Sam'em.
    A co do Colina to cieszę się, że jest zazdrosny o Szefuncia. Nie wszytko zawsze idzie po naszej myśli.
    Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, Yuki i Sam slodko życzę, aby byli razem szczęśliwi, och Colin już zazdrosny ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic