No i w końcu przyszły Święta.
Kochani, to już kolejny rok razem.
Mam nadzieję, że ten specjalny świąteczny One-shot zaspokoi was w ten Wigilijny wieczór.
Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze.
One-shot nie jest powiązany z główną historią Drarry.
Wesołych Świąt! <3
Kochani, to już kolejny rok razem.
Mam nadzieję, że ten specjalny świąteczny One-shot zaspokoi was w ten Wigilijny wieczór.
Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze.
One-shot nie jest powiązany z główną historią Drarry.
Wesołych Świąt! <3
To miały być ich pierwsze wspólne Święta Bożego Narodzenia.
Pierwsze odkąd zamieszkali razem w niewielkim miasteczku w północnym zakątku Szkocji. Domek.. a raczej niewielki dworek, bardzo ładny i normalnie okryty bluszczem teraz wydawał się dość goły, odkąd liście opadły ciężkie kamienne ściany świeciły pustką i chłodem.
Draco był dziś do późna w pracy. Mieli w Szpitalu Św. Munga jakieś problemy na oddziale chorób śmiertelnych. Z tego co zrozumiał Potter z patronusa, którego przysłał jego facet to jakiś chory na smoczą ospę pacjent chciał popełnić samobójstwo poprzez połknięcie aparatury do prześwietlania składników alchemicznych.
Nie miał bladego pojęcia jak ta aparatura mogła wyglądać, ale skoro pacjent chciał ją połknąć to nie mogła być specjalnie duża. W każdym razie Dracon musiał zostać w pracy dłużej, co gryzło się z planami jakie dzień wcześniej wymyślił sobie Harry.
Harry chciał wstać z samego rana z łóżka. Miał cichą nadzieję, że zdąży się obudzić idealnie by pożegnać Draco, ale niestety.. jego budzik biologiczny raczył ponownie mu dać do zrozumienia, że go nienawidzi.
Wymacał na szafce nocnej okulary i coś jeszcze.. kawałek papieru. Założył szkła na nos i spojrzał na liścik zapisany tak dobrze mu znanym pismem Dracona.
„Zastanawiałem się czy Cię obudzić, ale uznałem, że wspaniałomyślnie pozwolę ci pospać.”
Harry skrzywił się lekko.
-Mogłeś mnie obudzić głupku. –mruknął pod nosem.
Tak wyglądał poranek. No może nie licząc jeszcze śniadania, toalety i tego pożal się Boże patronusa w kształcie przesłodkiej fretki. Draco zawsze się wściekał kiedy Harry mu wypominał jakiego ma słodkiego patronusa. Na co Malfoya pyskował, by Harry się modlił, żeby nie miał takich rogów jak jego jeleń.
Właśnie.. o chuj chodzi z tymi rogami.
Złapał za jedną z książek stojących na regale w salonie i usiadł sobie na kanapie. Pierwszy raz miał ów książkę w dłoni. Dostał ją od Hermiony na urodziny. Wielka księga przysłów. Uznała, że przyda się Harry’emu podczas wspólnego docinania sobie z Draco.
Stuknął różdżką w książkę by ta otworzyła się na frazie, która go aktualnie interesowała. Znalazł te rogi i przeczytał dopisek obok.
„Przyprawiać komuś rogi – zdradzać go”
Harry otworzył szeroko oczy. Chwila moment! Jeśli Harry ma je mieć, to znaczy, że… że Dracon go zdradza?
Chłopak wstał gwałtownie. Nie, to niemożliwe. W końcu to Malfoy.. no właśnie to Malfoy! A ilu miał przed nim? A skąd może to wiedzieć, pewnie wielu. Ale z żadnym nie mieszkał. Harry jest w takim razie wyjątkowy. Jasne Potter, ale pamiętaj, że świat nie kreci się wokół twojej osoby.
-Kurwa! –zaklął. Miał dziewiętnaście lat, a zachowywał się jak w piątej klasie w Hogwarcie.
Nie, nie może tak myśleć. Musi zająć się przygotowaniami do Wigilii.
Nie chcąc więc męczyć się zbędnymi myślami, Harry zabrał się za ozdabianie domu i gotowanie z niewielką pomocą Zgredka. Miał dla Draco prezent. Magiczny stetoskop najnowszej generacji. Niejeden lekarz chciałby go mieć, ale wyprodukowano ograniczoną ilość. Na szczęście producent od razu jeden zarezerwował dla Harry’ego. No bo przecież prosi o niego sam Harry Potter! Chłopak jednak nie zagłębiał się w to jak się go używa i jakie ma właściwości. To Draco będzie go używać więc jego w tym głowa.
W końcu Harry skończył przygotowania.
Usiadł sobie w jego ulubionym fotelu i spojrzał na zegar. Dochodziła szesnasta. Jeszcze wcześnie, był w szoku, że zdążył uwinąć się w cztery godziny, to chyba zasługo Zgredka.
Hmm mógłby pójść jeszcze do pobliskiego sklepu. W sumie to nie głupi pomysł. Kupiłby jakiś alkohol. Draco ostatnio gustował w whisky, może kupiłby mu jakąś droższą butelkę i miał nadzieję, że trafi w gust ukochanego.
Jakoś podświadomie miał jednak w głowie te cholerne rogi.
Ubrał się ciepło i wyszedł z domu. Dobrze, że sklep był niedaleko. Choć miasteczko nie było duże to można było znaleźć tu każdy sklep jaki się dało. Od butików, piekarni, sklepów z żywnością orientalną po drogerie, sklepy z biżuterią, zakłady alchemiczne i ulubiony sklep Harry’ego czyli ten miotlarski.
Po trzydziestu minutach miał już w torbie butelkę najdroższego whisky jakie było w sklepie i butelkę wina. Idealnego do kolacji wigilijnej.
Nagle kątem oka dostrzegł coś, co ani trochę mu się nie spodobało. Otóż.. Ujrzał Dracona w towarzystwie Ginny. Harry musiał przetrzeć oczy, by upewnić się, że widzi dobrze. Kurna, a może to wina okularów? Przetarł więc i je. Ale nadal widział idących sobie ulicą Malfoya i siostrę jego przyjaciela Rona. Harry spojrzał na zegarek, który dostał kiedyś od Weasley’ów, który mimo magicznych właściwości pokazywał również zwykłą godzinę.
Była prawie osiemnasta. Draco miał za godzinę dopiero wrócić do domu. Dlaczego więc był na mieście i to w towarzystwie Ginny?
Harry musiał się dowiedzieć co oni wyprawiają. Śledził ich dłuższy czas. Kilka razy Ginny weszła do jakiegoś sklepu a Draco czekał na nią przed budynkiem. W pewnym momencie zaczął sypać śnieg. Zrobiło się w końcu świątecznie, chociaż na zewnątrz, bo Harry czuł jak jego świąteczny nastrój z każdą chwilą pierdoli się coraz bardziej.
Nagle dwójka się zatrzymała. Ginny powiedziała coś do Malfoya z uśmiechem, a ten.. zarumienił się. I to bardzo się zarumienił, bo Harry mógł to dostrzec i to z daleka.
Potter zaklął pod nosem resztkami sił panując nad łzami, które cisnęły się mu do oczu. Przy nim Draco nigdy się nie rumienił.. nie peszył i nie wstydził. Harry okręcił się na pięcie i szybkim krokiem wracał do domu.
Wpadł do środka w pośpiechu zrzucając z ramion kurtkę. Buty wylądowały gdzieś obok czapki i szalika, na podłodze. Torba z alkoholem wylądowała na kanapie, a Harry wbiegł na piętro i zamknął się w sypialni rzucając na drzwi dodatkowe zaklęcia ochronne.
Złapał za poduszkę i cisnął nią przez pokój klnąc soczyście i mrucząc pod nosem niejedną znaną nawet mugolom klątwę.
-Jebany Draco, jebane rogi.. kurwa wasza mać. –zawył zanosząc się płaczem.
Mniej więcej po godzinie drzwi domu otworzyły się i wszedł do środka wyraźnie zadowolony z siebie i wszystkiego wkoło Draco.
Zrobił zamaszysty krok w przód i nagle teatralnie wyrżnął kiedy jego noga zahaczyła o szalik, czapkę i chyba prawy but Harry’ego, które leżały byle jak rozwalone na podłodze w korytarzu.
-Kurwa mać.. pieprzony Potter. –warknął Draco gładząc lekko stłuczony bok. Machnięciem różdżki ogarnął korytarz i wszedł do salonu połączonego z jadalnią mając nadzieję, że jego chłopak właśnie tam czeka.
Zaskoczeniem był brak osoby Harry’ego, który nie rzuca mu się na szyję, nie całuje i nie mówi słodkim głosem „witaj w domu”.
Wzrok blondyna spoczął na kanapie, na które leżała torba Pottera. Podszedł do niej i sprawdził co jest w środku. Wyciągnął z niej dwie butelki. Jedna szczególnie mu się spodobała. Kojarzył tę whisky z witryn sklepowych. Od dawna miał na nią ochotę.
Uśmiechnął się szeroko i odstawił butelki do lodówki by się schłodziły.
Wszedł w końcu po schodach na piętro i zaglądnął do łazienki. W końcu Harry mógł brać kąpiel w ich ogromnej wannie. Łazienka była jednak pusta. No to idąc dalej i na logikę jego słonko mogło się schować tylko i wyłącznie w sypialni.
Dracon od razu uśmiechnął się pod nosem widząc oczyma wyobraźni postać Harry’ego ułożonego na aksamitnej pościeli, całkowicie nagiego, lub obwiniętego czerwoną wstążką i czekającego aż Malfoy odpakuje ten uroczy prezent. Mmm.. wspaniała wizja.
Szczerząc się jak kretyn złapał za klamkę drzwi sypialni i nacisnął, napierając na nie.. ale napotkał jedynie opór. Drzwi ani drgnęły.
-Co jest? –mruknął wyraźnie niezadowolony, że jednak nie jest tak kolorowo. Spróbował jeszcze raz. Potem ponownie i tym razem włożył w to więcej siły.
-Harry! Otwórz te durne drzwi. –powiedział głośno i machnął różdżką. Alohomora nie podziałała. Drzwi wciąż pozostały dla niego zamknięte. Ze środka nie wydobywał się żaden dźwięk.
A co jeśli rzucił zaklęcie zamykające i wyciszające na pomieszczenie bo jest tam z.. z kimś. W ich łóżku. Z innym facetem!
Draco poczuł jak wzbiera w nim gniew.
-Potter! Otwieraj ty Gryffońska ofermo! Jeśli nie jesteś tam sam to cię zajebię! Rozumiesz?!
Harry leżał na łóżku z pulsującą głową i czerwonymi oczami, których nie powstydziłby się nawet wampir. Zaklęcie poinformowało go, że ktoś dobija się do drzwi, jednak nie słyszał nic a nic. Specjalnie rzucił zaklęcie wyciszające. Nie chciał mieć z Draconem nic wspólnego.
Zapomniał tylko o jednej sprawie zabezpieczając pokój.. o oknie.
Niestety kiedy wpadła mu ta myśl do głowy okno się otworzyło. Do pokoju wszedł Draco wkurwiony, że musiał wyjść na śnieg, wdrapać się po rusztowaniu na bluszcz aż pod ich okno i jak jakiś żałosny mugol, który zapomniał klucza włamać się do własnej sypialni, by sprawdzić, czy jego facet go nie zdradza.
Dracon zamknął za sobą okno i spojrzał gniewnie na Pottera. Widząc jednak jego zapłakaną twarz momentalnie nerwy go opuściły i pojawiło się zatroskanie i niezrozumienie.
-Harry, co się stało? Prawie zabiłem się o twoje rzeczy w korytarzu, zamknąłeś się w sypialni, a teraz wyglądasz jak wampir po przejściach. –Draco podszedł bliżej.
-Nie zbliżaj się do mnie! –warknął Harry. –Spieprzaj.. nie chce cię widzieć. Ciągle mnie okłamujesz i ciekawe jak długo to trwa. Co, fajnie było doprawiać mi te jebane rogi?
Dracon zdębiał. Spojrzał na Harry’ego jak na wariata.
-Co?!
-To co słyszysz. –krzyknął Harry. –Miałeś wrócić późno..
-No tak i wróciłem. –powiedział Malfoy.
-Jasne, ale dlatego, bo spotkałeś się z Ginny. Mogłeś od razu wpaść do niej na Wigilię zamiast pieprzyć się z takim Potterem. Co, fajnie się randkuje za moimi plecami? –Złapał za poduszkę i cisnął nią w Malfoya. –Myślałem, że ci na mnie zależy. Kretynie!
-Uspokój się! Daj mi wyjaśnić, bo twoja tępota właśnie sięga zenitu. Faktycznie miałem wrócić później nie dlatego, że miałem problemy w pracy.. spotkałem się z Weasley..
-No właśnie! Spotkałeś się.. fajnie było?
-Zamknij się Potter! Spotkałem się z nią bo chciałem, by mi pomogła wybrać prezent dla ciebie! –Krzyknął Draco. –Granger była zajęta to poprosiłem siostrę wiewióra.
Harry zdębiał, ale po chwili wznowił swoją obronę.
-Każda wymówka jest dobra, co nie?
-Ja pierdole. Trzymaj mnie Merlinie, bo jak matkę kocham zaraz nie wytrzymam i przyjebie mu jego własną miotłą! –Krzyknął Draco i podszedł do Harry’ego. –Trudno miałem ci to dać po kolacji, ale kurna jak nie zobaczysz to pewnie nie uwierzysz. –Wyciągnął z kieszeni spodni niewielkie czerwone pudełeczko i rzucił je Harry’emu. –Masz!
Harry złapał je i otworzył nie spodziewając się szału… a na pewno nie spodziewał się tego! W środku znajdował się złoty pierścionek z srebrnymi refleksami, a od wewnętrznej strony było coś wygrawerowane. Harry spodziewał się napisu, ale wręcz przeciwnie, bo w środku był niewielki wizerunek lwa i obwinięty wokół niego wąż.
Harry poczuł jak po policzkach znów ciekną mu łzy. To.. to było..
Draco podszedł do niego i wziął pierścionek w dłonie. Klęknął przed Harry’m.
-Harry Potterze, ty tępa Gryffońska pało, która doprowadza mnie odkąd pamiętam na skraj załamania nerwowego. Właśnie w tym momencie, bo zmusiłeś mnie do zmiany planów, pytam się Ciebie, czy zechcesz za mnie wyjść? Po tych oszczerstwach powinienem zrobić ci z dupy jesień średniowiecza, ale za bardzo Cię kocham, by z ciebie zrezygnować z powodu takiej popieprzonej kłótni. Poza tym.. –uśmiechnął się lekko-.. będzie ich pewnie jeszcze wiele. Zgodzisz się zostać w niedalekiej przyszłości moim mężem?
Harry zakrył twarz dłońmi nie mogąc pojąć własnej głupoty. Jak mógł osądzać Draco o to, że go zdradza? W końcu uspokoił się na tyle by móc dać Malfoyowi odpowiedź.
-Chce! –otarł oczy kiwając lekko głową. –Chce za Ciebie wyjść.
Draco uśmiechnął się szeroko i złapał dłoń Pottera wsuwając na jego palec pierścionek zaręczynowy.
-A ja kupiłem ci taki durny prezent. –jęknął totalnie załamany różnicą między tym wspaniałym pierścionkiem, a stetoskopem dla Draco.
-Trudno. –powiedział blondyn wstając z klęczków. –Zrekompensujesz się w naturze. –objął go. –Masz czas do końca życia. –I pocałował z rozkoszą.
Harry zarzucił mu dłonie na kark drapiąc go pieszczotliwie i jednocześnie odwzajemniając ten pocałunek.
Cholera, jak on tego blondyna kochał.
Draco wsunął dłonie pod koszulę na plecach ukochanego. Skóra Harry’ego była taka gorąca, a dłonie Malfoya lodowate dlatego Potter zadrżał.
-Och.. Draco, czekaj. –westchnął.
-Nie.. nie chce czekać. Chce już wziąć sobie mój drugi prezent.
-A kto powiedział, że jestem twoim prezentem? –zaśmiał się.
-Mmm, ja to mówię.
Harry prychnął pod nosem i odsunął się od Malfoya.
-Najpierw Wigilia! Potem możesz ze mną zrobić co chcesz. –powiedział Harry i pociągnął go za sobą na dół do jadalni. Skrzaty dopięły wszystko na ostatni guzik. Dom był udekorowany, jedzenie podano do stołu, na którym paliły się świecie i było tak romantycznie. Zupełnie jakby to nie były Święta, a jakaś randka.
Zasiedli do stołu i nalali sobie wina. Ich pierwsze, wspólne Święta zaczęły się nerwowo, ale teraz już o tym nie myśleli. Narzeczeństwo - to słowo siedziało w głowie Harry’ego większość wieczora.
Pod koniec kolacji pod choinką pojawiły się przysłane przez przyjaciół prezenty. Zarówno dla Harry’ego jak i dla Dracona. Zasiedli przy kominku na miękkim dywanie otwierając kolejne paczki. Zawartości jednych ich bawiły, zaś innych zaskakiwały oryginalnością.
W końcu jednak siedząc na dywanie pozwolili sobie na szklaneczkę czegoś mocniejszego od wina. Kominek grzał ich nad wyraz skutecznie nic więc dziwnego, że z czasem znikały kolejne części garderoby zakochanych.
-Draco.. –westchnął leżąc na magicznie wyczarowanych poduszkach podczas gdy blondyn obcałowywał dosłownie całe jego ciało. –Może chodźmy, och do łóżka. –jęknął czując język Malfoya na starej bliźnie, na prawym boku. Pozostałość po jakiejś bitwie, teraz już nie pamiętał po której. Tyle ich było.
-Potem.. łóżko pozostawimy na drugą turę.
-Ach, będzie druga? –spytał z uśmiechem.
-Mhm.. będzie druga, trzecia, a może i czwarta. –zaśmiał się rozchylając uda bruneta. –Harry, chce żebyś był dziś wyjątkowo zbereźnym Gryffonem.
-Głupek! –mruknął Harry i pacnął go ręką w czubek tej blond czupryny. –nie musisz tego mówić na głos.
-Kiedy ja lubię. –odparł i rzucił proste zaklęcie, które nawilżyło wejście Pottera.
Harry zrobił niezadowoloną minę.
-Mogłeś użyć języka.
Draco wciągnął ze świstem powietrze. Ten wredny Gryffon robi to specjalnie.
-No co? –Spytał Harry z rozbawieniem. –Miałem być zbereźny. No to jestem. –wyciągnął ręce w jego kierunku i rozchylił uda jeszcze bardziej na boki. –No dalej Malfoy. Pieprz mnie! –zamruczał oblizując wargi.
Malfoy uśmiechnął się tylko łobuzersko i wszedł w niego bez zbędnych ceregieli. Od razu narzucił szybkie tempo nie dając Harry’emu możliwości przyzwyczajenia się do tego wypełnienia, któremu towarzyszył lekki ból. Harry krzyczał. Były to okrzyki bólu, ale też jakiejś chorej przyjemności, którą odczuwał dość wyraźnie. Nikt normalny nie pragnąłby bólu fizycznego, a Harry nie raz tego potrzebował, by móc skupić się na tym co jest teraz, a nie na wspomnieniach, które męczyły go odkąd wojna się skończyła.
Dracon dobrał się do ust Harry’ego całując go namiętnie. Ich pierwszy wieczór jako narzeczeństwa. To było takie wspaniałe uczucie. Ta świadomość, że oficjalnie są partnerami, a niedługo możliwe, że będą nawet małżeństwem. Harry miał ochotę dosłownie piszczeć z radości.
No i piszczał, choć z nieco innych powodów, bo Dracon nie oszczędzał go ani trochę, a i Harry nie śmiał narzekać. Dziś miał ochotę na długi seks. Muszą spalić to jedzenie z kolacji Wigilijnej.
Blondyn złapał ukochanego za biodra dociskając go bardziej do siebie i przytrzymując, by ten nie jeździł za bardzo po miękkim dywanie.
Harry widział dosłownie gwiazdki przed oczami, i nie była do wina tego, że kochali się praktycznie pod choinką, którą udekorowali wyjątkowo gwieździście. Jeszcze trochę i zobaczy samą Drogę Mleczną.
Malfoy ignorował fakt, że jego idealnie ulizana blond czupryna jest teraz w wyjątkowym nieładzie. Tylko Harry mógł go takiego widzieć.
-Kurwa, jesteś taki zajebiście ciasny. –podsumował Ślizgon.
Harry zachichotał między jękami rozkoszy.
-Specjalnie zrobiłem ci kilkudniowy celibat. –wyjęczał.
Dracon zamruczał rozkosznie wchodząc w bruneta coraz szybciej. Stopniowo przechodzili do tempa, które oboje uwielbiali.
Malfoy w końcu trafił kilka razy w prostatę Harry’ego co zapoczątkowało istną reakcję łańcuchową. Harry krzyknął, dochodząc i zaciskając się mocno na męskości Draco. Blondyn doszedł chwilę później kiedy i jego ciało spięło się pod wpływem przyjemnych dreszczy.
Leżeli dłuższą chwilę na dywanie w stanie poorgazmowy, przytuleni do siebie.
-Och, to gdzie ta druga tura, hmm? –szepnął Harry i ugryzł Draco w ramię. Był tak przyjemnie zmęczony, ale to nie znaczy, że nie ma siły na kolejny seks. Stosunek z Malfoyem zawsze był wspaniały. Byli z nich chyba tacy niewinni seksoholicy.
Nagle Malfoy podniósł się z dywanu, łapiąc w ramiona Harry’ego. Ten pisnął zaskoczony. Dracon zaniósł go do sypialni. Położył się na łóżku i posadził sobie Harry’ego okrakiem na swoich biodrach.
-No, to teraz możesz zaczął się rehabilitować skarbie. Masz pięć minut by doprowadzić mnie do orgazmu. –powiedział Draco z uśmiechem.
-Jestem w ciąży. –powiedział Harry nabijając się na jego męskość i zaczynając go ujeżdżać.
Draco nie dał rady powstrzymać krzyku zaskoczenia. Nie był pewny czy chodziło o dziecko czy o to, że Harry nabił się na niego tak nagle.
-Przygotuj się na to, że za rok spędzamy Święta w trójkę, skarbie. –Szepnął Harry do jego ucha, które polizał.
Te Święta były naprawdę wyjątkowe. Pierwsze wspólne, pierwsze jako narzeczeństwo i pierwsze z dzidzią, która jeszcze siedzi pod sercem u Harry’ego Jamesa Pottera, a niedługo też Malfoya. O ile Harry da się namówić by przejąć nazwisko po mężu.
Koniec.
Jejku... jakie to wspaniałe! Chciałabym przeczytać takie opowiadanie. ♡♡ Wesołych świąt. :)
OdpowiedzUsuńO.O
OdpowiedzUsuńCzy ja coś przegapiłam? Właśnie znalazłam na jednum z ulubionych blogów mprega (którego kocham) i jakoś tak jestem zbut ppdekscytowana, żeby się wysłowić, w dodatku jestem u dziadków, ale ja tu wrócę!!!
Heee..! Nota super. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńAle ten tekst harrego pos koniec.. z tym jestem w ciąży. Nie podoba mi się.
To twój sposób na opowiadanie. Ale trochę mnie to zbiło z rytmu....
Och! Wspaniały One-shot. To były najbardziej urocze oświadczyny EVER!
OdpowiedzUsuńI teraz mam takie głębokie przemyślenia. Skoro pojawiła się tu dzidzia.. znaczy jest w planach, to rozumiem, że w głównym Drarry jej nie będzie? No bo ten one-shot nie jest powiązany z główną historią. :<
Och, wiem.. wiem, że tam o dziecki wspomniano, ale coś czuję, że go tam nie będzie. A szkoda. No trudno.
W kazdym razie ta notka bardzo mi się spodobała. Harry i Draco są tacy uroczy! <3 Kocham ich.
Weny ci życzę KaoY.
Hej,
OdpowiedzUsuńcudowny tekst, tu mi się zdaje, że ten tekst o rogach, to nie chodziło w tym kontekście... a raczej jako o postać animagiczną... bo jak śmiał się z słodkiej fredki, prezent wspaniały, ale co Ginny powiedziała, że się rumienił Draco...
wszystkiego najlepszego w nowym roku, niech się spełną marzenia, niech będzie lepszy od poprzedniego... i niech wena dopisuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńnie wiem jak to się stało, że nie skomentowałam tego tekstu, choć wydaje mi się, że to robiłam, ale teraz nadrobię to...
cudowny tekst, taki świąteczny, tu mi się wydaje, że o te rogi to nie w tym kontekście chodziło tutaj, a raczej o postać animagiczną, bo jak śmiał się z słodkiej fredki, prezent wspaniały, ale co Ginny powiedziała Draco, że się tak rumienił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia