Kochani.
Na sam początek chciałabym was przeprosić za to, że nie było rozdziału tak długo. Cóż wakacje naturalnie są po to by pisać, ale nawet ja potrzebowałam nieco odpoczynku. Odwiedziłam naszą kochaną betę nad morzem i sobie tam wypoczęłam za wszystkie czasy.
Wracając jednak do rozdziału.
Z wielkim smutkiem muszę was poinformować, że to ostatnia notka tego opowiadania.
Tak, właśnie z dzisiejszym dniem kończy się "Magia, miłość i władza." Nie chce wam obiecywać gruszek na wierzbie czy śliwek na palmach bądź innych drzewach. To opowiadanie było dla mnie na pewno wspaniałą przygodą zwłaszcza, że osadzenie yaoi w czasach średniowiecza było pewnym wyzwaniem, które mam nadzieję wykonałam jako tako.
Dziękuję wam wszystkim za wierne komentowanie. Dziękuję Emiś, której dedykuję ten rozdział. Skarbie wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, które miałaś kilka dni temu. Byłaś chyba pierwszą prawdziwą fanką tego opowiadania, która nakręcała mnie do pisania. Jun ma wspaniałą chrzestną <3
Jeśli jeszcze kiedyś zdecyduję się wrócić do Haru i Valdreta to w formie krótkich one-shotów.
Mam nadzieję, że pomimo skończenia tej serii będziecie wciąż wiernie czytać i komentować Drarry, które na daną chwilę będzię głównym opowiadaniem.
Kengo oficjalnie został okrzyknięty następcą tronu, oczywiście póki sam Król jest w stanie pełnić rządy jego syn może cieszyć się chwilową wolnością. Symboliczne koronowanie księcia ma tylko i wyłącznie na celu złożenie przysięgi względem królestwa i jego mieszkańców. Ów uroczystość może nie była tak huczna jak prawdziwe mianowanie na króla, ale to i tak bardzo ważne wydarzenie w życiu całego kraju. Draw, który został pod pretekstem zgłębiania wiedzy w wielkiej bibliotece magów z Rockenweid starał się z całych sił pomóc w przygotowaniach, ale pozostawać sam na sam z Kengo z powodów tylko mu znanych nie chciał.
Haru nie raz próbował dojść do tego czemu nie chce chociaż pomóc mu dobrać szat. W końcu Draw słynął z dobrego i wyszukanego gustu. Mógłby doradzić przyszłemu następcy w czym wystąpić na ceremonii. Ten jednak ani myślał o tym.
Draw ostatnio doszedł do wniosku, że chyba przesadza z tym romansowaniem z Kengo i najwyższy czas usunąć się w cień. Nie trwało to jednak długo. Po ceremonii tradycja nakazywała, by do komnaty księcia wysłano jedną z dam dworu, które jeszcze nie zostały obiecane żadnemu mężczyźnie. Mag nie był zbyt zadowolony jak tylko usłyszał o ów decyzji od swojego brata.
-Ale jak to? Kto wymyślił coś tak kretyńskiego? –Spytał oburzony i spojrzał na Valdreta, który siedział na krześle obok niego. Draw miał biurko zawalone przeróżnym pergaminami i księgami. Większość z nich była założona w rożnych miejscach do których blondyn chętnie wróci, bądź będzie chciał przekazać skrybie do przepisania.
-Haru mi to wyjaśnił... Podobno noc po ogłoszeniu księcia następcą tronu do jego komnaty wyprawia się damy dworu, a on wybiera jedną i spędza z nią noc. Nie jest to zobowiązujące, ale w razie przyszłego wybierania narzeczonej książę może mieć już wstępne rozeznanie o ile ów dama nie będzie już wtedy obiecana innemu mężczyźnie. –Vald powiedział to jak cytat z jakiejś książki. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się radośnie. –Jak dobrze, że mnie i Haru to nie dotyczy. Mamy już syna i możemy być spokojni o naszą przyszłość.
-ALE JA NIE MOGĘ! –Jęknął robiąc niezadowoloną minę po czym wstał gwałtownie i zaczął chodzić po komnacie tam i w powrotem. –Cholera jasna i co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę od tak zignorować jakąś cycatą babę w łóżku tego zawszonego wilka! Kurde.. to takie irytujące.
-Dopiero co unikałeś go jak ognia. A teraz marudzisz, bo nie chcesz by wypieprzył jakąś babkę? –Valdret wstał z miejsca i podszedł do swojego brata,by poklepać go po ramieniu. –Ja na Twoim miejscu dopilnowałbym, by w ten dzień ktoś już zajął komnatę Kengo. Jakaś ładna panna, niekoniecznie mająca cycki, a między nogami całkiem przypadkiem posiadająca kutasa. –Zaśmiał się i jakby nigdy nic wyszedł z komnaty chłopaka.
Draw jeszcze chwilę spoglądał w stronę drzwi, a w następnej chwili już stał przed lustrem i nakładał na siebie najprostszą iluzję. Nieco krąglejsze biodra, jędrne piersi, ponętne usta i po niedługim czasie zamiast mężczyzny średniego wzrostu przed lustrem stała całkiem ładna blondynka w dość odważnie uszytej sukni. Całość podkreślało kilka ozdóbek w tym naszyjnik w kształcie płomienia i czerwona róża wpleciona we włosy.
-Hmm.. powinno starczyć. –Powiedziała słowiczym, wręcz głosikiem. –Kurwa, jakie te kobiety mają piskliwe głosy ugh..
----
Vald miał cichą nadzieję, że znajdzie swojego Ukochanego razem z synem w ogrodach. Wyszedł na zewnątrz przez ogromne wrota prowadzące najpierw na taras, a potem dopiero schodząc po schodach zszedł do pokrytych zielenią i kwiatami ogrodów. Były na tyle duże, że naprawdę dałoby się tu zgubić, dzięki Bogu przez ostatnie dni i spacery wraz z Haruhim i Jun’em książę miał okazje nieco zapoznać się z tym miejscem jak i sporych rozmiarów zamkiem.
Valdret mógł tylko przypuszczać gdzie w tym momencie znajduje się jego Ukochany wraz z owocem ich uczucia, więc musiał naprawdę się naszukać, by dostrzec jak gdzieś między krzakami pełnymi białych kwiatów przemknął Jun trzymając w dłoni drewniany mieczyk. Z delikatnym uśmiechem zaszedł swojego pierworodnego od tyłu i znienacka wziął go na ręce. Maluch zareagował na to głośnym piskiem, a następnie radosnym śmiechem.
-Tata.. puść hahaha. –Krzyknął zanosząc się śmiechem, ale jego ojciec ani myślał o postawieniu go na ziemię. Posadził go sobie na barana i niósł tak na ramionach w stronę niewielkiej altanki.
-Zbierasz z tatusiem kwiaty? Czy tym razem zabawa w księżniczkę uwiezioną w wierzy przez smoka? –Spytał. Jeszcze wczoraj Haru musiał siedzieć w altanie i robić za damę w opałach, zaś Jun był dzielnym rycerzem, który miał za zadanie uwolnić piękną białogłową.
-Tatusia tu nie ma. Babcia się ze mną bawi. –Przesunął rączką po włosach swojego ojca i pacnął go delikatnie drewnianym mieczem w czubek głowy. –Haha pokonałem cię! Chce nagrodę.
Valdret pokręcił głową z niedowierzaniem, jaki ten jego synek jest niemożliwie uroczy. Mógłby z nim polatać, ale nie chciał znowu odsuwać Ukochanego na drugi plan. Przez to w jakim byli stanie doszli do wniosku, że będzie lepiej jeśli ja na jakiś czas darują sobie ewentualne noce pełne namiętności. Potem Jun zaczął zwracać na siebie uwagę i tak cały plan wynagrodzenia sobie krzywd i bólu całkiem nie wypalił. Cóż mogli zrobić w takiej, a nie innej sytuacji? Skupili się na wszystkim tylko nie na sobie i swojej miłości. Vald w końcu powiedział stanowczo „Stop”. Nie mogą dłużej tak tego ciągnąć.
-Skarbie, a wiesz gdzie jest tata? –Spytał Vald ściągając go ze swoich ramion i stawiając na ziemi.
-Mówił, że źle się czuje i idzie się położyć do sypialni. –Jun przekręcił główkę na bok i zrobił smutną minkę. –Chciałem z nim iść, ale powiedział, że nie muszę i mogę zostać i się bawić. –Chłopiec po chwili wręczył Valdretowi swój drewniany miecz i z delikatnym uśmiechem powiedział. –Idź bronić i opiekować się tatusiem. – Odwrócił się na pięcie i zniknął między kwiecistymi krzakami.
Vald spojrzał na zabawkowy miecz i uśmiechnął się delikatnie. No tak, trzeba ratować damę w opałach. Haru miał wrodzony talent do pakowania się w tarapaty.
Bez zbędnego czekania wrócił do zamku i tym razem mając nadzieję, że znajdzie Haruhiego skierował się w stronę ich sypialni.
Haru siedział na łóżku i sunął leniwie dłonią po swoim prawym skrzydle, które okrywało go niczym kokon. W końcu udało mu się jakoś opanować sztukę chowania i wysuwania ich w sposób choć troszkę mniej bolesny niż do tej pory, zdawałoby się, że wystarczyło się tylko skupić na ich pojawieniu się, a Haru właśnie doszedł do wniosku, że spore znaczenie mają też odpowiednio ułożone mięśnie i rozluźnione barki. Skrzydła nie były częścią pleców, a ramion, które miały swoje zakończenie i ujście na obu łopatkach. To właśnie w tym miejscu pojawiały się piękne, białe skrzydła. Skoro udało mu się opanować tą sztukę, teraz będzie mógł z nich korzystać częściej bez tej obawy przed ewentualnym bólem. Rozprostował skrzydła na całą szerokość po czym złożył je i bardzo powoli rozluźnił ramiona, by w końcu móc schować opierzone części ciała. Jak tylko to zrobił usłyszał dźwięk otwieranych drzwi do komnaty i odwróciwszy się ujrzał Valdreta zamykającego za sobą mosiężne drzwi.
-Jun powiedział, że źle się czujesz. –Powiedział zatroskanym głosem i podszedł bliżej. Usiadł obok Ukochanego o przytulił go do siebie. –Co się dzieje, Haru?
Młodszy zaciągnął się wspaniałym i nieco odurzającym zapachem swojego Ukochanego mężczyzny. Cały on był niczym balsam dla zmysłów.
-To nic. –Szepnął i przesunął noskiem po policzku Valdreta. –Jun jest kochany i pełen energii. On przeznacza ją na zabawę i dokazywanie, a ja chciałbym zużytkować ją inaczej. –Wstał z łóżka i stojąc przodem do Valda powoli przesunął dłoń na zapięcie szaty.
Książę uznał, że nie będzie wypytywać Ukochanego skąd wzięły się te dwie dziury na plecach bo doskonale wiedział, że to pewnie przez skrzydła. Czyżby jego słodki aniołek postanowił popracować nad kontrolowaniem swoich nadprzyrodzonych umiejętności? Nie to było jednak w tym momencie najważniejsze. Teraz całą uwagę skupiał na odkrywanej stopniowo, kawałeczek po kawałeczku mlecznej skórze chłopca. Tak bardzo kusiła swą barwą, zapachem i delikatnością. Vald doskonale zapamiętał jej jedwabistą miękkość. Zadrżał wręcz na samo wspomnienie jak cudnie jędrne i delikatne są pośladki, uda czy łydki młodszego.
Haru dziękował w duchu za to jak bezproblemowe i praktyczne są szaty w jego rodzinnych stronach. Nie musiał bawić się w ubieranie kilku warstw odzienia, mógł założyć jedno odpowiednio eleganckie i to starczało. Uśmiechnął się w duchu słysząc świst wciąganego przez Valda powietrza jak tylko szata opadła na podłogę odsłaniając całkiem nagusieńkiego Haruhiego.
-Haru.. –Mężczyzna przełknął ślinę i resztkami sił spróbował opanować bijące jak szalone serce. –C zy to właśnie tak chcesz spożytkować energię? –Spytał i wstał ,by podejść do chłopaka, ale stanął kilka centymetrów przed nim i lustrował wzrokiem piękny obraz jaki miał okazję właśnie podziwiać. Pożerał go swoimi oczyma zatrzymując się co jakiś czas na ciekawszych częściach jego nagiego ciała. Od pełnych ust po zaróżowione sutki, potem w dół ku płaskiemu brzuszkowi i w końcu delikatnie uniesionej męskości. –Jesteś taki piękny. –Pogładził czule policzek Haru, który wtulił się nim w jego dłoń. –Teraz moja kolei.
Po tych słowach Vald zaczął prowadzić swoją osobistą walkę z odzieniem. Chciał już go dotknąć, wziąć w ramiona i nie puszczać. Chciał całować te słodkie, rozkoszne usta i czuć ciepło jego ciała przy swoim. Tak bardzo go pragnął, celibat dał się we znaki im obu. Haru w pewnym momencie zaczął pomagać Valdretowi z jego szatą. W końcu po krótkim boju starszy objął swoje słońce w pasie i przyciągnął wzdychając rozkosznie jak tylko poczuł tą delikatną skórę przy swojej.
-Zaraz oszaleję. –Jęknął i otarł się o kochanka. –Pragnę Cię, Haru.
Młodszy przesunął palcem wskazującym po lekko rozchylonych ustach Ukochanego. Kusiły i najchętniej nigdy, by się od nich nie odrywał, ale teraz potrzebowali nie tylko pocałunków.
Vald złapał młodszego i uniósł tak, by ten objął go udami w pasie, a on mógł trzymać jego jędrne i delikatne pośladki podtrzymując go tym samym. Ich usta połączyły się w akcie namiętności, a ciała zdawały się płonąć żywym ogniem kiedy Valdret otarł się o wejście ukochanego swoją męskością.
Mężczyzna odwrócił się przodem do łóżka i położył na nim swój skarb. Westchnął boleśnie, gdy uda które tak mocno go obejmowały rozluźniły się i rozchyliły na boki demonstrując te sprośne partie ciała w tak piękny sposób.
-Vald.. –Szepnął młodszy wprost w usta kochanka. – Proszę.. nie wytrzymam dłużej.
-Skarbie.. nie chce Cię zranić.
-Nie zranisz. –Ujął jego dłoń i nakierował na swoje pulsujące z nadmiaru podniecenia wejście.
-Osz Ty mały… -Nie dokończył, bo na nowo wpił się w te słodkie usteczka. –Sam się przygotowałeś? Aż tak za mną tęskniłeś? –Szepnął uszczypliwie i złapał dłońmi uda młodszego rozchylając je bardziej na boki o ile było to możliwe.
Wszedł w drżące od podniecenia ciałko jednym szybkim ruchem. Starszy westchnął błogo jak tylko poczuł ten, mimo przygotowania, ciasny i oplatający go pierścień mięśni. Z usteczek Haru wydobył się głośny jęk. Nie poruszali się od razu, widocznie na samym początku chcieli napawać się sobą nawzajem i czerpać przyjemność z samej jedności jaką osiągnęli. Haru splótł dłonie na karku ukochanego kręcąc delikatnie bioderkami, przy czym był nagradzany za każdym razem gardłowym pomrukiem. Młodszy wpatrywał się w te piękne dwukolorowe oczęta, które wyrażały wszystko co w tej chwili odczuwał jego kochanek. Byli od siebie dosłownie uzależnieni i właśnie teraz dawali temu wyraz. Pokazywali sobie nawzajem jak poważnym i głębokim uczuciem się darzą.
Nagle z ust młodszego wyrwał się głośny, niepohamowany krzyk jak tylko poczuł nagły ruch w swoim wnętrzu. Vald chyba miał dość czekania, teraz chciał posiąść Ukochanego i jednocześnie oddać mu całego siebie. Pchnięcia były wolne, ale dawało się wyczuć siłę jaką starszy w nie wkładał, chciał takimi ruchami rozpalić swojego skarbeczka do nieprzytomności poprowadzić go stopniowo od delikatności do rozkosznej brutalności jaką tylko oni dwaj mogą sobie zapewnić. Każdemu pchnięciu towarzyszył charakterystyczny dźwięk obijających się o siebie ciał. Valdret pochylił się do przodu i zaczął kreślić językiem mokra ścieżkę od karku kochanka w dół po jego kręgosłupie, przy okazji ucałował czule jego łopatki, dłońmi natomiast gładził zgrabne biodra, które poruszały się płynnie z wyuczoną gracją.
-----
Draw stał przed komnatą Kengo i zastanawiał się, czy aby nie przesadził. Jest już zbyt późno, by się wycofać, ale kiedy tak stoi przed swoim przeznaczeniem ma dziwne wrażenie, że popełnia jakiś błąd. Mag tak cholernie nie lubił komplikacji w życiu, starał się zawsze unikać kłopotów i wybierać najłatwiejszą, racjonalną drogę do celu. Teraz jednak musiał się zmierzyć z tym cholernym wilkiem, który miał niby w przyszłości zostać królem.
Draw już miał zapukać do drzwi gdy nagle kątem oka zarejestrował jakiś ruch. Korytarzem szło chyba z osiem dziewcząt, wszystkie ubrane w barwne suknie z wyraźnie zarysowanymi dekoltami.
-Kurwa.. –Zaklął pod nosem. Dziewczęta chyba wiedząc co się szykuje przyspieszyły, tak zaczął się dosłownie maraton do komnat księcia. Blondyn stał blisko, wystarczyło tylko otworzyć drzwi i już mógł zarezerwować sobie Kengo dla siebie, teoretycznie to przyszły władca miał wybrać kobietę z którą spędzi noc, ale teraz tamte panienki chyba prędzej sobie połamią kończyny niż pozwolą którejkolwiek wejść do środka pierwszej. Otworzył drzwi, przekroczył próg i wszedł do środka od razu zamykając wrota tak, by nikt nie dostał się do komnaty. Odetchnął z ulgą. W ciele kobiety nie miałby za bardzo szans z grupką wkurzonych dworzanek, a pewnie jako mężczyzna miałby równie nikłe jak w tej sytuacji. Ciało kobiety jest takie nieporęczne i te piersi.. przeszkadzają tylko. Człowiek się przez nie szybciej męczy.
-Ughm.. –Od strony łóżka dobiegło go chrząknięcie. Jak tylko Draw się odwrócił ujrzał postać Kengo leżącą na łóżku i trzymającą jakąś książkę. –Następnym razem pukaj, Moja Droga.. no i nie wypada chyba zamykać drzwi do nieswojego pokoju, prawda? –Odłożył książkę oprawioną w skórę na szafkę stojącą przy łóżku, a on sam usiadł na nim wygodniej wciąż spoglądając na tajemniczą osóbkę jaka dopiero co wtargnęła do jego sypialni, zakłócając chcąc nie chcąc jego spokój i ciszę. –Masz do mnie jakąś sprawę?
Draw milczał stojąc wciąż blisko drzwi i mnąc w dłoniach materiał sukni. Co ma mu powiedzieć? Jak się zachować?
-Przykro mi, ale nie mam wolnego całego dnia.. muszę wybrać nałożnice na dzisiejszą noc mimo, że cholernie mi się nie chce. Jeśli nie zamierzasz powiedzieć o co chodzi to prosiłbym, abyś opuściła moją sypialnię..
-Zamknij się! –Takie słowa z ust wątłej budowy blondynki o dość wysokim głosie musiała brzmieć komicznie.
-Słucham? –Mężczyzna spojrzał na dziewczynę i uniósł brwi ku górze. –Jesteś albo odważna albo naprawdę głupia skoro odzywasz się w taki sposób do następcy tronu. –Wstał z łóżka i powoli zaczął iść w stronę opierającej się o drzwi dworzanki. –Wiesz, że wystarczy jedno moje słowo byś resztę swojego nędznego życia spędziła w lochu? Gwałcona przez współwięźniów możliwe, że nawet załatwiłbym Ci nieco pieszczotek w formie tortur? Najlepszą opcją dla Ciebie byłaby szybka śmierć, prawda?
Draw stał opierając się o mosiężne drzwi i nie potrafił zrozumieć jak ten zazwyczaj uśmiechnięty, miły mężczyzna nagle przy zwykłej dziewczynie potrafi rzucić pod jej adresem tak okropne groźby. Tortury, gwałty i śmierć? Przesunął ukradkiem dłonią w kierunku klamki, ale Kengo był szybszy złapał go za ramię i rzucił na łóżko. Materac ugiął się pod jego ciężarem i nim Draw w ciele kobiety zdołał jakoś zareagować czy uciec został przyszpilony do łóżka przez pochylającego się nad nim mężczyznę.
-Powiesz mi na sam początek po co tutaj przyszłaś, a potem pomyślę nad tym jak Cię ukarać.
-Przyszłam jako nałożnica. –Dziewczyna szarpnęła się.
-Doprawdy? Muszę Cię zasmucić, nie jestem zainteresowany żadną z kobiet, które weszłyby do tej komnaty. –Uśmiechnął się kpiąco i zacisnął dłonie mocniej na nadgarstku blondynki. –Twoja wizyta jest mi trochę nie na rękę, miałem zamiar pójść do pewnej osoby jak tylko przeczytam książkę. –Kiwnął głową w stronę tomiku leżącego na szafce. – Przerwałaś mi czytanie, a zostało mi dosłownie siedem stron. Draw będzie musiał na mnie dłużej poczekać, a nie jest cierpliwym człowiekiem.
Jak to? Kengo od początku miał zamiar go odwiedzić? Nie chciał czekać na nałożnice? Nie wpuściłby ich nawet do środka gdyby zapukały?
-Lubisz tego Maga? –Spytała i chcąc nie chcąc nie zdołała powstrzymać delikatnego rumieńca. Kengo kiwnął głową. –Co takiego ma w sobie, że tak przypadł Ci do gustu? Słyszałam z plotek, że masz dość charakterystyczny gust.
-Jest wkurzający, arogancki... myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i jest wkurwiająco drażliwy. –Na ów słowa Draw zmarszczył brwi czując się niekomfortowo.. nie było bynajmniej niczym fajnym słuchanie o sobie takich rzeczy. –Ale jednocześnie jest bardzo troskliwy, to jak dbał o mojego brata sprawiło, że jestem mu wdzięczny, poza tym pociąga mnie to, że zgrywa takiego niedostępnego. Niby wznosi mur i myśli, że się za nim ukryje, ale tak naprawdę jest mu źle być samemu. Łatwo jest go przejrzeć.
Draw zagryzł delikatnie dolną wargę.
-ShewUltis. –Szepnął pod nosem i jak na zawołanie jego wygląd diametralnie się zmienił. Znikła smukła blondynka, a na jej miejscu pojawił się normalny Draw w zwykłej szacie. –Jesteś bezczelny.. głupi wilk.
-Hehe.. wiedziałem, że to Ty. –Szepnął Kengo i przesunął dłoń nieco w górę, by zsunąć okulary z nosa Maga. –Zmieniłeś wygląd, ale pachniałeś tak samo. –Pokręcił z niedowierzaniem głową, że też ten głuptas chciał aż tak bardzo dostać się do jego komnaty i zastąpić jakaś nałożnicę.
-Cóż, użyłem tylko niewinnej iluzji –Wyjaśnił jakby to co zrobił ani trochę go nie zawstydziło. Kengo go przejrzał, ale Draw chciał wciąż grać obojętnego. –No to mogę sobie teraz pójść, skoro i tak nie chciałeś wpuścić tu żadnej z tych dziewcząt.
Kengo uśmiechnął się ciepło i złapał w swoje palce podbródek chłopaka, by następnie go pocałować w te słodkie usta.
-Jesteś niemożliwie uroczy. Nie mam zamiaru Cię stąd wypuścić. Sam wszedłeś do jaskini lwa i teraz nie ma odwrotu.
----
Jun odwiedził następnego dnia swoich wciąż śpiących rodziców. Wślizgnął się na łóżko i wsunął pomiędzy nich tuląc się do ramienia Haru. Valdret otworzył powoli oczy i z uśmiechem pogłaskał swojego syna po włosach.
-Hej, Aniołku. –Pocałował policzek maluszka i spojrzał rozmarzonym spojrzeniem na swojego Ukochanego, który wciąż jeszcze spał. –Nie będziemy jeszcze budzić taty, hmm? –Jego syn uśmiechnął się niewinnie i pokiwał głową. Wciąż tuląc się do swojego tatusia spoglądał teraz co jakiś czas na swojego ojca.
-Tata źle się czuje? –Spytał cichutko.
-Wczoraj trochę się przemęczył. –Wytłumaczył Starszy i podniósł się nieco, by móc oglądać spokojne, śpiące oblicze Haruhiego. Jego Ukochany był zmęczony, zwłaszcza, że dość długo trwał ich celibat i wyszedł nieco z wprawy. Wprawa w uprawianiu seksu.. jak to musi dziwnie brzmieć.
Vald uśmiechnął się czule jak tylko jego kochanek zaczął się wybudzać. –Hej śpiochu, patrz kto nas odwiedził.
Haru przetarł oczy i spojrzał wprost na radosną twarz swojego syna.
-Dzień dobry, Słoneczko. –Ucałował policzek syna i następnie podniósł się, by otrzymać nieco odważniejszy pocałunek od Ukochanego. –Czemu mnie nie obudziliście? Hmm?
-Za słodko spałeś. Prawda Jun?
-Tak. Tatuś podobno był zmęczony. Nie mogliśmy Cię obudzić. –Pokiwał główką i po chwili usiadł naprzeciwko nich na łóżku. –Mam do Was pytanie. –Zaczął dość niepewnie. Widać było, że ów pytanie bardzo go męczyło i po prostu musiał je zadać! Jun wiercił się niespokojnie aż w końcu wziął głęboki oddech i stało się!- Skąd się biorą dzieci?
Haru i Vald spojrzeli na siebie. Byli zaskoczeni tym pytaniem, nie sądzili, że te chwile ciekawości u dzieci nadejdą tak szybko. No cóż.. nie wiedzieli za bardzo jak to wszystko swojemu synkowi wyjaśnić tak by się nie zgorszył bądź nie drążył za bardzo tego delikatnego tematu. W pewnym momencie Haru uśmiechnął się radośnie i złapał Valdreta za dłoń. Obaj spojrzeli na swojego synka i odpowiedzieli jednocześnie:
-Z miłości, Skarbie.
Jeszcze raz dziękuję wam za towarzyszenie Haruhiemu i Valdretowi w ich miłosnej przygodzie.
Bardzo piękne zakończenie :-) . Czekam na Drarry ♡
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię :*:*:*
UsuńPomimo że to koniec tego opowiadania moim zdaniem to był dobry moment by je skończyć, strasznie polubiłam Haru i Vald'a, ale myślę że jednak bardziej przypadła mi do gustu para Draw i Kengo, dlatego liczę może na jakiś One-shot z nimi w roli głównej :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Ja też bardzo lubiłam Drawa i Kengo dlatego na pewno powstanie specjalnie dla nich jakiś one-shot. :)
UsuńKiedy Drarry 15? Mega się wciągnęłam, kocham twoje opowiadania!!!<3
OdpowiedzUsuńDrarry już się pojawiło. :)
UsuńSzkoda, że to opo już się skończyło ;-; No, ale było wspaniałe ^^ Czekam na Drarry i pozdrawiam~
OdpowiedzUsuńTeraz jedziemy z Drarry :D
UsuńŁiii. Będę na pewno tęsknić za tym opowiadaniem, ale czas nadszedł. Musiałam w końcu je zakończyć.
;**
Ojej jaki słodki koniec! Jun to taki słodki owocek miłości <3
OdpowiedzUsuńKaoY odpoczęłaś sobie? To fajnie, że odwiedziłaś betę mamy nadzieję, że ją od nas wycałowałaś. :D
Teraz czas czekania na Drarry. Nie mogę się doczekać Harry'ego, Draco, Zabiniego i Rona. Hermiony, Toma, Luniaczka, Syriusza... ajć nie będę wymieniać wszystkich. Każdego kocham z osobna. :D
:*:*:*
Weny ci życzę.
Twój wierny Dżemik <3
Marmoladka jak zwykle wiernie komentująca :D Kochanie Drarry już jest więc jak znajdziesz czas to czytaj :D
UsuńDziękuje za wenę. :)
Kochanie ty moje :* bardzo ci dziękuję :* szkoda, że to już koniec ale to był dobry moment do zakonczenia tego opowiadania :) będę tęsknić za wszystkimi a w szczególności za moim słodkim chrzesniakiem <3 zawsze będę twoją wierną fanką :* mam nadzieję, że odpoczełas :*
OdpowiedzUsuńZawsze wierna Emi Raicho :*
Emi ty już jesteś jak blogowa rodzina :D Hmm na twoje przyszłe urodziny to napiszę specjalny rozdział, ale nie zdradzę co w nim zamieszczę :D Muszę to sobie ładnie zapisać by nie zapomnieć i hihihi już mam to w głowie.
UsuńOdpoczęłam za wszystkie czasy. Cud, że beta mnie z domu nie wyrzuciła, no cóż przekupiłam ją sushi <3
Dziękuję jak zwykle za cudny komentarz ;)
Jestem miło zaskoczona ^.^ byłam pewna świetnego zakończenia ale żadne inne nie mogło by lepiej pasować. Poprostu cie uwielbiam ^.^
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;*
Neko Chan bardzo dziękuję za opinię. ;) Mam nadzieje, że pomimo końca tego opowiadania spotkamy się jeszcze w komentarzach pod kolejnymi rozdziałami Drarry.
UsuńPozdrawiam i jeszcze raz dziękuję. ;)
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniałe zakończenie tego opowiadania, haha Draw użył iluzji i stał się kobietą, aby nie dopuścić jakiś panien do Kengo.. może w przyszłości stworzysz jakiś bonusik z tą parą?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
To było naprawdę piękne opowiadanie... Masz talent do pisania, a opowiadanie zawierało wszystko co lubię... Życzę Weny i więcej takich skarbów :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie, które miło i szybko się czyta :)
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc bardzo przypadli mi do gustu Draw i Kengo którzy po prostu mnie rozwalali na łopatki,a ten ich sposób bycia czad.... i jeszcze ten wampirek z aniołkiem xD
Szkoda mi trochę ze już się kończy tak polubiłam ten klimat co tu stworzyłaś,ale
życzę weny przy innych opowiadaniach i rozkręcania bohaterów xD
Buziaki Nana