niedziela, 20 października 2013

Rozdział 9.

Haru nigdy nie sądził, że będzie tęsknić za pięknymi zalesionymi krajobrazami Rosendarf równie mocno jak za burzliwym morzem ukochanego Rockenweid. Serce znalazło swój drugi dom gdzie może wracać i do którego przywiązało się prawdopodobnie zbyt mocno, ale nie ma się co dziwić skoro zostało skradzione przez wysokiego mężczyznę który jechał na czarnym ogierze prowadząc garnizon przez zielone łąki swojego królestwa. Vald prowadził ich do domu mając na sobie jedną z lżejszych zbroi, nie mógł pozwolić sobie na cięższą a powodu ran i ogólnego stanu swojego ciała. Haruhi czuł się po ostatniej nocy… yyy. Mniej więcej beznadziejnie. Siedział na klaczce w dziwnym rozkroku przechylony nieco na prawą stronę, praktycznie leżał podpierając się o jej białą szyję. Boże dlaczego ten tyłek musi tak boleć? Sam sobie zadał pytanie bo niestety jego duma nie dawała mu spokoju, ciągłe przebłyski bólu godziły gorzej niż niejeden miecz. Starał się nie myśleć tak o pulsującym tyłku, ale KURNA TO BOLI!!! Vald spojrzał w jego stronę i momentalnie książę usiadł prostując się i zagryzając po kryjomu wargę. Valdret odwróć się, odwróć! Posłali sobie ciepłe uśmiechy i Haru wrócił do biadolenia nad swoim zapleczem. Gdzieś w oddali widać było już zamek. Miasto odżyło gdy tylko doszły do niego wieści, że książę wraca cały i zdrowy. Wjeżdżając przez most powitały ich wiwaty tłumu, ludzie rzucali w górę kwiaty które padały na ziemię, tam były rozdeptane prze konie i żołnierzy. Przed zamkiem stała rodzina królewska z Crossem i jeszcze jedną osobą. Wysoka kobieta o jasnych blond włosach uśmiechała się ciepło w stronę Haruhiego.

-Mama. –Szepnął cicho i pomachał w stronę kobiety. Cross założył ręce na piersi mając tą swoją chłodną minę. Nawet przy matce nie potrafi się uśmiechnąć.

Gdy tylko Vald zszedł z konia cała jego rodzina ruszyła w jego stronę. Królowa szybko przytuliła go do piersi chowając zapłakaną, ale uśmiechnięta twarz za włosami. Haru w tym czasie podbiegł do swojej mamy i rzucił się jej na szyje.

-Haru słyszałam co zrobiłeś. Jestem z ciebie bardzo dumna! –Pogładziła go po włosach i ze zdziwieniem dodała. –Co z twoimi włosami?

-Przepraszam! Ale gdy odbijaliśmy Valda ktoś mi je ściął.

-Idioto! Jesteś teraz jeszcze mniej wart niż przedtem! Bez włosów nie masz co marzyć o przyszłości i ślubie! –Warknął Cross. – Ciekaw jestem jak zareaguje ojciec.

-Cross uspokój się! – Powiedziała Królowa karcąc syna. – Haruhi z włosami czy też bez nich nadal jest księciem Rockenweid! Lepiej o tym nie zapominaj bo mogę wspomnieć ojcu o twojej postawie. Przyszły Król nie powinien mieć tak mściwego charakteru. Miałam nadzieję, że na tej poselskiej wyprawie się zmienisz! –Teraz zwróciła się ponownie do młodszego syna, Cross jedynie prychnął i wszedł do zamku w nie lepszym humorze. – Haru, coś Cię trapi? Nie uzyskała jednak odpowiedzi bo matka Valda szybko przytuliła do siebie chłopca.

-Haru! Tak Ci dziękuję, że go uratowaliście! –Załkała uśmiechając się radośnie, pierwszy raz od dawna.

----

Haru siedział w swojej sypialni bez koszuli. Jego matka bardzo dokładnie obejrzała jego plecy.

-Przepraszam kochanie, że ci nie powiedziałam. Musiałeś bardzo cierpieć. –Pogładziła dwie blizny tuż przy barkach.

-Mamo. Wytłumaczysz mi o co chodzi? Przedtem mogłem się jedynie domyślać. –Położył się na łóżku i spojrzał na jej twarz.

-Wiesz skarbie to naprawdę długa i niekoniecznie przyjemna historia. –Pogładziła jego kruczoczarne włosy.- Zaczęło się to wszystko od mojego stworzenia. Nie urodziłam się jak każdy śmiertelnik na ziemi, nie miałam ojca i matki jak ty i twoi bracia. Zanim stałam się podupadłym aniołem spędzałam całe wieki na nieboskłonie i u boku osoby którą się opiekowałam. Moim zadaniem było zajmowanie się młodym księciem królestwa Rockenweid. Nawet nie wiesz jak zabawne było podpatrywanie Twojego ojca od najmłodszych lat.

-Byłaś aniołem stróżem taty?

-Oj tak. Nigdy nie zapomnę na przykład jego wyprawy na pierwsze polowanie. Uciekał przed dzikiem wielkości psa i wdrapał się na drzewo, a później wytłumaczył, że stoczył z nim zażarty bój, ale pojawił się smok który pożarł dzika. Każdy głupi wiedział, że smoki od dwustu lat przeniosły się na zachód i nie ma ich w Rockenweid. Uwierz mi Twój ojciec ma na koncie wiele wpadek.

-Ale jak to się stało, że się zakochaliście w sobie?

-Wiesz z czasem zaczął odczuwać moją obecność. Początkowo tylko gadał sam do siebie i kiedy mu odpowiadałam uznawał to za swoje sumienie. Potem powoli zaczął widzieć moją postać.

-A podobał się Tobie? –Spytał Haru z uśmiechem.

-Przez lata obserwowałam jak dorasta i staje się przystojnym młodzieńcem za którym panny wodziły oczami i wystawiały biusty na wierzch. Kiedy zaczął mnie widzieć praktycznie całe dnie spędzaliśmy na rozmawianiu. Zaczęłam go kochać, kochać ponad wszystko, lecz było jedno ale. On był człowiekiem a ja aniołem. Bogowie wyklinali takie związki. Anioł i śmiertelnik nie mieli prawa darzyć się miłością. Bogini Mirlyn która stała za moim stworzenie sprzeciwiała się Bogowi wszechstwórcy i starała się pomóc mi jakoś zakosztować ludzkiego życia. Jako opiekunka miłości intrygowało ją zakazane uczucie i czuła powołanie aby mi pomóc. Była niczym moja matka. Pchała mnie do celu i nasilała w sercu pewność siebie. Twój ojciec odwzajemniał moje uczucia. Mimo, że zdarzało mu się czasem pieprzyć z innymi kobietami to jego serce było moje. Niestety jedynym sposobem na oderwanie się od nieba było ścięcie skrzydeł, a to mogło mnie nawet zabić. Bo widzisz Haru skrzydła są symbolem wolności i nieśmiertelnej duszy anioła, bez nich jest niczym zwyczajny człowiek. Nie chciałam się ich pozbywać, Twój ojciec również podzielał moje zdanie. Święta Mirlyn w jakiś sposób dała radę zamaskować moje skrzydła i tak dostałam się na ziemię bez rozpoznawania we mnie anioła. Żyłam z Twoim ojcem bardzo szczęśliwie, ale w końcu trzeba było zastanowić się nad dzieckiem. I tu pojawił się problem. –Westchnęła. – Nie mogłam mieć dzieci bo nie byłam nadal człowiekiem. Ale twój ojciec nalegał, zgodziłam się więc na pomysł jaki wymyślił. Twoich braci urodziły mu dwie wynajęte do tego służki, które później zostały wygnane bo upominały się o prawa do dzieci. Opiekowałam się nimi jak własnymi, wychowałam je i kochałam. Ale zawsze pragnęłam sama zajść w ciąże. Modliłam się do Bogów i po wielu próbach i nieprzespanych nocach udało się. Zaszłam w ciąże. Nosiłam w sobie Ciebie Haru. Ale położna bała się o zdrowie dziecka i ponoć mogłeś nie dożyć porodu. Tak bardzo chciałam Cię urodzić, że postanowiłam oddać ci to co posiadałam. Oddałam ci mojego wewnętrznego anioła. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, gdy przyszedłeś na świat. W wieku czterech lat pierwszy raz pokazały się Twoje skrzydła. Czarne włoski zrobiły się białe jak mleko, i wyglądałeś jak stuprocentowy aniołek. –Rozmarzyła się.

-Mamo, błagam Cię daruj sobie tą minę rozkosznego rodzica. –Zauważył Haru.

-Przepraszam synku nic na to nie poradzę. Nie jesteś może prawdziwym aniołem, ale większość mocy magicznej jaką miałam oddałam Tobie.

-Więc Moi bracia nie są tak w stu procentach moimi braćmi. –Spojrzał na swoje dłonie.

-Jesteśmy rodzina Haru i zawsze nią będziemy. To nie więzy krwi są ważne lecz uczucia. –Pogładziła jego policzek. – à propos uczuć, co Cię łączy z księciem Valdretem?

-Kocham go. –Powiedział bez wahania całkowicie pewien swoich słów. –Mamo, czy masz coś przeciwko?

-Nie. Mi zależy jedynie na Twoim szczęściu kochanie.

----

Haru spacerował sobie po zamku okryty większą szatą, akurat miał okazję skorzystać z łaźni i pomyśleć. Historia matki wiele mu wytłumaczyła, na pytanie uzyskał odpowiedź więc teraz głowa nie bolała od nadmiaru domniemań. Uśmiechnął się widząc Liana który podarował jakiejś dziewczynie różę na pożegnanie i szedł teraz w jego kierunku.

-Hej Haruhi. –Powitał go szerokim uśmiechem.

-Czyżby nowa przyjaciółka?

-Oj tak. Ale musze ci powiedzieć, że to jedna z lepszych partnerek jakie miałem. Zwłaszcza usta, bardzo pojemne.

Haruhi spojrzał na niego nieco tępo.-Co masz na myśli?

-No wiesz strona uległa nie powinna tylko brać, czasem wypada aby i ona zrobiła coś dobrego dla partnera. –Wypiął dumnie pierś. – Zwłaszcza jeśli ma wolne usta. Czyżbym Cię zaintrygował książę?

-No troszkę. Możesz mi o tym opowiedzieć?

-Oczywiście. No bo sam wiesz jak to jest, seks z kobietą i to błogie uczucie gdy możesz zakosztować jej ciała a jak jest dziewicą to już fiu fiu lepszego uczucia na świecie nie ma. Jest taka ciasna i wilgotna. Ale czasem trzeba zmienić front i zamiast od tyłu brać ją od przodu. Zapamiętaj Haru. Usta są drugą najprzyjemniejszą rzeczą jaką można posuwać. –Przejechał palcem po ustach Haruhiego.

-Usta…-Powtórzył cicho.

-Właśnie tak. –Uśmiechnął się.

----

Vald przeglądał się w lustrze szacując swoje rany na ciele. Było ich dość trochę zapewne po głębszych pozostaną mu na dłuższy czas blizny. Ech, przynajmniej nie musi się już martwić o to co będzie. Jest w domu z rodziną i ukochanym Haru. Przeciągnął się leniwie i już chciał iść spać gdy rozległo się pukanie do drzwi komnaty.

-Wejść! – Powiedział głośniej. Po chwili w środku stał Haru. –Haruhi?  Coś się stało?

-…. – Nie odpowiedział, patrzył na Valda z poważną miną. W końcu podszedł bliżej. –Lepiej usiądź.

-OK. –Usiadł na łóżku nie wiedząc jakiej odpowiedzi się spodziewać. Kurwa, bał się najgorszego. Ale w życiu nie spodziewał się, że Haru zdejmie szatę odsłaniając nagie, całkiem nagie ciało. Vald już chciał spytać o co chodzi gdy chłopiec pchnął go mocniej na pościel i najnormalniej zdjął z Valdreta resztę ubrań. –H-haru?

-Moja kolei. – Powiedział nieco poddenerwowanym głosem. –Więc siedź cicho. – A to już był raczej zdesperowany rozkaz na który starszy jedynie kiwnął głową. Haru więc mógł się brać do roboty, szybko przypomniał sobie to co mówił mu Lian. Upewnić się, że kochanek nie będzie miał nic przeciwko ale na wszelki wypadek można go przymusić w końcu potem i tak mu się spodoba. Więc chłopiec dosyć nieudolnie związał dłonie Valda nad jego głową ten chyba zaczął powoli dochodzić do tego co zamierza jego kochanek. Przesunął dłońmi po podbrzuszu starszego zahaczając o jego męskość i to w sumie starczyło, aby ten się podniecił odczuwając przyjemne dreszcze.

-Haru. Czy ty zamierzasz? –Spojrzał na niego rządnym spojrzeniem.

-Chce spróbować. –Powiedział i dosyć nieśmiało przesunął językiem po całej długości jego penisa. Na jego twarz wpłynął lekki uśmiech zadowolenia bo męskość kochanka zaczęła sztywnieć. –Podoba Ci się? –Nie czekał na odpowiedź tylko ucałował sam czubek i ujął w dłoń jego nasadę. Zdecydowanym ruchem przesunął palce w górę po czym w dół i tak kilka razy powtarzał tę czynność. Usta w tym czasie były zajęte delikatnymi pieszczotami które miały nakręcić Valda. W sumie był już tak nakręcony, że sam miał ochotę jakoś przyczynić się do tej zabawy. Usiadł na łóżku i wplótł dłonie w czarne włosy kochanka. Haru w końcu zdecydował się na śmielszy ruch. Rozchylił wargi i pochłonął nimi całego penisa. Ssał z każdą chwilą bardziej intensywnie, dłoń poruszała się razem z głową, góra, dół, góra, dół. Po komnacie rozniosły się ciche westchnięcia i gardłowe jęki starszego. To co robił z nim Haruhi było niesamowite, nigdy nie sądził, że kochanek zdecyduje się na tak odważny ruch.

-Boże Haru! – Jęknął poruszając odruchowo biodrami. Czuł, że niedługo dojdzie i w pewnej chwili tak też się stało. Haru nie spodziewał się tego i czując lekko słonawy smak spermy spływającej gdzieś po przełyku najnormalniej w świecie zakaszlał. Gdy uspokoił oddech spojrzał na kochanka który z uśmiechem pocałował go zachłannie. –Dziękuje. To było bardzo przyjemne. Ale teraz moja kolei. –Szepnął zmysłowo.

W komnacie Valdreta jeszcze długo słychać było błogie jęki kochanków. Później Haru powtórzył ukochanemu to co usłyszał od swojej matki.

-Więc jesteś moim osobistym aniołkiem? Ale ze mnie szczęściarz. –Ucałował jego szyję.- Już wiemy w jaki sposób powstrzymywałeś moje przemiany.

-Wiem, że te przemiany nie są bezbolesne, więc cieszę się, że mogę ci pomóc aby ich uniknąć. –Przytulił się do nagiej piersi kochanka.

-Haru. Wiem, że to powinno się zrobić bardziej oficjalnie i w innej sytuacji, ale nie chce Cię stracić. Wyjdziesz za mnie?

-Mówisz na serio? –Haru spojrzał na niego zszokowany.

-Może nie jutro bądź pojutrze, ale kiedyś chciałbym oficjalnie móc nazwać Cię swoim mężem. –Ucałował jego dłoń.-Zgadzasz się?

Czarnowłosy przetarł oczy z łez i kiwnął głową. – Tak. Zgadzam się Vald! –Powiedział radośnie i rzucił się na jego szyję.

Starszy mężczyzna uniósł dłoń w stronę jego włosów i udał że ścina jego długie, niestety już nieistniejące kosmyki. Haru zaśmiał się na ten gest. –Jestem Twój.

-A ja Twój.

1 komentarz:

  1. Ooo... No scena sexu, super, hiper, extra, super. Brak mi słów. Sama końcówka tez slodziusia ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic