Haruhi postanowił następnego dnia pójść do miasta na spacer. Oczywiście incognito żeby nikt go nie poznał. Chciał zobaczyć jak żyją tutaj ludzie. Nie powiedział o tym nikomu prócz Dravinowi, trzeciemu synowi, który zamiast władzą interesował się magią i szkolił właśnie w tym zakresie.
-Po, co chcesz zwiedzać miasto? – Spytał się siedząc za biurkiem w bibliotece i zgłębiając tajniki książki, którą trzymał w dłoniach.
-Jestem ciekaw jak się tutaj żyje. Aż do tej pory nie opuszczałem swojego królestwa, więc nic dziwnego, że chce poznać wasze tradycje. To ekscytujące. –Odparł Haru trzymając na kolanach jakiegoś kota przybłędę, zauważył, że po zamku kręci się ich bardzo dużo. –Czy one wam nie przeszkadzają?
-Koty? Hmm nigdy się nimi nie przejmowaliśmy. Są trochę jak pupile umilające mijające dni. W końcu to zwierzęta domowe.
-Naprawdę? Trzymacie je w domu?
-No tak. Co jest w tym takiego dziwnego? –Spytał.
-W moim Kraju są uważane za szkodniki. –Był jak najbardziej pewny swoich słów.
-Co? Te małe biedne kociaki? Jak pozbywacie się myszy?
-A, co to jest mysz? Nie mamy takiego zwierzęcia w królestwie.
-Coś jak mała wiewiórka, tylko nie ruda i ma inny ogon.
-O wiewiórki mamy i one owszem są szkodnikami. –Powiedział radośnie Haru.
-Haruhi-chan Twój kraj jest naprawdę interesujący. –Powiedział z uśmiechem, po czym machnął dłonią a obok kota pojawił się kłębek wełny, którym zaraz zaczął się maluch bawić.
-To jak pomożesz mi jakoś się wpasować w tłum prostych ludzi? –Spytał Haru. – To na pewno żaden problem dla tak „zdolnego” maga prawda? –Gdy tylko poznał Dravina zauważył, że jest łasy na komplementy. I faktycznie słowa młodego księcia uderzyły mu do głowy niczym woda sodowa.
-Naturalnie, że mogę Ci pomóc. W końcu jestem najlepszym magiem w tym królestwie. –Uśmiechnął się dumnie i sięgnął po dość długi kij, który naturalnie był kosturem używanym przez magów z tą różnicą, że Dravin dopiero się uczył, więc jego był ćwiczebny i służył do rzucania mniej skomplikowanych zaklęć. Dotknął dosyć mocno głowy Haru końcówką kostura i zaczął szeptać jakąś złożoną formułkę.
Chłopiec poczuł jak po jego ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, potem lekki ból w piersi i na koniec fala zimna zupełnie jakby ktoś wylał na niego kubeł lodowatej wody. Nie minęła chwila a zdał sobie sprawę, że jest jakby wyższy.
-Jak wyglądam? – Szok głos mu się zmienił.
-Eeeee… inaczej sobie to wyobrażałem. –Powiedział nieco zakłopotany mag.- Ale powiem Ci, że Lian jakby Cię ujrzał to brałby jak dzika kuna w agreście. –Roześmiał się.
-Co? Daj mi jakieś lustro!!- Jak na zawołanie Dravin wyczarował mu lustro i wtedy Haru szczęka opadła. Długie Czarne włosy opadały na wąskie ramiona i ogromne, jędrne piersi. Widoczna talia i szersze biodra zakrywała suknia, ale nie jakaś ekstrawagancka. Była raczej skromnie uszyta, prosta i bez problemu można było taką kupić u zwykłego krawca. –Żartujesz? Powiedz, że to lustro jest zaczarowane, a ja jestem facetem. –Spojrzał w dół i ujrzał… kurde no zobaczył swoje piersi. –DRAVIN!
-Oj no nie gorączkuj się.. Ponoć złość piękności szkodzi. Poza tym to tylko iluzja. Nie zmieniłem Cię przecież na stałe. –Powiedział z ciepłym uśmiechem. –Chciałeś być incognito? No bardziej to już się chyba nie da. –Wyczarował mu jeszcze pas z przyczepionym małym, ale ostrym jak cholera sztyletem. – Dla bezpieczeństwa. Kobieta bezbronna to kobieta stracona.
-A, co niby miałoby mi się stać?
-Hmm czy ja wiem? Gwałt, pobicie, podrywanie przez Liana? Blee to ostatnie jest chyba najgorsze. –Roześmiali się. – Dobra idź i uważaj na siebie. –Pocałował go w policzek. –Piękna niewiasto powodzenia. – Wybiegł śmiejąc się zanim Haru zdążył go uderzyć.
Haru wyszedł z biblioteki i na nieszczęście tuż przy wrotach prowadzących do miasta natknął się na Karnesta i bliźniaczki. „Proszę nie zauważcie mnie” błagał w duchu.
-Ej młoda damo!
„Szlag!!” – Ja? – Spytał Haru nieśmiało patrząc na mężczyznę. Oczywiście ukłonił się jak na damę przystało.
-Nigdy nie wiedziałem Cię w zamku, co tam robiłaś?
Aaaaaa wymyśl coś Haru!!!! NO DALEJ MYŚL! – Jestem eee czeladniczką u krawcowej. Miałam pobrać miarę od księcia Haruhiego. Jego brat złożył zamówienie na nową szatę.-„Haru geniuszu” pochwalił sam siebie.
-Rozumiem.-Powiedział książę i wszedł do zamku z dziewczynkami, które ciekawsko przyglądały się obcej pannie.
-Skądś ją znam. – Szepnęła Libell do siostry.
-skąd?
-Nie jestem pewna, ale włosy i twarz całkiem znajome.
-Nie kojarzę. A widziałaś, jakie miała cycki? – Dziewczyna spojrzała na swoje. – Założę się, że poszła do medyka po miksturę. Na pewno nie są prawdziwe. Nawet mama takich nie ma a tyle dzieci urodziła.
----
Haru wreszcie oficjalnie stanął w samym środku miasteczka. Rynek był pełen różnych straganów i stoisk, zapewne trafił na dzień handlowy. Ogarniające miasto emocje dały o sobie znać. Gdzieniegdzie można było dostrzec roześmiane twarze dzieci biegających wkoło ulicznych komików bądź kuglarzy plujących ogniem. Doprawdy fascynujące. Co jakiś czas ktoś próbował wręczyć chłopcu… a raczej młodej damie darmową słodką bułeczkę, jabłko w karmelu czy inne smakowite przekąski. Z przydrożnych knajpek dochodziły śmiechy i wiwaty, co jakiś czas wywalano za drzwi moczymordę, który chciał wszcząć bójkę. Patrolujący miasto strażnicy wymieniali między sobą postrzeżenia, co do spokoju w mieście. Haru czuł się wspaniale móc kroczyć uliczkami i nie przejmować się kłaniającymi ludźmi. W sercu panował spokój i poczucie wolności.
-Panienko. –Ktoś złapał Haru za ramię. – Dotrzyma nam panienka towarzystwa. –Oczywiście oczy mężczyzny skupiły się całkowicie na biuście niewiasty.
„Dravin ja Cię zabiję za te piersi” Szepnął w duchu książę. – Nie jestem zainteresowana. –Odparł i odszedł, lecz mężczyzna uparcie złapał jego dłoń. Oho po chwili przyszli koledzy również mając nadzieję na miłe towarzystwo.
-Słuchaj no dziewko, my się ciebie nie pytamy o zgodę, więc lepiej…
-Lepiej jak dacie tej młodej damie spokój – Znajomy głos. Książe Lian!
-Wasza wysokość. – Powiedział przerażony mężczyzna i uciekł razem ze swoją pijacką obstawą.
-Nic Ci się nie stało moja droga? – Spytał i wpiął w czarne włosy Haruhiego czerwoną różę, którą zapewne kupił na jednym ze straganów.
-Dziękuję za pomoc. –Powiedział. Oby tylko Lian nie wybrał sobie jego, jako potencjalny cel swoich amorów.
-Nie ma, za co. Obowiązkiem każdego mężczyzny jest pomóc pannie w opresji. –Pogładził policzek pięknej damy, ale jego oczom nie umknęły jej piersi.
-Wasza miłość proszę się tak na mnie nie patrzeć. –Haru odsunął jego dłoń od swojej twarzy i uciekł. Na szczęście jedyne, co Lian zrobił to wypiął dumnie pierś i rzekł do swych żołnierzy.
-Ach te kobiety! Nie potrafią się oprzeć mym wdziękom i uciekają zawstydzone.
Tak, tak uciekają chyba tylko po to, żeby potem Lian nie miał na głowie bękartów z nieprawego łoża. Haru zaszedł aż na skraj miasta. Wydawało mu się, że las jest dalej, ale dzieliły go od niego dosłownie metry. Chyba nic się nie stanie, jeśli pójdzie na mały spacer. Ogromne drzewa chroniły ściółkę i małe krzaczki przed palącym słońce, bez problemu można było dostrzec zwierzęta, które ku zdziwieniu chłopca nie uciekały, zajmowały się swoimi sprawami takimi jak jedzenie, pilnowanie młodych czy ewentualnie kopulacją. Jedno zwierzę przykuło jednak uwagę Haru bardziej od reszty. Pod wielkim dębem stał śnieżnobiały koń z perłową grzywą i kryształowym rogiem. Ów stworzenie patrzyło się wprost na chłopca. Książę pierwszy raz miał okazję spotkać jednorożca. Podszedł bliżej a kiedy magiczna istota zniżyła łeb z uśmiechem pogładził białą szyję. Delikatna niczym jedwab.
-Grzeczny konik. –Powiedział Haru i po chwili rozszerzył oczy zdziwiony. Jednorożec zniżył się na tyle, aby mógł na niego wsiąść. –Na pewno mogę? –Haru gadasz z koniem i raczej nie odpowie ci po ludzku. Ale koń kiwnął łbem, parsknął i nie podniósł się. Cóż pozostało księciu jak nie to, aby wsiąść na tego pięknego jednorożca? Chłopiec miał okazję nie raz siedzieć na grzbiecie konia bez siodła, ale ten wydawał się wygodniejszy zupełnie jakby dopasowany do tyłka księcia. Jednorożec od razu zaczął gdzieś iść. –Ale potem mnie odwieziesz prawda? –Szok Haru znów mówił swoim głosem. Spojrzał w dół, nie ma piersi!!!!! Ale razem z wyglądem stracił też ubrania. Był NAGI!! Całkiem nagi w dodatku jechał przez las na jednorożcu, poczuł się jakby był bohaterem jakiejś powieści, bo, na co dzień na pewno mało ludzi doświadczyłoby tego, co on. Prawdopodobnie swoista magia tego stworzenia likwiduje inna magię. Dlatego zaklęcie Dravina przestało działać. Pochylił się do przodu, więc teraz prawie leżał na grzbiecie wierzchowca. Przynajmniej nie musiał się martwić o to, że ktoś zobaczy jego ciało. Jednorożec szedł przed siebie coraz głębiej w las, zwinnie omijał korzenie drzew, co jakiś czas poruszając łbem w dół lub parkając na zwierzę, które stanęło mu na drodze. Haru odezwał się ponownie dopiero, gdy doszli do jakiejś groty. – Jesteś pewien, że wiesz gdzie mnie niesiesz? –Koń wszedł do środka, stukot kopyt odbijał się echem o ściany jaskini. Gdzieś w głębi widać było jasne światło. Właśnie w tę stronę zmierzali. Światło jaśniało z każdą chwilą bardziej aż w końcu Haru zamknął oczy, bo było nie do zniesienia. Jednorożec zatrzymał się i parsknął. Chłopiec otworzył oczy.
Na ścianach groty iskrzyły się kolorowe kryształy i minerały, u samej góry zamiast sufitu był krater, przez który wpadało do środka słońce oświetlając piękny wodospad i jezioro. Krystalicznie czysta woda zachęcała do picia. Haru powoli zsunął się z grzbietu wierzchowca. Upalny dzień zmusił go do zanurzenia się w chłodnej wodzie. Przymknął oczy tracąc chwilowo kontakt z rzeczywistością. Nagle coś złapało go za nogę i pociągnęło pod wodę. Spojrzał w zielone oczy syreny. Żółtawa skóra pokryta łuskami a zamiast nóg dwa ogony, u rąk zaś między palcami widniały błony. Haruhiemu zaczynało brakować powietrza, wierzgał starając się uwolnić z silnego uścisku syreny, ale ta jak na złość nie zamierzała zostawić go w spokoju. Nuciła jakąś niezrozumiałą dla niego piosenkę, która uspokajała chłopaka, ale podświadomie wiedział, że powinien dalej się wyrywać. Kiedy jego ciało bezwładnie poddało się syrena odpłynęła z przerażoną miną, ktoś złapał Haru i pocałował tym samym dzieląc się z nim, choć odrobiną tlenu. Leżał na trawie przy jeziorze patrząc się na Valdreta. Mężczyzna był prawie nagi, jego ubrania leżały kawałek dalej a on sam pochylał się nad Haruhim.
-Co ci strzeliło do głowy żeby samemu wybierać się na taką wycieczkę? –Spytał w końcu.
Chłopiec podniósł się do siadu i zakrył nieco kończynami swoje ciało. –Chciałem pospacerować. Jak mnie znalazłeś?
-Cóż nie mogłem Cię nigdzie znaleźć w zamku a dobrze wiedziałem, że poszedłeś razem z Drawinem do biblioteki. Wiesz jak długo go przesłuchiwałem zanim łaskawie powiedział mi gdzie się wybrałeś i jak wyglądasz? –Westchnął. – Najbardziej rozbroiła mnie twoja przejażdżka na jednorożcu. One zazwyczaj unikają mężczyzn a zaklęcie, którym potraktował Cię Draw zniknęło, gdy się zbliżyłeś do tego konia. Jesteś naprawdę wyjątkowy i głupi.
-Syreny też nie lubią mężczyzn?
-Im to oni są potrzebni tylko do rozmnażania potem prawdopodobnie by Cię zjadła. –Odparł.
-Co?
-Oj no żartuję. Chciała się z tobą pobawić. Miała jeszcze dwa ogony gdyby była dorosła miałaby jeden. A właśnie Haru…
-Hmm?
-Dlaczego jesteś goły? –Uśmiechnął się, był jak najbardziej zadowolony z tak uroczego widoku. – Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że już drugi raz ratuję Cię przed utonięciem.
Haruhi zarumienił się. – Dziękuję za ratunek.
-I już w sumie trzeci raz mam okazję Cię pocałować. –Zanim chłopak zdążył zaprzeczyć Vald wpił się w jego wargi. – Teraz czwarty.
http://www.youtube.com/watch?v=sqXlC3jL-Gk
-Przestań się zgrywać. To nie jest śmieszne. W waszym królestwie można od tak całować byle, kogo z byle powodu? Robisz to, bo masz takie widzi mi się? Mi wcale nie jest do śmiechu. W moim kraju ludzie całują się z miłości! – Krzyknął i odepchnął go czując jak do oczu napływają mu łzy. –Mam dość. Brat zniszczył mi przyszłe życie dostatecznie. Nie dość, że nikt nie zechce takiego chłopaka jak ja to jeszcze zostałem zgwałcony.
Vald oniemiał. W życiu nie pomyślałby, że w tym na pozór uśmiechniętym chłopcu jest tyle negatywnych emocji. –Już dobrze Haru. –Przytulił go mocno.-Nie płacz. –Ucałował delikatnie jego wargi. – Myślisz, że pocałowałbym kogoś bez powodu?
Haru spojrzał na niego nie rozumiejąc, co ma na myśli.
-Ile razy mam Cię całować i składać obietnicę byś w końcu zrozumiał? –Ujął jego dłoń i położył na swojej piersi.
Chłopiec czuł jak szybko bije serce Valdreta. – Ledwo mnie znasz. – Szepnął.
-Pragnę poznać Cię bardziej. Całego. Każdy ruch, uśmiech, łzę. To, czym się interesujesz, to, czego nie lubisz, czego się boisz i co kochasz. Chce wiedzieć wszystko. Ale musisz mi pozwolić. –Złączył ich usta i bez pozwolenia pogłębił pocałunek.
Haru zamknął oczy nie wiedząc czy robi dobrze czy też źle. Właśnie całował się z niemal obcym mężczyzną, na dodatek księciem, który w każdym momencie mógł przybrać inną postać? Co gorsza wcale mu te opcje nie przeszkadzały. Nie odmawiał, gdy Vald ułożył go na miękkim mchu i gdy obdarzał każdy kawałeczek jego ciała pocałunkami. Czuł się jakby został poddany hipnozie. Czuł, że Valdret jest zadowolony, baa on to widział. Nieświadome użycie magii, dookoła najnormalniej zaczęło wszystko kwitnąć. Energia magiczna wydobywająca się z dwóch ciał.
-N-nie tam…! –Jęknął, gdy tylko poczuł język mężczyzny na swoim członku. Tak nie wolno, to powinno się robić w łożu małżeńskim.
-Haru, bądź mój.-Szepnął i przejechał dłonią pomiędzy jego pośladkami. – Nie chciałem się nigdy zakochać ze względu na przemianę. Ale ty umiesz ją powstrzymać. –Wziął go w usta.
-Aaaach! – Krzyknął. Gorące usta Valda zaciskały się na nim i ssały zażarcie. –Proszę nie.. Ach!
Fioletowo włosy objął go mocno zaprzestając. Obrócił się i teraz to Haru był na górze, siedział okrakiem na kolanach mężczyzny, który ocierał się swoim członkiem o jego wejście. Po chwili wszedł w niego, ale nie do końca. Młodszy zareagował jękiem, bolało. Powietrze wokół nich wrzało niebezpiecznie, Vald błagał w duchu, aby nie doszło do przemiany. Nie w tym momencie. Emocje były nie do zniesienia. Podniecenie i żądza ogarnęły ich momentalnie. Vald poczuł palący żar, jego klatka piersiowa przybrała niebezpiecznie szarawy odcień. „Kurwa tylko nie teraz” Zaklął w myślach. Stęknął boleśnie i jakby na zawołanie dłonie Haru pomknęły na jego tors. Skóra wróciła do pierwotnej postaci. Valdret spojrzał na Haruhiego z uwielbieniem, gdy ten nabił się na niego pochłaniając sobą całego penisa starszego. Coś innego przykuło jednak uwagę kochanka. Za plecami chłopca zbierały się jakby kłęby białej pary, która po chwili ułożyła się w kształt skrzydeł. Chłopiec wygiął się w spazmach rozkoszy a skrzydła wyprostowały się na ponad trzy metry. Alabastrowa skóra wydawała się jeszcze jaśniejsza. Vald nie potrafił oderwać od niego oczu, przesunął swoje dłonie na plecy kochanka w poszukiwaniu źródła tych pięknych skrzydeł, lecz znikły one równie szybko, co się pojawiły.
-Haru. –Westchnął i objął go mocno nabijając na siebie. Miał nadzieję, że biała para pojawi się ponownie, ale nie doczekał się. Trudno. Teraz skupił się na całkowitym zaspokojeniu siebie i kochanka. Wchodził w niego coraz szybciej i szybciej parę razy udało mu się trafić w czuły punkt, dzięki czemu usłyszał głośne jęki rozkoszy z ust Haru.
-Boli. V-Vald! Aaach! –Czuł gorąc rozchodzący się po całym jego ciele i kumulujący się w podbrzuszu. Krzyknął i doszedł brudząc brzuch swój jak i kochanka.
-Ach.. Haru pozwoliłem Ci dojść? Jak mogłeś na mnie nie poczekać? –Ugryzł go w szyję i złapał mocniej. –Teraz musisz mi pomóc.
Chłopiec zaciskał się mocno na penisie kochanka za każdym razem, gdy ten w niego wchodził. Czuł jak wysuwa się prawie do końca a potem wbija z dwojoną siłą. Po kilku pchnięciach Haru poczuł jak wewnątrz niego rozlewa się coś przyjemnie gorącego. Opadł zmęczony na ciało Valda ledwo łapiąc oddech.
-Haru musisz coś jeszcze zrobić.
-Hm? – Spojrzał na niego nieco przymglonym wzrokiem.
-Zetnij włosy. –Powiedział z szerokim uśmiechem.
-CO?
-Macie taką tradycje tak? - Pocałował go w policzek. – No chyba, że ja mam ci je ściąć.
-Ale, to na ślub. –Jęknął bezradnie.
-Kochanie to ty chcesz już się żenić? Tak ci prędko do zostania moją kobietą?
Haru uderzył go w ramię. – Kobietą? Przyjrzałeś mi się dobrze? Jestem mężczyzną.
-Żartuję Haru. Przecież nie mam zamiaru brać z tobą ślubu.
Chłopak poczuł się jakby ktoś go ugodził prosto w pierś. –Czyli pieprzyłeś mnie bez powodu? Od tak? –Podniósł się momentalnie i uderzył Valda w twarz. –VALD TY KRETYNIE! – Wybiegł w miarę możliwości z jaskini, przed którą stał koń prawdopodobnie należący do Valdreta. – Twój pan to pieprzona świnia i jeśli też tak uważasz to zabierzesz mnie do zamku! – Koń zarżał radośnie widocznie zgadzając się z chłopcem.
-HARU CZEKAJ JESTEŚ PRZECIEŻ GOŁY!!! –Krzyknął Vald, ale jeździec oddalił się i już go nie słyszał. –Kurwa, co ja takiego znowu zrobiłem nie tak?
----
-Haru? –Dravin siedział w ogrodzie i próbował wyczarować chmurkę deszczową, gdy jego wzrok przykuł koń Valda bez Valda. Siedział na nim Goły jak święty Amoril Haruhi. –Zaklęcie miało przestać działać dopiero jak przekroczysz z powrotem mury zamku. I dlaczego wracasz z lasu? Przecież poszedłeś do miasta.
-Drav wyczarujesz mi jakieś ciuchy? – Spytał chłopiec nie zsiadając z konia.
-No pewnie. –Machnął kosturem i po chwili książę miał na sobie odzienie. –Eeej, co się stało? HARU? CO JEST? CZEMU PŁACZESZ?
Chłopiec zsunął się z konia i otarł czerwone oczy. –Nie chce o tym gadać.
-To pewnie przez Valda tak? Znalazł Cię i opieprzył, że poszedłeś sam tak? Przepraszam, to moja wina gdybym mu nie powiedział…
-To moja wina. –Szepnął. –Jestem naiwny.
Tarzam się ze śmiechu, a jednocześnie płaczę. Końcówka bardzo smutna, chociaż, moim zdaniem, Haru zachował się zbyt impulsywnie.
OdpowiedzUsuńTarzalam się ze śmiechu kiedy dowiedziałam się, że główny bohater ma CYCKI! Wiem co to znaczy dźwigać taki ciężar, sama mam duże.
Nie wyrobilam z golasa na jednorozcu, normalnie spadam z łóżka :D
Pozdrawiam i liczę na więcej takich jajcarskich rozdziałów ;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, czyżby Haruhi był aniołem bo te skrzydła by to sugerowały, ech Vlad ty krertynie... no jak mogłeś, no chyba że miał na myśli, że nie teraz a w przyszłości bądź chodzi o to, że Haruhi jest mężczyzną więc trudno jest się z nim ożenić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka