poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 8.

Haru siedział na mchu i patrzył w miarę swoich możliwości na pokrwawione skrzydła. Włosy już dawno wróciły do czarnego koloru, ale nie był pewny, dlaczego nie znikają skrzydła. Czyżby to oznaczało, że zostaną? Że już nie znikną? Spojrzał za siebie na Valda, który obmywał rany wodą znalezioną kawałek dalej w strumyku. Dzięki Bogu, że deszcze w nocy padały tak obficie. Nie muszą się teraz martwić o schronienie przed słońce i o czystą wodę.

-Haru. –Powiedział głośniej żeby ten usłyszał.

-Słucham?

-Ratując mnie nie zabrałeś przypadkiem ze sobą żadnych czystych ubrań prawda?

-No wiesz następnym razem będę wiedział, żeby zabrać specjalnie ekstrawaganckie szaty a ciebie pozostawię na dłuższy czas na łasce żołnierzy z batami. –Oburzył się. Vald podszedł do niego z uśmiechem i przytulił do siebie.

-No już. Żartowałem. –Pocałował delikatnie jego usta.-Jak tam plecy?

-Bywało lepiej. Dziwie się, że skrzydła nie znikają. –Odparł rumieniąc się delikatnie. Odruchowo chciał odgarnąć włosy za ucho, ale westchnął jedynie. Włosy, które zapuszczał od urodzenia zapewne leżały teraz gdzieś na arenie deptane przez ludzi.

-Przepraszam.

-Hmm? Za co? –Spytał Haru spoglądając na nieco smutną twarz Valdreta.

-Narażałeś się dla mnie, przeze mnie ścięli Ci włosy a wiem, że w twoim królestwie był to znak cnoty..

-Której już i tak nie mam.

-…

-Ty mi ją chamsko odebrałeś w jaskini. –Zmusił go do zajęcia miejsca na mchu tuż obok drzewa a sam usiadł mu na kolanach. – Musisz wziąć za to odpowiedzialność.

-Co masz na myśli? Auć! –Haru zamachnął się jednym skrzydłem i trafił nim prosto w głowę Valda. Ten zdziwił się chwilę później, bo Haruhi otarł się swoim kroczem o jego. Nosz kurde Bogowie, jeśli to jakiś żart to chyba będzie zmuszony zniszczyć wszystkie świątynie w kraju. Ale nie, anioł nie przestawał. Wręcz przeciwnie jakby starał się dać Valdowi do zrozumienia, że liczy, aby i on przyłożył do tego rękę.

-Kochasz mnie prawda?-Jęknął cicho i spojrzał na niego takim spojrzeniem. Jakież to było niewinne i zarazem lubieżne spojrzenie *q*. – Umm, bo.. J-ja Ciebie kocham.

-Haru. Nie zmuszaj się, nie musisz.-Ale Książe złapał jedynie jego dłonie i poprowadził na swoje pośladki. Vald westchnął i zsunął z niego spodnie. Usta od razu pomknęły na jasną szyję gdzie zajęły się składaniem pocałunków.  Wielkie skrzydła wyprostowały się na całą szerokość, co jakiś czas targane przez dreszcze.

-A-ah.. –Chłopak westchnął błogo odchylając głowę nieco na bok. Czuł narastające podniecenie i rządze, zupełnie jakby krew się w środku jego ciała gotowała.

-HARU! VALDRET!-Obaj spojrzeli na siebie nieco osłupieni tym, co dotarło do ich uszu. Haruhi momentalnie zszedł z ukochanego okrywając się skrzydłami i tworząc coś na kształt kokonu. Vald westchnął jedynie, kiedy doszło do niego, że w ich kierunku biegnie garnizon wojska z Drawem na czele.

-Ech, cześć bracie. – Vald powoli podszedł do czarodzieja, ale ten odepchnął go i kucnął obok Haru.

-Haruś, matko nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem. Twoje zachowanie było okropne, przecież oni mogli Cię tam zabić. –Draw przytulił do siebie rumianego chłopaka. – Nigdy więcej tak nie rób, bo wyjdę z siebie i stanę obok. Czy ten potwór się do Ciebie dobierał? –Czarodziej zrobił minę wściekłego kota obrońcy niewinnych chłopców. Jakby miał sierść to pewnie by się nieźle teraz zjeżyła.

-Ja też tęskniłem Drawinie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak się o mnie bałeś. – Powiedział Vald nieco ironicznie. W końcu podszedł do nich i odsunął od ukochanego swojego brata. – Nie klej się tak do niego. I może dasz nam jakieś ubrania, które nie wyglądają jak psu z gardła wyjęte?

----

Haru siedział na kupce poduszek. Wojsko rozbiło obóz przy granicy, więc nie musieli się martwić o bezpieczeństwo. Trwał w swoim namiocie i roztrząsał zdarzenia z ostatnich chwil. Na samą myśl, że prawie z Valdem emm no prawie między nimi doszło do tego, co zaszło w jaskini, rumienił się niczym dorodny pomidor. Ale to było zupełnie inne uczucie, wtedy miał wrażenie, że dotyk Valdreta jest jakby bolesny a teraz? Teraz pragnął go każdym kawałkiem swojego ciała. Wystarczyło, że pomyśli po księciu a od razu chce rzucić się mu w ramiona. Cholera, czy to jest właśnie miłość? Czy to jest to uczucie, które powinien żywić do tej jedynej osoby, tej wyjątkowej, z którą chce spędzić resztę życia?

http://www.youtube.com/watch?v=7Grc3DjEJhU&feature=c4-overview&list=UUSeJA6az0GrNM4_-pl3HQSQ

-Haru? –Do środka wszedł.. O wilku mowa, wszedł Valdret.  – Skrzydła znikły?

Czarnowłosy kiwnął głową. Skrzydła znikły, kiedy Haru siedział w namiocie. Na początku bał się, że tak już mu zostaną do końca życia, a lekkie nie były. Cieszył się, więc, że ma je z głowy.  – Znikły, ale chyba zostaną mi po nich blizny. W końcu rozerwały skórę. –Uśmiechnął się lekko. – Boję się, że znowu wyjdą, kiedy skóra się zabliźni i na nowo ją rozerwą.

-Dość długo myślałem nad tą całą sytuacją. –Powiedział teraz bardzo poważnie. –Ty naprawdę mnie kochasz? –Podszedł bliżej zasuwając za sobą skrzydło namiotu. Delikatnie pogładził policzek ukochanego zabandażowaną dłonią.

Gdy tylko padło pytanie spuścił głowę chowając twarz za czarnymi kosmykami włosów. Dotyk sprawił, że po ciele rozeszły się przyjemne dreszcze. – Chyba tak. Czy jeśli… ugh czy jeśli robiłem sobie dobrze myśląc o Tobie to znaczy, że Cię kocham?

-…. – Valda zamurowało, ale po chwili uśmiechnął się szeroko i pocałował chłopaka. – To oznacza, że bardzo mocno mnie kochasz.

-A ty mnie? –Spytał, gdy usta przestały domagać się kolejnego zetknięcie z tymi drugimi.

-Cholernie mocno.

-Czyli też to robiłeś myśląc o mnie? –Nie uzyskał odpowiedzi, bo Vald pchnął go na stos poduszek i zaczął rozchylać szatę ukazując tym samym śniadą skórę, którą od razu zaczął obdarzać milionem pocałunków. –Aah, Vald. – Stęknął błogo i wplótł palce w miękkie włosy kochanka.

-Muszę, dokończyć to, co nam tak bezczelnie przerwano. Pozwolisz mi prawda? –Jak mógłby się nie zgodzić? Haru leżał odchodząc od zdrowych zmysłów, co jakiś czas wyginał się w delikatny łuk wstrząsany przyjemnymi torsjami. Vald z rosnącym pożądaniem badał ciało młodszego nie omijając nawet kawałeczka. Fascynował go ten widok, który miał przed sobą. Śniada skóra zarumieniona słodko na policzkach, niesforne czarne włosy opadające na zawstydzoną twarz. Smukłe ciało, blade sutki, drobne dłonie zaciśnięte na poduszkach i delikatnie podkulone nogi zasłaniające sprośnie intymne miejsce. –Haru. –Szepnął, kiedy ich nagie już ciała zetknęły się ze sobą. Obaj poczuli wzbierające podniecenie. Haruhi jęknął, gdy tylko dłoń Valda zaczęła pieścić jego męskość a usta zajęły się wrażliwymi sutkami, które okazały się jednym ze słabszych punktów. Uśmiech nie schodził z twarzy starszego, rozchylił uda kochanka i poczuł się jakby odkrył nowy świat. Od razu zechciał skosztować tego zakazanego owocu. Gra wstępna trwała dłuższą chwilę, nigdzie im się nie spieszyło, mieli czas. Czas żeby zakorzenić w sobie to piękne uczucie, którym siebie darzyli. Kiedy Vald wszedł w spragnione ciało kochanka został nagrodzony głośnym krzykiem, który umilkł jednak w ustach starszego. Pojedyncza łza spłynęła po policzku Haruhiego pozostawiając mokry ślad na jednej z poduszek. Na początku poruszali się powoli, bardzo czule, a jak na dwa spragnione siebie istoty wręcz mozolnie. Każdy dotyk był niczym muśnięcie motyla, mimo, że Haru czuł na początku lekki ból to szybko zastąpiła go niewyobrażalna przyjemność. W końcu jednak musieli zacząć zaspakajać się dużo zachłanniej, mocniej i brutalniej. Vald obijał się o jego prostatę zagłębiając się w nim w zabójczym tempie, pragnął go jak wody, życiodajnej wody, której nie kosztował od wieków.

-Vald! Aaach kocham Cię! –Krzyknął zduszonym głosem i wygiął się w mocny łuk czując jak jego mięśnie spinają się maksymalnie.

-Nie oddam Cię Haru! Nigdy, nikomu. –Szepnął mu do ucha i doszedł wewnątrz niego z błogim uśmiechem.

Leżeli przytuleni do siebie, gdzieniegdzie brudni od spermy, ale zachwyceni z uczucia które ich połączyło.

-A właśnie Haru. Przyleciał sokół z wiadomością od twojego brata, że przyjeżdża Twoja matka.

-Naprawdę?

-Tak.

-To dobrze. Muszę z nią porozmawiać, coś czuję, że ona opowie mi nieco więcej o mojej magicznej naturze. –Uśmiechnął się i pocałował ukochanego w kącik ust.

2 komentarze:

  1. Rozmowa chłopców (przed sexem) fenomenalna. Dawno się tak nie ubawilam.
    Ale, dlaczego taki krótki ten rozdział?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "(...)co jakiś czas wyginał się w delikatny łuk wstrząsany przyjemnymi torsjami." - chyba dreszczami, bo przy torsjach raczej nie jest przyjemnie, chyba że Haru cierpi na bulimię...

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic