sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 11.

-HARU! HARU GDZIE MÓJ KOCHANY HARU!?-Kengo biegł przez korytarze zamkowe cały zdyszany. Braciszek, braciszek gdzie on jest? W głowie miał tonę myśli i wszystkie kończyły się tragicznie. A co jeśli ktoś go napadł? Zgwałcił? Złamał sobie rękę, nogę? BOŻE HARU!!

-I Co się tak drzesz idioto?!

Ktoś otworzył drzwi na które spanikowany książę wpadł. Leżąc na posadzce skierował wzrok na stojącego nad nim Dravina który uśmiechał się w kpiący sposób.

-Jak śmiałeś ty magu z Bożej łaski tak chamsko potraktować mnie tymi drzwiami?! Właśnie zakończyłeś swój nędzny żywot. –Oczy Kengo zaświeciły się niebezpiecznie a jedna z dłoni przybrała wilczy kształt.

-Pff uspokój się pieseczku, po prostu chciałem sprawdzić co to za niewiasta tak krzyczy, ale okazało się, że to ty drzesz swoją wkurzającą mordę.-Prychnął jedyne i wymierzył w niego swoim kosturem. – Trzymaj swojego wilczego przyjaciela na smyczy to może nie straci futra.

-Heh głupi magik, nawet do stóp nie sięgasz naszemu nadwornemu magowi w Rockenweid. Jesteś tylko żałosną podróbką! Będziesz tak samo bezużytecznym magiem jakim byłbyś Królem. –Wstał i otrzepał szatę z brudu. Złapał rękojeść miecza z lekkim uśmiechem. – Zgłoś się jeśli skończysz akademię magów może wtedy będziesz choć trochę godzien rozmawiać ze mną! Moja magia w tym momencie jest dużo potężniejsza niż Twoja. –Wyprostował się zupełnie jak jakiś dumny paw i odszedł pozostawiając zdenerwowanego Dravina.

-„Jeszcze zobaczymy.” – Westchnął w myślach.

----

W tym czasie w sypialni Haru gościł w jakże widowiskowy sposób swojego kochanka. Nagle drzwi otwarły się i do środka wpadł Kengo.

-Haruś! Dlaczego nie było Cię na śniadaniu?!-Krzyknął i dopiero po chwili doszło do niego cóż za widok ma przed sobą. Młodszy siedział na biodrach Valda nabijając się na jego penisa a w tym czasie starszy obdarzał jego ciało milionem pocałunków. –Ym, przeszkodziłem wam w czymś?

-No jak widać jesteśmy nieco zajęci. –Westchnął Vald otulając swoje kochanie kołdrą bo przecież nie da nikomu oglądać jego nagie ciało, nawet jeśli miałby to być Kengo.

-Cóż może faktycznie lepiej się sobą nacieszcie. Haru, Ojciec chce żebyśmy wracali do domu.

Haruhi spojrzał na Kengo ze zdziwieniem. –Ale jak to? Przecież poselstwo miało trwać dłużej!

-No tak, ale razem ze śmiercią Crossa plany się zmieniły. Ojciec prawdopodobnie mianuje mnie następcą. A wiesz, że przy ceremonii musi być obecna cała rodzina prawda? – Westchnął rozkładając bezradnie ręce. –Wątpię żebyś mógł tu od tak zostać. Nawet jeśli rozchodzi się o waszą miłość.

Książe spojrzał na Valda, który lekko się uśmiechał pomimo tej wiadomości. –No trudno Haru. Wrócisz do domu, ale przecież to nie oznacza, że już się nie spotkamy.

-Jak możesz tak spokojnie przyjmować to do wiadomości? Możemy się nie widzieć tygodniami nawet miesiącami, a ty od tak mówisz no trudno? –Haruhi złapał swoją szatę otulając się materiałem.. – Vald jesteś idiotą! –Wybiegł z sypialni pozostawiając dwóch mężczyzn w całkowitym osłupieniu. Po chwili jednak Valdret jęknął boleśnie bo został przykuty jakimiś łańcuchami do sufitu.

-Szlag znowu?-Westchnął bezradnie.

-Yyy co to jest? –Spytał rozbawiony Kengo.

-To jest mój drogi kolego sposób w jaki twój młodszy brat się na mnie wyżywa. Jego anielska natura ma władze nad moją i niestety czasem Haru jest jak kobieta w ciąży, nigdy nie wiesz kiedy wybuchnie i jakie będą efekty. A efekty w większości i oczywiście w wypadku Haru wyglądają tak. –Spróbował się jakoś wygramolić z łańcuchów.

-Haha super! A tak na serio może ci pomóc? –Złapał się za brzuch bo już seryjnie nie mógł wytrzymać. Wreszcie wybuchł głośnym śmiechem.

-I co rżysz jak stara kobyła? Pomóż mi! –Krzyknął Vald, ale po chwili i jemu humor się poprawił. Obaj się  śmiali dopóki do pokoju nie wszedł Drav.

-Nie ma to jak chwila gdy spotykają się dwaj idioci. –Skomentował i wyszedł.

----

Haru siedział w ogrodzie nie mogąc pogodzić się z myślą, że niedługo będzie musiał opuścić Valda i wszystko to co może niestety zdążył pokochać. Trzymał w dłoni róże i obrywał jej płatki.

-Haruś. –Nagle obok niego pojawiły się bliźniaczki z zatroskanymi minami. –Coś cie zmartwiło? –Spytały jednocześnie siląc się jednak na delikatne uśmiechy.

-Jeżeli plany się nie zmienią to niedługo będę musiał wyjechać. –Odrzekł i upuścił na ziemię łodyżkę pozbawioną kwiatu.

-Co? Ale dlaczego? –Spytała Larien.

-Źle ci z nami? –Dodała chwile później Libell łapiąc Haru za rękaw.

-Mój ojciec tak zdecydował. Nie mam za wiele w tej kwestii do powiedzenia. Ale, nie chce wyjeżdżać.

-Braciszek Vald pewnie będzie smutny jak pojedziesz.

-Wszyscy będziemy smutni Libell. –Poprawiła ją siostra.

Haruhi uśmiechnął się lekko. I spojrzał w na niebo. Było piękne i bezchmurne. Wstał i odszedł kawałek od altanki. A czemu by nie? Może powinien spróbować oderwać się na chwilę od ziemi i od problemów. Ma moc i czas nauczyć się nad nią władać. Skupił się z całych sił na jednej rzeczy, na skrzydłach. Poczuł po chwili ogromny ból, jego plecy w dwóch miejscach się wybrzuszyły, a z gardła Haru wydobył się krzyk. Dziewczynki siedzące w altance wybiegły żeby sprawdzić co się stało, ale jedynie kątem oka ujrzały jak za drzewami znika coś uskrzydlonego o posturze człowieka.

Haru zdzierał ze skrzydeł resztki swojej skóry i krwi. Siedział na gałęzi większego drzewa o ogromnej koronie liści dzięki czemu nikt go nie mógł dostrzec. Miał nadzieję, że już nie będzie to takie bolesne, ale jak się okazało, kiedy skrzydła się pokazują wciąż towarzyszy temu straszny ból. Kiedy w końcu pióra były czyste  Haru rozejrzał się dookoła. Był kawałek za miastem w niewielkim lesie. Miał nadzieję, że nie spotka tu żadnego człowieka, bo w końcu liczył na to, że będzie mógł samotnie i w spokoju pomyśleć.

----

-Haru, Haru! No gdzie jesteś?! –Kiedy w końcu udało się Valdretowi wybrnąć z magicznych więzów jakimi potraktował go ukochany zabrał się za szukanie tej szalonej owieczki. Wszedł do jednej z komnat mając nadzieję, że znajdzie tam chłopaka, ale zamiast tego nakrył Lian’a który obłapywał jakąś śliczną panienkę. –Nosz kurde bracie czy ty chcesz zaliczyć wszystkie panny tego królestwa?

-Hę?! O Vald. Cześć, wiesz co tak przypadkiem ja i ta urocza istotka wpadliśmy sobie w ramiona no i tak jakoś wyszło. –Wytłumaczył starając się zakryć nagie ciało swojej kochanki.

-Dobra daruj sobie. Widziałeś może Haru?

-Haru? Nie, dlaczego?

-Bo mi uciekł. –Westchnął.

-A co źle się nim zająłeś w łóżku. Oj bracie ja wiedziałem, że w sztuce miłości to ty jesteś kiepski. –Zaśmiał się i poruszył razem ze swoją partnerką która jęknęła rozkosznie.

-Lian, lepiej szybko kończ ze swoją panią bo nie chce jej uszkodzić gdy przypierdolę ci mieczem. –Warknął.

----

Haru zaczął się dosłownie już mózg gotować od tego myślenia, nie ważne jak bardzo chciał znaleźć plusy zaistniałej sytuacji a i tak na końcu okazywało się to tylko jeszcze bardziej negatywne. Powoli zleciał z drzewa na ziemię i rozejrzał się dookoła. Coś po chwili przykuło jego wzrok, jaśniejąca poświata zbliżała się w jego kierunku i z każdą chwilą dokładniej można było dostrzec zarys postaci.

-Hej, to ty! –Powiedział uśmiechając się szeroko gdy zatrzymał się przy nim wielki, biały koń. – To ty byłeś tym jednorożcem który mnie zabrał wtedy do jaskini prawda?

Koń zarzucił grzywą na jego słowa.

-Powinienem cie okrzyczeć i podziękować ci za razem. –Zaśmiał się i pogładził zwierzę po grzbiecie. Gdyby nie ten koń to nie zakochałby się w Valdrecie. – Może się przejdziemy? –Uśmiechnął się radośnie, ale po chwili mina mu zrzedła. Jednorożec miał zakrwawiony lewy bok, a u podbrzusza wystawał kawałek bełtu. –Ktoś cię postrzelił? –Spojrzał zatroskanym wzrokiem na ranę, zwierzę mogło się wykrwawić albo co gorsza mogło wdać się zakażenie.  Westchnął i powoli dotknął drewnianego końca na co koń zarżał cierpiętniczo. –Ciii.. musimy się tego pozbyć bo inaczej będziesz się czuć coraz gorzej. –Naderwał koniec swojej szaty i przyłożył ją do bełtu mocno chwytając za koniec. –Może zaboleć. –Pewnie koń i tak nie rozumiał co do niego mówi, ale ton głosu zdawał się mimo wszystko go uspokajać. Haru wziął głęboki wdech i z całej siły pociągnął za kawałek drewna. Koń zarżał jeszcze głośniej i zaczął się wierzgać, Haruhi chciał przyłożyć do rany materiał, ale o dziwo rana się zabliźniła. –skurczybyku, to ty się umiesz regenerować? –Zaśmiał się gdy konik dotknął pyskiem jego ramienia. Nagle gdzieś w oddali słychać dało się przekleństwa i jakby dźwięk łamanych patyków.

-Kurwa mać Allish, jak można było dać temu rogaczowi zwiać? Taki z ciebie kłusownik jak z mojej starej trubadur.

-Gdybyś opuścił sidła to już mielibyśmy w dłoni mieszek ze złotem, ale musiałeś wszystko zjebać.  Larses, a co jeśli go nie znajdziemy?

-Zaniosę szefowi twoją głowe. To powinno go usatysfakcjonować.

Haru stanął razem z jednorożcem za jednym z grubszych drzew. Kłusownicy? Tutaj? Cholera, chcieli zabić jednorożca. –Uciekaj. –Spojrzał wymownie w oczy konia, ten jakby na zawołanie spiął się i popędził galopem w stronę drzew.

-Hej tam jest. Łap go Larses! –Mężczyźni wybiegli zza drzew, ale na drodze stanął im Haru. -Kurwa. Demon.

-Popierdoliło cię Allish? Skrzydła jak u anioła. –Mężczyzna wycelował z łuku w jego stronę. –Coś za jeden?

-Jestem książę Haruhi, a ten jednorożec którego ścigacie jest moim przyjacielem. A co do was, to wiecie, że kłusownictwo jest zakazane. –Starał się mieć poważny wyraz twarzy.

-Wiemy, wasza wysokość? Ale oprócz tego, że jesteśmy kłusownikami to pracujemy tez jako łowcy głów. –Zaśmiał się. – Ciekawe ile byłaby warta głowa waszej wysokości.

----

-Vald, zbieramy ludzi i idziemy do lasu, ponoś mamy w królestwie sporą grupkę kłusowników. –Karnest wszedł do Sali tronowej gdzie siedział akurat Valdret.

-Znowu? Ostatnio naprawdę strasznie ryzykują zapuszczając się tak daleko. –Spojrzał na bliźniaczki które układały w wazonie kwiaty. –A ja nadal nie mogę znaleźć Haru.

-Widziałyśmy się z Haru w ogrodzie.

-Naprawdę? Wiecie gdzie teraz jest? –Vald aż wstał z wrażenia.

-Rozłożył skrzydła i poleciał do lasu.

Valdret pobladł i teraz jego twarz zlewała się jasnym marmurem jakim były wysadzane ściany.  –Karnest wysyłaj do lasu garnizon . –On sam wybiegł szybko z komnaty i pomknął w stronę wyjścia, jeśli Haru lata gdzieś nad lasem i został złapany to Vald będzie musiał trochę poszukać samotnie z innej perspektywy. Wybiegł na błonia i zamknął oczy. „Słuchaj mnie ty przeklęty demonie, pozwalam ci siedzieć we mnie od urodzenia i czas abyś płacił mi za to w jakiś sposób. „

-„Hahahaha głupi człowieku, jesteś tylko powłoką która mnie skrywa, ja mam ci płacić?”

„Nie pozwolę ci krzywdzić bliskich mi osób. A teraz moim celem jest znalezienie Haru. I czy ci się  to podoba czy nie właśnie teraz utnę ci te skrzydła.” Siła woli Valda zaczęła toczyć bój z wampirzą naturą. Nie był to pojedynek fizyczny, raczej mentalny. Demoniczna aura zaczęła maleć z każdą chwilą gdy pewność siebie księcia wzrastała.

-„To ja cie stworzyłem! Gdyby nie ja już byś nie żył. „

„Nie. Gdyby nie Haruhi, już dawno obu nas by nie było „

Valdret krzyknął boleśnie czując jak para błoniastych skrzydeł pokrywających się po chwili łuskami wychodzi na światło dzienne. Udało mu się zapanować nad ciemną naturą swojej duszy. –Czekaj na mnie Haru.- Rozłożył skrzydła i wzbił się w gorę, pozostawiając na ziemi mały krater który powstał pod wpływem silnej fali z jaką uderzyło powietrze o trawę.

-Cholera jasna, Synu! Osobiście będziesz sadził nową trawę. –Krzyknęła królowa obserwując całe zajście z okna.

----

Haru biegł przez las czując jak gałęzie ranią jego ciało i zrywają pierze ze skrzydeł. Mógłby wzlecieć, gdyby nie ciasno osadzone drzewa i ich korony, gdyby spróbował to wylądowałby na jednym z nich i wtedy bez problemu kłusownicy by go złapali.

-Gdzie jesteś ptaszyno?! Nie uciekaj. –Krzyczeli drwiąco.

-Cholera. –Haruhi w końcu zatrzymał się za jednym z drzew. Przecież, nie może bez przerwy biec. Skrzydła trochę ważą i już był zmęczony. Podniósł z ziemi spory kawałek drewna i czekał.

Jeden z mężczyzny przebiegł obok drzewa i został trafiony konarem prosto w głowę. –kur.. co jest? –Spytał nieprzytomnie, lecz został uciszony drugim ciosem. Książe złapał za rękojeść miecza powalonego i wymierzył klingą w drugiego z oprawców.

-Heh, ciekawe czy jego wysokość umie walczyć. Sądząc po posturze to dawno nie trzymał w dłoni miecza. - Mężczyzna jednak nie dobył miecza, zamiast tego trzymał w dłoni buławę. –Oj, czyżbym miał przewagę a może… -Nie dokończył jednak bo Haru zamachnął się bronią, brakowało kilku centymetrów a trafiłby. –No, no.

-Uczyłem się od Księcia Karnesta szermierki. A ja szybko się uczę. –Uśmiechnął się i zrobił unik gdy zaszarżował na niego napastnik. Haruhi zrobił szybki obrót, ale zapomniał o skrzydłach i zahaczył nimi o drzewo.

-Cholera. –Dostał uderzony w ramię i padł na ziemię.

-Nie mam zamiaru cie zabić tylko złapać. –Powiedział mężczyzna i związał mu dłonie sznurem, ten jednak od razu się spalał. –Co jest kurwa? –Ponownie spróbował i znowu sytuacja się powtórzyła. –Co to za pieprzona magia?

-Tak się składa, że anioła nie da się związać. –Zaśmiał się, ale szybko został uciszony kopnięciem w brzuch. Z otwartych ust księcia popłynął strumyk krwi.

-Trudno, zaciągnę cie tam w inny sposób. –Wpierw jednak podszedł do towarzysza i zakończył jego marny żywot. –Już mi się nie przydasz.

-Zabiłeś go. –Wystękał młodszy.

-Nie mam zamiaru dzielić się nagrodą. –Spojrzał na twarz księcia który uśmiechał się szeroko. –Z czego się cieszyć? –Spytał.

-Chyba z tego, że mnie ujrzał. –Odpowiedział mu obcy głos,

Oprawca obrócił się i zobaczył wysokiego mężczyznę z łuskowymi skrzydłami. –Kurna kolejny demon?

-Kochanie czy ten skurwiel zrobił ci krzywdę? –Spytał Valdret podnosząc w jego kierunku swoją zniekształconą, wampirzą  dłoń.

-Vald, czy ty? –Spytał nieco zaniepokojony Haru podchodząc powoli do ukochanego.

-Spokojnie, zapanowałem nad tym. –Powiedział i złapał mężczyznę za gardło, ten od razu zaczął się wyrywać. –Wracając do pytania? Czy zrobiłeś coś Haruhiemu?

-Puszczaj potworze.

-Mnie nic nie jest, ale zranił jednorożca. –Powiedział młodszy.

-Za zranienie symbolu królestwa wymierzam ci karę śmierci. –Powiedział drwiąco i zacisnął dłoń na jego gardle, o dziwo ciało mężczyzny po prostu znikło.

http://www.youtube.com/watch?v=XAJcApOKVQs

-Co zrobiłeś? –Spytał Haruhi.

-Zniszczyłem jego ciało. Można powiedzieć, że się rozsypało –Przytulił do siebie młodszego. – Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.

-Przepraszam, ale zdenerwowałem się gdy powiedziałeś, że nasze rozstanie nie jest końcem świata.

-Dla mnie każda chwila bez ciebie Haru jest niczym jego koniec. Gdybym mógł to nie oddawałbym cie nikomu nawet twojej rodzinie. –Przesunął dłonią po jego skrzydłach. –Znowu będą się boleśnie goić.

-Twoje też. –Uśmiechnął się delikatnie i pocałował ukochanego gładząc jego ramiona. –Vald. To musi ciekawie wyglądać.

-Co takiego?

-Dwoje uskrzydlonych mężczyzn całuje się w lesie. –zachichotał.

-Po prostu demon spędza czas ze swoim aniołkiem. –Odparł i wpił się namiętnie w wargi młodszego. Gdzieś w dali dało się słyszeć rżenie konia i gdy oboje odwrócili swoje twarze ujrzeli dwa jednorożce. Jeden śnieżnobiały a drugi czarny jak noc.

-Nie wiedziałem, że istnieją też czarne.

-Ja również pierwszy raz coś takiego widzę. –Z uśmiechem przeszli się w towarzystwie dosyć nietypowym bo rzadko kiedy można spędzić czas z dwoma jednorożcami. Dotarli do jaskini gdzie pierwszy raz zetknęły się ich ciała i dusze. Jednorożce zajęły się smakowaniem źródlanej wody a Haru i Vald sobą. Leżeli w tym samym miejscu na miękkim mchu i obdarowywali się namiętnymi pocałunkami. Po dłuższej chwili złączeni w jedno ciało poczęli oddawać się rozkoszy. Vald z czcią zaspokajał ciało swojego ukochanego który nagradzał go błogimi jękami. Ich skrzydła prostowały się z każdym dreszczem jaki odczuli na swoich ciałach.  W końcu wycieńczeni sobą usnęli w swoich ramionach otuleni tylko swoimi skrzydłami.

----

-Kengo… możesz mi wytłumaczyć jakim sposobem jestem z tobą… NAGI… w jednym łóżku? – Spytał Drav.

-Mam Ci wszystko przypomnieć? –Spytał mężczyzna masując swoją obolałą głowę.

1 komentarz:

  1. O.O
    Rozdział ekstra. Ale końcówka była najlepsza. Zaskoczyłas mnie i jednocześnie bardzo, bardzo, bardzo... bardzo zaciekawiłaś.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic