czwartek, 9 marca 2017

Drarry 25

Długo nie było rozdziału, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Będę mieć teraz mało czasu na pisanie.
Możliwe, że rozdziały bedą pojawiać się rzadko, ale postaram się nadrobić to długością.
O ile dam radę, ponieważ musze załatwić sobie praktyki, a zajmą mi one pewnie więcej czasu niżbym chciała. :c
Liczę więc na waszą cierpliwość kochani. <3 
/Rozdział nie betowany. 



Lipiec przywitał ich gorącem lejącym się z nieba.
Harry nigdy nie lubił wakacji bo łączyło się to z powrotem do Dursleyów, ale tym razem było inaczej i to go wyjątkowo cieszyło. Miał przy sobie przyjaciół i Dracona, który pomimo próśb nie miał ochoty spędzać na świeżym powietrzu dłuższego czasu. Tłumaczył się tym, że promienie UVA i UVB źle wpływają na jego cerę, która przecież musi być nieskazitelnie blada. Ron jakimś cudem darował sobie komentowania tego zachowania. Harry natomiast nie miał zamiaru naciskać, wiedział bowiem, że to zbędny trud. 



Przy Riddle Manor znajdował się niewielki staw, który zaliczał się do strefy chronionej przez specjalne zaklęcia więc Harry, Ron i Hermiona spędzali tam większość czasu.
Hermiona przez kilka ostatnich dni niespecjalnie preferowała jakiekolwiek towarzystwo. No, może prócz o dziwo towarzystwa Bellatriks, z którą przesiadywała w jednym pokoju. Nawet nie chodziło o rozmowy, a o obecność kobiety, która była skutecznym pocieszeniem w cięższych chwilach pełnych łez. 

Ronald coraz częściej pozostawał sam na sam z Blaisem. Harry nie obstawiał, że robią to co chodziło po głowie Malfoyowi.
-No mówię ci, że Zabini na pewno już Wiewióra rozdziewiczył. –powiedział któregoś wieczora kiedy leżeli na łóżku oglądając telewizję. Draco był nią oczarowany, zwłaszcza odkąd Harry mu pokazał, że jest coś takiego jak Science Fiction.
-Draco, nie mierz łaskawie wszystkich swoją miarą, dobrze? –zaproponował Brunet i sięgnął do miski z popcornem. –Nawet jeśli Zabini jakimś sposobem zdobędzie uwagę Rona, to sporo minie nim do czegokolwiek między nimi dojdzie. Za dobrze znam Rona.
-A ja za dobrze znam Blaise’a. –powiedział Malfoy i ukradł Harry’emu popcorn prosto z ręki. –Dobre. Kto by pomyślał, że zwykła kukurydza może mieć taki smak. –przyznał z uznaniem.

Tom przystopował nieco ze swoim planem zemsty i podbiciem Ministerstwa oraz szkoły, co wyjątkowo spodobało się Remusowi. W końcu Lupin mógł skupić praktycznie całą uwagę Czarnego Pana na sobie.
Syriusz i Snape bardzo często zaszywali się gdzieś bez słowa prawdopodobnie z wiadomych przyczyn. Lunatyk komentował to zawsze w ten sam sposób – „Nadrabiają stracony czas, ja to doskonale rozumiem.”
Harry’ego to jednocześnie bawiło, ale i przerażało. Jakoś nie potrafił wyobrazić sobie Severusa Snape’a w dwuznacznej sytuacji, a już na pewno nie z Syriuszem.
-Jak myślisz? Kto jest na górze? –spytał Rona kiedy grali w szachy w sypialni rudzielca, pewnego piątkowego popołudnia.
-Ale, że kto? –spytał Harry ruszając wieżą na pole C3.
-No Syriusz i Snape. –wyjaśnił. –skoro są razem i robią TO, to ktoś z nich jest na górze, a ktoś na dole. –dodał Ronald spoglądając to na szachownicę, to na zamyślonego kumpla.
-Hmmm.. sam nie wiem. Syriusz nie dałby zrobić z siebie uległego kochanka, ale jednocześnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie Snape’a wijącego się pod nim i jęczącego z rozkoszy.
Obaj spojrzeli na siebie i jednogłośnie stwierdzili :
-Bleeeeee…
Tak, to było ich podsumowanie całej rozmowy, którą przerwała dzięki Bogu Hermiona, która weszła do sypialni z kilkoma książkami i zajęła miejsce w fotelu obok okna.
-Pokłóciłaś się z Lastrange? –spytał Ron.
Hermiona spojrzała na niego niezrozumiale znad książki „Jak zło złem zwalczać?”
-Nie rozumiem, co masz na myśli, Ron?-powiedziała.
-Dużo czasu z nią spędzasz. –wyjaśnił. –I nagle przyszłaś do nas.. przypomniałaś sobie o starych przyjaciołach? –spytał z szerokim uśmiechem.
Hermiona prychnęła z rozbawieniem.
-Ciężko o was zapomnieć. Poza tym bez was nudziłoby mi się. Głupki. –złapała poduszkę, którą miała pod ramieniem i rzuciła nią prosto w Rona.
-Ej! –powiedział niby oburzony jej zachowaniem.
Nigdy tego nie robili, ale skończyło się na tym, że rozpoczęła się prawdziwa bitwa na poduszki.
Kiedy do pokoju wszedł Draco dostał w twarz idealnie poduszką, którą rzucił Harry w Rona, ale ten zrobił unik. Idealne lico Malfoya zostało naruszone przez miękki materiał wypchany pierzem.
Blondyn spojrzał z zaskoczeniem na obecnych w pokoju.
-Doprawdy.. nie potraficie znaleźć sobie jakiegoś bardziej twórczego zajęcia niż okładanie się poduszkami? –spytał patrząc wymownie na Harry’ego.
Brunet uśmiechnął się niecnie i złapał za jedną z poduszek leżących na łóżku. Zaczął iść w kierunku Dracona z wyraźnym zamiarem przyłożenia mu.
Blondyn powoli wycofał się z pokoju, ale jego ukochany ani myślał zaniechać czynu.
-Harry.. ej! Harry. Będziesz tego żałował! Zrób to, a nie usiądziesz na dupie! Potter! –warknął i ruszył biegiem do ich sypialni, a za nim pomknął Harry śmiejąc się i wymachując poduszką. Po drodze prawie stratowali Krzywołapa, a Dracon cudem przeskoczył Nagini wylegującą się w jednym z korytarzy.
W końcu Blondyn wpadł do ich sypialni i przeskoczył łóżko. Tuż za nim wbiegł do środka Harry uśmiechając się szeroko.
-Mam cię, Draco. Już mi nigdzie nie uciekniesz! –powiedział Harry. Wymachiwał poduszką patrząc na swojego chłopaka z uciechą.
-Harry, przemyśl lepiej to co chcesz zrobić! –Warknął Draco wyraźnie nie zadowolony na myśl, że jakaś poduszka ma naruszyć jego przestrzeń osobistą. –Będziesz miał szlaban! Szlaban na seks! –powiedział mając nadzieję, że to jakoś przekona Harry’ego do opamiętania się.
Harry pchnął nogą drzwi, które zamknęły się z trzaskiem.
-No to rozbieraj się, Draco. –powiedział Potter z szerokim uśmiechem. A co? Chętnie sobie popatrzy na taki striptiz. Malfoy miał niezbyt inteligentną minę. Harry zaś stał sobie jakby nigdy nic. –No, na co czekasz? Ruszaj się Draco.. chce sobie popatrzeć.
-Zboczeniec.
-I tak mniejszy niż ty. Co jak co, ale to ty jesteś uzależniony od seksu ze mną. –zamruczał Brunet.
-Pff.. po prostu masz tyłek, który idealnie mieści mnie w sobie. –mruknął kąśliwie.
Harry zacmokał jakby właśnie chciał mu powiedzieć „Oj przeginasz Malfoy!” Po chwili skoczył do przodu i pacnął poduszką idealnie w głowę Dracona niszcząc jego idealnie ułożone włosy.
Uśmiechnął się niewinnie i obserwował jak blada cera Malfoya pokrywają wypieki spowodowane napływem złości.
-Ty mały, wredny i niewychowany Gryfonie. –warknął rzucając się na Harry’ego.
Wylądowali na łóżku mocując się na ręce, ale w końcu Blondyn dobrał się do ukochanego i zaczął go łaskotać. Śmiech Harry’ego zapewne było słychać po drugiej stronie Riddle Manor.
Dopiero po błaganiach Pottera łaskotki zamieniły się w pocałunki i w następnej kolejności w gorący i namiętny seks. 



-Co chciałbyś dostać na urodziny? –spytał Draco kiedy leżeli wtuleni w siebie na łóżku. Naturalnie bez ubrań.
Harry otworzył oczy i spojrzał na ukochanego. Faktycznie. Pod koniec Lipca ma urodziny. Kolejne urodziny. No i będą to pierwsze jego urodziny, które będzie mógł świętować z Draconem i nowymi przyjaciółmi.
-Nie potrzebuję od ciebie prezentu.. –zaczął, ale Draco przerwał mu całując go w usta.
-Nawet nie gadaj głupot. –ostrzegł Blondyn. –Malfoy musi kupić swojemu partnerowi prezent z okazji urodzin. Nie ma innej opcji. Okryłbym się hańbą gdybym zignorował twoje urodziny.
-Skąd ty wiesz, kiedy ja mam urodziny, Draco? –spytał zaskoczony Harry. –Nigdy mnie o to nie pytałeś.
Draco po dłuższej chwili dopiero odpowiedział.
-No cóż.. dowiedziałem się o tym w dość głupiej sytuacji. Hermiona mnie przedwczoraj zapytała czy mam pomysł co Ci dać na urodziny. Moje zmieszanie dało jej do zrozumienia, że nie wiem nawet kiedy one są. Powiedziała mi i dzięki Merlinowi, bo jeszcze bym je przegapił i jako jedyny nie dał ci prezentu. A tak nie przystoi członkowi Rodu Malfoy.
Harry zaśmiał się i pocałował go w policzek.
-Dla mnie największym prezentem od ciebie jest po prostu twoja miłość.
-Potter nie jesteśmy bohaterami jakiegoś romansu czy opery mydlanej. Chce coś ci dać! –powiedział i przesunął dłoń w dół jego pleców zatrzymując ją na jego pośladku, który pomasował.
Harry zamruczał z zadowoleniem. Lubił kiedy ten go tak dotykał. Było to bardzo przyjemne.
Przez chwilę zastanawiał się faktycznie nad tym co chciałby dostać, ale nagle do głowy przyszła mu inna myśl. Też a propos urodzin, ale Dracona.
-Kiedy ty masz urodziny? –spytał patrząc poważnie na Malfoya.
Blondyn uśmiechnął się lekko i odpowiedział.
-Miałem piątego czerwca. –wyjaśnił.
Harry zbladł. Przez to, że nie wiedział kiedy Draco ma urodziny najnormalniej w świecie je przegapił.
-Miałeś.. nie świętowaliśmy ich razem. –szepnął wyraźnie zasmucony.
Dracon objął go mocniej i pocałował lekko w policzek.
-Daj spokój, głupku. Przecież byłem wtedy przetrzymywany przez tych pieprzonych aurorów. Poza tym nie specjalnie lubiłem świętować urodziny. W dzieciństwie dostawałem w ramach urodzin życiowe lekcje, a nie prezenty. –przymknął oczy. –A wracając do tematu, zastanów się co chcesz dostać. Bo inaczej sam coś znajdę i nie będziesz miał prawa marudzić. Jasne?
Harry nie wiedząc czemu myślał, że kto jak kto, ale Draco zawsze dostawał od rodziców to co chciał. I może to zabrzmieć źle, ale spodziewał się, że blondyn był obdarowywany prezentami na urodziny jak Dudley – kuzyn Harry’ego. Widocznie Potter się mylił.
Wtulił się w Dracona.

----

Harry siedział nad stawem opierając się o pień sporego klona, którego liście skutecznie ochraniały go przed promieniami słońca. Hermiona byłaby z niego dumna, gdyż trzymał w dłoniach książkę, którą dał mu Tom. Dzięki niej miał się dowiedzieć jak bronić się przed złym wpływem czarnej magii. Od pamiętnej nocy odbicia Dracona z rąk Aurorów, Harry miewał dziwne chwile słabości. Tak przynajmniej sam to nazywał. Czuł się trochę jak wtedy gdy w pobliżu byli dementorzy. Dziwny chłód i poczucie braku bezpieczeństwa. Ale z drugiej strony czuł też wewnętrzny, zduszony gniew. Jakby chował urazę do kogoś lub czegoś. Jeśli to właśnie miał być zalążek negatywnej energii, to chciał się dowiedzieć jak się go pozbyć, albo chociaż maksymalnie go stłumić.
Harry czytał właśnie trzeci rozdział, który wyjątkowo go zainteresował.
„Czarna Magia. Jest, była i będzie. „
Opisano w nim mniej więcej jak narodziła się Czarna Magia i jakie były jej początki. Kto był pierwszym znanym czarodziejem, który jej używał. Okazało się, że dziedziny ów magii są bardzo obszerne i dzielą się na przeróżne rodzaje.
Harry skupił się dłuższą chwilę na Magii Krwi, której używają zazwyczaj Nekromanci, oraz niektórzy przedstawiciele starych, wampirzych rodów.
-Ciekawe czy Regis potrafi się nią posługiwać? –szepnął pod nosem.
Kiedy pochłonął kolejne dwa rozdziały zauważył jak w jego kierunku idzie sobie powoli Tom trzymając w dłoni jakąś kopertę.
Riddle zatrzymał się obok i uśmiechnął lekko.
-Stało się coś dobrego? –spytał Harry.
-Można tak powiedzieć. Dostałem list od Karkarowa.-wyjaśnił Tom i pomachał lekko otwartą kopertą. –Przystał na warunki. Ukryjemy się tam, wy młodzi dokończycie nauczanie, Severus zajmie stanowisko Profesora Eliksirów i w międzyczasie będziemy mogli pomyśleć co zrobić z całą tą chora sytuacją w Anglii.
Harry kiwnął głową i zamknął książkę, którą dostał od Toma.
-Kiedy planujemy się tam przenieść? –spytał chłopak otrzepując swoja spodnie z trawy.
Tom zastanowił się chwilkę po czym odparł.
-Myślę, że półtora tygodnia przed początkiem roku szkolnego wystarczy byście się zaaklimatyzowali w szkole i mniej więcej poznali mury tamtejszego zamku. Z zewnątrz jest mniejszy od Hogwartu, ale jego podziemna część jest bardziej rozbudowana.  Może przy odrobinie szczęścia trafimy tam na jakieś informacje o Albusie. –dodał.
-Dlaczego miałyby tam być? To Durmstrang.. tam Dumbledore nie uczęszczał. –powiedział zaskoczony Harry stojąc obok Toma i zerkając na płynące po stawie łabędzie.
-Do tej szkoły chodził Gellert Grindelwald. Był swego czasu kochankiem Albusa, liczę więc, że pozostawił w swojej szkole coś co mogłoby zawierać informacje o nieszczęśliwym Angielskim Kochanku.
-Myślałeś o tym od początku czy teraz na to wpadłeś hmm? –spytał Harry patrząc na Riddle’a podejrzliwie.
Tom uśmiechnął się i pokręcił głową.
-Niestety nie jestem aż tak cwany jak Ci się zdaje. Wpadłem na ów myśl przy dzisiejszym drugim śniadaniu. –pomachał jeszcze raz otwartą kopertą i podsumował. –Teraz skupmy się mimo wszystko na przygotowaniu was na ciężkie miesiące w Durmstrangu. Dracon i Zabini na pewno znają się na zaklęciach, które mogą okazać się przydatne w starciu z Nadpobudliwymi Uczniami tamtejszej szkoły. Zwłaszcza powinna zapoznać się z nimi Panna Granger. A ty Harry, daj mi znać kiedy przeczytasz tę księżkę, dam ci potem kolejną. –Uśmiechnął się serdecznie i ruszył przed siebie w stronę posiadłości.

----

Harry wrócił do sypialni swojej i Dracona. Usiadł przy biurku i złapał za kawałek pergaminu i pióro. Miał zamiar napisać list do Luny. Przez ostatnie dni wymieniali się korespondencją, a Harry chętnie spotka się z Lovegood przed ich wyjazdem do Durmstrangu. Spojrzał na niewielką klatkę tuż obok tej Hedwigi, w której siedział Hermes- gołąb pocztowy, który był odpowiedzialny za dostarczanie listów.
Harry uśmiechnął się na widok niezadowolonej Hedwigi, która czuła się poszkodowana faktem, że nie może spełniać swoich sowich obowiązków.
-Przykro mi Hedwigo, jesteś za bardzo rozpoznawalna. –powiedział do sowy, która nastroszyła tylko pióra. –Wypuszczę cię z klatki wieczorem.. będziesz mogła sobie polować wkoło posiadłości.
Spojrzał na kawałek pergaminu i zaczął pisać.

„Kochana Luno,
wybacz, że dość długo nie pisałem co u nas słychać, ale w sumie nic ciekawego się nie działo. Mamy tu teraz takie chwile relaksu. Zupełnie jakby to wszystko się nie wydarzyło. Spędzamy sobie po prostu miło wakacje w większym gronie niż moglibyśmy kiedykolwiek sobie wymarzyć.
Chętnie porwiemy Cię skądś byś mogła do nas dołączyć. Musimy tylko uzgodnić co i jak. Dorosła część towarzystwa nie będzie miała raczej nic przeciwko twojej wizycie. Niektórzy pewnie są ciekawi jak wyglądała szkoła na koniec roku i jak zachowywał się Albus. Ale mniejsza o to. Dla nas liczy się po prostu by cię zobaczyć i porozmawiać. Szkoda, że nie możemy zebrać tutaj reszty przyjaciół. Neville pewnie też chciałby się z nami spotkać. Niestety nie możemy ryzykować aż tak. W końcu nie wiadomo kogo zleciło pilnować Ministerstwo. A zakładam, że kiedy spotkasz się z pozostałymi w szkole to przekażesz im, że jesteśmy cali i zdrowi.
Uzgodnię z Tomem całą akcję i dam ci znać gdzie, kiedy i o której masz być, byśmy mogli cię zabrać do naszej „kryjówki”
~Harry”
Przeczytał raz jeszcze cały list i magicznie go zmniejszył, by po chwili podejść do klatki Hermesa i przyczepić list do nóżki gołębia.
-Leć ostrożnie.. –powiedział wyjmując go z klatki i podchodząc do okna. Otworzył je i wypuścił ptaka obserwując go jeszcze dłuższa chwilę, dopóki całkiem nie zniknął mu z oczu.

----


Od wysłania wiadomości do Luny minął tydzień. Był piątek i dzisiaj Lunę miał odebrać Severus. Zgodnie z planem dziewczyna miała czekać na Snape’a w knajpce w Maidstone. To właśnie stamtąd razem aportują się prosto pod posiadłość Riddle’a.
W tym czasie pozostali mieszkańcy Riddle Manor jedli w spokoju obiad.
-Mam nadzieję, że wasza koleżanka nie powiedziała nikomu gdzie się wybiera i kogo spotka. –powiedział Tom zerkając w stronę Harry’ego.
Luna prędzej by wspomniała, że wybiera się to Transylwanii by zobaczyć jakieś wyimaginowane stworzenia, które istnieją tylko w jej głowie.
-Luna jest bardzo wierną przyjaciółką i nikomu by nie wspomniała o wizycie tutaj. –uspokoił go Harry z delikatnym uśmiechem. –Ministerstwo uważa ją, jej ojca i ich pismo za zwariowane, ale nieszkodliwe. Nie biorą ich na poważnie.
Tom kiwnął głową.
-Rozumiem. Według mnie to jedna z największych wad Ministra. Wielu rzeczy i ludzi nie bierze na poważnie. Kiedyś się na tym przejedzie.
Nagle przez kominek do jadalni wszedł Regis. Wampir otrzepał swoją szatę z sadzy i spojrzał na zebranych przy stole ludzi.
-Witajcie. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem w posiłku. –powiedział wampir podchodząc do Riddle’a.
Tom wstał i uścisnął dłoń Regisa.
-Ależ skąd. Usiądź i częstuj się. Miło, że nas odwiedziłeś. –gospodarz wskazał gościowi wolne miejsce obok Bellatriks.
Wampir zajął swoje miejsce na krześle.
Harry posłał mu ciepły uśmiech i zapytał.
-Jak się ma twój klan? Jesteście bezpieczni? –Wiedział doskonale, że Ministerstwo ścigało wampiry z rodu Valpurgii. Regis był zmuszony ukrywać się ze swoją rodziną.
-Dziękuję za troskę, Panie Potter.
-Wystarczy ‘Harry’. –uśmiechnął się przyjaźnie.
-Niestety nie mogę się pochwalić gdzie znajduje się kryjówka. Wampiry szanują sobie prywatność i spokój. –wyjaśnił Regis. W jego kieliszku pojawiło się wino, zapewne za sprawą Toma. –Pomyślałem, że wpadnę by dowiedzieć się co wy planujecie, w końcu po waszym zniknięciu plan się nieco skomplikował.
Remus otarł usta serwetką, przełykając ostatni kęs steka. Zerknął na Riddle’a z delikatnym uśmiechem, na co ten odwzajemnił ów uśmiech.
-Na razie znikamy z Anglii. –wyjaśnił Tom.
Idealnie w tym momencie przez drzwi do jadalni wszedł Severus, a za nim szła blondwłosa dziewczyna ubrana w przetarte spodnie, fioletowy sweter i kolczyki rzodkiewki.
-Luna! –powiedział z uśmiechem Harry i wstał od stołu, podobnie jak reszta, by podejść i się przywitać.
Lovegood mając swój rozmarzony wyraz twarzy obdarzyła wszystkich obecnych serdecznym uśmiechem i zaczęła się kolejno z każdym witać.
-Cieszę się, że mogę osobiście się upewnić, że nie brakuje wam żadnej kończyny. –powiedziała. –Panie Voldemorcie, ma Pan uroczy dom. –powiedziała kiedy podszedł do niej sam Tom, by się przywitać.
-Miło mi to słyszeć. No i miło mi Panią poznać, Panno Lovegood.
Luna stojąc przy znajomych ze szkoły zaczęła ogólnie wywód na temat całego jej przybycia do Riddle Manor.
-Profesor Snape świetnie się maskował. W życiu bym go nie poznała bez tego czarnego płaszcza. Profesorze osobiście uważam, że do twarzy panu w zwykłej koszuli.
-To że nie jesteśmy w szkole nie oznacza, że możesz sobie pozwalać na takie uwagi, Lovegood. –warknął Snape stojąc niebezpiecznie blisko Syriusza, który parsknął śmiechem na ów uwagę.
-Mam od razu zacząć opowiadać jak wkurzony był Dyrektor po waszym zniknięciu? –zapytała z niewinnym uśmiechem.
-Na to przyjdzie pora po obiedzie. –zauważył Tom. –Wracajmy na miejsca. Panna Lovegood pewnie zgłodniała.
-Nawet nie, ale dziękuję bardzo. Chętnie coś zjem, co nie jest kanapą z białym serem i musztardą. Mój tata nie ma ani trochę wyczucia smaku. –podsumowała siadając po drugiej stronie Harry’ego.
Po chwili nagle Harry’ego za rękę złapał stojący za nim Regis i pociągnął młodego na bok.
Draco zrobił niezadowoloną minę, że jego faceta ciąga za sobą jakiś krwiopijca.
-Harry, kim jest ta młoda, blond dama? –spytał Regis.
Harry otworzył szeroko oczy.
-Kto? Luna? Ach, to nasza przyjaciółka ze szkoły. Wiem, jest troszkę stuknięta, ale to wspaniała dziewczyna. Bardzo inteligentna. –wyjaśnił nie bardzo wiedząc do czego zmierza Regis.
-Ach.. rozumiem. Fascynująca osoba. Ma bardzo przyjemną aurę wkoło siebie. –odparł wampir. –Jest czystej krwi, prawda?
To tym bardziej zaskoczyło Harry’ego.
-Nie wiem, skąd to przypuszczenie. Wydaje mi się, że tak, ale nie jestem pewny.
-Wampiry potrafią po zapachu człowieka rozpoznać kto ma jaką krew i jaką grupę krwi.
Aaa, no to wiele wyjaśnia.
-A czy jest ona może zamężna? Albo ma partnera? –zapytał go cicho na ucho i w tym momencie przerwał im Draco, który podszedł do nich i złapał za ramię Harry’ego ciągnąc go za sobą do stołu.
Harry zdążył jeszcze powiedzieć:
-Wątpię, Regisie. Raczej nie. –uśmiechnął się.
Czyżby Luna zainteresowała swoją osobą wampira? 

14 komentarzy:

  1. Ach. Super rozdział. Właśnie coś takiego lubie. :>
    Harry i Draco są tacy uroczy. Malfoy zazdrosny i w ogóle. <3
    Nie spodziewałam się, że Regis poczuje coś i to do Luny. Myslałam, że pójdziesz nim w stronę Hermiony. cieszę się, że tego nie zrobiłaś. Osobiście mam nadzieję, że Hermi trafi w ramiona Bellatriks. :D
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    jeszcze, jeszcze, ta bitwa na poduszki, i uciekający Draco przed poduszką :) już niedługo będą w Durmstagu... i taka była moja myśl, że wampirek zainteresuje się Luną...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam tego bloga niedawno i od razu się zakochałam. Uznałam, że zacznę czytać od poczatku, od pierwszego opowiadania, po drugie i w końcu dotarłam do Drarry, które kocham całym sercem. Jesteś jedną z najlepiej piszacych autorek na jakie wpadłam w internetach <3 :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Podrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tobie powinni dać jakąś literacką nagrodę.
    Chce więcej tego Drarry! Oby się prędko nie skończyło bo jestem zachwycona.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością :D bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i jak je dalej poprowadzisz, już dodałam je do zakładek i nie pozostaje mi nic innego jak czekać :P Chce ci życzyć dużo weny oraz czasu abyś mogla pisać dla nas jak najwięcej opowiadań i aby one były jak najdłuższe ^^ śle pozdrowionka i czekam :**

    OdpowiedzUsuń












  6. Wspaniały rozdział i blog o by tak dalej czekam na kolejny;D


    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    kochana mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział, bo ja bardzo tesknię za tym opowiadaniem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Te opowiadanie jest super . Uwielbiam parę Drarry , czytałam dużo opowiadań z tą pary ale twoje jest nAjlepsze ;) .życzę dużo weny twórczej / Twoja wierna fanka xD Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkiem spoko :)
    Czekam na kolejne, bo zaczyna mi się to podobać <3
    Pozdrawiam autorkę,
    Marcysiek :*

    OdpowiedzUsuń
  10. potteroczytacznamiotle28 lipca 2017 21:12

    Gdzie nowy rozdział, kurwa!?
    I want more!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na kontynuację opowiadania i mam nadzieję, że będzie niedługo :)
    Kocham drarry całym sercem(mój OTP)
    Pozdrawiam cię serdecznie i życzę ci duuuużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    kochana autorko choć mam jeszcze zaległości w czytaniu to jednak postanowiłam coś napisać, wiem że mogą być sytuacje, że nie masz czasu, weny i tak dalej... ale proszę Cię chociaż jakaś informacja, że żyjesz, pamiętasz o opowiadaniu, o nas...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. hej XDD umarłaś ? XD czytam twojego bloga od 3 dni xdd zauwazyłam ze dośc długo cie nie ma xd ale sa wakcjie a jeszcze tylko 10 dni do końca :( :( noo i liceum u mnie sie zbliza XDD liczyłam na ten rozdział o zabinim i ronie :3 :3 jesli wiez co mam na myslixdd no nic czekam dalej na rozdziałik xdd

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    wspaniały rozdział, no niedługo rozpoczną naukę w Durmstagu, a ta bitwa na poduszki pięknie... ocho ktoś zainteresował się Luna... pięknie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic