piątek, 22 listopada 2013

Śmiertelne Halloween

Halloween, durne święto podczas którego dzieciaki łażą po domach obcych ludzi i szantażują ich tekstami typu: „Cukierek, albo psikus” Dzień w którym wszędzie widać przebranych ludzi i ozdoby symbolizujące mimo wszystko pogańskie święto.  Jednych to bawi a innych denerwuje. Nawet w szkole nie obyło się bez odczuwania tych strasznych, a raczej żenujących nastrojów.

-Daiki! Wybierz się z nami do opuszczonej posiadłości Nigichi! –Powiedział lubiany w całej klasie Kageru obejmując w pasie swoją dziewczynę. O ile można było nazwać dziewczyną to coś mające na gębie pół tony tapety nie wspominając o spaniu w solarium.

-Po co? Z resztą te głupie opowieści, że niby w środku straszy są oparte na doświadczeniu małych dzieci i pijanych staruchach spod monopolowych sklepów. Żaden człowiek nie uwierzyłby, że jakaś zakrwawiona kobieta spaceruje po domu i morduje wszystkich a następnie pożera ich wnętrzności. To chore i nielogiczne. –Daiki zawsze uważał się za realistę jakich mało, ale mimo to posiadał słabość a raczej fobię. Nienawidził się bać! A do definicji słowa „nawiedzone” bacie się było przypisywane od dawien dawna.

-Daiki, nie mów nam, że wymiękasz?– Powiedziała ta flądra obłapując biednego Kageru gorzej niż Diabelskie Sidła ze znanej serii „Harry’ego Potter’a”  Dlaczego Dai jej tak nie trawił? Ponieważ od początku pierwszej klasy był on na zabój zakochany w Kageru a ona mu go zabrała. Nie raz Kage-kun mówił, że to tylko dlatego, że ona jest najbardziej seksowną laską w szkole (Hahahaha dobry żart) a on najpopularniejszym chłopakiem no i po prostu nie wypada żeby ich ze sobą nie widziano. Dla Daikiego była jeszcze nadzieja, skoro on jej nie kocha to może kiedyś zwróci uwagę na kumpla? Tylko jaki normalny chłopak zacząłby chodzić z kolegą z klasy? Na pewno nie Kageru.

-Nie jestem zainteresowany takimi pierdołami.-Odrzekł chłodno.

-Daiki-kun proszę chodź z nami. –Powiedziała ładna czarnowłosa dziewczyna jaką była Mitsuki. Znali się od przedszkola i można powiedzieć, że od tamtych lat miała swoistą słabość do bruneta. Mimo, że nie był dobrze zbudowany jak Kageru i nie był tak wysoki to zaimponował jej swoim opanowaniem i stylem bycia który każdy inny człowiek nazwałby jako samotniczy. Mimo, to od zawsze się w nim bujała. –Daiki chodź bez ciebie będzie nudno. No bo kto inny jak nie ty będzie nam tłumaczyć jakie to Halloween jest nudne i irytujące?

Tą sugestię mogła sobie darować, bo nie zabrzmiało to za fajnie. –Mitsuru ja naprawdę nie chce. Będę wam psuć tylko dobrą zabawę.

-Daiki, skoro ty nie idziesz to ja też. –Szepnął Kageru i położył dłoń na ramieniu kumpla, który ledwo co powstrzymał się od lekkiego rumieńca. Szlag Kage, dlaczego zawsze musisz wszystko rozwiązywać tym swoim „Jeśli ty nie, to ja również.”

-Ech no dobra. Ale jak będę wam psuć zabawę to pamiętajcie sami tego chcieliście.

Po lekcji dzięki Bogu nie musiał patrzeć na te dwie osobniczki płci przeciwnej a w przypadku dziewczyny Kageru na pewno nie pięknej. Siedział z przyjacielem na dachu szkoły i jadł zbożowego batonika kiedy Kage leżał patrząc w niebo i uśmiechał się sam do siebie.

-Dzięki Daiki, że jednak z nami pójdziesz. Bez ciebie byłoby tam nudno, pewnie tak samo strasznie, ale nudno. –Przeciągnął się.

----

-No nareszcie Dai, dłużej się nie dało? –Spytała ta głupia flądra klejąc się do swojego chłopaka.

-Dało się. –Burknął i spojrzał na wielki budynek jaki mieli przed sobą. Parcela znajdowała się na krańcu miasta na niedoszłym osiedlu, po środku którego stał tylko ten jeden budynek. Ogromny, opuszczony i niemal zrujnowany. Ogród dookoła był zarośnięty i aby dojść do drzwi frontowych trzeba było przejść przez metrowe chwasty.

-To co idziemy? –Spytał Kageru zapalając latarkę i poprawiając nieco swoje niesforne włosy. Flądra jeszcze bardziej się do niego przykleiła a Mitsuki złapała Daikiego za ramię i cała czwórka weszła w zarośla.

Przy samych drzwiach brunet poczuł dziwny chłód który przeszywał jego ciało na wylot.- Też to czujecie?

-Co jest Dai? Już masz jakieś złe przeczucia? –Spytała czarnowłosa.

-Owszem, ale powstrzymam się od komentarza, żeby nie zepsuć atmosfery. –Spojrzał na pozostałą trójkę i westchnął bo jakoś żadne z nich nie miało odwagi otworzyć drzwi, wyręczył ich Daiki. Wrota skrzypnęły i stanęły przed nimi otworem ukazując ciemne wnętrze. Do ich nozdrzy uderzył smród stęchlizny i pleśni, panowała tam wilgoć i coś jakby rozkład. –O kurde fuuj.

-Niedobrze mi Kageru. –Powiedziała jego dziewczyna i zasłoniła usta i nos dłońmi.

-Kurwa fakt nie pachnie tu za ładnie.-Weszli do środka i gdy tylko ostatnie przekroczyło próg drzwi zamknęły się za nimi z trzaskiem. –Szlag no nie. –Spróbował otworzyć, ale ani drgnęły. –Zamknięte.

-Jaja sobie robisz? –Spytał Dai i również naparł na wrota. – Kurna nie podoba mi się to ani trochę.

-I co teraz? –Spytała Mitsuki łapiąc się za ramiona. – Nie możemy wyjść, a ta kobieta na pewno nas zabije.

-Pierdolenie, to pewnie jakieś dzieciaki robią sobie jaja w Halloween. Idziemy dalej.- Weszli po schodach na piętro rozglądając się w miarę możliwości bo ich latarki nie dawały tyle światła ile by chcieli a mieli tylko dwie. Nagle coś przeleciało im przed nosem i cała czwórka wydała przerażone dźwięki.

-Co to było?

Kageru poświecił na ścianę i zobaczył nietoperza zwisającego ze świecznika. –Głupi latający szczur. Pewnie jest ich tu pełno.

-Fuuuj Kage przecież wiesz, że nie lubię szczurów.

-Przymknij się Ajiu. –Skarcił ją chłopak bo dziewczyna powiedziała to zbyt głośno. – Chodźmy dalej.. może znajdziemy jakieś inne wyjście, chociaż na jakiś balkon no cokolwiek.

Korytarze były pełne pajęczyn i zniszczonych obrazów, no klimaty jak z jakiegoś horroru i gdyby nie to, że Kage za każdym razem w jakiś śmieszny sposób komentował dziwne sytuacje takie jak trzaskające okna pomimo, że nie było wiatru, to już dawno by stamtąd zwiali. Daiki otworzył pierwsze lepsze drzwi, pokój dziecięcy, tak przynajmniej wyglądał. Po środku stała drewniana kołyska, która się kołysała. Kurwa sama się kołysała!! Zatrzasnął drzwi bo ten widok był nie o tyle dziwny co straszny.

-Ej czujecie to? –Spytała Mitsuki.

-Tak, matko co tak śmierdzi?

-Ostatnio czułem to jak znalazłem w ogrodzie martwego kota.-Skomentował Kage i otworzył drzwi skąd wydobywał się ów odór. Cała czwórka zobaczyła w środku niewielki stos rozszarpanych ciał, krew była wszędzie. Robaki które żerowały na ciałach dawały wrażenie jakby stos się poruszał, szczury, nietoperze i muchy było tego tam pełno. –Kurwa, obrzydliwe. Ludzkie ciała.

Gdzieś z tyłu Ajiu nie wytrzymała i zwymiotowała, smród robił swoje , ale widok był jeszcze gorszy.

-Ja pierdole, Kageru zamykaj te drzwi i wynośmy się stąd! Ktoś ich poćwiartował sami z siebie tu nie leżą. Trzeba zadzwonić po policję. –Sięgnął po komórkę i mina mu zrzedła. –Przed budynkiem miałem całą baterię, co jest?

Wszyscy odsunęli się na bok bliżej okna żeby pooddychać nieco świeżym powietrzem i nagle podłoga się złamała a w górę wzbiła się chmura kurzu.

-Jesteście cali? –Spytał Kage i spojrzał na pozostałą dwójkę. Dwójkę?  - Ajiu!? –Spojrzeli w dziurę w podłodze i ujrzeli dziewczynę leżącą piętro niżej na ziemi z roztrzaskaną głową i połamanymi kończynami. – Co jest Kurwa? Wszyscy przechodziliśmy po tym miejscu i dopiero przy niej się załamało?!

Daiki złapał przyjaciela za ramię i odciągnął go w tył. – Trzeba się stąd wydostać! I wezwać policję!  Chodźmy. –Sam już czuł narastająca panikę, ale myślenie racjonalne brało górę w takich sytuacjach. Spojrzał na Mitsuki która łkała cicho. –Wyjdziemy stąd.

Zeszli schodami które znaleźli na końcu korytarza prosto do pokoju z kominkiem pełnym pajęczyn i pająków wielkości ludzkiej dłoni.

-Czy tylko ja mam wrażenie, że ta babka na obrazie patrzy się na nas? –Spytała dziewczyna wskazując na obraz widzący na ścianie przy niewielkiej kanapie całej w kurzu. Kobieta na obrazie była naga, cała we krwi i wodziła wzrokiem po całym pokoju na dłuższa chwilę zatrzymując je na trójce gości.

-Zupełnie jak Mona Lisa, pewnie użyto tej samej sztuczki. –Powiedział Kageru.

-Ale Mona nie celowała w ludzi nożem. –Dopowiedział Dai wskazując palcem na rękę kobiety która najnormalniej podniosła w ich stronę ostrze noża.

Nagle w pokoju zrobiło się ciemno, ech ciemniej niż wcześniej bo dosłownie nic nie było widać. Daiki zamrugał oczyma ale nic nie zobaczył. Potknął się o coś i upadł na ziemię. Gdzieś w oddali dało się słyszeć krzyk Mitsuki.

-Kurde. Kage, Mitsuki!! Gdzie jesteście?

-Daiki!- Słyszysz mnie? –Głos Kageru.

-Tak. Kege, gdzie jesteś? Nic nie widzę! –Zaczął się czołgać po brudnej podłodze mając nadzieję, że dobije do ciała Kageru. Wyciągnął rękę w przód i poczuł jak zanurza się w czymś lepkim, po jego dłoni coś pełzło i bynajmniej nie była to jedna istotka. Robaki oblazły jego ciało smakując się każdym kawałeczkiem skóry. Dai krzyknął panicznie czując okropny ból.

-DAI! Co się stało? –Ryknął Kageru słysząc przyjaciela.

-Kage! Pomocy! –Jęknął rozpaczliwie czując jak małe ostre ząbki wgryzają się w niego. Nagle coś objęło go mocno i przytuliło.

-Jestem tu. Już dobrze.

-Boże. Tak cholernie się boję. To boli.

-Co Cię boli?

-Nie wiem, coś… coś mnie zjada. Gryzą całe ciało. Kage pomóż. –Wtulił swoje ciało w przyjaciela . – Nie chce umierać.

-Nie umrzemy, obiecuję Ci. Wydostaniemy się stąd. –Kageru spróbował w jakiś sposób włączyć latarkę którą trzymał w jednej ręce. W końcu udało się i od razu poświecił na tulącego się Dai’a. Był cały we krwi, ale żadnych robaków nie było i ciało nie było nigdzie nawet lekko nadgryzione.

-Kage, po co my tu przychodziliśmy? –Spojrzał w jego oczy zapłakany. –Nie uda nam się. Nie wyjdziemy stąd. Dziewczyny już nie żyją to samo czeka nas.

-Daiki uspokój się, nie wpadaj w panikę…

-Ja zawsze. Od samego początku chciałem ci to powiedzieć. –Dotknął dłonią brudnego policzka chłopaka. –Kocham Cię,  zanim umrzemy ja… ja chciałem żebyś wiedział. –Zdjął powoli koszulkę. –Kage, zróbmy to.. żeby nie myśleć o tym miejscu.

Jego słowa zszokowały Kageru, ale to był jedyny sposób aby zatracić się i oderwać od brutalnej rzeczywistości. Ciuchy rzucili gdzieś w bok i od razu złączyli się w zachłannym pocałunku, już nawet nie chodziło o sam seks chcieli zapomnieć przestać myśleć, skupić się na czymś mniej obleśnym niż to miejsce w którym się znaleźli. W powietrzu oprócz obrzydliwego zapachu czuli teraz pożądanie. Byli jak zwierzęta, chcieli czuć się niemal brutalnie. Każdy ruch przyczyniał się do coraz większego podniecenia. Dai przestał czuć ból teraz myślał tylko o Kageru, o tym aby mogli się zaspokoić . Kiedy ich ciała złączyły się w jedno po w budynku dało się słyszeć jedynie krzyki dwójki chłopców. Brutalność łączyła się z namiętnością. Z każdą chwilą Kage poruszał się wewnątrz kochanka szybciej i szybciej.

-Aach, mocniej! –Jęknął Daiki zaciskając dłonie w pięści i poruszając się w tempie które narzucił Kageru.

-Dai, wybacz. Przepraszam, że cie w to wplątałem… -Przyciągnął go i pocałował zaborczo.

Chcieli przedłużyć stosunek jak najbardziej, ale w końcu obaj krzyknęli ogłaszając, że sięgnęli spełnienia. Opadli na zimną posadzkę zmęczeni, ale dzięki temu teraz ich ciała były wyjątkowo rozluźnione.

-Daiki, wyjdziemy stąd. –Powiedział Kageru po dłuższej chwili.

Okno nagle trzasnęło o framugę i szklana szyba rozbiła się na pomniejsze kawałeczki.

-Boże! To ona. –Powiedział Dai i schował się za przyjacielem. W drzwiach stała zakrwawiona kobieta z nożem w dłoni.

-Szlag.. –Kage złapał za większy odłamek szkła i kiedy postać rzuciła się na nich wymierzył prosto w pierś. Dookoła nich pojawiła się kałuża krwi a bezwładne truchło padło parę kroków dalej.

-Czy ona nie żyje?

-Mało mnie to teraz obchodzi. –złapał jego dłoń. – Wynośmy się stąd! –Wstali i pobiegli przed siebie przez kręte korytarze, gdzieś w oddali ujrzeli jasne światło. Matko drzwi to były drzwi, otwarte!

----

Parę dni później policja rozpoczęła przeszukiwania dworku. Nie znaleziono ciał dziewcząt i dziwnej kobiety zabójczyni. Kageru i Daiki namówili swoje rodziny na przeprowadzkę bo po tej przygodzie nie potrafili normalnie funkcjonować w mieście. Tyle ich połączyło, że nie potrafili bez siebie wytrzymać i nie dzielić się przeżyciami które na szczęście odchodziły w niepamięć każdej spędzonej razem nocy.

Rok później w Halloween inna czwórka dzieci poszła do dworku i niestety nie miała tyle szczęścia, dziwna kobieta znowu zaczęła się pojawiać gdzieś w ciemnych korytarzach cuchnących zgnilizną.

1 komentarz:

  1. Próbowałam czytać to opowiadanko o 12 w nocy (przypadek), ale nie wyrobiwyrobilam. Strasznie się bałam :) Dlatego dopiero teraz zdobyłam się na odwagę, bardzo straszne, ale ciekawe, scena sexu mrau ;D idealne zakończenie, niczego nie brakuje temu opowiadanku
    Pozdrawiam i życz mi milej historii ;)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic